Autor Wątek: Rumunia 2011  (Przeczytany 55614 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline J.A.C.E.K

  • TDM User
  • Marki/Wwa
  • 180 km/h
  • ****
  • Wiadomości: 383
  • "Photoshop - Helping the ugly since 1988"
Odp: Rumunia 2011
« Odpowiedź #75 dnia: Lipiec 28, 2011, 10:14:08 »


Btw spotkałem kogoś z forum na zaporze za Transfogaraską - ale się nie przedstawił :P.

[/quote]

Bo nie zaczyna się dyskusji od krytyki TDM  :deadmad: - nikt nigdy nie obraża moich kobiet...  :deadbandit:

a BTW... sorki. pół godziny wcześniej skończyła mi się dziwnym trafem kasa na koncie i miałem zwiechę finansowo/mentalną.

A Rumunia... ja mam nieco odmienne wrażenia. Że syf itd., tak, ale jest taka zasada, gdzie pierdolnik, tam i klimat.
Pozdro i do bardziej świadomego zobaczenia  :deadbeer:
JaceK
Nie boisz się? Czasami... bardzo. Zwłaszcza w kwietniu. To dlaczego to robisz? Bo wszystko inne jest gorsze.

Offline felix

  • TDM User
  • Kraków
  • 180 km/h
  • ****
  • Wiadomości: 258
Odp: Rumunia 2011
« Odpowiedź #76 dnia: Lipiec 31, 2011, 12:33:43 »
a ja wczoraj wrociłem z rumunii ................był em 2 x w tym roku !!!!!!!!!
i moge śmiało jechac i trzeci........... :deadlol:
tanio i spoko........
jak dojde do siebie to coś napiszę............ .

Offline maryjan

  • TDM User
  • Kraków NH
  • 60 km/h
  • **
  • Wiadomości: 98
Odp: Rumunia 2011
« Odpowiedź #77 dnia: Sierpień 01, 2011, 18:29:49 »
tanio? to chyba bylismy w innej Rumunii :) ceny wyższe niż w Polsce...
Tanio to było w ten łikend na UA :)

Offline felix

  • TDM User
  • Kraków
  • 180 km/h
  • ****
  • Wiadomości: 258
Odp: Rumunia 2011
« Odpowiedź #78 dnia: Sierpień 01, 2011, 22:41:14 »
TANIO I JESZCZE RAZ TANIO...........apa rtament 2 pokoje ,salon,balkon......dla 3 os. w super hotelu z parkingiem strzezonym 200 l czyli 68 pln na osobe .........znajdz mi taki w polsce
-kolacja w super restauracji dla 3 osob........115 l !!!!
- pokoj w historycznym pensjonacie-muzeum w sapancie 20e za 2os !!!!!!!!!!!
-jack daniels 0.7 65 pln..........
dla mnie bomba
ps. zwłaszcza po skandynawii  :deadlol:

Offline rockride

  • TDM User
  • Nowa Ruda, byłe Wałbrzyskie
  • 250 km/h
  • *****
  • Wiadomości: 619
  • Tyle dróg do przejechania a czasu tak niewiele,.:)
Odp: Rumunia 2011
« Odpowiedź #79 dnia: Sierpień 02, 2011, 22:59:24 »
Wrzucilem troche fotek ze swojej wyprawy :

http://www.tdm.pl/index2.php/gallery/view/1334.html

Pozdr.! :deadbeer:

Offline marcotek

  • TDM User
  • Warszawa-Mysiadło-Łacha
  • 120 km/h
  • ***
  • Wiadomości: 107
  • tdm 900 '04 prev.3vd '92
Odp: Rumunia 2011
« Odpowiedź #80 dnia: Sierpień 08, 2011, 01:16:50 »
fajnie się patrzy na te foty, chętnie wróciłbym do tej Romanii najszybciej jak się da, a pracować niestety trzeba, co za żal :(
tak masakrycznie daleko to nie jest, na dwóch kołach się dojedzie...
Kot zazwyczaj w WORKu :D

Offline paprot

  • TDM User
  • Warszawa
  • 120 km/h
  • ***
  • Wiadomości: 160
Odp: Rumunia 2011
« Odpowiedź #81 dnia: Sierpień 22, 2011, 11:04:05 »
To i ja zdam relację :deadbandit:

Ekipa:
Daniel: TDM 3VD z silnikiem 5PS (na gaźnikach  :deadtop4: )
Paweł: Suzuki GS 400
Damian: Suzuki SV 650
Ja: TDM 4TX

Dzień 1 (580 km.)
Wyjazd do Rumunii rozpoczęliśmy od Mszy w kościele w Grójcu, potem szybkie pakowanie ostatnich rzeczy i po 7 byliśmy już na trasie. Radom, Rzeszów, Barwinek, Vranov (Słowacja nudna niesamowicie, prawie cały czas obszar zabudowany), Nyiregyhaza na Węgrzach. W tym momencie się ściemniło, zatem zaczęliśmy rozglądać się za noclegiem. Gdy badaliśmy na stacji mapę w poszukiwaniu campingu Paweł przytomnie machnął do przejeżdżającej V-stromem pary. Joszi i Judit nie dość, że zaprosili nas na nocleg, to jeszcze zrobili grilla z rewelacyjnymi węgierskimi kiełbaskami i lokalnym winem. Zgodnie z powiedzeniem: „Lengyel, Magyar — két jó barát,. együtt harcol s issza borát” jeszcze długo w nocy przy szklance budowaliśmy braterstwo polsko – węgierskie.

Dzień 2 (230 km.)
Rano Joszi zaofiarował się odprowadzić nas do Rumunii do Satu Matre, gdzie się pożegnaliśmy. My ruszyliśmy na północ do Sapanty, żeby obejrzeć „wesoły cmentarz”. Oryginalność miejsca robi duże wrażenie, tym bardziej, że w sumie nie jest to skansen – część nagrobków jest współczesna. Z tego, co zdołaliśmy zrozumieć to z przodu wymalowana została profesja zmarłego, z tyłu zaś – często sposób, w jaki sposób odszedł z tego świata (wpadnięcie pod samochód, wojna itp.).



Z Szapanty ruszyliśmy do Sygietu, gdzie zatrzymaliśmy się w byłym więzieniu przerobionym na memoriał antykomunistyczny. Było to jedno z najcięższych miejsc odosobnienia w czasie dyktatury Ceausescu, gdzie dziś pokazana została z jednej strony machina terroru, a z drugiej – droga do wolności. W jedna z sal – cel jest poświęcona Polsce i Solidarności.
Nocleg znaleźliśmy między Sygnetem a Vadu Izei w gospodarstwie agroturystycznym księdza grekokatolickiego. Bardzo sympatyczne miejsce i rodzina, na kolacje zostaliśmy poczęstowani mamałygą i alkoholem o wdzięcznej nazwie „Penicylina” (coś a’la nasz bimber).

Dzień 3 (145 km.)
Przed południem zostaliśmy zaproszeni przez naszego gospodarza na odpust w Barszanie z biskupem Vasylem.



Msza trwała 3 godziny, po liturgii zaś cała wieś zgromadziła się przy jednym stole na łące pod cerkwią i zaczęła się wspólna biesiada.
Przekąsiwszy co nieco i z trudem  odmówiwszy konsumpcji napojów wysokoprocentowych ruszyliśmy w stronę Surdeszti, do najwyższej na świecie drewnianej cerkwi.
W jedną stronę jechaliśmy drogą nr 18, a z powrotem lokalną przez Cavnic i Budesti, warto się nimi przejechać ze względu na świetne serpentyny i nienajgorszy asfalt. W czasie pokonywania górskich odcinków specjalnych Pawłowi eksplodował ketchup, nie oszczędzając niczego z zawartości kufra.

Dzień 4 (230 km.)
Po pożegnaniu z rodziną popa ruszyliśmy w stronę Barszany gdzie zobaczyliśmy piękny prawosławny monastyr,



a następnie do Ieudu, gdzie na cmentarzu znajduje się najstarsza drewniana cerkiew. Cała droga prowadziła wdłuż tradycyjnych bram maramureskich.



Dalsza pojechaliśmy na przełęcz Przesłop, na której znajduje się nowa żelbetonowa cerkiew prawosławna, wątpliwego piękna jak na razie. Za to widoki są bajeczne.





Turlanie się w dół przypominało slalom między dziurami, za które jednak niedogodności zostaliśmy wynagrodzeni drogą nr 17, nowiutką ekspresówką z bajecznymi serpentynami. W lepszych humorach dotarliśmy do Pleszy, jedynej w Rumunii całkowicie polskiej wsi. Zatrzymaliśmy się na nocleg u p. Jadwigi przy sklepie na dole wsi.

Dzień 5 (220 km.)
Rano ruszyliśmy do Kaczycy, kolejnej wsi polskiej w Bukowinie, by zwiedzić tamtejszą kopalnię soli zbudowaną ponad 100 lat temu przez polskich górników sprowadzonych to z Bochni. W procesie wypłukiwania soli używano też nafty, więc na dole kopalni panuje nieco specyficzny klimat. Trasa turystyczna ma 500 m. i obejmuje 2 z 3 poziomów kopalni, na których znajdują się kaplica, sala balowa, jeziorko solankowe i boisko.





Z Kaczycy pojechaliśmy Putny, do monastyru fundacji hospodara Stefana, który miał pełnić rolę sanktuarium narodowego, coś jak nasz Wawel.



Dalsza droga to malowane kościoły w Suczewicy



i Moldovicy (warto zwrócić uwagę na malowidło przedstawiające oblężenie Konstantynopola przez Turków)



Po zjechaniu z serpentyn miałem fantazję zaliczyć glebę parkingową i wstając znów się niefortunnie przeważyłem powodując efekt domina z tdmą Daniela  :deadeekani:



Dzień 6 (180 km.)
Dzień zaczęliśmy Mszą w kościele w Pleszy (co ciekawe lokalny ksiądz rumuński nauczył się odprawiać Mszę po polsku) i pojechaliśmy szukać tylnych klocków hamulcowych, które się skończyły Danielowi. W sklepie w Suczawie niestety ich nie było, ale dostaliśmy namiar na kolegę z jakiegoś rumuńskiego motoklubu, który z kolei zadzwonił do innego kolegi i po nitce do kłębka w Targu Neamt, po zwiedzeniu twierdzy Neamtului,



spotkaliśmy się z Michaelem. Ów posiadał co prawda tylko klocki do Kawasaki Ninja, które do tdmy podejść nie chciały, acz w jego warsztacie przełożyliśmy danielowe klocki stronami, co prowizorycznie pomogło. Dostaliśmy też namiar na największy sklep moto w okolicy, dokąd mieliśmy się udać następnego dnia.

Dzień 7 (352 km.)
Z samego rana pokonaliśmy w deszczu wąwóz Bicaz, spotykając po drodze polskich goldwingowców, patrzących z pewną zazdrością na zgrabność naszych maszyn.



W Gheorgheni zmieniliśmy danielowi klocki i przez Targu Muresz dojechaliśmy do sympatycznego campingu „Ananas” w Cisnadioarze obok Sybina.

Dzień 8 (408 km.)
Po wczorajszych wrażeniach z rozbijania się w deszczu rano zebraliśmy się bez pośpiechu i pojechaliśmy zobaczyć zamek chłopski w Rasznowie. Sama idea jest dość oryginalna, gdyż chłopi sami się organizowali i budowali sobie warownie, w której były zarazem domy jak i miejsca użyteczności publicznej typu szkoła.



Wracając na camping zajechaliśmy zaś do Biertanu, gdzie zwiedziliśmy warowny kościół z czasów saskich

Dzień 9 (210 km.)
Transfagaraszan!
Na stacji na początku trasy spotkaliśmy dwóch Szwedów, którzy przeturlali się przez pół Europy, żeby się tędy przejechać i w zasadzie niczym innym nie byli zainteresowani.
Północna strona szosy, którą wjeżdżaliśmy ma niezły asfalt i bezpieczne serpentyny, jest też piękniejsza widokowo od południowej.







Zajazd był już walką z dziurami i wyrwami w asfalcie oraz przeciskaniem się między pełzającymi samochodami. Na pocieszenie w Poienari wdrapaliśmy się do zamku Drakuli (1,5 tyś. schodków ;)


Dzień 10/11 (345 km.)
Bladym świtem pognaliśmy z Pitesti autostradą nad Morze Czarne. Po drodze przeciskaliśmy się między wypadkami (kilka pod rząd) i sobotnimi korkami nadmorskimi. Nad morzem ulokowaliśmy się na campingu w imprezowej miejscowości Mamaia obok Konstancy, między dwiema plażowymi dyskotekami. Dzień plażowego restu okazał się potrzebny po dotychczasowym tułaniu się po Rumunii, aczkolwiek więcej niż jednego dnia w klimacie letniej imprezy bym nie wytrzymał, w związku z tym…

Dzień 12/13 (535 km.)
postanowiliśmy z Danielem (jako wyposażeni w prawie-że-enduro) pokonać Transalpinę. Po przetoczeniu się w poprzek Rumunii do miejscowości Novaci zaczęliśmy się dzielnie wdrapywać na połoniny. Jako, że zaczęło się ściemniać zatrzymaliśmy się przy bacówce Pietra. Kupiliśmy bryndzę i po obfitej kolacji (nieco nam się zawyżyła norma makaronowa) mieliśmy nadzieję na regenerację sił przed jutrzejszą przygodą. Niestety zatrucie się czymś Daniela uziemiło nas na kolejny dzień przy bacówce. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, gdyż po doświadczeniu łupaniny na plaży nieźle odpoczęliśmy w górsko – góralskim otoczeniu. Jedyną perturbacją pobytu były świnki, które pod naszą nieobecność włamały się do przedsionka namiotu i pożarły całe zapasy jedzenia oraz moje mydło biały jeleń :) 





Dzień 14 (505 km.)
Po odzyskaniu przez Daniela sił i formy ruszyliśmy na podbój Transalpiny. Podbój okazał się mało skomplikowany, gdyż rząd rumuński, inwestując w turystykę, zrobił z Transalpiny piękną szosę (prawie w całości) z nowiutkim asfaltem i wyprofilowanymi serpentynami. Na szutry trafiliśmy zjeżdżając północną stroną, ale nie stanowiły żadnego problemu dla naszych prawie-że-enduro tdmów.









W Alba Julii spotkaliśmy się z Pawłem i Damianem i przez Węgry (nocleg pod Niregyhazą znów, ale już w małym pensjonacie)(+Tokaj i zakupy winne), Słowację i Polskę...

Dzień 15 (584 km.)
…dotarliśmy do Grójca

Przejechaliśmy w sumie 4450 km., spotykając się z wielką życzliwością i dobrocią Rumunów. Nie było żadnej sytuacji kradzieży czy innego zagrożenia ze strony miejscowych.
Oprócz paciaka Daniela na oleju w serpentynie nic poważnego złego się nie wydarzyło (olej zresztą bywa często porozlewany na rumuńskich drogach).
Paliwo laliśmy na przeróżnych stacjach, od markowych po zagubione na prowincji i nie mieliśmy żadnych problemów z silnikami (po OMV TDMy były najżwawsze).
Kasa – albo karta albo euro, którym można bez problemu płacić zamiast lei. Ja wziąłem dolary i gdzieniegdzie już kręcono nosem.
Przewodnik mieliśmy Bezdroży: "Rumunia. Mozaika w żywych kolorach", z którego byłem bardzo zadowolony,  zaś mapęwydawnictwa freytag&berndt, która miehjscami okazywała się mało dokładna.
Podsumowując, widać, że Rumunia dziarsko się rozwija, inwestuje w turystykę i nadgania Europę, przy okazji nie tracąc swojego kolorytu i bezinteresownej dobroci.
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 18, 2012, 10:50:49 wysłana przez paprot »
Był TDM 4TX, jest Varadero SD01

Offline ilek

  • TDM User
  • Góra/Edmonton Kanada
  • 120 km/h
  • ***
  • Wiadomości: 208
Odp: Rumunia 2011
« Odpowiedź #82 dnia: Sierpień 24, 2011, 18:58:10 »
Ma ktos ochotę na Rumunię we wrześniu? Plan Trasfogarska, morze Czarne może Bługaria? Jak coś dzwonić z terminem sie dostosuje...
Pozdrawiam

Ilek

Tel +48 692 344 889

Arek

  • Gość
Odp: Rumunia 2011
« Odpowiedź #83 dnia: Sierpień 24, 2011, 19:39:52 »
ilek jak mi nie wypalą dolomity we wrześniu to chetnie :D

Offline CeloFan

  • TDM User
  • Ua Huka
  • 250 km/h
  • *****
  • Wiadomości: 885
  • Pełne zadowolenie składa się z małych uciech...
    • CF act
Odp: Rumunia 2011
« Odpowiedź #84 dnia: Sierpień 24, 2011, 19:49:23 »
 :deadtop4:
W Obzor w Bułgarii kwatery zaczynają się od 5 euro za pokój ale strasznie tam kiczowato i bazarowo. Lepiej zatrzymać się miejscowość wcześniewj w Byala :)
W okolicy Preseka mamy przyjaciółkę- Polkę prowadzącą zajazd. Tanio miło przyjaźnie i pięknie. Mogę dać namiar chociaż to Bułgaria :)
"Koniec końców kocha się żądzę, a nie to, czego się pożąda". F. Nietzsche
https://www.facebook.com/CFact1/

Offline ilek

  • TDM User
  • Góra/Edmonton Kanada
  • 120 km/h
  • ***
  • Wiadomości: 208
Odp: Rumunia 2011
« Odpowiedź #85 dnia: Sierpień 24, 2011, 20:03:28 »
ilek jak mi nie wypalą dolomity we wrześniu to chetnie :D

Arek wyślij mi numer tel, zadzwonię...
Pozdrawiam

Ilek

Tel +48 692 344 889

Offline ilek

  • TDM User
  • Góra/Edmonton Kanada
  • 120 km/h
  • ***
  • Wiadomości: 208
Odp: Rumunia 2011
« Odpowiedź #86 dnia: Wrzesień 08, 2011, 21:25:33 »
Jutro startujemy...
Pozdrawiam

Ilek

Tel +48 692 344 889

Arek

  • Gość
Odp: Rumunia 2011
« Odpowiedź #87 dnia: Wrzesień 08, 2011, 23:18:39 »
Powodzenia :D
ja jutro jednak w dolomity  :headbang:

Offline kamilltee

  • TDM User
  • 20 km/h
  • *
  • Wiadomości: 5
Odp: Rumunia 2011
« Odpowiedź #88 dnia: Październik 25, 2011, 12:26:28 »
pozwolę sobie dadać nasze fotki z wyjazdu lipiec 2011
z uwagi na motocykle (XTZ750, XT600Z, XT660Z, KTM) trasy bardziej szutrowe i górskie :)

Picasa
https://picasaweb.google.com/kasiaikamil/AdwenTSzCzuryZXTZclubPlRumunia072011?authuser=0&authkey=Gv1sRgCMzYwvKw_ZOHlQE&feat=directlink


trasa dzień 1
http://mapy.google.pl/maps?saddr=krosno&daddr=47.94728,21.73289+to:47.2243,21.53512+to:46.64483,22.37607+to:Calea+Daii&hl=pl&sll=45.976327,23.579149&sspn=0.041575,0.104628&geocode=FSwY9gIdpR9MASkPKkIqykg8RzEtAqpUeSN5cg%3BFRCe2wIdGp5LASld3CgEyp84RzGxUj_qKMQAEw%3BFeyV0AIdkJlIASk51c4z1f5GRzFgeq_qKMQAEw%3BFV6-xwIdhm5VAQ%3BFealvQIdpexnAQ&mra=dme&mrsp=4&sz=14&z=14

Stok o nazwie Rapa Rosie ma dojazd tylko jedną drogą - gdyby kto jechał proszę o zdjecie mostu linowego !

dzień2:
 (uwaga 1: zalew Lacul Vidra obiechaliśmy od północy drogą białą - nie ma jej w googlach;
 uwaga 2: SUPER wąwóz jest koło Polovragi - jest tam jaskinia Postera Polovragi - ta droga dalej na północ wspina się na piękną przełęcz, wjazd jest dość wymagający)

tam NOCOWALIMY NAD RZEKÁ

dzień3:
 uwaga 3 przejazd z drogi 7 na 7C odbywał się skrótem, drogami "żółtymi" i "białymi" które były na zwykłej papierowej mapie - to pokazać może TYLKO ślad GPS od Kowala,


http://mapy.google.pl/maps?saddr=Sebe%C5%9F,+Rumunia&daddr=45.65517,23.62799+to:45.429504,23.75497+to:45.29237,23.68812+to:45.1716,23.75055+to:45.2013641,23.7820698+to:45.2075193,24.377583+to:45.16101,24.40566+to:45.1703831,24.652911+to:Transf%C4%83g%C4%83r%C4%83%C5%9Fan&hl=pl&ie=UTF8&ll=45.330487,24.637034&spn=0.010514,0.026157&sll=45.338557,24.636691&sspn=0.010513,0.026157&geocode=FSZHvQIdtalnASlVZY5k-B5MRzHEtY-vZ_bJAQ%3BFYKkuAId1ohoAQ%3BFQAztQId2nhqASkZU0ojNbBNRzEESrRzvOkRog%3BFVIbswIduHNpAQ%3BFZBDsQIdlmdqASmv1sjJYJ5NRzEtRs-3sj26Ag%3BFdS3sQIdteJqASmFW_zLvJ9NRzFpoRC7PahvGQ%3BFd_PsQId7_hzASkbjXSBrD1NRzFDdExMLdzmUw%3BFTIasQIdnGZ0ASljb1GQVDlNRzEeQ76RwTlOzA%3BFc8-sQIdbyx4ASlD-DkN8zFNRzFUm-wVOcF_Bw%3BFWTPswIdqex3AQ&mra=dme&mrsp=9&sz=16&via=2,4,5,6,7,8&t=h&z=16

dzień 4: (uwaga1: zalew polecamy od zachodu po drodzie "białej", uwaga 2: skok w bok przed główną przełeczą prowadził do starej kopalni - biała plama to urobek - i zakończył się gumą)

http://mapy.google.pl/maps?saddr=Strada+Eroilor%2FDN7C&daddr=45.40232,24.61382+to:45.584,24.64341+to:DN1%2FE68+to:45.776144,24.171295&hl=pl&sll=45.581007,24.646111&sspn=0.020935,0.052314&geocode=FfgcsQIdcHV4AQ%3BFdDItAIdvJN3ASmzMvQA1N5MRzF-5lIIlXZlJw%3BFYCOtwIdUgd4ASkf-LE38elMRzGSvJYjHJsmsA%3BFRY3ugId1jR2AQ%3BFRB9ugIdH9NwAQ&mra=dpe&mrsp=2&sz=15&via=1,2&t=h&z=15

dzień 5: Sibiu- Turda (kopalnia) - i dalej na Maramuresz zwykłymi asfaltami


ciekawostki:

mała Kapadocja: http://www.google.pl/search?tbm=isch&hl=pl&source=hp&biw=807&bih=566&q=R%C3%A2pa+Ro%C5%9Fie&btnG=Szukaj+obraz%C3%B3w&gbv=2&aq=f&aqi=&aql=&oq=#q=R%C3%A2pa+Ro%C5%9Fie&hl=pl&sa=G&gbv=2&tbm=isch&bav=on.2,or.r_gc.r_pw.&fp=1&biw=1600&bih=799

Salina Turda - kopalnia soli


i to czego nie zrobiliśmy:
- Bicaz - najgłębszy wąwóz Europy http://www.panoramio.com/photo/813359
- jeziorko okresowe  http://www.panoramio.com/photo/6978968?source=wapi&referrer=kh.google.com
- http://www.panoramio.com/photo/41262521
- tego też na szczęście :):):   http://www.panoramio.com/photo/30906186?source=wapi&referrer=kh.google.com


na kolejnych zdj Szymona i DAT 7 widać starą Transalpinę bez asfaltu... już jej nie ma :(
różnica jest mniej więcej taka:
2007

2011


2007

2011


ale jest jeszcze "mała Transalpina" nadal bez asfaltu: http://mapy.google.pl/maps?saddr=DJ655&daddr=45.3679276,23.80257+toJ701D+toJ105G+to:DJ701D&hl=pl&ll=45.257489,23.974915&spn=0.532641,1.344452&sll=45.35311,23.9011&sspn=0.132937,0.336113&geocode=FXlCsQIdlp9qAQ%3BFXdCtAIdyjJrASlZGvnLkaVNRzHpHm0fvJB5sQ%3BFVt1tAId-sttAQ&mra=mi&mrsp=2&sz=12&z=10


Was na Tranalpinie asfalt cieszy :) ... a XTZtowców smuci :(
« Ostatnia zmiana: Październik 25, 2011, 12:32:28 wysłana przez kamilltee »

Offline marcotek

  • TDM User
  • Warszawa-Mysiadło-Łacha
  • 120 km/h
  • ***
  • Wiadomości: 107
  • tdm 900 '04 prev.3vd '92
Odp: Rumunia 2011
« Odpowiedź #89 dnia: Grudzień 03, 2011, 01:44:23 »
nie bój! Przyjdzie sołtys i zwinie :P
Kot zazwyczaj w WORKu :D