TDM ZONE

FORUM => Wyjazdy => Wątek zaczęty przez: CeloFan w Maj 11, 2013, 12:11:15

Tytuł: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 11, 2013, 12:11:15
 :deadtop4:
Chciałbym tu opowiedzieć jak spędziłem z Werą wakacje w 2012 roku.
Jest to moje pierwsze publiczne przyznanie się do podróżowania, więc proszę wziąć poprawkę na brak doświadczenia  :roll:
Liczę, że jeśli nie będzie interesująco, to przynajmniej kogoś zainspiruje ten bezwładny zlepek słów, do podróżowania motocyklem. Kogoś kto tak jak ja, myślał jeszcze niedawno że Chorwacja jest na końcu świata :police:

Dla porządku tylko napiszę coś w rodzaju przewodnika:
Każdy dzień zaczyna się nazwą miejscowości skąd ruszamy i miejscowością dokąd dojeżdżamy.
Niżej jest stan licznika (choć nie wiem sam po co   ) i za ukośnikiem przebieg dzienny.
Na samym końcu każdego dnia, wpisałem dokładne dane GPS noclegu a poniżej danych, link do mapki która pokazuje jak jechaliśmy.


Więc tak…
(https://lh5.googleusercontent.com/-y3jG5LvkQRM/UXeKb6nOSoI/AAAAAAAAGRY/khbtVTnAnDs/s640/DSCN9132.JPG?gl=PL)
1.Warszawa-Barwnek  22.06
106922-107333/411


Ruszamy spod domu około 8:00. Już w Kozienicach wcinamy pyszne drożdżówki. Nic szczególnego nie dzieje się po drodze. Dopiero między Tylawą a Barwinkiem znajdujemy drogę której nie ma na naszej mapie Polski i spanie na nowo powstałym kempingu za 14 zł staje się rzeczywistością. Jego niezaprzeczalną zaletą jest to że jest pierwszy na naszej drodze i wokół jest tak inaczej niż w domu.

Dla dociekliwych: N49.47253 E021.7133
http://goo.gl/maps/R9keo (http://goo.gl/maps/R9keo)



2.Barwinek-Vata de Jos (na dziko) 23.06
107333-107824/491

Przepełnieni zapałem, suszymy namiot z rosy w pierwszych promieniach słońca. Jest rześko i pachnąco.
(https://lh4.googleusercontent.com/-d5KYyxwkTdE/UKDdIxLM6mI/AAAAAAAAEe0/PwAOgU1JXdM/s640/2012-06-23%252006.40.57.jpg?gl=PL)
Przed granicą ze Słowacją kupujemy za drobne wodę i napoje energetyzujące, choć nie wiem po co. Chyba żeby nie wozić ze sobą bilonu krajowego.
Słowacja to przede wszystkim góry. Droga mija, ale nie bez małej przygody. Rozwiązał się pas mocujący prawy worek i majta się dopóki nie zatrzymuje nas jakiś dobry człowiek, pewnie tuż przed tym jak pas wkręciłby się w tylne koło…
Mogłoby być nieciekawie… Nigdy za mało staranności w pakowaniu!
Na Węgrzech kupuję winetę na stacji benzynowej za 1470ft na pięć dni i jedzenie w sklepie. Na szczęście jest samoobsługowy, więc moja mowa w tym języku ograniczyła się do migowego i pokazania karty bankomatowej.
Kilka kilometrów przed granicą z Rumunią, GPS wyprowadza nas w pole. Dosłownie w pole.
(https://lh6.googleusercontent.com/-D-_9OlRrHVM/UXUGug3mVTI/AAAAAAAAE8U/5kefGIBeuB8/s640/DSC_0074.JPG?gl=PL)
Nie sądziłem że TDM`ka zapakowana po niebo może tyle w takich warunkach i to na szosowych oponach.
Nie ma fotografii z tego miejsca ale jest trochę straszno, trochę zabawnie.
Jedziemy przez te wszystkie niedogodności aż do niespodziewanie wyłaniającego się zza krzaków asfaltu. Skręcamy w lewo a tu granica z Rumunią. Mały włos i nawet nie wiedzielibyśmy że jesteśmy w Rumunii.
Na granicy wymieniam 50E na 199 RON. Taki jest przelicznik.
Na początek znajomości z RON, tankuję benzynę do TDM`ki i kupujemy sobie po lodzie.
Jadąc ze słońcem świecącym coraz niżej w plecy, znajdujemy świetne miejsce przy drodze na rozstawienie obozu.
(https://lh3.googleusercontent.com/-yhRRIKC4Xbg/UXeQfr35qbI/AAAAAAAAGS8/eqShWAxRVbM/s640/DSCN9143.JPG?gl=PL)
Tak oto przy krzakach osłaniających nas od drogi, na rżysku rozbijamy namiot z widokiem na pola i góry majaczące w oddali. Kończymy dzień myjąc się w wodzie z plastikowej butelki.
Dla dociekliwych: N46.20006 E022.59161
http://goo.gl/maps/c97D (http://goo.gl/maps/c97D)



3.Vata de Jos-Knezha 24.06
107824-108313/489

Wygrzebawszy się z krzaków, otrząsnąwszy namiot z masy winniczków, które zarządziły w nocy inwazję, znów pełni animuszu ruszamy na poszukiwanie jedzenia.
(https://lh5.googleusercontent.com/-cj-RDZ_fI58/UKDdWC9EHRI/AAAAAAAAEfk/3VHB5PmNid8/s640/DSC_0076.JPG?gl=PL)
Daleko nie ujeżdżamy. Polowanie kończy się na parkingu Lidla przy wózkach na zakupy.
(https://lh6.googleusercontent.com/-Ap0EGVZeoVw/UKDdLBsZy-I/AAAAAAAAEe8/vCYnbcSGd3k/s640/2012-06-24%252009.12.48.jpg?gl=PL)
Zadowoliwszy się bułkami z jogurtem, nie zwróciwszy niczyjej uwagi jedziemy dalej w świat.
Kawa, sok, 7Days itd. Te wszystkie zdrowe i pożywne dobra, zwiedzają nasze żołądki, żebyśmy mogli dojechać do Transalpiny.
Transalpina to zwyczajowa nazwa drogi krajowej DN67C pełnej zakrętów pnącej się w górę na 2145m do przełęczy Urdele. Do 2010 jeszcze offroudowa mieszanina piachu, błota, kamieni i dziur, teraz szczyci się asfaltem jak stół do gry w bilard i może nią przejechać nawet posiadacz bolidu F1. Można tu od starszej pani z taboretu kupić różne gatunki sera białego z mleka od krowy, kozy albo owcy. My też próbujemy. Najważniejsze żeby dobra te jeść leżąc na soczystej i czysto-zielonej wysokogórskiej odmianie trawy z widokiem na panoramę doliny, wdychając czyste i rześkie nawet jak na tą porę roku powietrze. Zastanawiające, że tak blisko domu jest to przepiękne miejsce a dopiero teraz tu jesteśmy.
(https://lh4.googleusercontent.com/-PcUpO1O0mio/UXeuRmn2JCI/AAAAAAAAGbE/5wxQU-1SUkg/s640/DSCN9228.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-_nm8TCnkDLI/UXeuf0nxJTI/AAAAAAAAGbQ/6wub5Eblru8/s640/DSCN9230.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-evxWFp5xEPo/UXfPE_KSPfI/AAAAAAAAGkw/53V0mDdfK-0/s640/DSCN9298.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-B7GUqisWMxo/UXfcqGr-MqI/AAAAAAAAGos/q5ZhOOIFY38/s640/DSCN9331.JPG?gl=PL)

Kiedy tak sobie leniwie przekąszamy ser łapiąc promienie słońca, olbrzymi, szary, zimny i wilgotny jak psi nos twór z impetem wręcz przesłania nam widok na drogę którą mamy właśnie zamiar jechać.
(https://lh6.googleusercontent.com/-7kkF4MJCsNw/UY4jqiY9qCI/AAAAAAAAGtg/W_r1BFlDP7c/s640/DSCN9336.JPG?gl=PL)
Chmura wielkości góry na której jesteśmy zasłania już niemal wszystko. Zbieramy się w lekkim pośpiechu, ale to na nic. W przeciągu minut widoczność zmniejsza się do dwóch metrów.
(https://lh4.googleusercontent.com/-Wv9BW8HGaa0/UXfYXg7WdZI/AAAAAAAAGnI/XnoV4E4kfBU/s640/DSCN9319.JPG?gl=PL)

Samochody jadące z naprzeciwka na wszystkich włączonych światłach widać dopiero z trzech metrów. Zimna wilgoć wnętrza chmury wkrada się pod ubranie i wytrwale topi nasze morale. Wiem z doświadczenia że takie zjawisko może trwać dziesięć minut albo kilka godzin.  W końcu jednak pękam i jedziemy dalej. Prędkość 10km/h.
Wszystko trwa około 20 minut, ale to wystarczy żeby jadąc w tym mleku ominąć najpiękniejszą część Transalpiny.
(https://lh3.googleusercontent.com/-jGqsPMXTKTs/UY4jnXhXUOI/AAAAAAAAGtY/i_mm9BHsJ-s/s640/DSCN9340.JPG?gl=PL)
Urdele skrywa zazdrośnie swe wdzięki przed nami. Tuż za przełęczą, zaczyna padać lodowaty deszcz z gradem które wspólnie wyganiają nas na sam dół tego zaczarowanego miejsca. Tylko konie na hali jakby zastygłe w bezruchu czekają na coś cierpliwie.
Wszystko rozmyło się i rozwiało dopiero kiedy mokrzy i na w pół zamarznięci zjeżdżamy do miejscowości w dolinie. Zimno i lodowaty deszcz szybko zamieniają się miejscem z ostrym światłem słońca. Teraz  ono suszy asfalt i nasze ciuchy w ekspresowym tempie.
Przy drodze, gdzieś na prowincji Wera kupuje pomidory. Może nie są zbyt imponujące wielkością, ale ten smak… Są okrutnie kwaśne…
Koniec końców, bez przeszkód dojeżdżamy do promu a ten przewożąc całe stado TIRów, przewozi i nas na drugą stronę Dunaju za 9 Euro.
(https://lh3.googleusercontent.com/-qCwNNnjYva0/UY4lUH6oj3I/AAAAAAAAGuE/IK2a201NZ8M/s640/DSCN9368.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-5yeQM27j5fc/UY4lSuzJK-I/AAAAAAAAGt8/Df2X4A2yFbM/s640/DSCN9375.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-L_C1M2SSpQ0/UY4k8D-UAwI/AAAAAAAAGt0/TNfslLM3nj4/s640/DSCN9384.JPG?gl=PL)

Czas zajmuje nam pewien kierowca z kraju nad Wisłą, całą drogę przekrzykując maszynę warczącą obok. Przekonuje nas z niemałą wiarą w swoje słowa, graniczącą z pewnością, że po nocy na dziko, powinniśmy zostać przynajmniej okradzeni, jeśli nie zjedzeni na kolację przez krwiopijczych, agresywnych autochtonów. Opowiadam jak to się stało,że jednak żyjemy. Ta miła pogawędka kończy się dopiero na drugim brzegu rzeki i w drugim kraju.
Bułgaria. Nieco marudząc w porcie nad rozłożoną mapą, zasilam portfel w gotówkę w najbliższym bankomacie, do którego wiedzie nas dwóch policjantów w białym radiowozie zaczepionych wcześniej. Zmierzcha. Z kieszeniami wypchanymi gotówką ruszamy dalej.
Droga prosta, mało dziur, po bokach widoczne w reflektorze krzaki i tak aż do Knezha. Tutaj tankujemy. Karta nie działa na stacji, druga też nie chce oddać swojej zawartości do czytnika, więc gotówka. Na szczęście i na hotel stojący nieopodal wystarcza to, co wyrwałem z bankomatu w porcie.
I tak oto kończymy późnym wieczorem w hotelu o niezłej kondycji i wyglądzie z wygodnymi łóżkami, klimatyzacją i groźnie zwisającym ze ściany telewizorem. W środku pachnie nowością. Nikt z obsługi nie zna ludzkiego języka. W pokoju jest działająca klimatyzacja, TV Sat i czysta łazienka. Standard europejski.
Kąpiel, pranie bielizny, spać.
(https://lh4.googleusercontent.com/-RliOue76nxM/UY4l6QKUFKI/AAAAAAAAGuM/uN_YANhd32k/s640/DSCN9385.JPG?gl=PL)
W tej kolejności kończymy dzień, chociaż TDM`ka nie stoi na tradycyjnym parkingu strzeżonym. Stoi całą noc przed hotelem pilnowana przez atrapę kamery przemysłowej i zapewnienia ochroniarza o jego nadprzyrodzonych mocach ochronnych. Parking bez bramy, bez ogrodzenia, szlabanu czy budy dla psa nawet. Ot miejsce pod ścianą przy ulicy.

Dla dociekliwych: N43.49323 E024.07886
http://goo.gl/maps/QyJFr (http://goo.gl/maps/QyJFr)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 12, 2013, 22:11:52
 :deadtop4:

4.Knezha-Obzor 25.06
108313-108747/434

Trochę martwiąc się o motocykl schodzimy na śniadanie, do którego trzeba dopłacić, ale niewiele. Stoi.

(https://lh6.googleusercontent.com/-ccqgNDKYZP0/UY_YVK2ScTI/AAAAAAAAGxo/CD0vs4gvUQE/s512/DSC_0082.JPG?gl=PL)

Pałaszujemy coś w rodzaju zapiekanej bułki z serem i warzywami. Po śniadaniu w drogę. Droga długo nie trwa. Wera przysypia sprawdzając swoim kaskiem wytrzymałość mojego. Stop na stacji i kaaaawa. Najwyraźniej pomaga, bo Wera dostaje zupełnej głupawki, za to już nie śpi.
Ruszamy, silnikiem motocykla przekrzykując spazmy i salwy śmiechu Wery. Dziwne jakieś teraz te dzieci.

(https://lh5.googleusercontent.com/-kmjRvdlnvK0/UY_cHLEVAiI/AAAAAAAAGyk/uwH2yJ6M2G0/s640/DSCN9430.JPG?gl=PL)

Bułgaria to kraina słoneczników i słońca.

(https://lh4.googleusercontent.com/-fuMuwiU86A0/UY5AvBLtcUI/AAAAAAAAGug/HTQ0aI1eSkg/s640/DSCN9392.JPG?gl=PL)


(https://lh6.googleusercontent.com/-1fhBrdFXp1g/UY_bdIr297I/AAAAAAAAGyU/TpripcoHm-k/s640/DSCN9389.JPG?gl=PL)

I tak oto w kilka godzin dojeżdżamy do obiadu. Zatrzymujemy się przy dobrze rokującym zajeździe. Obiad przy drodze ma kilka plusów. Jeśli jest dużo ludzi, jest świeżo i smacznie a czasem dużo i tanio. Poza tym, przy drodze jest blisko. Nie trzeba odnajdywać się wśród budynków, wybierać, czytać i sprawdzać. Po prostu z drogi łatwo zobaczyć kto się zatrzymał i w jakiej ilości. Można też nakarmić przydrożnego psa.

(https://lh3.googleusercontent.com/-WT3XGLops8U/UXUIvdFc4oI/AAAAAAAAE9c/C8loDPsM5mg/s640/DSC_0083.JPG?gl=PL)

No i w końcu można motocykl postawić w cieniu, bo takie przydrożne knajpy zawsze są otoczone albo drzewami, albo wysoką ścianą. W tym przypadku sprawdzają się wszystkie przewidywania. Dania kuchni rumuńskiej są pokazane na obrazkach razem z cenami. Jest dużo, smacznie i jest pies do nakarmienia. Na dodatek można zapłacić kartą.
Po obiedzie tankowanie TDM`ki i dalej w drogę. W sumie niedaleko, bo kilka kilometrów od dzisiejszej mety.
O Obzor, bo tu się zatrzymujemy można napisać wiele. Wspomnę tylko że leży nad Morzem Czarnym, między Warną a Burgas. Podobno to małe miasteczko ma zaledwie 2 tyś mieszkańców i najwięcej dni słonecznych w roku z całej Bułgarii. To dla tego, kiedy się tu jest ma się wrażenie że trafiło się na hałaśliwy bazar z ludźmi ubranymi tylko w stroje kąpielowe.

(https://lh6.googleusercontent.com/-vtoWMqSsxIk/UY_vw41DxmI/AAAAAAAAG08/Wqf1i1I72No/s512/DSCN4585.JPG?gl=PL)

Główna przelotowa ulica Obzor jest z każdej strony zastawiona straganami z biżuterią plastikową, zegarkami z Chin, ręcznikami i strojami kąpielowymi w kolorach spławika, maskami do nurkowania, paciorkami, chemią gospodarczą, kosmetykami do opalania i po opalaniu, klapkami, podkoszulkami z logo różnych firm, pamiątkami z napisem Obzor, budkami z wszelkim jedzeniem i papierosami.

(https://lh3.googleusercontent.com/-yIzS3D5bnAk/UY_vXZByezI/AAAAAAAAG0Q/K4XnKunZvS8/s640/DSCN4536.JPG?gl=PL)


(https://lh5.googleusercontent.com/-rRYLGrtVRUU/UY_uGpHzNSI/AAAAAAAAG0A/_Km7e6paOK0/s640/DSCN4492.JPG?gl=PL)

Między tym dobrem stoją lodówki z lodami na kulki a pomiędzy nimi ludzie z tabliczkami z ofertą najmu pokoi w wielu językach. Wszystkiego dopełnia grupa ludzi przebranych za Apaczy z Arizony, grających na rynku muzykę na swoich piszczałkach i bębenku, gdzie też sprzedają swoje płyty a wtóruje im muzyka dobywająca się z okolicznych gęsto postawionych restauracji i pubów.

(https://lh4.googleusercontent.com/-uklGXV5wOEE/UY_sKE2cb4I/AAAAAAAAGzs/PfMn_liagJI/s640/DSCN4479.JPG?gl=PL)


(https://lh4.googleusercontent.com/-MRo3fwHcW9A/UY_0lZsflYI/AAAAAAAAG1g/e3xr6zrf4nE/s512/2011-07-27%252009.08.13.jpg?gl=PL)

Wisienką na torcie są stoiska artystów od zmywalnych tatuaży i plecenia fantazyjnych warkoczy, gdzie szurnięci rodzice mogą uszczęśliwić swoje pociechy za kilkadziesiąt BGN, odmieniając je nie do poznania. To wieczorem.

(https://lh5.googleusercontent.com/-S9926JccoFI/UY_tuLslEdI/AAAAAAAAGz4/_Gmqq7uXARM/s640/DSCN4499.JPG?gl=PL)

Są też papugi z którymi można zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie...

(https://lh6.googleusercontent.com/-x1utm7K9Ztw/UY_wD8DvFNI/AAAAAAAAG0o/f9S-fnF-qZI/s512/DSCN4617.JPG?gl=PL)

Całą dobę czekają tu na turystów ekskluzywne hotele, kwatery w nowych budynkach nad samym morzem i jedno zadbane pole namiotowe.

(https://lh5.googleusercontent.com/-NAoMWSxuz54/UY_uoP-Ff0I/AAAAAAAAG0I/db4RJMBBjIw/s640/DSCN4515.JPG?gl=PL)

Piaszczysta plaża zachęca do wyszukania sobie skrawka wolnego miejsca nawet kosztem wąchania rozgrzanych cielsk wysmarowanych wszelkimi olejkami i filtrami. W tym sezonie dominuje zapach migdałów, lawendy i pobliskiej pizzerii. Wśród opalających się ludzi wydzielone jest miejsce z wypożyczalnią skuterów wodnych, banana i koła na które w szalonym tępie ciągnie motorówka powodując wieczorem zakwasy w ramionach i bóle gardła od krzyków.

(https://lh3.googleusercontent.com/-LFBU5zI8HCM/UY_zDSc6tMI/AAAAAAAAG1I/zVyZESBoUzM/s640/DSCN4611.JPG?gl=PL)

Samo morze jest ciepłe jak zupa Gesslerowej z dodatkiem przyprawy Kamis. Pływa tu prócz ludzi, małych rybek i ślimaków również wiele odmian torebek foliowych, papierków, koreczków, niedopałków czy kawałków zaginionych klapek. Resztę zastanych tu atrakcji pominę milczeniem. Milczeniem i ciszą, których tu tak niewiele…
Uwaga! Na focie poniżej nie ma żadnego członka wyprawy!  :deadbandit:

(https://lh4.googleusercontent.com/-n7XLVfx4J_g/UY_0mzs9_yI/AAAAAAAAG1o/912jTet_s4U/s640/2011-07-27%252012.02.13.jpg?gl=PL)

Noc zastaje nas na wspomnianym wyżej, wypasionym, rzadkim w Bułgarii, kameralnym kempingu z podlewaną i strzyżoną trawą. I jest nawet cicho. Kemping położony około 300m od plaży i może 200m od centrum miasteczka. Czysto i schludnie. Trawa jak na Stadionie Narodowym. Można spać w domku, przyczepie albo w namiocie. Wokół dużo zieleni.  Wysokie ogrodzenie. Bez obaw można zostawić wszystkie rzeczy idąc na plażę.

(https://lh4.googleusercontent.com/-oie1qh4RIHw/UY5AyT80rwI/AAAAAAAAGuo/rsjK1W2MLaw/s640/DSCN9407.JPG?gl=PL)

Szefowa prowadzi też restaurację, więc jest szansa na zaproszenie w to miejsce. Czyste sanitariaty zachęcają do ablucji. Cena: 10 Euro za 2 osoby, namiot, motocykl. Kiedy Wera prowadzi walkę z prysznicem, ja zaznajamiam się z pewnym Bułgarem, z którym zupełnie nie mogliśmy się dogadać.
Zupełny brak powiązania zasłyszanych słów w tutejszym języku z pamięcią podręczną w mojej głowie, połączony z odwrotnym niż u nas gestem na przytakiwanie lub zaprzeczenie, dyskredytuje nas zupełnie jako rozmówców. Efekt jest taki, że dostaję od Bułgara na pamiątkę drewniany malowany talerzyk z napisem Bulgaria. W zamian za to pożyczam mu Muggę na komary, za co ewidentnie jest bardzo wdzięczny.
Z naszej rozmowy wynika tylko tyle, że człowiek ten mieszka tu w przyczepie, bo pracuje daleko poza domem jako kierowca. Kiedy Wera wraca z kąpieli idziemy tradycyjnie już na pyszne lody i popatrzeć na kolorowy asortyment rozstawiony na całej niemal długości ulicy aż do rynku.

Dla dociekliwych: N42.82425 E027.87953
http://goo.gl/maps/DlNLg (http://goo.gl/maps/DlNLg)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 13, 2013, 10:23:25
 :deadtop4:

5.Obzor-Istanbul 26.06
108747-109273/526


Z Obzor wyruszamy zupełnie rano, kiedy jeszcze można mówić o cieniu albo jako tako rześkim powietrzu. Śniadanie z owoców od przydrożnego sprzedawcy zjadamy gdzieś przed Burgas siedząc na falochronie wsłuchani w mijające nas samochody.  Ani soczyste, ani smaczne ani świeże może nie są te owoce, ale za to są.

(https://lh5.googleusercontent.com/-CglAoVZ3ceE/UY_bboNLWFI/AAAAAAAAGyM/6XVMzFOTHwc/s640/DSCN9414.JPG?gl=PL)

W Bułgarii, nasz GPS nieco zmylił ślad kierując nas do dużego przejścia granicznego w Derekoy zamiast Malko Tarnovo i zanim się zorientowałem, przesuwamy się o kilkadziesiąt km za daleko w stosunku do potrzeb.

(https://lh3.googleusercontent.com/-x_2kTXZNCUU/UY5DXLqgldI/AAAAAAAAGvE/B3m9v4ost_s/s640/DSCN9425.JPG?gl=PL)

20 czy 30km wstecz widnieje na mapie droga w którą trzeba było skręcić chcąc odwiedzić Turcję nieco szybciej. Jest to skrót do niedużego przejścia granicznego w miejscowości Derekoy.
Skrót ten, Wera nazywa od razu …hmmm… lasem śmierci. Choć wydaje się z początku zwykły, to wąska na jedno auto droga z podziurawionego i nierównego asfaltu, niebawem wprowadza nas w klimat iście dramatyczny.

(https://lh3.googleusercontent.com/-Irj4exmsjlc/UY5DPJL0jfI/AAAAAAAAGu8/t39udyciOHc/s640/DSCN9431.JPG?gl=PL)

Połamane w połowie swojej wysokości drzewa, jakaś taka cisza kiedy się zatrzymujemy, unosząca się w nieruchawym powietrzu lepka wilgoć, wąwóz tak mało szeroki że motocyklem trzeba było by zawracać na kilka razy, zwisające smętnie suche gałęzie, dziury w drodze zapchane piachem i patykami.

(https://lh4.googleusercontent.com/-FUV1p9TnZSE/UY5FHaZUq2I/AAAAAAAAGvo/S8v-XQe0wUk/s640/DSCN9440.JPG?gl=PL)

Przez niespełna 40km na tej drodze wymija nas raptem samochód ciężarowy z machającymi ze środka robotnikami (okazuje się że wywożą połamane drzewa), dwa wozy z Cyganami o spojrzeniu mówiącym wiele o charakterze awanturniczym i usposobieniu przyjaznym tylko dla swoich.

(https://lh3.googleusercontent.com/-X86Iwqfs538/UY5EzKlY2rI/AAAAAAAAGvg/qJV4kj-agvY/s640/DSCN9442.JPG?gl=PL)

My za to wymijamy w tym czasie wspomniane wyżej dziury, robotników wycinających połamane drzewa, zdechłego konia w stanie połowicznego rozkładu z wydętym od gazów brzuchem, (swąd jaki bije od tego znaleziska nie przypomina niczego z tej planety!) tabor Cyganów palących ognisko, bawiące się dzieciaki, które na szczęście chyba nie zdążyły na czas nas zauważyć, konie Cyganów pasące się opodal ogniska i tychże dwa pojazdy przypominające Daczę i Zaporożca. Jak widać po niezałączonych fotografiach, mimo wakacji, nie ma czasu na sesję z autochtonami  8)

(https://lh6.googleusercontent.com/-vE0uLgzdBck/UY5EpmGJlqI/AAAAAAAAGvY/jpZTkvjL_6U/s640/DSCN9437.JPG?gl=PL)

W takiej to scenerii, wytelepani i zadziwieni zastanym folklorem dojeżdżam do głównej drogi i świeżego powietrza z domieszką spalin, wiodącej do małej granicy Bułgarsko-Tureckiej.

(https://lh5.googleusercontent.com/-Q52imVYMUjw/UY5GZH92DII/AAAAAAAAGv4/jK2luI5tcK4/s640/DSCN9446.JPG?gl=PL)

Bułgar-pogranicznik pyta z rozbrajającą wesołością czy mamy narkotyki albo czy przewozimy alkohol, wspomina też coś o Euro2012 i pyta o pogodę w Varnie, bo tu widać coraz bardziej kłębiące się chmury. Wszystko to z uśmiechem i życzliwością na pulchnej twarzy wytrawnego pogranicznika. Teraz jedziemy po ziemi niczyjej.
Co innego strona Turecka. Tu wszystko załatwia się z powagą i odpowiednim namaszczeniem. Śmiać się mogą tylko urzędnicy i to tylko wyżsi rangą. Tak czytałem.

(https://lh4.googleusercontent.com/-c4Rif7Ihh3Q/UY5GlRf0kvI/AAAAAAAAGwA/ZPjOv_pKEkg/s640/DSCN9449.JPG?gl=PL)

Przygotowani jesteśmy na długi czas zwiedzania i bieganiny z dokumentami po pieczątki, kontrole, wizy, unikając majfriedów proponujących odpłatną pomoc w załatwianiu formalności wizowych i przepychając się do okienek za pomocą łokci. Tu jednak panuje porządek i ład.
Miły pan w cywilnym ubraniu (inspektor-dyrektor-koordynator) kieruje nas do pierwszego okienka. Teraz już tylko kasa, wizy, policja, pieczątki, kontrola pieczątek, kontrola kontroli pieczątek, wiz i opłat paszportów, dokumentów motocykla, zielona karta i co tam komu do głowy przychodzi. Zadano mi w jednym z pomieszczeń pytanie po angielsku, na które potrafiłem odpowiedzieć tylko YES z niezbyt pewnym uśmiechem. Nie wiem na co się zgodziłem, ale za 35 minut z zegarkiem w ręku jesteśmy legalnie w Turcji.
W tym miejscu chcę zweryfikować pierwszy z mitów, o jakich czytałem przed wyjazdem na stronach różnych podróżników. Wcale nie jest długo, tłoczno, dziko i strasznie. Zgadza się tylko cena wizy: 15Euro od głowy.
Jesteśmy w Turcji. W delektowaniu się nowym i nieznanym, nieznacznie tylko przeszkadza wielki skłębiony cumulonimbus groźnie pomrukując nieopodal.

Oczywiście jak przystało na czasomających motonitów autostradę omijamy zgrabnie jadąc do Istanbulu zwykłą krajówką. Dla motocykla to obojętne, bo Turcy WSZYSTKIE drogi mają jak stół a my przemieszczamy się zawsze tym samym tempem.
Nie obywa się bez zatrzymania przez patrol policji. Człowiek w mundurze zadaje tylko pytanie skąd i dokąd, widzi z daleka paszport i ze szczerym uśmiechem na wąsatej twarzy puszcza nas wolno.
Natura coraz mocniej daje znać o swojej mocy. Teraz z impetem wicher przestawia nas z jednego krańca pasa na drugi. Bagaż dodatkowo służy za żagiel. Tak więc w lekkim pochyleniu, nieco trawersując przy bocznym silnym wietrze, przedzieramy się przez unoszony wichrem pył i kurz na najbliższą stację benzynową.

Stacje benzynowe to tutaj najczęściej spotykane budynki użyteczności publicznej.  Są rozstawione średnio co kilka kilometrów, szczególnie blisko miast, miasteczek czy wiosek nawet. Rzedną dopiero na pustkowiach centralnej Turcji ale nie ma siły żeby nie spotkać choć jednej za 20 może 30 km.
Benzyna w Turcji to około 8 złotych za litr. Nie ma stacji samoobsługowych. W dużych miastach każdy pracownik ma swoją specjalną kartę i dopiero po jej przytknięciu do dystrybutora może wpisać swój kod dzięki któremu może zatankować pojazd. Poza miastami odbywa się to mniej restrykcyjnie. Owszem jest drogo, ale ma to swoje plusy. Drogi przelotowe są niemal puste a na każdej stacji do paliwa dodaje się słodką herbatę w dowolnej ilości. Po prostu sadzają człowieka na krześle przed stolikiem i za chwilę ktoś przynosi herbatę w małym, szklanym kieliszku z całą furą cukru na spodku. Nie można odmówić uprzejmości Turkom, choć gdyby benzyna kosztowała tyle u nas, pewnie częstowaliby czymś innym.

Zaczęło się. Jaki kraj takie burze. Niech wystarczy za fakt i potwierdzenie że herbatę, trzeba trzymać w rękach i zakrywać jednocześnie bo od wichury zawartość chce wyskoczyć z tych małych szklaneczek z cienkiego szkła. Wszystko pozostawione luzem, zmyka z prędkością wichru z horyzontu. Motocykl podpieram kolanem no bo herbata. Siekący strumień zimnej wody z hurgotem uderza w zadaszenie stacji benzynowej w tym samym czasie rzeka wody zabiera wszystko co leży luzem, spod dystrybutorów. Szmata, lejek, jakieś papiery, czapka z głowy pracownika stacji, źdźbła trawy, tuman kurzu, folia. To wszystko złączone w jedno stado gna na pobliskie krzaki za rowem a za tym wszystkim goni człowiek bez czapki, rozwijając sporą prędkość wspomagany przez wicher.
Po około 15 minutach sino-czarne niebo nieco traci impet, deszcz pada pionowo. Pierwszy raz od wyjazdu zakładamy ciuchy przeciwdeszczowe, uszczelniamy wszystko co nie lubi wody i ruszamy dalej. Leje tylko 50 km, więc do Istanbulu wjeżdżamy suchym kołem.

Kiedy tylko droga Istanbul Corlu Yolu, (krócej D100), doprowadza nas do miejsca skąd widać morze, zaczyna się nieprzerwany ciąg miejskiej aglomeracji monocentrycznej z głównym ośrodkiem w Istambule właśnie. Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że myśląc iż jesteśmy już prawie w centrum, jedziemy do niego jeszcze ponad 80 kilometrów. O ogromie tego molocha niech świadczy to, że cel nasz jest jeszcze kilka kilometrów przed mostem Bosforskim, czyli aglomeracja ma jeszcze kilkadziesiąt kilometrów po stronie Azjatyckiej.
I tu weryfikujemy netowy mit drugi.
Owszem przedmieścia metropolii ciągną się dziesiątki kilometrów. Owszem jest gęsto od samochodów i jednośladów. Owszem jeżdżą szybko albo i jeszcze szybciej jeśli się tylko da. Ale przecież to jedno z największych miast w tej części świata. Mieszkają tu miliony i muszą się jakoś przemieszczać. Jeżdżą szybko, bo mają do tego cztery szerokie pasy w każdą stronę i pobocze. No i około 19 czasu lokalnego jest duży ruch.
Jednak nieprawdą jest, że nie da się motocyklem przejechać między samochodami. Wystarczy nie mieć szerokich kufrów. Wystarczy włączyć „Warsaw Drive Style” i nic nie stoi na drodze dłużej niż kilka sekund. Korki? Tak, był jeden wielki korek, jednak to przez stłuczkę, którą minęliśmy z łatwością. Po prostu każdy się gapi zamiast jechać. Jak u nas, prawda? Przejeżdżamy to szczęście blacharza w 15 minut.
Wrzawa panuje tak doskonała, że wszystko zlewa się w jeden dźwięk. Poczwórny sznur samochodów zmienia się w żywy, dudniący organizm. Chyba tak właśnie zachowują się ryby w ławicy. Słychać tylko sąsiedni samochód trąbiący z pasa obok. Nikt jednak się nie denerwuje, nie gestykuluje nieprzyjaźnie, nie wyma****e rękoma. Na nas też trąbią… żeby pozdrowić, zapytać skąd jedziemy i dokąd, żeby pokazać, że się nas widzi i ot tak po prostu.
Zgubić też się nie można z GPS`em z w miarę nową mapą. Wystarczy czasem zerknąć na urządzenie. Nam świetnie sprawdza się stary, kupiony w komisie i wysłużony Garmin Nuvi 1340.
Istambuł da się przejechać z łatwością zakładając, że nie jedzie się w samo południe kiedy żar leje się z nieba, pamiętając że trąbienie tutaj ma inne znaczenie i nie targając ze sobą bagażu szerszego od kierownicy tylko możliwie wąskie bambetle. Wtedy jest wręcz ciekawie. Ludzie przyjeżdżający tu z dużych, zatłoczonych miast mają łatwiej, bo są do korków przyzwyczajeni.
Tak sobie obalając te wszystkie mity dojeżdżamy do Hostelu Sindbad.

Hostel usytuowany jest kilkaset metrów od głównych zabytków Istambułu. Haga Sofia, Błękitny Meczet i inne w zasięgu kilku kroków. Skąd ten wybór? Z Internetu. Pochlebne opinie jednak nie odzwierciedlają prawdy zastanej. To jedyne miejsce, o którym czytałem w Necie i z którego korzystamy jako z rekomendowanego noclegu.
Właścicielem jest starszy, nie za wysoki zupełnie łysy pan po 60-tce. Ogorzała cera i bystre oczy w znieruchomiałej i dokładnie ogolonej twarzy, zdradzają nie tureckie pochodzenie. Porusza się powoli i wygląda wtedy jakby ciągnął za sobą jakiś wielki ciężar, przy czym drewniana laska ledwo dotyka ziemi.
Niezależnie od czynności człowiek ten uśmiecha się ciągle do tylko sobie znanych myśli. Ogólnie sprawia wrażenie bardzo uprzejmego, choć negocjacje w sprawie ceny pokoju przebiegają dość burzliwie, co pokazuje, że charakter ma niezłomny albo interes dobrze prosperuje.

Proszę o pokazanie pokoju. Starszy pan wysyła z nami młodego Turka dzierżącego w ręku dwa klucze. Pokój sprawiający lepsze wrażenie jest i tak bardzo mały jak na dwójkę. W zasadzie nadaje się tylko do przespania nocy.

(https://lh3.googleusercontent.com/-XHhBFUPuNs4/UXUBh2ymP-I/AAAAAAAAE5c/IXuWgmiqqJw/s640/2012-06-27%252009.05.10.jpg?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-bXWJFNOadtk/UY_cLYV6KpI/AAAAAAAAGys/AlZ2YD6ICxM/s640/DSCN9463.JPG?gl=PL)


(https://lh4.googleusercontent.com/-8vISTrsBwCI/UY5IQBwJQ_I/AAAAAAAAG30/DKX_9aQe9kw/s512/DSCN9465.JPG?gl=PL)

Łazienka niby europejskiego standardu, ale wszystko jest stare i z kamieniem. Okno służące jedynie za wywietrznik jest zabezpieczone starą siatką metalową i powiązanym drutami gruzem. Szyby nie ma. Zza gruzu widać podwórze z budowlanymi śmieciami. Biorąc pod uwagę dobre położenie strategiczne i śniadanie w cenie pokoju, bierzemy to co jest.
Śniadania skromne, złożone ze świeżej bułki, masła w małym pudełku, dżemu, kilku plastrów sera i jednego jajka na twardo. Żeby całe to dobro zjeść, trzeba wejść na dach budynku, bo tam znajduje się stołówka.
Tu nam się podoba. Z czwartego piętra budynku położonego na niewielkim wzniesieniu widać doskonale statki płynące przez cieśninę Bosfor i dachy innych, niżej położonych budowli.

(https://lh5.googleusercontent.com/-5C50YU1gK-E/UZATpUgPfuI/AAAAAAAAG3A/kDgVOPte3DI/s640/DSC_0110.JPG?gl=PL)

Motocykl stoi na wąziutkim chodniku przy wejściu. Przedtem wjeżdżam tam po kamieniu z brukowanej ulicy, bo jest wysoko. Jest darmowy dostęp do WiFi i komputera. Na tle mnogości wyboru wśród miejsc noclegowych w okolicy, ten jest mimo wszystko słaby.
Cenę wyjściowa 45 Euro za dwójkę ze śniadaniem, ostatecznie ustalamy ze starszym panem na 40 Euro za dobę.
Wieczorem w miasto!

(https://lh4.googleusercontent.com/-F3w7_fro9Wk/UY5GoWOwNyI/AAAAAAAAGwI/ayLtMMv8Qgg/s640/DSCN9455.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-bwcg2limSBg/UZAScb6PzOI/AAAAAAAAG2U/uOpTkRgwyJY/s640/DSC_0088.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-z1BHnvjoBA0/UZASZgySq9I/AAAAAAAAG2k/Pnev_l_FnbU/s640/DSC_0086.JPG?gl=PL)

Dla dociekliwych: N41.00370 E028.97302
http://goo.gl/maps/Hr6uJ (http://goo.gl/maps/Hr6uJ)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 13, 2013, 11:16:47
 :deadtop4:

6/7.Istanbul-Istambul 27.06
0km


Śniadanie na dachu z widokiem na panoramę Bosforu i znów w miasto...

(https://lh3.googleusercontent.com/-RPW91Stm8Fc/UZATGMBqI6I/AAAAAAAAG2w/RrOANh2A9bk/s640/DSC_0109.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/34cbe135200effe50c815e358d772344.JPG)

Że Istanbul oferuje zabytki i rozrywkę każdy wie.

(http://www.tdm.pl/media/files/e0a75c6d124b9f7339742547e1dcfdda.JPG)

Oglądając jednak tylko grafikę w Google albo fotografie znajomych, nie ma się pojęcia o ogromie najważniejszych budowli, woni fajek wodnych dochodzącej z palarni, hałasu i pozornego chaosu panującego na wielkim placu blisko największych atrakcji.

(http://www.tdm.pl/media/files/775938502742bd1055120e252a1ce5f9.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/f6513d0cb0fb80a6d93d8b792021dda9.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/cc1b0e035db2469fa04527ba06dd1968.JPG)

Kaskada barwnie ubranych ludzi przelewa się we wszystkie strony, każdy coś mówi, gestykuluje w swoim języku.

(http://www.tdm.pl/media/files/53df31d699bedcae8fbb15442a96a8e6.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/530072781428e0ba1c4e4f91646e7c23.JPG)

Jedni sprzedają wyciskane pomarańcze, zimne pocięte w księżyce kawałki arbuzów, pocztówki, pamiątki, korale, suknie, chusty, nakrycia głowy, karty pamięci do aparatów i baterie z walizki, inni zachęcają turystów do przejażdżki po cieśninie turystyczną łodzią, do wynajęcia przewodnika po mieście albo samochodu.

(http://www.tdm.pl/media/files/2c5c1d7e02601241bf850ad311448d77.JPG)

Hotele mają swoich przedstawicieli a w kiosku można kupić zimną wodę. Można też przysiąść w jednej z wielu kawiarenek, zjeść kebap i wypić kawę.

(https://lh3.googleusercontent.com/-s_2gk_MJ78o/UY5IBSU7mjI/AAAAAAAAGwc/oUfSqPprgjY/s640/DSCN9477.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-XAtDazsMtzw/UY5IAKAtw9I/AAAAAAAAGwU/c8pYJEvjofU/s640/DSCN9483.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-FqUI4fjkksY/UY5JqXsLBxI/AAAAAAAAGww/Vzt0qwLWsyQ/s640/DSCN9506.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-zOlGCoK3QGQ/UY5J3bzCJuI/AAAAAAAAGxA/xxmhQ3U74hY/s640/DSCN9507.JPG?gl=PL)

Nas namówił na wycieczkę statkiem po Cieśninie Bosfor jeden z młodych ludzi na placu. Wygląda to tak, że kupuje się bilety u pana z tablicą stojącego na placu. Wpisuje się w bilet swoje nazwisko i czeka aż uzbiera się minimalna opłacalna ilość ludzi, lub odpowiednia godzina wypłynięcia. Zbiera nas w stadko zażywny Turek w średnim wieku i dziarsko krocząc przed siebie nawołuje wszystkich podnosząc jednocześnie rękę z reklamą jego firmy. Jest nas kilkanaście osób i wszyscy przedzieramy się między samochodami przez wąskie uliczki do małej przystani z pływającym pomostem.

Wąską kładką przedostajemy się na statek i zajmujemy ławki przy burtach.
Sama wycieczka ma trwać trzy godziny, jednak zostaje skrócona do dwóch. Nasz przewodnik mówiący po angielsku bardziej zajmuje się młodymi dziewczynami niż opowieścią o zapewne wzniosłej historii miejsc, które mijamy po drodze.

(http://www.tdm.pl/media/files/2c421278c75eb30919ddb8d889c415ab.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/5a6adec0452d88ec71f55278b274a3cb.JPG)

Zimny wiatr rwie szaty na wszystkich a słońce nie ogrzewa wcale tak jak można by się spodziewać. Popłynąć warto, ale tylko raz i może z innym, mniej naładowanym testosteronem przewodnikiem.

(http://www.tdm.pl/media/files/42871dca48e3643fdb708c534cf7b847.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/01bc91456145a75916a2f9111d5d0cd7.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/f425ace12acffe87adc61a90947ac02f.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/b454f1a61f80cfb1cfcc8cca81d5aceb.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/4097cd35fafc3c1523393eaaf01dc469.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/3ac9a1c2c9043a9dce88f990ca6c92d7.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/44dd3e3ea0f91ac18f05b80caf11dd8f.JPG)

Prócz zabytków widać też inne oblicze Stambułu.

(http://www.tdm.pl/media/files/85c81395d2f3b28f9299633b04a3f2af.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/6cae060d6a3740ccf0d99aed23298679.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/c768b17f95c024f531894e6d2319c643.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/f576aa06afdc26c5695721cda8e30cb9.JPG)

Koty są tu ogólnie poważane

(http://www.tdm.pl/media/files/2cf05f966f061ab46065e89b39a4fc6a.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/3fe8f87e129c4f0a3948232bdabfe443.JPG)

Wygłodzeni po trudach rejsu, zaglądamy do jednej z restauracji. Jest naprawdę smacznie a nawet wytwornie. Tu zajadamy kebap w wersji exclusive, popijając słodką herbatę aż do północy leniąc się w wygodnych, wyściełanych poduchami sofach.

(http://www.tdm.pl/media/files/865dddf277cdfe2ef8783dbc500aaf49.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/2edd98026eae48af419b85d39672ea59.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/eaa8c85a98d63c18b10a6a8d358d5795.JPG)



Łazęgowanie, oglądanie, wycieczka statkiem, restauracja, gapienie się na ludzi, drobne zakupy, kebaby, śmichy chichy

(http://www.tdm.pl/media/files/d8536e518842044611198341b8bb04b4.JPG)

Wera nawet chciała coś dorobić na obczyźnie...

(http://www.tdm.pl/media/files/139566ae7f9753b8287d1bb53b637e67.JPG)


 ...i o północy spać. Ogólnie komercja, ale w dobrym wydaniu. Trochę egzotyki, trochę naciągania i targów. Mrowie turystów takich jak my i różnych osobliwości. Cały świat w pigułce. Wszystkie kultury w jednym miejscu. Cała drabina społeczna.

(http://www.tdm.pl/media/files/34c28edd66a0bd3217a4dede1b8bd54f.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/4c0e54b415e04e0dcb2e24bea9f4d82d.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/609f08017b3c86d6210732cbe76877e4.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/b63eddfbdf7fa3f8142b341a8a0a080c.JPG)

(https://lh5.googleusercontent.com/-_EnQHC0oNWM/UY5J07d_VBI/AAAAAAAAGw4/W4ruk4oyG6w/s640/DSCN9510.JPG?gl=PL)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: Batman w Maj 13, 2013, 13:27:53
Niezła wyprawa :)
Pisz dalej, dobrze idzie :)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 13, 2013, 18:57:48
 :deadtop4:

8.Istanbul-Asagi Akpinar (Asagiakpinar) 28.06
109273-109862/589

Śniadanie na dachu z ciekawym widokiem, pakowanie, pożegnania z Wery nowymi znajomymi z Korei.

(http://www.tdm.pl/media/files/a9eba86af890dcba1ef1dc00e4a7982d.JPG)

, z kotem miejscowym

(http://www.tdm.pl/media/files/a72a32c67299c9f802166a1dcf710292.JPG)

 i z pająkiem zza szafy
...iiii … TDM zepchnięta w tył z chodnika nie chce odpalić…!!!
Po milisekundzie już mam trzech pomocników do pchania motocykla pod górę tyłem. Soro są, zdejmuję bagaż i pchamy. Pierwsza próba odpalenia „na pych” nieudana. Opona ślizga się po bruku, kiedy wskakuję na siedzenie puszczając sprzęgło na drugim biegu. Pchamy motocykl znów pod górę dwa razy wyżej a ja, zlany potem już planuję wynajem lawety do granicy i transport do kraju.
Rozpęd, HOP na kanapę i jednocześnie puściłem sprzęgło znów na dwójce. Pudło. Drugie odpalenie nieudane. Czarnowidzenie już, już szufladę otwiera w zwojach mózgowych, już linę szykuję do uwieszenia reszty wyprawy, już się wyprawa chowa za złością i tupaniem aż niespodziewanie dosłownie przybiega człowiek z pudłem starych zardzewiałych narzędzi i mówi z uśmiechem wspomagając się rękoma że… naprawimy.

Naiwność tej sceny i niepoprawny optymizm uśmiechniętego Turka powaliła mój chwilowy prawiepesymizm na łopatki. Starter wciąż tylko cyka a rozrusznik nie kręci. Ostatkiem sił wpycham z pomocą przypadkowych pomocników motocykl na samą górę i puszczam się w dół na luzie. To około 50 metrów sporego spadku. Czekam do ostatniej chwili. Jestem tuż przed poprzeczną ulicą rozpędzony do około 30km/h. Teraz trójka, sprzęgło, HOP na kanapę i puszczam sprzęgło. Coś tam drgnęło, coś przeskoczyło, chrobotnęło. Coś by może chciało, ale znów porażka. Koło ślizga się na bruku a motocykl milczy. Silnik nawet raz nie obrócił. Klapa.

(http://www.tdm.pl/media/files/966d0676e041725e3a1a71f21a802b2f.JPG)

W ostatnim akcie desperacji, przepełniony świadomością, że słabo może być z naprawami tutaj, naciskam starter i stał się cud. Motocykl zakręcił, ale palić nie chce. Jest dobrze. Aaa… rezerwa bo stoimy w dół a mało paliwa…
Dalej już wiadomo. Motocykl odpala i możemy się jeszcze raz pakować. Stopień zagrożenia spadł do minimum, gały na miejsce, oddech i płuca na miejsce, porządek w głowie, kontrolki na zielono, bagaż na miejsce, Wera na tył i w drogę.
Niebieskie pudełko z zardzewiałymi narzędziami zostaje na miejscu nienaruszone. Niebo znów jest błękitne, droga prosta, myśli jasne. Turcy są bardzo pomocni i właśnie po raz pierwszy się to sprawdziło.

1 wniosek: Nie odpalać motocykla na biegu z wciśniętym sprzęgłem cofając go jednocześnie, bo w konstrukcji z poprzedniego wieku może się rozrusznik zawiesić.
2 wniosek: W Turcji zawsze można liczyć na pomoc, każdy znajdzie na to czas da z siebie to co może żeby pomóc.
Na umowną Azjatycką część Istambułu i Turcji wjeżdżamy przez dwa mosty w tym jeden płatny i autostradę, również z bramkami.

(https://lh6.googleusercontent.com/-7gV4i7bcGvc/UKDdkk_b87I/AAAAAAAAEgU/D9xe3VsS_BI/s640/DSC_0114.JPG?gl=PL)

I na moście Bosforskim i na autostradzie (a może to obwodnica prowadząca przez miasto) niektóre bramki były otwarte z jakiegoś powodu na stałe.

(https://lh4.googleusercontent.com/-1tV7nsuMllg/UXUQWr00u4I/AAAAAAAAFBU/hA4v2cqLe4g/s640/DSC_0116.JPG?gl=PL)

Powoli, rozglądając się za człowiekiem od opłat czy kolczatką na asfalcie albo znakiem STOP, przejeżdżamy niezatrzymywani przez nikogo, bez alarmu, karabinów, pościgu i policji. Ot po prostu. Wszędzie opisywanej jako niezbędnej karty z kredytem na odcinki płatne też nie mamy.

(http://www.tdm.pl/media/files/5287ed6381f40fb59a878cc8ffa98082.JPG)

Po wielu kilometrach przyjemnej podróży z porannymi przygodami, skręcamy w pięknym młody zagajnik na bezludziu, nieopodal drogi. W miarę upływu czasu staje się jasne, że świecił nam będzie tylko księżyc tej nocy a warkot samochodów, światła wiosek, zastąpią nocne ptaszyska i wszędobylskie świetliki.
Zapach lasu, nagrzanej słońcem ściółki wymieszany z chłodem zacienionej polanki, przycichający świergot ptaków, milknące wraz z zachodem słońca cykady i długie cienie drzew znikające w ciemności nocy, usypiają i nas.

(http://www.tdm.pl/media/files/9a09b693df31af7725dfc0d1984a6d8f.JPG)

(https://lh6.googleusercontent.com/-jQChU1wPjdc/UXUSVAw8JjI/AAAAAAAAFCc/IbCruR0Gl68/s640/DSC_0125.JPG?gl=PL)

Dla dociekliwych: N41.33658 E034.78770
http://goo.gl/maps/NPwHg (http://goo.gl/maps/NPwHg)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 13, 2013, 19:25:07
 :deadtop4:

9.Asagi Akpinar (Asagiakpinar) -Findikli 29.06
109862-110599/737

O piątej rano miejscowego czasu, budzą nas głośne nawoływania muezina. Za chwilę odzywa się inny z innej strony i uderza w tą samą nutę. Teraz słychać już trzy głosy. Po kilku sekundach już kwartet islamistów zapełnia każdą część tej ziemi wykrzykując swoje adhan*.
To jednak nie pustkowie. 

(https://lh4.googleusercontent.com/-IeoGYenFqOk/UXUUDwDD23I/AAAAAAAAFDM/A2T6ad1Rnrw/s640/DSC_0129.JPG?gl=PL)

Wokół są wioski i mieszkają w nich ludzie. Piękny poranek zachęca do czynów a kiszki wtórują mu grając marsza z głodu.

(https://lh3.googleusercontent.com/-aHcZiADMwto/UXUUCCJdK4I/AAAAAAAAFDA/xvNBAzgRYsQ/s640/DSC_0131.JPG?gl=PL)

W najbliższym miasteczku Wera kupuje świeżą bułkę prosto z piekarni i serek topiony w sklepie spożywczym. Ja czekam przy motocyklu obserwując ludzi czekających na busiki zabierające ich prawdopodobnie gdzieś do pracy.

(http://www.tdm.pl/media/files/99d7de8d7ae6b56ffb02babd1196ba40.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/413558b976139d3330ae901e1ea565d5.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/830bde7ce8535731033e8640dbc75db6.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/c44728932c08f112b73b6f38787acc61.JPG)

Wszystkie kupione dobra jemy za miastem, przy strumieniu płynącym wzdłuż szosy, popijając wodą z butelki i zaśmiewając się z niewiadomo czego. Nieczęsto mijający nas kierowcy machają i trąbią, pozdrawiając nas serdecznie a słońce topi serek topiony.

(http://www.tdm.pl/media/files/8c2be0f85f05760a89cc5afbb21990af.JPG)

Po śniadaniu w drogę.

(http://www.tdm.pl/media/files/2a1e2e593094665feb0972bdab9f709a.JPG)

Gdzieś tam tankowanie, słodka herbata do tego tankowania jak to mają w zwyczaju Turcy, znów tankowanie, znów herbata, droga, droga, droga…

(https://lh6.googleusercontent.com/-w-PFpCnkLt8/UXUCreKfUII/AAAAAAAAE58/qMnaQklqXQ0/s640/2012-06-29%252008.22.02.jpg?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/abf312252e54e8f4e444cd93da2fe28f.JPG)

Chcąc zaspokoić popołudniowy głód, zatrzymujemy się przy w ostatniej chwili zauważonej piekarni. Zrobiwszy zakupy, zabieramy się do pałaszowania słodkich bułek z pysznym nadzieniem. Zauważywszy to, właściciel piekarni zaprasza nas do stojącego w cieniu budynku białego, plastikowego stołu, krzyknął coś na bawiące się dzieci a te już za chwilę niosły krzesła. Sam zniknął w drzwiach swojego zakładu i za chwilę widzimy go niosącego zroszoną butelkę lodowatej wody i dwie szklanki. Tego właśnie potrzeba w 35-cio stopniowym upale.

Obok nas, siedząc na ziemi, starsze roześmiane panie tłuką kamieniami orzechy laskowe. Między nimi leży już spora sterta orzechów bez łupin. Jedna z pań, śmiesznie kląska ustami na Werę, która siedzi tyłem. Za kilka chwil Wera siedzi już między paniami rechocząc ze śmiechu i pomagając nieudolnie w pracy a ja zajadam to, co łuskają.

(http://www.tdm.pl/media/files/bb822e6f3f02454fd55f04e059234e22.JPG)

To niesamowite jak otwarci są ci ludzie. Najedzeni do syta, z orzechami na drogę, żegnamy się z ludźmi, których widzimy być może pierwszy i ostatni raz jak z przyjaciółmi, (mimo że nie rozumiemy się nawzajem) i jedziemy dalej.

Wieczorem sadzamy udręczone tyłki w przypadkowo zauważonym z drogi hotelu „Rize”. Nie jest to zwykły hotel. Jest położony nad morzem a okna wychodzą na drogę krajową. Od morza dzieli nas tylko sześć pasów asfaltu przedzielone wysepką, wał z potężnych kamieni i betonowa zapora chroniąca hotel i drogę przed zalaniem w czasie sztormu.

(https://lh3.googleusercontent.com/-NRhQQbGnsKc/UXUDaEZtTJI/AAAAAAAAE6k/BDT5f5bE65o/s640/2012-06-30%252006.55.29.jpg?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/c466cd0bcb2a5c664271e9dc65adda39.JPG)

W pokoju z łatwością można by założyć salę biologiczną. W szczególności ze specjalnościami: mykologia, entomologia, parazytologia. Z tych trzech nieśmiale prezentowały się tylko owady wystawiając z zaciekawieniem swoje czułki z różnych wilgotnych kryjówek, sidingu na ścianach i mebli pamiętających czasy Kemala Ataturka.

(http://www.tdm.pl/media/files/53cae0660cf4e478f02fafca94ae29a5.JPG)

Reszta prezentowała się w całej okazałości poprzez czarne naloty na suficie, zacieki na oberwanych firankach i obcego pochodzenia plamy na ścianach. Wprawdzie pościel wydaje się być świeża na tle ekosystemu otaczającego nas, ale dla spokoju tutejszych mieszkańców, po ostrożnej kąpieli pod na w pół działającym prysznicem zasypiamy we własnych śpiworach.

(http://www.tdm.pl/media/files/26160b0c6a9f8444f959768bfad76954.JPG)

Czy coś powłaziło w nas przez nosy i usta podczas snu… chyba się prędko nie dowiemy. Motocykl zaparkowany przed hotelem bez żadnego zabezpieczenia sam się pilnował całą noc, co chwila niepokojony ciekawskim dotykiem kierowców taksówek tu pracujących.

(http://www.tdm.pl/media/files/b748bdcdf9571f333310a94a0f2f1885.JPG)

To jedno z najcudaczniejszych miejsc, w jakim można spać. Wytargowana cena za dwójkę 100TRY czyli około 42Euro.
Hotel przy drodze w Findikli zostaje jeszcze na długo przedmiotem moich rozważań… czy dobrze zrobiłem nie szczepiąc nas przeciwko wszystkiemu co możliwe przed wyjazdem... Jałowych rozważań.

*(wezwanie do modlitwy).

Dla dociekliwych: 41.273178,41.142018 tfu, na psa urok!
http://goo.gl/maps/9eyzo (http://goo.gl/maps/9eyzo)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: andrew w Maj 13, 2013, 21:08:42
Pieknie Panie. Czekam na reszte !!
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 13, 2013, 23:45:25
 :deadtop4:

10.Findikli-Ubisa 30.06
110599-110999/400


Rano, po słabowatym śniadaniu i przyglądaniu się parom schodzącym do restauracji, po wnioskach i przemyśleniach na temat nierządnego prowadzenia się niektórych niewiast w tym kraju, czmychamy na równą, czystą i prostą asfaltową drogę turecką ku Gruzji.

(https://lh6.googleusercontent.com/-bYB5ryNe6BY/UXUWCxHNP0I/AAAAAAAAFEM/iE6BrGobf6Q/s640/DSC_0141.JPG?gl=PL)

Do granicy z Gruzją zostało niewiele i tyle też tam jedziemy. Turcy na granicy pieczętują, pytają, oglądają i sprawdzają papiery, piszą w komputerach i zeszytach co się da. Gruzini nie. Tu piękna pani o czarnych oczach wielkich jak spodki i długich jeszcze czarniejszych włosach patrzy w paszporty, coś tam wpisuje do komputera, kieruje na nas kamerę i pokazując błyszczące śnieżną bielą zęby szczerze i zupełnie nieformalnie wita nas po rosyjsku i angielsku żebyśmy na pewno zrozumieli. Można się zakochać bez pamięci.

Cała operacja, łącznie ze stroną turecką trwa nie dłużej jak godzinę i to tylko ze względu na kolejkę.  Proporcje czekania Turcja-Gruzja to 90%-9%. 1% to przepychanie motocykla i rozmówki z celnikami o naszej podróży.
Tuż za granicą wymieniam trochę twardej waluty w kantorze na gruzińskie Lari.
Pierwsze wrażenie...

(http://www.tdm.pl/media/files/8e189f31583d48dd0276a538a3f0c835.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/60b4064440894a72baa934bcde3e4089.JPG)

A że mamy już za co, to i kawę w Batumi pijemy przy deptaku, i obiad jemy porządny nieopodal fortecy na wsi i motocykl tankujemy bez lęków budżetowych.

(http://www.tdm.pl/media/files/219321e72c5480f059899e8db9e36709.JPG)

Batumi

(http://www.tdm.pl/media/files/4daf06968239efce39e1f5710f9749a8.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/ae8de9dc374bafc676ad85c9a62ad9be.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/13c36316354ab1582c9e4ced9cdb4db0.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/7d448612b989a1e2c32d16c6ba1306c2.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/4699141f621caa48075173813d3239eb.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/303216520f47f1ee296ff5a3b50503e9.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/01545e54d390de1ac3a344ad1705675c.JPG)

Gruzja to przede wszystkim Mercedesy ale czasem i Audi się trafi.

(http://www.tdm.pl/media/files/a4fe8551fabee584a970c56660d960ab.JPG)

(https://lh6.googleusercontent.com/-qlVjzma29I4/UXUWqlFqrsI/AAAAAAAAFEc/G-BlkxVDAJ4/s640/DSC_0143.JPG?gl=PL)

Jest też plan. Mamy zamiar pojechać tam gdzie ktoś już był i wskazał to miejsce na mapie podając współrzędne w Necie. Wodospady, zieleń i natura.
Przywołuję współrzędne z pamięci Garmina i jedziemy.

(http://www.tdm.pl/media/files/1298fc4431a5ad744e4e81313365dace.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/59250db90456489bfdd8942080ac0ae8.JPG)

Kończy się nasze poszukiwanie wodospadów na drodze z luźnego kamienia, zdziwionej starszej kobiecie, która na pewno widziała motocykl po raz pierwszy w życiu, opuszczonych domostwach i upale sięgającym w najgłębsze ostępy ludzkiego organizmu.
Po raz kolejny wieści z Netu są nieprzydatne. Zamieniamy więc miejsce z Netu na widoczną gołym okiem, pięknie położoną i starą cerkiew z prawdziwym brodatym popem, zawodzącymi śpiewem kobietami ubranymi w czarne suknie i tajemniczą studnię zarośniętą w środku czymś jak bluszcz.

(http://www.tdm.pl/media/files/71074c4c5d195f41d25a6f39d3060c95.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/44c282899332615c0c421e788e68ff1f.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/ef5684b3a1bcb27be46500abc74d6660.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/297e0ac0bccec871599a688093d4593f.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/6b6fc598effb07114191863f46b87c0d.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/721ed45e11695225385b993b61acd105.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/87613259e364e9798f52feb0436c3ee2.JPG)

Choć nie przepadamy za zabytkami sakralnymi, to miejsce ma w sobie wiele magii i jest pięknie położone na wzgórzu z widokiem na okolice.
Nie wchodzę do cerkwi. Po raz pierwszy w historii moich butów przeszkadza mi ich trzeszczenie. Na pewno przerwałbym śpiewy matron, więc po rozpoznaniu wszelkich zabudowań z zewnątrz, ruszamy dalej przed siebie.

(http://www.tdm.pl/media/files/78cfdb9d38e47a785c56ab03a51f3a18.JPG)

Piękna widokowo droga prowadzi nas wzdłuż szeroko rozlanej rzeki Kwirila, której to płaskie i trawiaste brzegi i bezkresna przestrzeń aż zapraszają na biwak i nocleg. Jest na to jednak za wcześnie.

Dopiero teraz, kiedy droga zaczyna wcinać się w góry staje się jasne, że tutaj tak łatwo nie będzie z miejscem do spania. Rzeka owszem jest, ale kilka do kilkudziesięciu metrów niżej niż by się chciało. Dopiero po dłuższym czasie wypatrujemy zjazd nad trawiasty brzeg rwącego potoku o wdzięcznej nazwie Dzirula.

(http://www.tdm.pl/media/files/52108927fe70d11b12b9ffc1dc499d7d.JPG)



I dobrze. Namiot, kolacja, podglądanie świetlików, tysiące gwiazd nad nami, wieczorne pogadanki, karty, mycie i spać.

(https://lh5.googleusercontent.com/-7xiBWcL-apk/UXUD4RC2QCI/AAAAAAAAE60/jVJLTieRrjw/s640/2012-07-01%252006.05.32.jpg?gl=PL)

W nocy budzi mnie gadanie w obcym, ale podobnym do rosyjskiego języku. To kilku Gruzinów przyszło zapewne zaciekawieni motocyklem i namiotem. Rozmawiają głośno, śmieją się i w końcu zaspokoiwszy ciekawość idą w swoją stronę. Nawet nie musiałem wychylać się z namiotu.

Dla dociekliwych: N42.10807 E043.24921
http://goo.gl/maps/QIQb (http://goo.gl/maps/QIQb)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 14, 2013, 11:34:44
 :deadtop4:

11.Ubisa-Kazbegi 01.07
110999-111316/317


Budzi nas deszcz.

(https://lh6.googleusercontent.com/-cOGqfwtOl5U/UKDdPbsguCI/AAAAAAAAEfM/xLW_QTcSXc8/s640/2012-07-01%252006.46.50.jpg?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-ft79hn725Rs/UXUXWXk4gCI/AAAAAAAAFE0/I6UmpU1aoEY/s640/DSC_0146.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/dadfc24d6e6326a1dffc3ae014edae41.JPG)

Pada chyba raczej dla obudzenia, bo za godzinę słońce rozpędza chmury i rozświetla wszystko wokół.

(https://lh5.googleusercontent.com/-rSwEfl00UAs/UXUY0FBvz4I/AAAAAAAAFF0/aa1oLGaoSCw/s640/DSC_0154.JPG?gl=PL)

Myjemy w rzece siebie i zamuszone kaski.

(http://www.tdm.pl/media/files/ac9c6fb2f028a00f2f5033871e4867ba.JPG)

Jemy resztę sera , popijamy kawą, pakujemy się. Przyszła do nas nawet świnka popatrzeć czy nie zostawimy nic dobrego dla niej.  Sielanka.

(http://www.tdm.pl/media/files/be295065fab0a427d7a5ce4f048e033f.JPG)

(https://lh4.googleusercontent.com/-SOlVOb846WQ/UXUEs7yzjFI/AAAAAAAAE7U/l7YaplEojso/s640/2012-07-01%252008.02.23.jpg?gl=PL)

Dziś po raz pierwszy dolewam olej tam gdzie go zaczyna brakować.

(https://lh3.googleusercontent.com/-cPbE7Oejg5I/UXUZe_TG51I/AAAAAAAAFGM/iwgynuDeYKQ/s640/DSC_0157.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-DQ3I1-iKICU/UXUZ_2i4ZXI/AAAAAAAAFGU/2Zh9wO8v0VQ/s640/DSC_0158.JPG?gl=PL)

W pierwszej kolejności do silnika po niespełna 3700km i w drugiej do olejarki łańcucha. Trwa to około 20minut.
Mamy też małą awarię poszycia kanapy. To chyba starość.

(https://lh4.googleusercontent.com/-GGqR99cLAjQ/UXUcHdSZn-I/AAAAAAAAFHs/P0s81DMy_WM/s512/DSC_0169.JPG?gl=PL)

W tym czasie, niewiedzieć skąd, przybywa do nas dwóch starszych dżentelmenów w szykownym pojeździe i proponują jedzenie.

(http://www.tdm.pl/media/files/be76bb8a3ae0b2a972c439e4d1eac7ab.JPG)

Pytają czy potrzebujemy czegoś czy wszystko w porządku. Oczywiście wszystko mamy, ale ci nalegają żeby z nimi pójść na drugą stronę ulicy, tam stoją drzewa owocowe, to sobie pojemy.
Ponieważ jestem zajęty i nie mam weny na chodzenie po drzewach, jeden z panów przynosi kawałek drzewa wiśniowego wraz z wiśniami Weronice. Drugi natomiast całą garść śliwek. I tak kilka razy.
Ja leję olej, Wera objada się kwaskowatymi owocami a starsi panowie donoszą co chwila nowe zdobycze. Wciąż wyprowadza mnie z równowagi ta zwyczajna, ludzka i bezinteresowna dobroć ludzi.
Ponieważ same owoce nie są w stanie zaspokoić głodu, po operacji olejowej i pożegnaniu przemiłych panów zatrzymujemy się na wielkie żarcie w takich okolicznościach.

(http://www.tdm.pl/media/files/1f88348b68d6c64ed60fb8689819abb8.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/c02c0220262af309e00733bbeea909c1.JPG)

Przy drodze stoi drewniana budka z otwartymi drzwiczkami. Na drzwiczkach od wewnętrznej strony w poprzek przybita jest deska a na niej postawione w rzędzie, złocą się nieregularnie okrągłe placki chlebowe. Są w dwóch wariantach. Na słodko i na normalnie.

(http://www.tdm.pl/media/files/20398d00fd0e71988d6b524e521371ce.JPG)

Bierzemy na słodko.

(http://www.tdm.pl/media/files/ba417051fa70f28f04e056c5d9c916bf.JPG)

Kiedy my robimy interesy, zza swojego rękawa wyraźnie onieśmielony chłopak w wieku może 10 lat próbuje trzasnąć zdjęcie TDM`ce. Ośmielam go nieco i już ma fotkę w telefonie TDM`ki zapakowanej pod sufit i jeszcze siebie na niej.  Kiedy odjeżdżamy, chłopak macha dumnie telefonem na pożegnanie a mama-sprzedawczyni na dowidzenia uśmiecha się, połyskując złotymi zębami na całą okolicę. Pycha.

W dobrych nastrojach dojeżdżamy do jednego z obowiązkowych do zobaczenia miejsc w Gruzji.
Żeby tak łatwo nie było, jedziemy wcale nie oczywistą drogą omijając Gori.  Wzdłuż drogi ciągnie się coś w rodzaju akweduktu dostarczającego wodę do wodopoju na pastwisku albo może do domostw.  Zatrzymujemy się żeby popatrzeć w ciszy na ten obraz i nasycić się przyrodą, wyprostować kości. W tym czasie w odstępie kilku minut przejeżdżają dwa samochody. Za każdym razem kierowcy zatrzymują się i pytają czy w czymś trzeba pomóc.

(http://www.tdm.pl/media/files/f45418be7bdd56120dd34997767ea63f.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/845237cc3b33c40ac6b76e464fa11629.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/c8655f4603c53a99db22be46c696503d.JPG)

Szutrowa droga prowadzi nas przez małe, zapomniane wioski, gdzie czasem nawet nie widać ani jednego słupa z nawet cienkim kablem od prądu.

(https://lh6.googleusercontent.com/-iB8TI1NO9oc/UKDdzFqJkRI/AAAAAAAAEhE/-YH7xhXG49g/s640/DSC_0171.JPG?gl=PL)

Na małych poletkach pracują ludzie.

(https://lh6.googleusercontent.com/-cynUjH84_aM/UXUcyhSejHI/AAAAAAAAFIE/3y_HfXWrSwI/s640/DSC_0172.JPG?gl=PL)

Rzeka okresowa.

(https://lh4.googleusercontent.com/-07Tblx4eAoY/UXUdOkjMuzI/AAAAAAAAFIM/4HTFN_nVsUg/s640/DSC_0173.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-O__dMtNS_Jo/UXUdblYBmNI/AAAAAAAAFIc/frl6B7m3UgM/s640/DSC_0175.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-RgMzr487BXM/UXUeexJG0QI/AAAAAAAAFI8/LjtEmBffSWc/s640/DSC_0179.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-EXMkMNlyaC0/UXUewLPfA7I/AAAAAAAAFJE/9sqFLPdOfkY/s640/DSC_0180.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-vmAlX_TOm60/UXUfvnpdvGI/AAAAAAAAFJs/sm4-FFmmce4/s640/DSC_0185.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-Cf37RWiiJaY/UXUgdI3hK3I/AAAAAAAAFKE/ewLrX4iGVS8/s640/DSC_0190.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/65386b3ef72f9ecd402d15b316780a7a.JPG)

Jesteśmy już blisko.

(http://www.tdm.pl/media/files/d7644585c569a85cbc5f3fe79d7d1e5e.JPG)

Uplistsikhe, niedaleko Gori, to starożytne i jedno z najstarszych miast w Gruzji. Jest wykute w skale nad rzeką Mtkvari. To zabytek z listy Światowego Dziedzictwa UNESCO, jednak za wejście pobierana jest drobna tylko opłata.
Dojeżdżamy do Uplistsikhe. Motocykl zostawiamy wśród kilkunastu maszyn z … Polski. Pierwszy raz spotykamy na swojej drodze rodaków. Kupujemy bilety w nowoczesnym budynku i idziemy pod górę.

(https://lh6.googleusercontent.com/-2dSaBNf5HVE/UXUgrLhcLPI/AAAAAAAAFKM/MuWQKuIKnEY/s640/DSC_0191.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-fifvT1ea6OQ/UKDd3dF0EiI/AAAAAAAAEhU/_DHjcu4RYmA/s640/DSC_0193.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-mP3j_sW_K04/UXUisSei6nI/AAAAAAAAFLM/hfmcQeyHSVM/s640/DSC_0200.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-wmWMeSKlplQ/UKDd-lFzcbI/AAAAAAAAEhs/cm6RR7XL3F0/s640/DSC_0201.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-r4F6kXNVW0Q/UXUiuHEiurI/AAAAAAAAFLc/EjpDokgixA0/s640/DSC_0202.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-PGuzKgXd23k/UXUj-Bcs2dI/AAAAAAAAFME/Ypos5abZxd0/s640/DSC_0206.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-fZ7bo4tNJ5o/UXUjUsLIqSI/AAAAAAAAFLs/MPYCswSrF0U/s640/DSC_0203.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/6f5d3a7e03984f6736f85a95b28b6cbc.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/bbd9e1e607cb0d8f20ff008aa5536296.JPG)

Kiedyś było to miasto, twierdza i schronienie ludzi. Teraz mieszkają tu jaszczurki.

(http://www.tdm.pl/media/files/ea5167bc41331209d72fba8c5442eb3e.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/95dfb3857431a149a7927bceceaf54fe.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/3b7cb79dceb953ba7e39e423b3bb1859.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/a273d981b1e245ba26da6532f3cbb837.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/32732ed9f3e68846d5fec83990488465.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/302256582c6ffdf4533e3251d440669d.JPG)

Nie jest łatwo dostać się do wyjścia.

(http://www.tdm.pl/media/files/3d6ccf79241902068d700317f6cf3cc1.JPG)

A to spotkana na miejscu drużyna z naszej ojczyzny.

(http://www.tdm.pl/media/files/6c76e38eaa659f5e7b048565cdae810f.JPG)

Po przeglądzie jaskiń, krótkiej pogadance z kolegami posuwamy się naprzód.

(http://www.tdm.pl/media/files/f61cd7d1272a153b3f62e9493a031063.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/b078795d226063bf056c35234230a973.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/facd1607995b043b362a15576ca1fc3e.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/8fce30a62118aa0ee7b720151d491980.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/d2e11ada104b63e8375947569c5e521d.JPG)

Jedziemy Gruzińską Drogą Wojenną do Cminda Sameba, klasztoru i właściwie wizytówki Gruzji. Wprawdzie chmury i lekki opad ostrzegają nas żeby się przygotować na to i owo ale kto by się tam wsłuchiwał w szepczący rozsądek przy takich pięknych okolicznościach przyrody.

(http://www.tdm.pl/media/files/231d7cef14865f66cb01d7c65025c4e9.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/0c7c20f8b1d14f37fc444e8d44854583.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/ef614ced236032c9844bfca1a5ed8114.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/b3d6486d0be868fea7cde7873a04d8a9.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/a601772ee581cd55633c713ea5b0abdb.JPG)

Serpentyny z asfaltu wynoszą nas dość wysoko i chmury widzimy z bliska. Świat mienił się kolorami tęczy, zieleń rzucała w oczy a woda z deszczu roziskrzyła to wszystko dla nas...

(http://www.tdm.pl/media/files/9d4e883edfee72e93e3c0ed50dc6ea8c.JPG)

...aż w pewnym momencie… wszystkie te cuda znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki za ścianą wilgoci, deszczu ze śniegiem, lodowatego wiatru i kałuż wielkości małego stawu.

(http://www.tdm.pl/media/files/e3c0b59953e69df9d7aeb56d2b5755fa.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/d47a210af976077ea334e71fa3b42dca.JPG)

Na dodatek pojawiają się ciężarówki mozolnie wspinają się pod górę, nieudolnie omijając dziury mieszczące ich koła po oś. Przetaczając się przez rozpadliny i dziury w drodze pozbawionej nawierzchni asfaltowej, czasem szorują podwoziem naczepy, przeraźliwie skrzypiąc. Ciemność i plucha przywodzi na myśl tylko smutny listopad z deszczem i śniegiem w roli głównej. Temperatura spada z 30 do około 5 stopni. Jedziemy przygotowani tylko na upał.

(http://www.tdm.pl/media/files/b48abe39be78464f3f7d38c54b0c66b5.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/ea59794b88385c3c7490e8bdd2e34467.JPG)

Czuję jak Wera drży z zimna i w wyobraźni słyszę jak szczękają jej zęby. Woda już pod rękawicami, kurtkami i resztą. Razem z zimnem wdziera się w każdą szczelinę ubrania przeszywając mrożącym chłodem.  Wszystko zimne i mokre jak w centrali rybnej.
Dochodzi do momentu kiedy bardziej opłaca się zatrzymać i ubrać niż brnąć coraz wyżej i dalej. Zatrzymuję motocykl blisko pobocza w jak się zdaje najpłytszym miejscu. Otwieram wór z ciuchami i na wyścigi ubieramy się w co popadnie.

Na ten widok zatrzymuje się Azer w terenówce i usilnie chce nam pomagać mimo szczerej odmowy. Chyba po prostu zobaczył zamarznięte łzy skostniałej jak szkielet dinozaura Weroniki i mnie w podkoszulku grzebiącego w tobołku.
Niecodzienny w końcu to widok podczas załamania pogody w górach Kaukazu przy takiej temperaturze. Po krótkiej rozmowie z Azerem jedziemy dalej przed siebie mimo krzyczącego coś przeciwnego rozsądku. Oczywiście jako przykładny i odpowiedzialny rodzic, obiecuję Werze że to już niedaleko a jeśli daleko to zawrócimy i tak co kilkaset metrów, choć sam nie wierzę w to co mówię.
Moje słowo honoru i cześć ojcowską ratuje tunel. Zamknięty dla ruchu samochodowego latem, wpuszcza nas do środka i tu z jego ciemnościami na plecach doubieramy się i doszczelniamy. Weronice zalecam bieganie z przysiadami, pajacowanie i rozgrzawszy się za kilka minut znów jest jak nowa. Tylko sine dłonie i czerwony nos wskazują na niedawną tragedię gospodarki cieplnej organizmu.

(http://www.tdm.pl/media/files/957a1e2ef8c161086644b0b548d22f69.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/9c24d3d2759d5aba9d7aaaeaa9040f23.JPG)

Widok z tunelu.

(http://www.tdm.pl/media/files/7209c2c5a2e58cebe9fdd2ccc99b3251.JPG)

Z podpinkami, membranami, polarami na grzbietach wyjeżdżamy z tunelu w dalszą drogę, teraz już bez obawy o padający śnieg i inne przeciwności. Jak można się domyśleć, za dosłownie dwa, może trzy kilometry wygląda słońce i znów można cieszyć się lipcowym ciepłem. Szczególnie, kiedy jest się ubranym jak na Syberię.

Wszystkie te trudności pozwalają nam cieszyć się na dwójnasób. Kiedy przejeżdżamy w końcu przez to zimne piekło i kiedy oczom naszym ukazuje się dolina z pociętymi światłem słońca połoninami jak z pocztówki.
Tak to właśnie dojeżdżamy do wioski Kazbegi.

Zatrzymuję się na rozstaju dróg i w tym samym momencie zatrzymuje się biała Lada Niva z oklejonymi na czarno szybami (przednia też) Wysiada z niej człowiek i bez ogródek proponuje nocleg u siebie w domu niedaleko stąd. Po krótkiej „sprzeczce” o sumę jego zarobku, lokujemy się w zimnym jak niedawna przełęcz, ale miłym w oglądzie pokoju z dwoma wielkimi łóżkami i bojlerem w łazience zasilanym z gniazdka i wtyczki połączonych czerwonym plastrem.

(https://lh3.googleusercontent.com/-Qy2vnRYR1qo/UXUrGF8JG6I/AAAAAAAAFQM/5sakbGKYk6w/s640/DSC_0241.JPG?gl=PL)

Tutaj też poznajemy przemiłych rodaków tak samo jak my spragnionych piękna Kaukazu. Tyle że oni przylecieli do Tibilisi samolotem i dojechali tu wynajętym w stolicy samochodem. Jak widać wszystkie drogi prowadzą do Gruzji.
Gadu gadu, herbatka, kolacja przy stole (a jakże), mnóstwo śmiechu, opowieści do późnego wieczora i spać.

Dla dociekliwych: N42.65984 E044.63881
http://goo.gl/maps/FjgLY (http://goo.gl/maps/FjgLY)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 15, 2013, 07:50:10
 :deadtop4:

12.Kazbegi-Sarigiukh 02.07
111316-111614/298


Chcąc dostać się pieszo lub wjechać w okolice klasztoru sławnego na cały świat, wstajemy po 6 rano. Niebawem nocne, deszczowe chmury rozstępują się i naszym oczom objawia się widok, dla którego jechaliśmy tyle kilometrów.

(http://www.tdm.pl/media/files/3466e9b78c6ef775263ccf5c3421a386.JPG)

Klasztor Cminda Sameba. Ale że …a z resztą. Dzieli nas tylko kilkaset metrów przewyższenia to postanawiam, że TDM`ka wjedzie na górę z nami.

(http://www.tdm.pl/media/files/6aeac636861d87dd543a8c46bf3e3c31.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/77fc9ebb651236b756f2484dcc0e5910.JPG)

Żeby było łatwiej, większość bagażu zostaje u naszego gospodarza.

(https://lh4.googleusercontent.com/-M8QKZ3VuSyg/UXUrFgfMT8I/AAAAAAAAFQI/iRdNdyOV-D4/s640/DSC_0240.JPG?gl=PL)

Błoga nieświadomość rzuca nas na kamienie większe i mniejsze, błoto po wczorajszych deszczach, piach który zdążył wyschnąć i co tam jeszcze można znaleźć na leśno-górskiej drodze. Wszystkie te czynniki podstępem zrzucają mnie z motocykla. Za mało gazu, duża wysokość, większy od innych kamień, brak doświadczenia i nieuwaga, przechylają szalę zwycięstwa na korzyść grawitacji.

(https://lh3.googleusercontent.com/-cBA5FYwEg7k/UZIjajs6mqI/AAAAAAAAG4A/BeA0jKLWJ0E/s434/DSCN0906_0001.jpg?gl=PL)

Wera z gracją zsiada w locie z motocykla, ja puszczając kierownicę turlam się na odległość trzech fikołków a motocykl upada z impetem na drogę ześlizgując się po kamieniach z nierówności. Złamany podnóżek, wypluta odpowietrzeniem benzyna i niewidocznie nadpęknięte mocowanie lewej owiewki, które dopiero za kilka tysięcy kilometrów da znać o sobie w spektakularny sposób. To tyle jeśli chodzi o straty w sprzęcie. Wera się chichra, ja czyszczę z błota od fikołków. Reszta drogi pod górę przebiega już tak jak chcę.

(https://lh5.googleusercontent.com/-PtTcQzqRcnk/UZIjagRUpVI/AAAAAAAAG4E/Ni4wcH47T9c/s434/DSCN0906_0002.jpg?gl=PL)

Widok jaki czeka na każdego kto tu przyjdzie albo przyjedzie jest nieopisywalny. I niech taki pozostanie, bo każde, choćby najbardziej wymyślne słowa są nieodpowiednie do urokliwości tego miejsca, jego zapachu i gry kolorów.

(http://www.tdm.pl/media/files/50b346c9f1e0def2bdc0b601271d566f.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/6ad5906afd17fa947cd748d1d4dbc5db.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/0e062e9e9cf99baab51180899adf2fc2.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/a939adacf1df0c64faecadcd64d033c7.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/37abb522855446849f95ac97c5a4bccf.JPG)

(https://lh4.googleusercontent.com/--zKuPPRSYZA/UXUvBofkQCI/AAAAAAAAFSc/lgtJbA1OraU/s640/DSC_0260.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/838d5036281771f8840c7852d4a1bef1.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/b76eebd95e858a43562b788fb5247f8f.JPG)

Po tak wspaniałej uczcie dla ducha zjeżdżamy na dół po resztę bagaży i pożegnawszy się z kim trzeba jedziemy sprawdzić co dziś czeka na przełęczy.

(http://www.tdm.pl/media/files/ade9d2cbc0de23abf35957a8b51f8602.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/27ee7d7f4784f0a0d2944324c7bb2ff3.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/32d26cebf11d78c86285ba7702f9ba07.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/77605af16582149f6f4d3ba444d8822e.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/264375928d55d1299a0b63e74c555556.JPG)

Po drodze zaskakuje nas wszystko to, co wczoraj było skryte za zasłoną z chmur deszczowych. Z żalem opuszczamy malowniczo położoną wioskę Kazbegi i jej skarb.

(http://www.tdm.pl/media/files/17877b468afc423e977761b382ee0b63.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/15fc3d7ca519bcb2782f39265e0b8f5a.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/cf00cf2a16dd59bf3294095b0f548a5b.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/d461965daaa7fd0db2fda21187d447b6.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/dddb1089a5cd19527f68b4c472d55ed1.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/dd09eb554deb632dc66594f0319b118f.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/5342b490763e55af5903a51e2d538e97.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/366155f52cec9b60a07245312da276b4.JPG)

Ten człowiek wygląda jakby był tam od zarania dziejów.

(http://www.tdm.pl/media/files/f0dfd8d3f5b61677fd8b407e9a18a404.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/f8d3424ca5743867d69e35e056a1015b.JPG)

Na pierwszy rzut oka tego nie widać ale w tej rozpadlinie śnieżnej stoi krowa.

(http://www.tdm.pl/media/files/75652dec874616ef230b9814df631a73.JPG)

A tu reszta towarzystwa.

(http://www.tdm.pl/media/files/814451fb45cb0fac2b0935237545a2b0.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/6f997ff3b5c0f95fee9119c18f2fcf8c.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/f1719b8aeb631d41c09727caa11eb932.JPG)

Tego miejsca wczoraj nawet nie zauważyliśmy.

(http://www.tdm.pl/media/files/5705fdce81f6e03695e8c0058a6b58d0.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/80e86ac0ba8c1c30f4ac79edee9f9fb7.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/5e37940308b8676dbdcc4b0fce737505.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/23d0103368213b356acc939480a7d38a.JPG)

Przy każdym wartym uwagi miejscu, zawsze jest ktoś przedsiębiorczy.

(http://www.tdm.pl/media/files/b19cb3dd7f887d987289ad459186ff58.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/1d8f655aa66c27dd2a8afe451a851685.JPG)

Jedziemy dalej.

(http://www.tdm.pl/media/files/7eda7f444f3504d210be8b28a49d6f5e.JPG)

W drodze powrotnej, jakże innej niż wczoraj, choć to to samo miejsce, zatrzymujemy się w znanym chyba wszystkim punkcie widokowym. Wczoraj było to i niemożliwe, bo niewidoczne i bezsensowne, bo to w końcu punkt widokowy a nic nie było widać.

(http://www.tdm.pl/media/files/b7a3eb5685685f6566d657480d8da163.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/eceffe68a8be5f4dba38b9ee5da16bd7.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/cbf43d5f1da0cba0076b23a7090d49d2.JPG)

Zapiera dech...

(http://www.tdm.pl/media/files/fb6e358a5cbb071df0a43fed86beb662.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/6480b6902786ebb901fc14d03ab8fb43.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/40ca31e2dea56673c30d2e2ff77d733e.JPG)

Wciąż nie możemy rozbujać się żeby wyjechać z tego malowniczego miejsca. Tym razem spotykamy Polaków na dwóch Hondach AT i jednym Dnieprze z koszem z silnikiem od BMW. Jadą tędy do dawnych  republik radzieckich.

(http://www.tdm.pl/media/files/f9db1fb98450858cb643fc5c8cafc118.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/9fa4fdbfcedefa2873e183e25ff84423.JPG)

Z prawdziwą przyjemnością pogadaliśmy w końcu bez gdukania, zacinania się, zastanawiania i dobierania słów ze skromnego słownika rosyjskiego albo angielskiego. Zostaliśmy też obdarowani kartą do płacenia za autostrady w Turcji, bo chłopaki już nie będą tamtędy wracać. Karta ta przysłuży się w przyszłości nie tylko nam.

Ruszamy. Droga z dziurawego szutru po kilku kilometrach zamienia się w asfaltowy komfort.

(http://www.tdm.pl/media/files/c5226ce4ae6cd85ce4190ba4b2130523.JPG)

Przemierzając wsie Gruzińskie, omijając wygrzewające się na drodze krowy, mosty i mostki zastawione owcami, przebijając się przez nowoczesne i bogate Tibilisi, kierujemy się w stronę granicy z Armenią. Przed granicą zatrzymujemy się w Marneuli na tankowanie motocykla i zakupy na kolację. Pieczywa nie ma.

(http://www.tdm.pl/media/files/68f1842fdbfb656f8bb8e9a9b169a66d.JPG)

(https://lh3.googleusercontent.com/-J-HkDdKmSY8/UXUyIHnZYtI/AAAAAAAAFT4/qWGrd2IOIjA/s640/DSC_0272.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/904c46d00be8654091a073d3e1e15931.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/2a18e9c6a5e89673270958d0f6d1f25c.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/d772edfef8d3a3f4cffa0b15d6db0897.JPG)

W Bagratashen jest najdalej na wschód wysunięta granica z Gruzji a Armenią. Gruzja wypuszcza nas ze swych granic szybko i bez kolejki. Na granicy Armenii sznur samochodów, żołnierze i krótka kolejka po wizy. Motocykl stawiam na poboczu według polecenia żołnierza. Idę po wizę. Wspólnie z Werą wypełniamy deklaracje. Na szczęście jest też po angielsku. Żołnierz w okienku czyta dokument, przepisuje dane do komputera, każe dopisać datę i coś jeszcze a potem żąda pieniędzy.

Przed nas wpycha się para podstarzałych Anglików, szybko załatwiają formalności i znikają w następnej kolejce. Pogranicznik  nie chce ani Euro ani Dolarów i pokazuje palcem na bankomat. Za wizy płaci się w tutejszej walucie. Obie kosztują 6000 AMD, czyli około 30 złotych. Idę do maszyny, we wszelkie szpary wciskam swoją kartę, ale niczego nowego nie wnosi to do naszego położenia. Dopiero po głębszym namyśle, dochodzę do wniosku że to nie bankomat. Po jeszcze dłuższym namyśle wiem z całą pewnością, że to maszyna-kantor.

Wsuwam dwa banknoty po 10 Euro, wciskam AMD i za chwilę mam w ręku 10400 AMD.
Teraz wizy lądują wklejone w paszporty i już stoję z dokumentami motocykla w następnym okienku. Tutaj proste pytanie o kolor markę i możemy wjechać do Armenii. Cała operacja trwa około pół godziny.
Nikt nie chce ani międzynarodowego prawa jazdy ani zielonej karty ani osobistego ubezpieczenia.

Przy okazji pogranicznik z absolutną powagą zapewnia nas po zapytaniu, że nocować w jego kraju pod namiotem można wszędzie, bo ludzie są tu przyjaźni i a jego kraj bezpieczny.

Armenia to raj dla motocyklisty. Można swobodnie poruszać się po całym kraju, wszędzie są góry przyprawiające pięknem o zawrót głowy, drogi są kręte a ludzie przyjaźnie nastawieni i ciekawi. Jedynie obszar graniczny z Azerbejdżanem jasno pokazuje, że bywa tu niespokojnie. Mijamy opuszczone domy z kamienia z zapadniętym dachem po bombardowaniu albo zwaloną ścianą od pocisku artyleryjskiego. Te ziejące czarną pustką wytłuczonych okien szkielety domów są jednocześnie i przestrogą i pomnikiem.
Wojna zniszczyła budynki, które teraz mocno kontrastują z zielonym krajobrazem łąk porastających góry, za którymi właśnie chowa się słońce, ale też wygania ludzi pragnących spokoju na koniec świata. Po nich pozostaje tylko pustka.

(http://www.tdm.pl/media/files/ff0ccd4758e5b076b2fc8aa040a1a005.JPG)

Azerbejdżan nie próżnuje, bo wszystko tu nie wygląda na historyczną zaszłość a raczej na świeże rany.
W Baghanis leżącym przy drodze M16, Wera kupuje pieczywo w formie prześcieradła. Jest tak duże, że swobodnie mogłoby służyć za tropik do małego namiotu. Jedziemy do całkowitego zachodu słońca.
Biorąc słowa pogranicznika zupełnie serio, rozbijamy namiot u kogoś na skoszonej łące pod wielkim, starym orzechem.

(http://www.tdm.pl/media/files/eeb2467947085f34c409aaf04f072276.JPG)

(https://lh6.googleusercontent.com/-pMkxAn-MFTg/UXUz86a96eI/AAAAAAAAFU8/EPnr-r24-jI/s640/DSC_0282.JPG?gl=PL)

Jesteśmy tak blisko granicy, że w zasadzie szpilką od namiotu można by rzucić do Azerbejdżanu. Wera chcąc zintegrować się z naturą, siada na stogu wysuszonego, pachnącego siana zamiast pomagać przy rozkładaniu namiotu. Niestety długo tam nie siedzi, bo zielone, małe pająki obłażą ją całą i z piskiem i oklepując się po całym ciele biega w kółko aż do ostatniego pająka na niej.

(http://www.tdm.pl/media/files/307459ea53814f5ff34368bda9aa200a.JPG)

Na kolację pasztet z Polski z prześcieradłem. Smakuje niczym frykasy z „Bazyliszka” na Starym Mieście w Warszawie. Idziemy spać, wsłu****ąc się w nocne życie łąki.
Nocą ktoś jeździ samochodem po polu, ale jak nam to nie przeszkadza, tak i ludzie w samochodzie się nie czepiają.

Dla dociekliwych: N41.03688 E045.12907
http://goo.gl/maps/UxkZ8 (http://goo.gl/maps/UxkZ8)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 15, 2013, 14:49:02
 :deadtop4:

13.Sargiukh-Jil 03.07
111614-111873/259


Ranek budzi nas lekką mżawką i jakimś hałasem. To znów samochód. Tym razem przywiózł właściciela łąki do pracy. Niczego sobie nie robiąc z naszej obecności wziął się do koszenia. Wychynąwszy z namiotu w geście pojednania podnoszę rękę krzycząc zwyczajowe dzień dobry! Człowiek z kosą odpowiada tym samym, tylko unosi rękę z kosą. Dość to dwuznaczne. Widać jednak uśmiech na twarzy, więc będziemy żyć.
Uspokojeni zbieramy obóz i ruszamy w drogę.
Zatrzymujemy się w miasteczku po owoce i coś do picia.

(http://www.tdm.pl/media/files/884137d97336ed4e7ce5e2211301ef2f.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/8f7c15bdcf2827ae0b3cd4f49cc56449.JPG)

Przy drodze sprzedają tu przepyszną kukurydzę soloną.

(http://www.tdm.pl/media/files/cf8f89246224e1426efd91ed3802fd26.JPG)

Materiał szkoleniowy: Syn pomaga ojcu.

(http://www.tdm.pl/media/files/54554574d8b9753b19edf5dacd831c4f.JPG)

W miejscu zupełnie przypadkowym zatrzymujemy się na śniadanie. Tu odnajdujemy piekarnię a w niej dwóch Gruzinów, braci, piekących w tradycyjnym tu piecu placki chlebowe.

(http://www.tdm.pl/media/files/190edb8e2a8746486bf09719748db504.JPG)

Kupujemy chleb i bierzemy się do jedzenia a na to wychodzi Gruzin z piekarni i proponuje kawę. Sahara? %$(*&@%$^? (drugie słowo bardzo trudne do wypowiedzenia) Wybieram Sahara. No i kawa jest taka jak na ten region przystało. Mała, drobno zmielona, wręcz na pył, zmieszana z taką samą ilością cukru, zalana wrzątkiem.

Delektujemy się nią zagryzając świeżym, gorącym chlebem stojąc przy obładowanym motocyklu, obserwując mijający tu wolno czas i psa szwędającego się po poboczu. Do szczęścia brakuje tylko… no niczego nie brakuje.

Chleb się skończył, kawa wypita. Trzeba ruszać. Po drodze zatrzymując się jeszcze na przesłodką mimo tony soli na niej kukurydzę gotowaną, dojeżdżamy do Jeziora Sevan.

(http://www.tdm.pl/media/files/6dc63345c1ad64a82428a1eb4966d3a5.JPG)

(https://lh3.googleusercontent.com/-TPIVS47YZAU/UXU1PLCVRGI/AAAAAAAAFV8/kHefRRS3da4/s640/DSC_0289.JPG?gl=PL)

Gdzieś przeczytałem, że Jezioro Sevan zajmuje 5% powierzchni kraju. Jest największym jeziorem Kaukazu i jednym z najwyżej położonych jezior na świecie. Patrzymy właśnie z perspektywy drogi na lustro wody na 1916m n.p.m. a przed nami 78X56km linii brzegowej do objechania.

(http://www.tdm.pl/media/files/624d4825f5a3597816840cfc573849f9.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/77c695fae86b096b5c5bfd38f6363ca3.JPG)

Jedziemy główną drogą pomiędzy trakcją nieczynnej kolei a brzegiem jeziora. Na brzegu stoją opuszczone dawno ośrodki wczasowe, zapomniane bungalowy, niedokończone inwestycje, budynki gospodarcze i betonowe szkielety. Po drugiej stronie drogi, za torami łagodnie piętrzą się szczyty wzniesień szczelnie przykryte chmurami.

(http://www.tdm.pl/media/files/c12c1943dc904595a3d4825443f793cf.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/d13ef34af263c4d6b0653fabbd0e4398.JPG)

Tak wygląda wschodnie wybrzeże. Po kilkunastu kilometrach, opuszczone albo pozamykane budowle ustępują miejsca przyrodzie. Jest rześko mimo słońca a małe zaludnienie w tej części Armenii, pozwala myśleć o zastanych widokach, jako o pustkowiu, mimo z rzadka mijanych wiosek.

(https://lh5.googleusercontent.com/-LntUrlHo19U/UKDeo6M1twI/AAAAAAAAEkM/5dlP7JQrN_g/s640/DSC_0296.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/0b3c3673f1775bd378c28f54dcdc5936.JPG)

(https://lh6.googleusercontent.com/-NTMyg2QU16c/UXU5NSQH3qI/AAAAAAAAFYE/RF5vPtcU7cw/s640/DSC_0308.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-gJJxyId-gn8/UXU524l90eI/AAAAAAAAFYc/gdcXCEiOovk/s640/DSC_0310.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-KsMY3xlnpTQ/UXU8cyRBo9I/AAAAAAAAGO4/_IuxDcd7iO4/s640/DSC_0323.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/9758b5a7ba08204ed2319dc918a2edc3.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/56f70d7e4ef65f01c26b47b180155b8c.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/6ec28a1bbd90030e1bc97283d559cf09.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/c2b124dfe8d16553fc65c67a8446c3e7.JPG)

Niedługo zabraknie benzyny. Jedziemy w kierunku Vardenis. Jest to zupełnie łatwe do momentu, kiedy droga zamienia się w dziury poprzedzielane kawałkami starej nawierzchni a motocykl wznosi się i opada jak na falach sztormu. Wkoło nie widać żadnych zabudowań. Zwalniamy do 20 km/h. Miejscami droga poprawia się i przez kilkaset metrów można cieszyć się nierozdygotanym obrazem. Potem już tylko przyroda. W pobliskim miasteczku chcemy kupić coś na ognisko. W naszym mniemaniu nie było. W następnym sklepie też aż w końcu dotarliśmy do Vardenis z jego archaiczną architekturą i drogami nieremontowanymi od lat.

(https://lh3.googleusercontent.com/-z30Ry3TMOmY/UXU-20QWszI/AAAAAAAAFa0/R5hEZokkZBE/s640/DSC_0329.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-3nX2UQWIGJo/UZN-MeDBEvI/AAAAAAAAG4k/XXzbV3hAmQo/s434/20120603-133551_0001.jpg?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-pkI5vR6s4Pk/UZN-McOZzFI/AAAAAAAAG4g/RXJKNJ7Ntpg/s434/20120603-133551_0002.jpg?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-KiP38McFlnQ/UZN-MUUJpJI/AAAAAAAAG4o/xwKY8ZQM57M/s434/20120603-133551_0003.jpg?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-2-BHqpSQf_o/UZN-NdA4G7I/AAAAAAAAG4w/x0eU2pU9AlU/s434/20120603-133551_0004.jpg?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-Jg-yzD5yiM4/UZN-NsmUzAI/AAAAAAAAG48/ww4uo7cggUo/s434/20120603-141900_0001.jpg?gl=PL)

Na jednej z ulic, ze starego dystrybutora tankujemy za pomocą dwóch panów z obsługi i jednego ucznia.

(https://lh3.googleusercontent.com/-1mbvZ-oSjpc/UZN-UbXSnTI/AAAAAAAAG5I/LfJTqBzs0m4/s434/20120603-142409_0001.jpg?gl=PL)

Dystrybutor lichy, ale benzyna dobra. Kupujemy coś na kolację w miejscowym, samoobsługowym sklepie przy wielkim placu w kształcie ronda. Wracamy na drogę nad jeziorem i jedziemy na zachodnią stronę jeziora Sevan. Tu jednak nieprzerwany ciąg chaszczy, błotnistych płycizn albo zabudowań, zniechęca nas do szukania miejsca na obóz.
Zawracamy w Yeranos i oczom naszym ukazuje się groźnie zwisająca w oddali chmura burzowa.

(http://www.tdm.pl/media/files/b113b15b815c593420c119a122dc6f9e.JPG)

Wygląda jakby ogonem zaczepiła o szczyt góry. Rzuca błyskawicami i kłębi się na naszych oczach, zalewając niezbyt odległą okolicę smagającym deszczem i próbując wyrwać swój groźny ogon górom. Podobno tutejsze zjawiska atmosferyczne są jedne z najgroźniejszych dla ludzi. Często można dostać piorunem, wicher łamie drzewa a fale na jeziorze osiągają nawet do 2etrów! Nic dziwnego, jesteśmy przecież dwa kilometry bliżej nieba.
Na domiar złego, po drugiej stronie miasta, od którego się oddalamy, tworzy się podobne monstrum, zalewające wszystko szarym strumieniem siekącej wody pomrukując w rytm częstych błyskawic. Mamy szczęście, bo do nas dociera tylko wiatr próbując przewrócić motocykl i trochę siekącego deszczu. Kiedy wiatr nieco słabnie, zauroczeni tym niesamowitym pokazem sił natury, wracamy do miejsca, w którym mamy rozbić obóz. Żeby urozmaicić sobie drogę, jedziemy najbliżej jak się da linii brzegowej.

(http://www.tdm.pl/media/files/10defc22c8bff41b44a13a8ec04ba545.JPG)

Całe jezioro to park narodowy. Można jednak jeździć tam wszystkim a linia brzegowa w miejscach przebywania licznego tu ptactwa jest zabezpieczona przed ingerencją ludzi dodatkowym, wyglądającym na naturalny nasypem, co tworzy coś w rodzaju fosy i zniechęca do biwakowania w tym miejscu. Mniej więcej w odległości 100 do 300m od jeziora ciągnie się alternatywna do asfaltowej, droga szutrowa. Jest niezłej jakości i tylko wielkie kałuże po niedawnej nawałnicy czasem ją przerywają. Miejsca na biwak pełno aż trudno się zdecydować.

(http://www.tdm.pl/media/files/85f2b4afb91c7ee17178b982e742bfbf.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/76faaffd37c6edb3779a2ad3dd01a77f.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/b031d29a97188fa3ae0f825dee5d5365.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/5099b190bbc0575118cc93a1f0e22c4e.JPG)

Przez około 40km tej drogi, zbaczając co jakiś czas nad brzeg i wracając na szlak, mijając pasterzy na koniach, trafiamy na świetne miejsce na nocleg. Rozbijamy namiot, rozpalamy małe ognisko, gotujemy wodę z jeziora na herbatę. Wera robi kolację z pieczywa i czegoś w rodzaju serka topionego.

(http://www.tdm.pl/media/files/3ffbbfd6619baf0b1beb92485cdbcadc.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/bdf73dc59f245ade8533b810c3577748.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/55fea9ce97ac9605d675acc2d582db06.JPG)

(https://lh3.googleusercontent.com/-qH09Zsew9Uk/UXVInJ79lII/AAAAAAAAFcc/lSWa_wDav-U/s640/DSC_0342.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-gf9EgzneiQE/UXVKmXe08dI/AAAAAAAAFdk/rXCyCZ61ga0/s640/DSC_0351.JPG?gl=PL)

Wchodzimy do lodowatej wody żeby opłukać kurz z drogi. Jest tak zimna, że żyły kurczą się do grubości włosa, serce wali jak oszalałe i wszystko w człowieku mówi uciekaj! 
Nurkowanie powoduje natychmiastowy, przeszywający ból głowy jakby była ściskana imadłem i niezależną od woli chęć wyskoczenia na brzeg. Mimo to da się tu wytrzymać 15 minut.

(http://www.tdm.pl/media/files/22d6e59e592c5b607d718f44d61e6375.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/4e1514f862870d43491b3f1962845b23.JPG)

Po tej namiastce krioterapii gramy w karty w towarzystwie roju jaskółek mieszkających po sąsiedzku.

(http://www.tdm.pl/media/files/b221ad435716d733986b3d9415ae9865.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/5e6d1bc261d2a006494a60db03bbbb7f.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/62b2bd47c2feedec3e66f05da06450b6.JPG)

Tylko szalejące w oddali burze przypominają, że nie zawsze jest tu tak sielsko. Chowające się na noc słońce po przeciwnej stronie jeziora, wydłuża cienie aż do zmroku. Jaskółki zamieniają się miejscem z nietoperzami, owady przestają grać, ciężkie chmury wiszą nieruchomo, zmęczone koncertem z piorunów, tafla wody jakby zastyga w bezruchu i noc wpuszcza na niebo drogę mleczną.  Koniec dnia zagania nas do namiotu.
Tu jest wszystko a na dodatek nikogo nie ma.

Dla dociekliwych: N40.44612 E045.42601
http://goo.gl/maps/wfemK (http://goo.gl/maps/wfemK)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: Arek w Maj 15, 2013, 16:33:04
ale to się genialnie czyta   :deadbeer:
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: Falkon48 w Maj 15, 2013, 17:26:20
Super fajna a zarazem ciężka wycieczka :deadtop4: A tak przy okazji Celo masz jakąś mapkę z tej eskapady jak tak to wyślij na PW będę wdzięczny. Pzdr  :deadbeer:
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 15, 2013, 17:52:33
 :deadtop4:

Szlag by to! zapomniałem na górze napisać instrukcję...

Każdy dzień zaczyna się nazwą miejscowości skąd dokąd się przemieszczamy.
Niżej jest stan licznika (choć nie wiem sam po co  :deadeek: ) i za ukośnikiem przebieg dzienny.

Na samym końcu każdego dnia natomiast, wpisałem dokładne dane GPS noclegu a poniżej danych link do mapki z danego dnia. Nie umiem połączyć tych odcinków w jedną całość niestety. Co najwyżej mogę mniej więcej zaznaczyć trop ale z dużym błędem.

Cieszę się że się wam podoba, bo już myślałem że tylko mi i z uprzejmości kolegom w pracy  :deadbeer:

P.s
A instrukcję zaraz tam na samą górę wstawię.
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 15, 2013, 20:17:11
 :deadtop4:

14.Jil-Areni 04.07
111873-112314/441


Motocykl nabiera masy.

(http://www.tdm.pl/media/files/2ed656900b64c1be939859f503058781.JPG)

I zmienia barwy.

(http://www.tdm.pl/media/files/d5f53a63d361b8b32197e11117101c6b.JPG)

W nocy rozpadało się i pada z przerwami do rana. Znów jednak mamy szczęście i pakujemy już prawie suchy namiot.

(https://lh4.googleusercontent.com/-eMbba_6f-3A/UXVJ3NMON7I/AAAAAAAAFdM/5iZcIIgJ_d4/s512/DSC_0348.JPG?gl=PL)

Teraz wracamy do północnej części jeziora żeby objechać je zachodnim brzegiem do miejsca gdzie byliśmy wczoraj. Po drodze śniadaniowe zakupy w miejscowym sklepie i jedzenie w najlepszej restauracji świata.
Tym razem jezioro mamy po lewej.

(https://lh6.googleusercontent.com/-FVi6n03KAd8/UXVNjTeXVPI/AAAAAAAAFfE/Cq1Emq4JL_I/s640/DSC_0363.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-0O6I-oGbjNs/UXVRYVSejpI/AAAAAAAAG5Y/a2RKA9eDOak/s640/DSC_0384.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-p8tO6T4-FYM/UKDe3iPVBHI/AAAAAAAAElE/yiN_nQNl6tk/s640/DSC_0365.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-33Y-fWCuxmI/UXVOPZqXUXI/AAAAAAAAGPE/1uQseO1d0sA/s640/DSC_0368.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-PvcqAfJzDeY/UXVO2aGPjiI/AAAAAAAAFgE/oPub7GU0B-4/s640/DSC_0372.JPG?gl=PL)

Na motocyklu, przy drodze z widokiem na …przestrzeń. Mijamy jezioro i w mieście Martuni, odbijamy na południe Armenii.
Na zachodniej stronie jeziora pełno owadów od rana. Więc je uwalniamy w takim oto miejscu.

(https://lh4.googleusercontent.com/-8FVhzJ9CqVI/UXVP3tjQ-LI/AAAAAAAAFgk/cPNfx-uCCuw/s640/DSC_0376.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-go8N6kGPbx0/UXVRSBXv9vI/AAAAAAAAFhc/T_kRtEQ1mE0/s512/DSC_0383.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-GoHkSyb58LY/UXVQwXY4rNI/AAAAAAAAFhM/C3ZeYRZargs/s640/DSC_0381.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/f7663fc0cf7ff26d5c9a282f9fc1c4a6.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/409fb51823a03ee5b02e2d96a333e482.JPG)

W mieście robimy zakupy na bazarze przy drodze.

(http://www.tdm.pl/media/files/5a78033b87306def865e7430e71196ca.JPG)

Ten człowiek zna nasz język. 7 lat pracował na Stadionie 10-lecia w Warszawie.

(http://www.tdm.pl/media/files/f12b26e25864cd9e083559d1477d20c9.JPG)

Prócz nas nikogo tu nie ma a o tym, że gdzieś w pobliżu ludzie powinni być, świadczy tylko droga wyłożona asfaltem, meandrująca wśród owalnych, porośniętych wysokogórską łąką wzniesień.

(http://www.tdm.pl/media/files/f766f221a91366a90a42d684352c49b4.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/55f7652ea18bc24f8e82e5b9d07cb11e.JPG)

(https://lh3.googleusercontent.com/-9hEZBtLoxaM/UXVR5M3NQoI/AAAAAAAAFh0/CDeTkhRgBGg/s640/DSC_0386.JPG?gl=PL)

To przełęcz Selim. Leży na 2410m n.p.m. i jest przedsionkiem jednej z dziesięciu prowincji Armenii, Wajoc Dzor.

(https://lh6.googleusercontent.com/-4cvKropPdMk/UXVTLJaYMuI/AAAAAAAAFis/osv6SKXpCzU/s640/DSC_0393.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-B9166MStGuk/UZPH-s6hhBI/AAAAAAAAG5g/HHqYVz3GmAk/s640/DSCN1744.JPG?gl=PL)

Za którymś z łagodnych zakrętów i trochę poniżej przełęczy, oczom naszym ukazuje się przedziwny budynek. Jest podłużny, zbudowany z równo ociosanych jak klocki kamieni, zwieńczony lekko spadzistym dachem z kamiennych płyt. Przestronne, niczym nie zastawione wejście do budynku wręcz zaprasza do odpoczynku od palącego słońca i upału. To zajazd kupiecki z 1332r. zwany Karawanseraj.

To część Jedwabnego szlaku, gdzie na trzy dni mogli zatrzymać się wszyscy, niezależnie od koloru skóry czy wyznania. Budowle takie podobno były budowane co około 40km, bo tyle mógł przejść od świtu do zmierzchu objuczony towarem wielbłąd.

(http://www.tdm.pl/media/files/1840c8d655deec4fee4e9bec612a120f.JPG)

(https://lh3.googleusercontent.com/-swWqAY3Y0gk/UXVTyM-ZKnI/AAAAAAAAFjE/_pXG4VjXd7w/s512/DSC_0395.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/e5cfaf763e661292e8b0a1d748c41a1a.JPG)

Tak jak kupcy w XIV wieku, teraz my wchodzimy do środka w poszukiwaniu chłodu. Mimo wolnego dostępu do tego miejsca, nie jest ono zdewastowane czy w inny sposób jakoś szczególnie zaznaczone obecnością czasów nowożytnych. Błogi chłód, zapach świeżego powietrza, nastrojowe snopy światła bijące ze specjalnych otworów w dachu i cisza tu panująca, przywodzą na myśl filmy z przygodami Indiana Jones. Każdy krok odbija się stłumionym echem od grubych kamiennych ścian. W tym kraju czuje się i widzi że zabytki stają się zabytkami, kiedy mają przynajmniej pięćset lat.

(http://www.tdm.pl/media/files/51a57da323b10c5bacba730a0c264182.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/ce498c6420ab72c14f2624e8bd715c28.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/3b0c54e9f8523b4a88a7783aac360120.JPG)

(https://lh6.googleusercontent.com/-3DNjCI5m84E/UZPH-TVVHAI/AAAAAAAAG5c/yNFy93xOm98/s640/DSCN1764.JPG?gl=PL)

Spędzamy tu około pół godziny, nie mogąc zostawić tego komfortowego miejsca. W końcu wygrzebujemy się siłą woli na spiekotę. Jedziemy dalej.

(http://www.tdm.pl/media/files/15fe51340cfd973e7b2c70274e02292f.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/86dabb00fd0269fc1bb1dfc08bbc1e2c.JPG)

(https://lh3.googleusercontent.com/-R7D7oYlMgtU/UXVXuF1J6kI/AAAAAAAAGPc/oWafwvFiAb4/s640/DSC_0417.JPG?gl=PL)


Zjeżdżając stromizną wśród skał i ostrymi zakrętami w dolinę, pomyślałem, że znajdziemy zamek w pobliżu Yeghegis, ale poległem. Może to przez temperaturę, bo żar aż wzbudza powietrze, które drży załamując obraz.

(https://lh3.googleusercontent.com/-i3b782zMvdU/UZPH-b1i5UI/AAAAAAAAG5k/nMqTHmeOuA4/s640/DSCN1793.JPG?gl=PL)

Widoki za to powaliłyby największego malkontenta i przeciwnika takich podróży. Prócz motocykla, jedynie rower albo piesza wędrówka daje możliwość poczucia na sobie tej krainy, jej kontrastów, zapachu.
Nawet temperatura sięgająca 40 stopni w cieniu jest tu pozytywnym przeżyciem i odczuwa się ją, jako jedność z miejscem, przez które się przejeżdża. Tak właśnie zawsze wyobrażałem sobie świat nietknięty ręką inżyniera budowlanego, naturalne piękno przyrody, wkomponowane w nią ludzkie osady i żyjących tam w zgodzie z naturą ludzi gdzie turysta bywa atrakcją dla miejscowych.

(http://www.tdm.pl/media/files/de8de537dfbdc0efb97c661e1847d3c5.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/3432ff8f9bd4fa6a88525be9ed8e728a.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/152b239ff6ae3404cc9a463ae987f261.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/c004bb0d880c29c1958f8cce9a718e4a.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/3ce647b4c6587bd57a21dbb9ab6a3d28.JPG)


Przejechawszy całą dolinę, znów wspinamy się.

(http://www.tdm.pl/media/files/3e7ddf8426e8d7806546484552f37dd5.JPG)

Tym razem na przełęcz gdzie w najwyższym jej punkcie stoi brama Zangezur, dzieląca prowincję Sjunik i Wajoc Dzor. Kilka kilometrów za bramą, nasze oczy cieszy turkusowego koloru jezioro. W ten sposób zjeżdżając z M2, dojeżdżamy do miasta Sisian, gdzie miała na nas czekać wieża obronna sprzed wieków. Zabytek odnalazł się w Noravan, kilka km za Sisian. Ściana budynku stercząca spośród zarośniętych trawą odłamków dawnej budowli, górowała nad butelkami i złomem porozrzucanym tu i ówdzie. To tyle. Wracamy na M2.

(http://www.tdm.pl/media/files/a5ba044fe3d8723c6e96d6d4af792d88.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/85553c1c328e82bda9f8db6612f4a890.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/c86511eca7d296588c8f7e16930eadec.JPG)

(https://lh4.googleusercontent.com/-nicfOpK0fSs/UXVbpthcE3I/AAAAAAAAFng/wdkgiR8Acak/s640/DSC_0436.JPG?gl=PL)

W Sisian, mieście o komunistycznej architekturze, tankujemy motocykl, odnajdujemy jedyny tu bankomat i jedziemy do głównej drogi, przypadkowo odnajdując Zorac Karer. To poustawiane w nieznany nam wzór kamienie, niektóre z otworami w środku. Takie ormiańskie Stonehenge. To nienaturalne skupisko kamieni umieszcza się w epoce brązu.

(http://www.tdm.pl/media/files/450c15a3798cb65a5dd4e503b82daddf.JPG)

Wstąpimy tu jednak w drodze powrotnej. Wyjechawszy na główną drogę, przejeżdżamy jeszcze trochę kilometrów i zatrzymuję się tuż przed Goris, żeby znów podziwiać widoki.

(http://www.tdm.pl/media/files/dda98f4dd4f338ffe3041868f46f16be.JPG)

Jest chłodno, wieje silny wiatr i jest słonecznie. To co zobaczyliśmy to nie statyczne głazy, twierdza obronna ani dolina wypełniona rwącą rzeką jakich tu nie mało. To znów aura ma tu dominujące znaczenie w kształtowaniu widoków.

(https://lh4.googleusercontent.com/-c1HeORz3TRY/UKDfOdAqR7I/AAAAAAAAEmU/DgnuJngl4js/s640/DSC_0438.JPG?gl=PL)
 
(http://www.tdm.pl/media/files/c98ce5baf32bd2583138027c83d64342.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/8714da0ae47d92a0a8e3946836f660ea.JPG)



Przed nami rozpościera się bezkresne pole wrzosu albo innej rośliny, przemieszane z połaciami łąki wysokogórskiej. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie zaowalona jak czoło walca chmura sunąca po wrzosie prosto na nas, gniotąc wszystko co się w niej znajdzie. Zjawisko jest wielkie na całą szerokość przełęczy. Wiem że to nic, że najwyżej byśmy jechali chwilę we mgle, że to tylko skondensowana para wodna ale coś mi mówi że to irracjonalne zjawisko powinno zostać bez nas w środku. Kończymy pożerać ciastka, zawracam motocykl na pustej drodze.

(http://www.tdm.pl/media/files/3e151385b9641bd220ebb2a5d4b5e7a0.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/80844d4ba1df0c68dc60778d32e42861.JPG)

To przyczółek naszej misji. To tu właśnie zawracamy do domu. Teraz będzie tylko bliżej i bliżej. Tu zaczyna się koniec naszej wyprawy.

(http://www.tdm.pl/media/files/ff93d2bba5ef2e85e42cc183e9c83994.JPG)

Oglądamy widziane wcześniej z daleka Zorac Karer. Około 7500 lat temu ktoś postawił w pionie ponad 220 kamieni, zrobił w niektórych otwory. Do tej pory nikt się nie domyśla po co. Krótki dojazd z głównej drogi, mały figiel a skończyłby się wywrotką. W porze deszczu wjazd tutaj motocyklem na szosowych oponach byłby niemożliwy. TDM radzi sobie bardzo dobrze, choć Wera musi opuścić wygodne miejsce z tyłu. Zawieszenie pracuje w całym zakresie.

(http://www.tdm.pl/media/files/e857b7cc93c24ea4cf80b421a135a1d2.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/e7ff20405e654217d58f6fdc375319ad.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/58c2889519d7ebba7a289c42b4849537.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/818df98715bab5b19cee0b6ae22c75f2.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/4d59d8de665b863cf19625859465309b.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/c118382600ae8f3434220fffab2032de.JPG)

Mijamy wyżej wspomniane pięknie położne Jezioro Spandarian, które jest jednocześnie rezerwatem. Mieliśmy tu rozbić obóz ale ta zła chmura za nami...

(http://www.tdm.pl/media/files/e8afa510ccd7dae91f93a3ffdeae383f.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/1720a87340e0e18ca896a7b0d7df7d24.JPG)

Przy bramie Zangezur zatrzymujemy się po owoce.

(http://www.tdm.pl/media/files/aa81aeb31e56e2c804604eb87bd6c47e.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/d5309a0e91dcb2cd29caeffbeebe939b.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/83021223143b960392d59bf6745888b4.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/3591718b7aa1167afb84af1c57701297.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/7c31407662e02a0626d245e940188159.JPG)

Kierujemy się w stronę Erewania, ale że zastał nas późny wieczór, nie możemy znaleźć miejsca na obóz i zatrzymujemy się w hotelu blisko miasteczka Areni. Właściwie jedno miejsce na obóz było idealne, ale zanim się rozpakowaliśmy, przyjechało dwóch młodych ludzi białym zaporożcem i chcieli z nami wypić swoją skrzyneczkę z piwem. Jeden twierdził że był najemnikiem w wojsku i strzelał do Azerów a drugi zabijał ich nożem. Miałem pewne wątpliwości co do tego pięknego miejsca, więc się oddaliliśmy.
Oto to miejsce...

(http://www.tdm.pl/media/files/1069fcab9cbb3966360ca1af5882187e.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/82d707ce2d09f47e9fc6453ad1e565a7.JPG)

Że było trochę chodzenia, sporo postoi to i znienacka zastał nas późny wieczór. Dodatkowo jesteśmy w prowincji Ararat a tu wszędzie pola, pola, pola. Szukamy hotelu. Traf chciał że daleko nie ujechaliśmy w ciemnościach.

Hotel jest usytuowany przy drodze przy budkach z wszelkimi pamiątkami i ozdóbkami. W środku i na zewnątrz widać, że ząb czasu ukruszył to i owo, ze ścian gdzieniegdzie odpada tynk a jedna nawet jest pęknięta dzieląc budynek na dwa.
To efekt trzęsienia ziemi, które zdarza się tu co jakiś czas. Pokój (najlepszy ze wszystkich według zapewnień właściciela) jest dość czysty. Wystrój ścian obitych materiałem współgra ze starymi meblami. Do dyspozycji mamy około 30m2. Cena 5 tyś AMD, co daje około 39 zł.

(https://lh5.googleusercontent.com/-U7pYecVpd1U/UXVdgvt9eSI/AAAAAAAAFos/_FpbiBxVp-c/s640/DSC_0448.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-5GtFoztCbrw/UXVdg26bAqI/AAAAAAAAFo0/ENuHl-pBmeI/s640/DSC_0446.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-O2CNA_tE09E/UXVc6JkVDqI/AAAAAAAAFoc/LEbkp3qikgY/s640/DSC_0444.JPG?gl=PL)

Po kolacji z kebabu i napojów gazowanych w barze hotelowym, idziemy spać. Motocykl stoi na tyłach hotelu.

Dla dociekliwych: N39.73614 E045.24369
http://goo.gl/maps/bRxOk (http://goo.gl/maps/bRxOk)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 16, 2013, 08:02:05
 :deadtop4:

15.Areni-Ptghni 05.07
112314-112580/266


(https://lh4.googleusercontent.com/-_8C0t8Vyj9w/UXVdf6OzNKI/AAAAAAAAFok/LJY4eXixkE4/s640/DSC_0445.JPG?gl=PL)

Rano idziemy na kawę do pobliskiej budki. Jest około 7:00. Uprzejma starsza pani robi nam mocną kawę i każe usiąść na krzesełkach przyniesionych z zaplecza. Prosimy jeszcze o ciastka i tak oglądamy budzącą się do życia okolicę.

(https://lh4.googleusercontent.com/--rjwWID9wHQ/UXVeEd61sJI/AAAAAAAAFo8/fz2tRwMSJLI/s640/DSC_0449.JPG?gl=PL)

Po kawie idziemy pożegnać się z właścicielem hotelu i oddać klucze. Jest u siebie i wspomina o Noravank, miejscu gdzie trzeba być będąc w Armenii.

(https://lh6.googleusercontent.com/-6qg8iCUDqag/UXVeHKGUaFI/AAAAAAAAFpE/2-OKutDiOqc/s640/DSC_0451.JPG?gl=PL)

Właściciel hotelu mówi że jeśli nie byliśmy w Noravank to znaczy że nie widzieliśmy prawdziwej Armenii. Trudno ominąć taką atrakcję będąc tak blisko. Krótka konfrontacja z mapą i jedziemy.
Już sama droga w którą skręcamy przejeżdżając przez mostek, robi duże wrażenie. Jedzie się głębokim wąwozem z czerwonej skały po asfaltowej krętej drodze.

(http://www.tdm.pl/media/files/22a1b8da2187b427c64848d821b13f72.JPG)

Na dużej wysokości widać wejścia do jaskiń.

(http://www.tdm.pl/media/files/8c4b3e7bf5b7e61b40c86dbdb291bd85.JPG)

Na pewno mieszka tam wiele nietoperzy.

(https://lh3.googleusercontent.com/-ie6XYimZwl0/UZRnhSmpFZI/AAAAAAAAG6Q/spt2VoI8FdQ/s640/DSCN2022.JPG?gl=PL)

Cień skał chroni przed porannym słońcem. Wokół pustkowie i my. Do Noravank dojeżdża się kręta i stromą drogą. Właściwie monastyr jest widoczny z daleka, ale tylko dla wprawnych oczu bo zlewa się ze skałami za nim.  Został założony w 1205 roku ale nie jest najstarszą budowlą tutaj, bo wcześniej stał tu kościół z IX czy X wieku.

(https://lh6.googleusercontent.com/-w-MVTNsRXlQ/UZRnnuNXWWI/AAAAAAAAG6c/xyrCNAF02Po/s640/DSCN2041.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/f212151b9f42313071f7e3ba47bc3299.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/f029e9b650f9279a4e8f39b4e013a5b4.JPG)

Jak nie przepadam za zabytkami sakralnymi, tak kościół ten jest wyjątkowy. Mistrz o imieniu Momik wyrzeźbił tu wiele płaskorzeźb, chaczkarów, prawdopodobnie też wszystkie zdobienia zewnętrzne, drzwi i schody prowadzące na piętro.

(https://lh5.googleusercontent.com/-ImEj2QBGV3w/UZRnwfRrGLI/AAAAAAAAG_A/Mvm-sgau7EU/s512/DSCN2090.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-33TAa4tSylE/UXVgfVfsK3I/AAAAAAAAFqs/0UAkseJHUXM/s512/DSC_0469.JPG?gl=PL)

Jestem pod wrażeniem kunsztu, klimatu panującego we wnętrzu, położenia monastyru i drogi prowadzącej tutaj.

(https://lh3.googleusercontent.com/-DEqThI0ZKNA/UXVfQvGDigI/AAAAAAAAFps/c5oqUrbzS2M/s640/DSC_0456.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-XBMlCWsFknU/UZRnt8TvPQI/AAAAAAAAG6w/adBRqXeaD2k/s640/DSCN2075.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-O44dsQjdCS8/UZRnzPYkiHI/AAAAAAAAG7I/dpeC1KqgEHA/s640/DSCN2102.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-yKiV8mFmRPw/UZRn2JAWQoI/AAAAAAAAG_Q/pKCC-mp1erg/s512/DSCN2109.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/c1a0a250a62678b9c6232240e401433e.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/fe0f8dc5755328c49b36756ab0ff8eb1.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/e2a8b6dad3fd34ea411d9d3387f099d2.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/1eaf3b26e5840772497d7e0ae81c62fe.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/669086ec0f51748cda8f8d5b539e3235.JPG)

(https://lh3.googleusercontent.com/-DuqPW-5fRm4/UZRn7TwlfHI/AAAAAAAAG_Y/jdqw_DLnl38/s512/DSCN2121.JPG?gl=PL)

Właściciel hotelu mówil prawdę. Tu jest skondensowana część historii i taka właśnie jest Armenia. 
Jeszcze tylko łyk wody.

(http://www.tdm.pl/media/files/f40ae0d0dba75a9fe77aeb1c403cf60d.JPG)

Kilka słów z ciekawskimi dzieciakami.

(https://lh6.googleusercontent.com/-q5sU-YfJ71Q/UZRoDmOPf8I/AAAAAAAAG8I/LlWF9p-Ehdw/s640/DSCN2140.JPG?gl=PL)

Wracając kanionem, znów podziwiamy surowe piękno gór.

(https://lh6.googleusercontent.com/--Ik2KtkJ0oQ/UZRoFffQJRI/AAAAAAAAG8Q/HTz0evfifLs/s640/DSCN2142.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-qfrgkaC_a8w/UZRoKvGoX4I/AAAAAAAAG8c/B8b40wex35s/s640/DSCN2149.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-Y-7gtuQiwCw/UZRoK7NgnsI/AAAAAAAAG8k/zhy-7osGjO4/s640/DSCN2150.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-RKAeXyaWoTI/UZRoLvYStVI/AAAAAAAAG8o/R9wOqbR11gA/s640/DSCN2154.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-O4arehBd4KU/UZRoSB1JZeI/AAAAAAAAG_k/h2RZRciNL3g/s512/DSCN2159.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-dr_SekLkBx8/UZRoS2Qv1VI/AAAAAAAAG9A/Cqdtyz8qsG0/s640/DSCN2163.JPG?gl=PL)

Teraz wyjeżdżamy na drogę w kierunku Erewania.

(https://lh6.googleusercontent.com/-MHZwYUfCYZI/UZRoXUAY1FI/AAAAAAAAG9I/sKI1iYKlXj8/s640/DSCN2176.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-XjgEZ7kgtcA/UZRoZkDCvcI/AAAAAAAAG9Q/hYZ85jweC38/s640/DSCN2178.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-h_g37Pp18m0/UZRoccWcUJI/AAAAAAAAG9c/CS4vzVCm0io/s640/DSCN2187.JPG?gl=PL)

Daleko nie ujechawszy, skręcamy w alternatywną drogę która wiedzie przez rozległą dolinę.

(https://lh5.googleusercontent.com/-kN3V1neJY5w/UZRoiOTwDDI/AAAAAAAAG9w/-gbBzyWVgrs/s640/DSCN2241.JPG?gl=PL)

...i ma swoich mieszkańców.

(http://www.tdm.pl/media/files/6c9ee4ebea0b193313259c3d145372ab.JPG)

(https://lh5.googleusercontent.com/-z7mG2NApXPw/UZRojJKwNeI/AAAAAAAAG-A/cl_8O7bVDCc/s640/DSCN2250.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-FusKpUYPsts/UZRoooMnKFI/AAAAAAAAG-I/B-dAhyf6a-c/s640/DSCN2293.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/39690369cd3029246c1d0a6571677e04.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/fcbc4de4e5b3478ba36445cfe6192fcb.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/f4a987305bc68035360d1a0cf12c4b75.JPG)

Widać też szczyt świętej góry Ormian.

(https://lh6.googleusercontent.com/-N_RARjoyP6U/UZRoefoMzHI/AAAAAAAAG9o/7kzG4rFUgx8/s640/DSCN2236.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/32e36ff0036d8ae00250d361efe923ee.JPG)

(https://lh6.googleusercontent.com/-9Z3jgsmREW8/UZRotwJ2UTI/AAAAAAAAG-g/44SgBJ2QG1Y/s640/DSCN2307.JPG?gl=PL)

Zatrzymujemy się tylko po owoce z bazaru.

(https://lh5.googleusercontent.com/-m7tC74PTlsw/UZRowzaFehI/AAAAAAAAG-w/XxZF3H331wo/s640/DSCN2323.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/4a461b230e12a958f7a23e938ecfd4d9.JPG)

Mijamy Erewan.

(http://www.tdm.pl/media/files/4b7a051e223b5534822d0275eac4d454.JPG)

Za stolicą Armenii, Erewaniem skręcamy na zachód, do Echmiadzin, gdzie stoi najstarszy chrześcijański kościół.

(http://www.tdm.pl/media/files/dd14f8909e93657fde1f5748985bd4ee.JPG)

(https://lh4.googleusercontent.com/-4A9rdLWWldM/UKDfZ49QNSI/AAAAAAAAEm8/FBFXBxFlsHc/s640/DSC_0484.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/fba5764cf00a76e48755dee2ba297682.JPG)

Tak myślałem aż do teraz. Teraz wiem, że podziwialiśmy kościół św. Hripsime w Echmiadin. Też unikatowi i objęty ochroną UNESCO ale z VII wieku. Ignorantem człowiek się rodzi, potem jest i taki sam pewno umiera …

(http://www.tdm.pl/media/files/b32547fd7871aa612c390abdf7b39f77.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/e73c2fa8cacc204d9a37a6c77cd9acd1.JPG)

(https://lh4.googleusercontent.com/-MMgMUcGGOnA/UXVlCybTHyI/AAAAAAAAFtM/7LGmrQHyB1c/s640/DSC_0491.JPG?gl=PL)

Czyżby ktoś ćwiczył oko?

(http://www.tdm.pl/media/files/f6b9f83ed6aee6749dba6d10b465a2d7.JPG)

Z drogi, z daleka podziwiamy archaiczną elektrownię atomową w Metsamor, zbudowaną na… uskoku tektonicznym. Podobno jest uznawana za najbardziej niebezpieczną elektrownię na świecie, właśnie ze względu na swoje położenie.

Jest bardzo gorąco. Skręcamy w boczną drogę i kręcimy się po prowincji.

(http://www.tdm.pl/media/files/a190a9a2a636d94f4c47dd2586659c3f.JPG)

W końcu brakuje paliwa. Zatrzymujemy się na tankowanie na obwodnicy Erewania. Tutaj sprzedawca częstuje nas wodą z zamrażalnika, kupujemy lody, rozmawiamy z nim o motoryzacji w Polsce i Armenii. Czas płynie powoli. 

W Ashtarak Wera kupuje owoce. Swoim przyjazdem robimy sporo zamieszania. Każdy coś mówi, komentuje. Jeden człowiek zaprasza nas do siebie na imprezę. Nawet policjant z zainteresowaniem ogląda motocykl, pyta o nasz kraj i inne sprawy. Tutaj też dojrzewają chyba najpiękniejsze dziewczyny w Armenii.

(http://www.tdm.pl/media/files/60f36629c73fb8ee6a9232638e9dff77.JPG)

Za Artashavan z ulicy widzimy litery alfabetu armeńskiego ustawione na wzgórzu. Trzeba zobaczyć.

(http://www.tdm.pl/media/files/a7d9400c90cfa6767bf23630300485e7.JPG)

Ledwo doszliśmy do pierwszej z liter, podchodzi do nas pewna Rosjanka. Tłumaczy że fotografia zrobiona przy pierwszej literze swojego imienia przynosi szczęście. Prowadzi nas najpierw do W, potem do A.

(http://www.tdm.pl/media/files/89c55c19469e2d53b682e81094f47248.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/abe034599cbf8863a0d396c0eef2c40f.JPG)

Od tej pory sytuacja rozwija się nadzwyczaj szybko i niespodziewanie.

(https://lh6.googleusercontent.com/-4Z5ZWKByLYY/UZR1zUVsJwI/AAAAAAAAG_w/P1FEsOTyyFM/s640/DSCN2437.JPG?gl=PL)

Za chwilę mimo sprzeciwów jedziemy za mercedesem do daczy nieopodal Erwania na grila i inne pyszności. Armeńczysy są nadzwyczaj gościnni i ufni.
Zapraszają, karmią, poją i każą spać.

(http://www.tdm.pl/media/files/d4c88ea84e2b865d45e55c1d7d518a45.JPG)

W żaden sposób nie dając przy tym znać, że jest się nieznajomym włóczęgą-motocyklistą z niewiadomoskąd. Traktują nas jak rodzinę wręcz. A skoro tak, więc według starej tradycji armeńskiej, kobiety w kuchni, mężczyźni nie w kuchni.

(http://www.tdm.pl/media/files/2d62e73b2d0ab9747f3bed7c9a81424f.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/8fe81316bc9d35f1f8a61043088a4e9c.JPG)

Dużo by opowiadać, ale w skrócie tylko napiszę, że tego popołudnia i wieczora, zyskaliśmy prawdziwych przyjaciół.

Dla dociekliwych: N40.26638 E044.57242
http://goo.gl/maps/89rGe (http://goo.gl/maps/89rGe)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 16, 2013, 12:03:10
 :deadtop4:

16.Ptghni-Akhaltsikhe 06.07
112580-112910/330


Rano wyspani, po śniadaniu i kawie, obdarowani prezentami i po wymianie teledanych z żalem wyruszamy do domu. Wcześniej jednak krótka sesja zdjęciowa.

(http://www.tdm.pl/media/files/9679b648e0a3337c354a0d1c323d3f0f.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/d9f2eedb32bb942e299c5adab10c9c2b.JPG)

Kierujemy się do granicy z Gruzją, ale przez Erewań...

(http://www.tdm.pl/media/files/3c186d26f741c678ae4cf818d0a54e40.JPG)

...i znów przez Ashtarak gdzie kupuję na bazarze dużo świeżo palonej, zmielonej przy mnie kawy a Wera tradycyjnie już, owoce. Kawa natychmiast zdominowała zapachy w tankbagu.
 
To ostatni dzień w Armenii. Widoki nie pozwalają skupić się na drodze.

(http://www.tdm.pl/media/files/a32e53853c6b70f8330c727fac55cc0e.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/6be80e3d74ba2d0a6edc7f6fb8dbfc60.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/a88ff0f930106278a6a8ed625e1ac98b.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/55d41bc49e9eee4718b8e04f78046f96.JPG)

(https://lh6.googleusercontent.com/-zY5yRtfWpXc/UXVqR1K1JXI/AAAAAAAAFwE/0gPBeR0__ZQ/s640/DSC_0516.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-yW11c5yzZJM/UKDfqOrojqI/AAAAAAAAEn8/kmY4yelupSw/s640/DSC_0512.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-UJ-Imic_KCs/UXVq6Ptmn6I/AAAAAAAAHAA/p0NDqElnceA/s640/DSC_0520.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/afba2d3e7853f606a0dad7ecd63e1ab5.JPG)

Skręcamy nie w tą drogę co trzeba nie dowierzając GPS ale i tu jest klimatycznie.

(http://www.tdm.pl/media/files/28bfacedd7a32c05b9a8979d8468b0bf.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/a08fe97847d95225656d82a4976ef3ba.JPG)

Wyjeżdżając z tego pięknego i ciekawego kraju w którym mieszkają wyjątkowi ludzie, można odnieść wrażenie że ledwo się zobaczyło, ledwo musnęło i poczuło to co Armenia ma do zaoferowania.

Granica Armeńsko-Gruzińska na drodze M-1 to właściwie dwa szlabany z budkami we wsi po stronie Armeńskiej i w miarę nowoczesne przejście po stronie Gruzińskiej.

Ostatnie budynki przed granicą.

(http://www.tdm.pl/media/files/6656588278ecd17391d8babae824d709.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/531e8388123319b2220f2831d0bf8c5a.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/f6bf71e5d2fa5eb018d2642178d3cee1.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/74b2dfcf7adff949816284f76ce83c89.JPG)

Formalności i tu i tu liczymy w minutach.  U Armeńca sprzedającego ubezpieczenia (chyba) sprzedajemy resztę gotówki. Nie żeby miał kantor. Po prostu zrobił nam uprzejmość biegając po kolegach i zbierając pieniądze na wymianę! Zaprasza też na poczęstunek ale stanowczo odmawiamy. Co za ludzie... To LUDZIE.

Nie dojechawszy do szlabanu, jeszcze dwóch młokosów zatrzymuje nas krzykami, biegnąc do motocykla. Zatrzymuję się a oni w tył do swojego domu i wracaj w te pędy z rękoma pełnymi owoców. To dla nas.

(http://www.tdm.pl/media/files/784b666eadc558be65d967dcfa1514ae.JPG)

Tych rozpromienionych twarzy chłopców mających radochę z tego że dzielą się tym co mają z obcymi (bo tak to odbieram), biedy w jakiej mieszkają i piękna ich kraju nękanego wiecznie zatargami, nie da się zapomnieć.

Wydaje się że szczęście jest nie tam gdzie nam wygodnie i gdzie są pieniądze. To stan umysłu zupełnie niezależny od majątku.

Każdy człowiek którego tu w Armenii napotkaliśmy, świadczy o tym całym sobą a chłopcy ci są tego wizytówką, pieczęcią, potwierdzeniem i esencją.

(http://www.tdm.pl/media/files/cf0a73fb0e9444787799f295aff41c93.JPG)

Oba kraje, Gruzję i Armenię można fotografować bezustannie i zawsze będzie się miało wrażenie że coś może umknąć i trzeba więcej i więcej.

To znów Gruzja.

(https://lh4.googleusercontent.com/-5QprY3-M-NI/UKDfsHMPx0I/AAAAAAAAEoE/7RqQQDzV8bM/s640/DSC_0528.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/0660046d1db2195d606c8b73a3960e50.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/26355181a5d2c4110ae7107f89192a5a.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/c8a531c4505f7818b70a05e05641e14f.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/86044768b5f3da0134ea16c077bc8797.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/cd965ddec2bbe0053b1d9281ef31302c.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/77c487688f9b39b21a0cc16cf5aeee42.JPG)

Od upału odpoczywamy na opuszczonej stacji benzynowej.

(http://www.tdm.pl/media/files/27e3f14602906d9b3c2535c4bfa483ce.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/b8102621bd15f3ae765d4d493c0a66a5.JPG)

Po drodze zatrzymujemy się przy ruinach zamku ale przysięgam, nie wiem gdzie to jest. Gdzieś po drodze po prostu.

(http://www.tdm.pl/media/files/e0f6670d09a9f327dcd7258debbb5cf9.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/8ac91b28726ac88940b43005ed0f13a0.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/3c8075cf11b7440b98cb6bddf63f0e14.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/ff5a29c8dbb18a473fea463c0765640b.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/aadfd23d4eaebe3862cf549378a3e950.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/c926f9245d57eb3fa94e151b4dbe6b98.JPG)

Jedziemy dalej. Asfalt jak stół a wiraże...

(https://lh5.googleusercontent.com/-xCxdFCleTMk/UXVtOki9TFI/AAAAAAAAFx8/gDBX-BXQNLI/s640/DSC_0532.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/7ab07ea2e3d6a0c11695d1c03bbaf4c4.JPG)

(https://lh5.googleusercontent.com/-XTDkAcwr7K8/UXVvzQlGFII/AAAAAAAAFzk/u516lOKrJmU/s640/DSC_0546.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-i3BJx0Nxe3k/UXVyBWtA5yI/AAAAAAAAHAI/DSssrYIHSas/s640/DSC_0557.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-J55Wv4dLTBM/UXVzHMr15UI/AAAAAAAAF1c/klHuYMrKZ2U/s640/DSC_0561.JPG?gl=PL)

A tutaj następne świadectwo wojennej przeszłości tego państwa.

(http://www.tdm.pl/media/files/a21850b0316d733b0b72672440b6ea15.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/5d41bb2906b52c3c8577a22ae72db926.JPG)

Obiad oczywiście przy drodze nad rzeką.

(http://www.tdm.pl/media/files/ca39aca5efe95d169e03d74f852ca05b.JPG)

W ogóle często jemy to co znajdziemy przy drodze. Można wtedy rzeczywiście poczuć miejscowe zwyczaje kulinarne. Poza tym nie można temu miejscu odmówić uroku.

Zatrzymujemy się na noc w pierwszym napotkanym hotelu w Akhaltsikhe, choć nie tak od razu.
Otwarty w 2009 roku czyli całkiem nowy hotel.

Do centrum miasteczka pieszo idzie się około 10minut. Po drodze sklep spożywczy, kafejki internetowe i fryzjerzy w hurtowej ilości.

(https://lh3.googleusercontent.com/-La9i7EGRdBE/UZSte1yDHdI/AAAAAAAAHAQ/BQy3BwsS9Zw/s640/DSCN2668.JPG?gl=PL)

Pokój z widokiem na ulicę i ...kota na drzewie ale ruch jest nie za duży.

(http://www.tdm.pl/media/files/e75755ba21722bbd5c5df6b0dac4e0dc.jpg)

Motocykl stoi przed hotelem zastawiony przenośnym barem i krzesłami. Właścicielem jest Armeńczyk.  Chudy i wysoki typ z prostymi włosami w kolorze smoły i takimi samymi sowimi oczami. Nosi się w spodniach od dresu i marynarce. Nieustępliwy jeśli się wejdzie do hotelu ale ustępliwy jeśli nieustępliwie kręci się głową na jego propozycję ceny.

Negocjacje zaczynają się od 80GEL(36Euro) na pierwszym piętrze gdzie wchodzę wleczony niemal siłą żeby popatrzeć na pokój a kończy się na 30GEL(14Euro) i 3 Dolary na parterze przy wyjściu, kiedy jednak przełamuję opór.
Nie można odmówić. Właściciel ma kolegów o aparycji silosu zbożowego i spojrzeniu betoniarki ale o gołębim sercu. Z radością dzielili się swoją zupą i muzyką DiscoGruzja z wydajnego magnetofonu.

Pokój nie zaskoczy niczym Europejczyka z Polski. TV Sat, WiFi, łazienka w kafelkach, droga wykładzina zamiast linoleum na podłodze, czyste firanki, zasłony i szyby. Brak robaków, grzybów i innej fauny i flory. Klimatyzacja.
Od razu robimy odpowiedni, właściwy zmęczonym podróżnikom, wystrój w pokoju.

(http://www.tdm.pl/media/files/373fe2ca226efc1e906382d702c5d797.JPG)

Po spacerze do centrum, pełni wrażeń wracamy do hotelu.
Pranie, kąpanie, na kolację arbuz w hotelu i spać.

Dla dociekliwych: N41.638411 E42.999658
http://goo.gl/maps/qLsQ4 (http://goo.gl/maps/qLsQ4)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: Boniek w Maj 16, 2013, 13:40:14

Cieszę się że się wam podoba, bo już myślałem że tylko mi i z uprzejmości kolegom w pracy  :deadbeer:


Nie bądź Pan taki skromny :) Czyta się zajebiście :) Od tego forum zaczynam jak wrzucisz coś nowego.

Przy takiej wyprawie, każdy wypad gdzieś w Europę wygląda jak wyjazd po bułki ;)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 16, 2013, 15:19:53
 :deadtop4:

17.Akhaltsikhe-Caldiran 07.07
112910-113426/516


Rano budzi głośny świergot ptaków z drzewa przed balkonem.
Dobudzamy się kawą z bazaru Armeńskiego i w drogę.
Jak chyba w każdym większym mieście i w Akhaltsikhe jest zamek.

(http://www.tdm.pl/media/files/551052ab74c451604b1d0fe3642cb386.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/2382ce7d26d2a7f3e1312f7a2d41430c.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/e4336c3ea0500c3f384cfd1fb963389c.JPG)

Pożegnawszy się z właścicielem, jego żoną, dziećmi i kolegami, jedziemy do marketu żeby wydać resztę tutejszej waluty.

(http://www.tdm.pl/media/files/49e2ac92a088ad0a57e34089f7eff188.JPG)

Wera idzie do sklepu a ja obserwuję budzące się do życia miasto i ich mieszkańców. Poranek.

(http://www.tdm.pl/media/files/2920f0dba1b49638f11ec2e52e5fb0ef.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/ca7083c1a91e1d816393106a0a3ccafb.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/0b40219822414eb58bd95f21cc9d0881.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/3280da45daab5ba141b981332b7df6af.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/c3cd09074e07364bf6b428d16d778491.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/044c7b74a33a17ab219ea2253d1c3f23.JPG)

Ostatnie zakupy za resztę Lari, ostatnie tankowanie za normalną stawkę, ostatnie śniadanie z przepysznych pachnących i świeżych bułek z czymś wyśmienitym w środku i przed nami Turcja.
To ostatnia fotografia teremów granicznych Gruzji.

(http://www.tdm.pl/media/files/cd4f74e6f90ff04a8c2945efd875e194.JPG)

Gruzję opuszczamy drogą nr.E691 dopiero o 9:00, bo wtedy się otwiera granica. Odprawa po stronie Gruzji trwa 5 minut.

Co innego Turcja. Tutaj administracja ma MOC. Kilka okienek, brak kolejki, wszyscy urzędnicy na swoich bardzo ważnych stanowiskach a mimo to o jednym urzędniku zapomniałem, nie pomyślałem, nie wiedziałem.
To człowiek od sprawdzania czy się aby mandatu nie dostało będąc w Turcji wcześniej. Oczywiście to przez jego urażoną ambicję zostajemy przebadani na każdą okoliczność w komputerze.
Że nic się nie znalazło w systemie, do naszego motocykla zostaje oddelegowany młody człowiek z rozkazem przeszukania bagażu. Sprężystym krokiem wychodzi z chłodnego wnętrza budynku na zalany słońcem plac i w tym samym momencie za zasługą upału, rezygnuje widząc ile tego wisi na TDM. Tylko dla oka pyta czy to wszystkie bagaże które mamy i puszcza nas dalej.

Teraz już tylko kontrola pieczątek przy ostatnim z ostatnich szlabanów przez sztucznozębego starca o minie zamyślonej mumii. Cała ta biurokracja zatrzymuje nas zaledwie na około pół godziny z okładem.

Znów jesteśmy w tym wielkim kraju i znów przyroda pokazuje swój urok.

(http://www.tdm.pl/media/files/4a8d667e935ae2cff74c6a5189c51a0c.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/ac01e5301a6797f372f45ddc480ab153.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/ee6b29c2b431f7fe02804fcf5c925226.JPG)

Piękna, kręta droga prowadzi nas obok jednostki wojskowej, przez przełęcze na grubo ponad 2tyś metrów n.p.m. Mimo pełnego nasłonecznienia jest przyjemnie chłodno i czuć ostre górskie powietrze a równy asfalt wręcz zachęca do jazdy.

(http://www.tdm.pl/media/files/abac1e3f7f21c1023ffee04cffd5c8e8.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/34de27e78db0b341cd3a8a956f170896.JPG)

Drapieżniki latają tu jak u nas gołębie. Jest ich wszędzie pełno. Są piękne, dzikie, mozna podziwiać je z bliska, choć nie zawsze dadzą się sfotografować.

(http://www.tdm.pl/media/files/3e19f3e817f976239464246c8f035548.JPG)

Nie można było ominąć tak pięknego zakątka.

(http://www.tdm.pl/media/files/66dc521ce71f3ad94fd6b248e468a5d6.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/6fdefd02346739cd671342dd5ea8f5fa.JPG)

Gdzieniegdzie widać skromne zabudowania pasterzy.

(http://www.tdm.pl/media/files/a8c3be89783eacf6c1038b1d6168b4a5.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/78ec39c603a3683da3a22f7d13aae94d.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/1465144fb97bd5455037ea6e3ceb4f0a.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/c92cbd1d8c1463066c41862497d635d6.JPG)

Poza tym jest dziko i pięknie.

(http://www.tdm.pl/media/files/d40550f060ad3354611368ec6a3ad798.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/229f337df5b3b8c31493f899bb671a3b.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/36e64f4b68a1790ba3b163afd85c475b.JPG)

Dopiero po wielu kilometrach spotykamy młodego człowieka.

(http://www.tdm.pl/media/files/ff881f0cd02bc3408ae925947a738437.JPG)

Drogi tutaj są wręcz hipnotyzujące.

(http://www.tdm.pl/media/files/ff81d825e9eeced35aefa57b4ef7eeaa.JPG)

Teraz mijamy jezioro Cildir. Z drogi widać je w całej okazałości. Leży na 1900m n.p.m. wśród gór i jest słodkowodne. Małe zaludnienie tego rejonu i nieskalana niczym natura to szczególne cechy tego miejsca. Z premedytacją objeżdżany je od wschodniej strony.

(http://www.tdm.pl/media/files/87813dba76e26bdc243b0455a9cb5dcf.JPG)

Natykamy się znów na wielkookiego.

(http://www.tdm.pl/media/files/8c32853914d258c59f4800b0e03ca11e.JPG)

Mieszkają też tu ludzie. Skąd i dokąd idzie ten człowiek, nie wiadomo...

(http://www.tdm.pl/media/files/6f55e0a4b7e27019dc561a7b0a49bed7.JPG)

A to jezioro w całej okazałości z jego fauną i florą.

(http://www.tdm.pl/media/files/149e867db5e7a95f4af74db2e80acb41.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/c4aaf34fefa247c3a9a34f9d2524979d.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/99523aeff36851dc7ee4096f6d35b2d3.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/3d04af1cd30ca62854cecb043996e246.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/b03015ab54f156f9be3f03a038df8733.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/3ad4ae50431c64c485ac63fcc354df66.JPG)

Po drodze, przejeżdżając przez rzadką tu wioskę, natykamy się na obwoźny sklep. Coś jak Azja AGD, odpowiednik naszego Euro... To nie żart. Z glośnika dobiega głos kierowcy, chyba zachęcający do interesów.

(http://www.tdm.pl/media/files/7f5fa5b5fc1db1995adcf5b6cd3466f2.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/85d7d50565bcdf0a8c79978b219fdec3.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/6242557fcd1b3ef4e7fdc9ca35c8a100.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/7842972bf9228ad2571f6c16be58c8a9.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/6ead14b16928220777041d3902ec0a2e.JPG)

A tutaj my.

(http://www.tdm.pl/media/files/35189fe6a5a45b9a9a9d99e41b91e686.JPG)

Następny jest Kars… Co za klimat! Właściwie miasto wyrosło przed nami znienacka, bo nawet nie bardzo wiem dokąd jedziemy. Najpierw ciche i śmierdzące slumsy, ulice z zaschniętego błota zmieszanego z kamieniami, śmietnik z resztkami wszystkiego.

(http://www.tdm.pl/media/files/714465578e845810dc889baa59b4272d.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/6ef5b8a8765cb900571288d7485b4c9c.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/9e77f6eadfebc0a4551ac22df587ab2c.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/d39b5beae4fe2c023a92ba33ce5fd621.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/bdc924b667afccf4230aaa6918b5c848.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/818ae209584e62d98fa77e54253d8381.JPG)

Za chwilę wrzawa, wszędobylskie dzieciaki, pełno różnych pojazdów, wszystko tętni życiem a bieda miesza się z bogactwem. Zupełnie przypadkiem wjeżdżamy w ulicę małych i dużych restauracji. Każda serwuje coś innego. Mieszające się ze sobą zapachy pieczonego mięsa, kurzu, gotowanych warzyw, pobliskiego śmietniska, przejrzałych owoców i spalin tylko pobudzają żołądki do pracy.

Długo nie szukaliśmy mimo że wybór jest przeogromny. Wzbudzamy ogólną sensację i wszystkie oczy skierowane są w naszą stronę. Mimo harmidru i ogólnego zamieszania, ludzie z okolicznych barów wychylają się ciekawsko żeby popatrzeć na dwoje dziwaków na dziwnym motocyklu. Zamawiamy niemal jak zawsze pyszne żarcie.
W Turcji nie da się źle zjeść jeśli się żywić tam gdzie miejscowi.
Miasto nie robi większego wrażenia. Dopiero za rogatkami.
Tu znów niepodzielnie panuje przyroda i surowe góry. Tylko asfalt i słupki a czasem bariery ochronne przy nim, sugerują istnienie cywilizacji.

(https://lh3.googleusercontent.com/-ld-aLbuG9ec/UKDf6QCdS-I/AAAAAAAAEo0/tS0leBB_eeM/s640/DSC_0588.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/e8290047b4f1001f9c27c3d95eb50c0f.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/fbad6d39b19b095b494e818ccbf51404.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/12fe955ee0c8287a3d8e0e16b49bec0f.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/0fded78d56b2cf0014f7ef6d77e65437.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/e42ef254bf07529eeec51c2512dd57d6.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/ad37d90c9aa9da0ffcba47b0874b1631.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/e74e30a9f39a99988e2c45d5a3a56c5e.JPG)

Mniej więcej od Igdir...

(http://www.tdm.pl/media/files/f51aa2a44d24a54fd41183e4c1ba7f7f.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/da26c4e354d90d9760377d85e958909a.JPG)

...wyłania się spośród drzew i zabudowań święta góra Ormian.
Ararat zwany przez Turków Agri Dagi, dumnie połyskuje swoim wiecznie zaśnieżonym szczytem.
 
Widziany od strony Armenii jest niczym duch. Przy pełnym słońcu i panującym zapylonym wyżu góra zdaje się unosić nad ziemią. Jest eterycznie bajkowym białym stworem, niedoścignionym wzorem piękna wszystkich gór. Ledwo zauważalna podstawa utrzymuje całość na miejscu, lecz tak zlewa się z powietrzem że nie sposób sfotografować ten cud natury z powodzeniem.
Jej kontury to pojawiają się to znów zanikają nie pozwalając na zapamiętanie jednakowego obrazu. Swoją nadziemną naturą, przypomina każdemu kto odnajdzie ją wzrokiem że jest bo była i będzie zawsze i tylko granica kraju może się zmienić. Jednak każdy kogo korzenie pochodzą z Armenii, tęsknie wypatruje co dzień tego samego widoku.
Tam ogołocona z wszelkich chmur samotnie góruje nad Erewaniem błyszcząc białą czapą wiecznej zmarzliny. Tylko z bliska widoczny mniejszy brat, dotrzymuje jej towarzystwa równie łagodnym kształtem.

Tu w Turcji łagodna natura znika gdzieś za porowatą podstawą a sam wulkan natarczywie wbija swoje wiecznie zmarznięte ostrze w chmury oblepiające coraz gęściej szczyt. Dojechawszy do bliskiego sąsiedztwa widać wyraźnie potęgę, wręcz świętość i inność tej góry. Jej ponad 5tyś metrów zmusza do zadzierania wysoko głowy chcąc popatrzeć na całość zjawiska. Tylko trzęsienie ziemi które nawiedziło tą okolicę kilkaset lat temu, ukruszyło nieco ten symbol mocy i niezniszczalności.

(http://www.tdm.pl/media/files/8a84074b2f97fd4a76834055c1628526.JPG)

Przy drodze zalega zastygnięta i porowata forma skalna tworząc nieprzerwanie pole, być może rozpalonych niegdyś do czerwoności kamieni. Teraz już tylko bronią wejścia na siebie niespotykanie skomplikowaną strukturą. To wszystko prawdopodobnie, bo nikt nigdy nie spotkał się z choćby zapiskami dowodzącymi wybuchu wulkanu.

(http://www.tdm.pl/media/files/5f432340f300bb3b6554999ed5f50d96.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/6d4c15dca56502985fffe09539d7733f.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/e65eb11d43d694aa70ccfcf3490cafcb.JPG)

Niestety wstydliwie skryta przed ludzkim okiem za poplątanym parawanem z cumulusa, swój groźny i dziki charakter zdradza tylko chmurą soczewkową tuż nad szczytem.

Jakie siły zmagają się o biel na samej górze można sobie tylko wyobrazić, szczególnie że tu na dole panuje nieprzerwanie upał.
Jakby ufając w nadprzyrodzoną moc Araratu, nieopodal osiedlili się Kurdowie. Ich domostwa, zbudowane w większej części chyba z krowich odchodów i gliny przylepione do równiny chronią dzieci i ich rodziców przed spiekotą i zimnem.

(http://www.tdm.pl/media/files/da5d34097e877887af990a26f8701787.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/57297865e02bacd318ecc1e56f4a6161.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/881b6283086076706cff09f269e94c1e.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/fb7179c1244fd52ee8c32411cd5779bf.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/a9f5162c7aa35cde1d45161e2a99a26a.JPG)

Tu jakby czas się zatrzymał. Co zamożniejsi wypasają owce i kozy. Pasterze przemieszczają się konno a dzieci biegają półnagie. Obraz ten na długo zostanie w naszej pamięci, przypieczętowany widokiem chłopca może 10-cio letniego rzucającego celnie butelką w nasz motocykl. Scena ta również spowodowała, że ze względu na Werę dziś spać pod namiotem nie będziemy.

(http://www.tdm.pl/media/files/279764006207ee3188352648187ce12c.JPG)

Turcy też nie czują się tutaj zbyt bezpiecznie, bo chcąc kontrolować tą część kraju wystawiają sporo posterunków wojskowych. Worki z piachem, lufy karabinów wycelowane w stronę drogi, czołgi z lufami wycelowanymi na wschód, wozy bojowe i inne opancerzone pojazdy, koszary powleczone drutem kolczastym dookoła i żołnierze z nietęgimi minami. To wszystko na tą biedotę? Na dzieci z butelkami? Na ewentualny atak Armenii?
Stąd już tylko rzut kamieniem do Iranu.

(http://www.tdm.pl/media/files/3d77c9df3785ed3769046898d791d0ea.JPG)

My jednak jedziemy w kierunku na Agri

(http://www.tdm.pl/media/files/2b253689ea82be52464fde548e314baa.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/ad13d934f5497e07f7745722fbc1d5f2.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/fd6f10612496392ba9ead454378436bb.JPG)

Jaki kraj, takie wypadki, powiedziałby ktoś…

(http://www.tdm.pl/media/files/ac4f470902f2963744c8a98baefd0c83.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/3130902fd41c7378cafbd2e6b38af470.JPG)

To działa na wyobraźnię.

(http://www.tdm.pl/media/files/4fc935fda974d2e4402117b9addd6793.JPG)

Zbliża się zachód słońca. Jak co wieczór, kiedy słońce zaczyna zaglądać do kasków, rozpoczynamy procedurę poszukiwawczą noclegu. Taki system pozwala rozeznać się w okolicy i znaleźć jeśli nie najlepszą to chociaż jakąkolwiek miejscówkę do położenia głowy. Tym sposobem trafiamy do Caldiran, niedaleko granicy z Iranem.
Miasto jak miasto wydawałoby się, jednak coś nieokreślonego czai się za każdym rogiem, wychyla się zza każdego okna i każdych drzwi. Kurz unoszony przez samochody, jakieś inne takie spojrzenia miejscowych, obdrapane z kolorów budynki, cień gór skrywający wszystko w półmroku a w tym wszystkim wkomponowani my. Ugotowani przez pot i słońce, zakurzeni od kasków po buty, na kolorowym motocyklu i nie wiadomo skąd intruzi.

Otel ma jedną gwiazdkę. Właściciel lekko zdziwiony, ale wciąż uprzejmy po krótkich negocjacjach ceny, prowadzi nas do pokoju. Budynek jest własnością Kurda o imieniu Ercan. Przed otelem stoją ciągniki … polskiej produkcji na sprzedaż. Wera, żeby nie urazić uczuć religijnych miejscowych, zakrywa włosy.

(http://www.tdm.pl/media/files/3704ba45284830f02894c6e5ba3dee43.JPG)

W środku otel nie jest ani schludny ani czysty ani nic z tych rzeczy. Po prostu jest. Koślawe drzwi pokoju zamykają się bez niczyjej pomocy. Porwane i poplamione firanko-zasłony skrywają za sobą okno z widokiem na od dawna niedokończoną budowę. Nierówna podłoga przykryta jest wykładziną pod którą nawet w butach motocyklowych da wyczuć się mniejsze nierówności i jeden wielki dół na środku pokoju. Niegdyś białe ściany emanują zaciekami goszcząc na sobie nieco ciemnych kropek. To muchy. Nie przeszkadzamy sobie nawzajem, więc nie ma kłopotu. Lepiej tu spać w swoim śpiworze.

(http://www.tdm.pl/media/files/08bef4cb7b8314cf6727981e4195fcfa.JPG)

Korzystanie z ubikacji w korytarzu grozi uszczerbkiem na zdrowiu. W łazience stoi wieeeelki baniak z wodą.
Do baniaka jest podłączona miękka armatura idąca z sufitu. To system nagrzewania. Obok czarna jak noc dziura. Służy prawdopodobnie do wszelkich czynności związanych z życiem osobistym każdego człowieka bo prócz oczywistych spraw…. No po prostu nad dziurą, zamocowana jest rurka zakończona czymś jak prysznic. Wiadomo co się stanie z mydłem które upadnie stojącemu okrakiem nad dziurą człowiekowi.
Całość (czasem) oświetlała żarówka smętnie zwisająca ze ściany na kablu. Szczęśliwie do ściany przymocowana jest też zwykła umywalka z zimną wodą, bo nawet po instruktażu nie da się obsługiwać tych wszystkich dóbr.
Samo zamieszkanie tutaj jest przygodą.

Za to gościnność Kurda nie ma sobie równych i każdego z chęcią przyjmie i ugości herbatą czy kawą. Mi się podoba, tylko żeby można było się umyć…
Cena 25Euro/doba nie jest wygórowana, zważywszy że wokół dzikie góry, nieprzyjazne dzieci, patrole wojskowe i zbliżającą się noc. Dziś dość pobieżnie się myję. Wera wraca z łazienki z ... o zgrozo... użytą szczoteczką do zębów. Ta dziewczyna nie czuje strachu przed niczym!
Braki w dostawie prądu średnio co 10 minut pozbawiają nas możliwości zrobienia czegokolwiek. Wyczekując odpowiednią chwilę, idziemy po kolację.

W spożywczo-przemysłowym sklepiku obok kupujemy ciastka, groszki o smaku sam nie wiem czego i sok.

(http://www.tdm.pl/media/files/9afccf202a3f071aa09ee74af2dfff01.JPG)

Wracając do pokoju, natykamy się na człowieka któremu zapłaciłem za nocleg. Zaprasza nas do swojego biura sprzedaży traktorów z Polski. Korzystamy z zaproszenia nie chcąc narzucać się naszym muchom i innym stworom w pokoju.
Ercan, nasz gospodarz, zaprasza na herbatę, potem drugą, potem kawę i znów herbatę. Wchodzimy w to z naszymi ciastkami, więc i on woła chłopaka, który przynosi za chwilę ciasto.
Po bliższym poznaniu, ci wyklęci ludzie bez swojego miejsca na ziemi, okazują się bardzo przyjaźni, uprzejmi, gościnni i tolerancyjni.

(http://www.tdm.pl/media/files/0a1310758a34cc472125582705fe4c43.JPG)

Tak oto, przy herbacie i słodyczach dowiadujemy się nieco o Kurdach, ich zwyczajach, państwie którego nie mają i interesach jakie robią. Znów zyskujemy nowego przyjaciela.

Dla dociekliwych: N39.13707 E043.90615
http://goo.gl/maps/nRu7c (http://goo.gl/maps/nRu7c)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: konto_usuniete w Maj 16, 2013, 23:37:53
PKP  :deadbeer: :deadbeer:
Inspirujesz panie Celofanie :)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 17, 2013, 00:52:37
 :deadtop4:

18.Caldiran-Batman 08.07
113426-113868/442


Rano inny świat. Muchy na ścianach okazują się nieżywe a zacieki to pewno jakiś płyn na te muchy. Słońce dodaje życia i kolorów we wszystko co wczoraj było tak szarobure i nieruchawe. Ulica zapełnia się ludźmi i otwierają się sklepy.

(http://www.tdm.pl/media/files/814dbc8519d375a2e45779fc67bdc685.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/09a4a1e830aa08f72b4417d429dac502.JPG)

(https://lh4.googleusercontent.com/-ThiKpv-LZKw/UZVNfHTeN0I/AAAAAAAAHAw/pymi9zpaeww/s640/DSCN3346.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/6e67dd51517e41d5a41a48531cff87db.JPG)

Mężczyźni schodzą się jak zawsze na herbatę a kobiet jak nie było tak nie ma. Tylko mężczyźni są widoczni na ulicy.

(http://www.tdm.pl/media/files/ecd41ffb89c1030cce88d000f90a1a19.JPG)

Gwar dodaje życia okolicy. Kurzu wcale aż tyle nie ma jak sądziliśmy wczoraj. Motocykl pozapinany we wszystko co miałem stoi jak stał na miejscu obok traktorów.

(http://www.tdm.pl/media/files/c0e4812d16a23ec07cf81ca8b9292adc.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/c092a44356558909d8706e3b15ccde7b.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/54d2bf67399b3283dc88a82c6304a5c7.JPG)

W piekarni przy Otelu, na szklanym stoliku jemy śniadanie z nadziewanych bułek z kawą i pożegnawszy się z każdym kogo poznaliśmy ruszamy dalej.

(https://lh4.googleusercontent.com/-Sz1w5qzmcVQ/UZVNewcPGpI/AAAAAAAAHAs/_2DxOlrDVVc/s640/DSCN3348.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-5hHfWRg5iTY/UZVNd5V8-0I/AAAAAAAAHAg/-ob1H3ovfDI/s640/DSCN3338.JPG?gl=PL)

Wyjeżdżając z miasta widzi się taką konstrukcję.

(http://www.tdm.pl/media/files/7a99b353e79e40c2461a4840d6ff58a1.JPG)

Napis na bramie mówi o tym że drzwi stoją zawsze otworem a Gule Gule to zwyczajowe cześć, cześć po turecku.

Słone jezioro Van zrobi wrażenie na każdym kto się tu zapuści. Jest największe i najgłębsze w kraju. Jeśli chodzi o statystyki, jest też największym na świecie jeziorem sodowym. Żyje tu jeden gatunek ryb.

(https://lh5.googleusercontent.com/-sySpqOfSdfg/UXWCOupFUWI/AAAAAAAAF90/1CQ8GZHzhQ0/s640/DSC_0639.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/20139e65c84580f7b4b2f406d802060d.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/06c7b1523850e658ee7c3d0e549553ce.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/6cafcf805cd075e73506846a88b10ff5.JPG)

Na wyspie Ahtamar na południu jeziora stoi ormiański kościół z X wieku.

Miasto Van nie jest spektakularnie ciekawe.

(https://lh6.googleusercontent.com/-SVNoK37fQ30/UZVNkUV3p-I/AAAAAAAAHA4/renyGnbUOuA/s640/DSCN3398.JPG?gl=PL)

Jedynie olbrzymia twierdza górująca nad miastem, swoim rozmiarem imponuje i przemawia ogromem pracy włożonej w budowlę.
Zwabiła nas swoja potęgą pod samą bramę.

(http://www.tdm.pl/media/files/89bcc9206db482db8edf8e3169e26d31.JPG)

(https://lh4.googleusercontent.com/-LDGrhva7bHY/UZVN6q0kA9I/AAAAAAAAHDs/EE9auPLv8WQ/s512/DSCN3419.JPG?gl=PL)

Tutaj bardziej jednak zaaferowały nas dzieciaki które tam zastaliśmy.

(http://www.tdm.pl/media/files/e113389446bddfa50946b2f1ee08e5ee.JPG)

Mam przy sobie groszki kupione poprzedniego wieczora w kurdyjskim sklepie. Że nie były nam potrzebne…

(http://www.tdm.pl/media/files/8b45f48c6ea5e6339b06f2132fbb5e82.JPG)

Przy działkowaniu kilka wysypało się na ziemię. Chłopcy bez żadnych oporów dziobali je jak kury.

(http://www.tdm.pl/media/files/56c36f414e72324225ea30104a5567bc.JPG)

Resztkę oddałem jednemu chłopcu w torebce. Obnosił się z nią bez skrępowania dumny jakby skwarkę lizał.

(http://www.tdm.pl/media/files/ff9a4c90477aa556fcc1b29f2699bbb0.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/aedb49b5f4e37df0abffd226d5ff2d0d.JPG)

(https://lh5.googleusercontent.com/-6YeTK6Zrg4o/UZVNthVB5hI/AAAAAAAAHDw/-CHNZiDWt3c/s512/DSCN3410.JPG?gl=PL)

Pomimo biedy wystającej zza każdego rogu, chłopcy wydawali się być szczęśliwi. Jeszcze dorosłe życie przedwcześnie ich nie dopadło widać. Oby tak zostało jak najdłużej…
Życie w Van

(https://lh5.googleusercontent.com/-MiuTU2icUFs/UZVN9Qaa0hI/AAAAAAAAHCQ/MdIXNwVmVHM/s640/DSCN3428.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-rJUW9FsaV6g/UZVOAxpBD0I/AAAAAAAAHCY/x6-V-C2cyAk/s640/DSCN3431.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-RLKxsYgw3nE/UZVOByKyguI/AAAAAAAAHCg/cxoOzcGZBwo/s640/DSCN3433.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-k5-si3vkC3g/UZVOEzvzUtI/AAAAAAAAHCo/NLLFO6u3_4Y/s640/DSCN3436.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-UsrhkMnR-S8/UZVOJUoUTZI/AAAAAAAAHC4/Ivs2co3x5Jw/s640/DSCN3442.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-BhwEcXZtYio/UZVOQgmLsxI/AAAAAAAAHDQ/Uqs3-nosdEE/s640/DSCN3444.JPG?gl=PL)

Ten człowiek nie ma lekkiej pracy. Wszyscy trąbią na niego i pokrzykują kiedy wlecze swój wózek ulicą.

(https://lh6.googleusercontent.com/-QeeL-KO4dyI/UZVORMokB5I/AAAAAAAAHDc/sGjX1lWV1vs/s640/DSCN3449.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-plD8-OjOZQg/UZVORQwDElI/AAAAAAAAHDU/ekpnGNb22FQ/s640/DSCN3450.JPG?gl=PL)

Tych dwóch łepków rzuca w nas paprochami z arbuzów. Kiedy grożę palcem, przepraszają ze skruchą...

(https://lh6.googleusercontent.com/-VlPTqcxDP-0/UZVOJGrs6ZI/AAAAAAAAHC0/Btwgco_MbSw/s640/DSCN3440.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-yANAktg2Vlg/UZVOKq5Zo0I/AAAAAAAAHDA/lhWTR4Ru7Xk/s640/DSCN3443.JPG?gl=PL)

Tak relaksują się miejscowi. Oczywiście tylko mężczyzn widać.

(http://www.tdm.pl/media/files/9fae5e2e30367c9813e73923680363c7.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/024fc2fb9bf23c7056340f17b783d3ae.JPG)

My odpoczywamy pod daszkiem jakich tu wiele nad brzegiem.

(http://www.tdm.pl/media/files/47919851bf7cee9a3aa70223b0e7b893.JPG)

Wyjeżdżamy z miasta, znów mogąc zachwycać się okolicznościami natury.

(http://www.tdm.pl/media/files/d5dd673f277a427212d787614ac008af.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/00e3dc10d7ae9b4fcdf979cf956f8cd9.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/725ffd4389c2e557426fb639872b0d91.JPG)

A tu wspomniany ormiański klasztor na wyspie Ahtamar

(http://www.tdm.pl/media/files/088cf26a59e798c3917ed7118d9bd10e.JPG)

Gdzieś po zachodniej stronie jeziora Van, dużo ryzykując, na pobocze zjeżdża TIR żeby nas przepuścić a potem jedzie za nami. Nie było by w tym nic dziwnego ale przy najbliższym prostowaniu kości, zatrzymuje się razem z nami jakby coś chciał.
Z samochodu wyskakuje młody człowiek w moim wieku i … proponuje oddanie TDM`ce trochę paliwa.

(http://www.tdm.pl/media/files/b285385436c82daff7de8892eb8b86a6.JPG)

Chyba robię nadzwyczaj głupią minę, bo sam zabrał się do roboty. Z boku cysterny ma schowek a w nim agregat mały a w nim trochę benzyny. Tą benzynę zasysa przez rurkę do pojemnika po oleju i tak udaje mu się utoczyć  jakieś 2 litry drogocennego płynu. Przy tym oczywiście opija się oktanów aż prycha jak zachłyśnięty wodą koń a pluciu końca nie ma.
 
Krzyczę do Wery żeby szybko przyniosła wodę żeby uczynny Turek mógł zapić to świństwo. Kiedy Turek wodę dostaje… zaczyna myć ręce wciąż jednak plując i charcząc i ani myśląc przepijać benzynę wodą.

Po całym tym niebezpiecznym zabiegu, wchodzimy w rozmowę na łatwe motoryzacyjne tematy. On w swoim języku a ja czystą polszczyzną. Ręce bez końca zataczają w powietrzu różne kształty, piach co chwila nosił na sobie ślady różnych marek aut a uśmiech nie schodził z gęby żadnemu z nas.

Wera stoi z boku najpierw zdumiona a potem pęka ze śmiechu gdzieś za skałą. Turek pokazuje mi jeszcze wnętrze swojej nowej, czyściutkiej ciężarówki, wyposażenie, łącznie z odkurzaczem i przenośnym DVD a potem wskazując ręką zachód i na swoją twarz w geście picia powtarza na okrągło dwa słowa: Ti i czaj. To każdy by zrozumiał.

Wsiada do swojego nowego Mercedesa i rusza. My na koń i za nim.

Rozdzielamy się dopiero na rogatkach miasta Tatvan. On zatrzymuje się przy sklepie, my według jego wskazówek mieliśmy zatrzymać się 5km dalej na jakimś parkingu czy stacji benzynowej.
Czekamy w umówionym miejscu jednocześnie tankując do pełna, ale kiedy się znudziło jedziemy dalej swoją drogą powoli zapominając o tym fascynującym człowieku.

Koniec końców dopada nas głód. Małe miasteczko, upał, samochody i restauracyjka… No to zamawiamy. Zawsze zamawiamy na chybił-trafił z przyczyn wiadomych. Nie znamy języka tureckiego a Turcy co najwyżej kilka słów po angielsku.

(https://lh3.googleusercontent.com/-MvYrGwLUamo/UZVei6zqSJI/AAAAAAAAHEA/hI6rOjDYTGw/s640/DSC_0643.JPG?gl=PL)

Zawsze też trafiamy na smaczne i pożywne jedzenie z mięsem. Napełniwszy brzuchy szykujemy się do wyjścia a tu nagle słychać pisk opon i tuman kurzu. Widać było tylko jak kabina białego TIRa podskakuje gwałtownie tracąc prędkość. Już wiemy kto to. Cały zestaw blokuje i tak wąską ulicę.
Po krótkim i wylewnym powitaniu jakbyśmy byli braćmi i kilka lat nie widzieli, jedziemy za nim.

Co się teraz wydarzyło nie jest łatwo wytłumaczyć. Zatrzymawszy się w wybranym miejscu, z wozu wyjmuje kołdrę i rzuca na kamole pod murem. Na kołdrę rzuca koc a na kołdrę i koc poduszkę. Na to wszystko trzeba się uwalić i leżeć pokazuje …

(https://lh4.googleusercontent.com/-XmsiiOta1QM/UZVepWxhP6I/AAAAAAAAHEk/9oOLKT_WXD0/s640/DSC_0648.JPG?gl=PL)

Odpala swoje przenośne DVD wyraźnie chełpiąc się urządzeniem i zabiera się za… robienie jedzenia!
Nie wiadomo skąd zbiera gałęzie które nakazuje podpalić.

(https://lh6.googleusercontent.com/-CTE_9VqDSzA/UZVejb7vCfI/AAAAAAAAHEI/bw-4Dlv5qTY/s640/DSC_0645.JPG?gl=PL)

Kiedy się spaliły, kładzie na nie kawałki kurczaka i warzywa wcześniej wszystko osobiście umywszy w pobliskim źródle wody lecącym rurą ze ściany. Pieczywo, pomidory i wszystko inne lądują na kocu.
 
(https://lh5.googleusercontent.com/-HZ-CoaD-E2w/UZVejNjv35I/AAAAAAAAHEE/IlTxp7r5MBg/s640/DSC_0642.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-dYC3RizKyQk/UZVemdua6LI/AAAAAAAAHEQ/5HjjOGqHH4s/s640/DSC_0646.JPG?gl=PL)

pierwszorzędne jedzenie.

(https://lh4.googleusercontent.com/-2jqmV3Q9QpM/UZVeooJEDwI/AAAAAAAAHEc/iCdS2M7Ntvs/s640/DSC_0647.JPG?gl=PL)

Oto nasz kucharz i teraz już przyjaciel...

(https://lh6.googleusercontent.com/-Ii2QnikYfVU/UZVeujp23aI/AAAAAAAAHE8/R_0h08iZjLg/s640/DSC_0653.JPG?gl=PL)

Nasyciwszy się po brzegi uszu jedziemy dalej kiedy tylko udało mi się jakoś wgramolić na motocykl.

Nie rozstajemy się tak po prostu. Jeszcze przed miastem Batman pijemy herbatę. Dokładnie po cztery herbaty. Rozmowom nie ma końca a zeszyt zapisuje się rysunkami pomocniczymi w błyskawicznym tempie.
Tu jednak rozstajemy się na dobre.

(https://lh4.googleusercontent.com/-g50gKHzh87c/UZVevKvSC1I/AAAAAAAAHFA/DmIoEGKwOPs/s640/DSC_0654.JPG?gl=PL)

W Batman bo tu razem dojechaliśmy, dość długo szukamy miejsca do spania. Dodam tylko że kilka miesięcy przed naszym przyjazdem, żołnierze tureccy zastrzelili kilkanaście kobiet. Według doniesień TV były to terrorystki, które nielegalnie przekroczyły granicę z Iranem... Pozostawię tą wiadomość bez komentarza.

(http://www.tdm.pl/media/files/9ada8f6fbf54736411d5f2e43247b9c0.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/004dea76fa8889383430223ada99145a.JPG)

W końcu, gdzieś w bocznej uliczce zaczepiamy się w czymś w rodzaju pensjonatu. To jedno piętro kilkupiętrowego budynku gdzieś wśród pomniejszych uliczek miasta.
Bezwzględnie młodzi ludzie w recepcji nakazują zamknięcie motocykla na wszystko co mamy. TDMka stoi pod sklepem monitorowana całą noc.  Warunki jak na Turcję znośne.
Oto nasz pokój i "podróżniczy nieład" w nim.

(https://lh4.googleusercontent.com/-9CtUoFIQh0A/UZVexwonFHI/AAAAAAAAHFM/S59jmbyUCxE/s640/DSC_0657.JPG?gl=PL)

To widok z okna pokoju.

(http://www.tdm.pl/media/files/952de7f49a42471baf2e2a9997c63cc3.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/83756bdac169786cc60fbc258638caaf.JPG)

A to widok z okna łazienki która jest w pewnym oddaleniu na półpiętrze.

(https://lh6.googleusercontent.com/-SpWhpAF64g8/UZVeyfO3sxI/AAAAAAAAHFQ/ixJ-fXVRojo/s640/DSC_0659.JPG?gl=PL)

Jeszcze tylko krótki spacer do pobliskiego sklepu po coś na kolację i spać...

Dla dociekliwych: Raman, Batman 72070
http://goo.gl/maps/0XXGv (http://goo.gl/maps/0XXGv)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 17, 2013, 09:52:33
 :deadtop4:

19.Batman-Icel(Mersin) 09.07
113868-114575/707


Z „pensjon” wyruszamy bez śniadania, licząc jak zawsze na piekarnię czy inne "pyszne" miejsce.

Dopiero za drugim podejściem w Diyarbakir trafiamy na coś ekstra. Ciepłe pieczywo jest nadziewane czymś jak ser biały ale stopiony. Oczywiście nie obyło się bez przyjaznych gestów i swojskich udogodnień, co jak już wiemy nie stanowi tu żadnego kłopotu. Właściciel piekarni wynosi dla nas wszelkie udogodnienia, widząc że jemy przy motocyklu.

(http://www.tdm.pl/media/files/79b4586a3987ec223bc183f9ec84d89c.JPG)

Woda w miseczce... Nie wiem do tej pory czy to do picia czy rąk umycia… Wypijamy więc.

(http://www.tdm.pl/media/files/e44a7e155160cb47db6ba553780fcedf.JPG)

W tym samym mieście ale trochę dalej, Werze wpada do oka coś tak skutecznie że spędzamy małą godzinkę zupełnie unieruchomieni. Po raz pierwszy przydaje się zawartość apteczki.

(https://lh4.googleusercontent.com/-fDk5vrNsmOg/UZXYKKpOBQI/AAAAAAAAHFs/yMl5LGdYdp8/s640/DSCN8728.JPG?gl=PL)
 
Przy okazji obserwujemy.

(http://www.tdm.pl/media/files/7d2fc50e5ee3c48524ed3c1724518010.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/7940b1b244a8b538e75eb82a60fcbf9d.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/26b121fe742b4aa9257d4a963b841dfb.JPG)

Po odratowaniu oka ruszamy w dalszą drogę.

(http://www.tdm.pl/media/files/f72bcbe5000362437342a981b40452fe.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/876325953b530a42a9dc78b364b594e8.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/32b7ca6b30cbce72b52c1e147d6f804b.JPG)

Ten chłopak wiezie butlę gazową.

(http://www.tdm.pl/media/files/7eea47ac77d926d36ab642746b577fc0.JPG)

Zatrzymujemy się na tankowanie. ostajemy tradycyjną słodką i gorącą herbatę...

(https://lh5.googleusercontent.com/-GjGiuODv4IA/UZXYaO3TQxI/AAAAAAAAHGg/GXORL7Xu364/s640/DSCN8824.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-HqJ3LSxzHUo/UZXYZrJvrFI/AAAAAAAAHGc/KQc1WPnOokA/s640/DSCN8830.JPG?gl=PL)

... nabieramy wodę do picia...

(https://lh4.googleusercontent.com/-0myADGiXaeg/UZXYUqzEwDI/AAAAAAAAHGQ/47lB91Gm33M/s640/DSCN8823.JPG?gl=PL)

 i wdajemy się w rozmowę migową z młodym sprzedawcą ze stacji i patrzymy na zastany świat obiektywem.

(http://www.tdm.pl/media/files/8aad2a1dba67e496ae0e3fd14d9f98d0.JPG)

Ta zadyma wywraca wszystko co znajdzie się w jej zasięgu.

(http://www.tdm.pl/media/files/18571dd0a0aa15293cab4e4d72d6520e.JPG)

W tym czasie podjeżdża człowiek ze szklaną budką i z tego akwarium czerpie jakiś czarny napój.

(http://www.tdm.pl/media/files/4ccd150475a733efe53d2e3d3a92ba54.JPG)


A tu miejscowy transporter.

(https://lh6.googleusercontent.com/-KDxhXR8mGa0/UZXYbrdCQpI/AAAAAAAAHGo/KevWO6tT3qU/s640/DSCN8901.JPG?gl=PL)

Jak można się spodziewać, zostajemy poczęstowani tym napitkiem za który zapłacił nasz rozmówca, nie chcąc słyszeć o pieniądzach. Przy tym przykładał pięść do serca. Zdaje się że uznaje nas za swoich gości. Bardzo miły gest, choć sam napój pity wielokroć przez miejscowych, nam do gustu nie przypada w żadnej mierze.
W drogę. Jest dość monotonnie.

(https://lh4.googleusercontent.com/-juqyM4Dy3Wg/UZXYLFd2B3I/AAAAAAAAHF0/2DYgW1kFvB4/s640/DSCN8734.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-ocNw6nOKmNc/UZXYLQ59L8I/AAAAAAAAHFw/rebOfFG3HVM/s640/DSCN8737.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-xASxpEWrq6M/UZXYNXACiAI/AAAAAAAAHF4/FI6rq7lgjhY/s640/DSCN8755.JPG?gl=PL)

Droga ciągnie się prostą nitką przez dziesiątki kilometrów a krajobraz właściwie nie zmienia się. Żar leje się z nieba, asfalt wibruje gorącym powietrzem tworząc małą fatamorganę tuż nad horyzontem.
Jak na prawdziwą przygodę przystało, mamy też na koncie coś ekstra.
Po gruzińskich występach na kamieniach, kiedy to koziołkowałem wjeżdżając do klasztoru Cminda Sameba, coś się nadwyrężyło. Obluzowane niewidocznie mocowanie „płuca”, przekonane pędem motocykla i przeciwnym wiatrem, odpada.

(http://www.tdm.pl/media/files/517f953c6faed2bd7ba8f0b5dccd6f47.JPG)

Nie mogę pozwolić na to żebyśmy wracali z mniejszą ilością motocykla. Mimo ponad 40st C znajduję zgubę.

(http://www.tdm.pl/media/files/a2febb6f237a44c0ab1ded4117c3af22.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/2738b4876f25ab2f2abd4f303b2be25f.JPG)

Przytwierdzam zgubę na trytytki. Są lekiem na wszystko.

(http://www.tdm.pl/media/files/1dd0c16b85debd7194138e4576bf5c07.JPG)

Dalsza droga to znów pustkowia, równiny i pustkowia. Ma to swój urok, bo wiele myśli przychodzi do głowy.

(https://lh6.googleusercontent.com/-dRU_dl1QHwU/UZXYhcQDkDI/AAAAAAAAHHA/WdHGFe4mbPI/s640/DSCN8933.JPG?gl=PL)

Tu można kupić owoce.

(https://lh3.googleusercontent.com/-PTkFc4Y3Xc0/UZXYnVlcQsI/AAAAAAAAHHU/esO_0thUuFs/s640/DSCN8938.JPG?gl=PL)

Kiedy jest tylko okazja, uzupełniamy wodę pitną.

(http://www.tdm.pl/media/files/d7421578767b1640af4fe83292858475.JPG)

Mijamy dołem autostradę.

(https://lh4.googleusercontent.com/-ilZ_wjXoF44/UZXYgD_6WII/AAAAAAAAHG4/5jJidQt4fGA/s640/DSCN8923.JPG?gl=PL)

W przypadkowej miejscowości zatrzymujemy się na jedzenie.

(https://lh4.googleusercontent.com/-2e023BxkEVw/UZXYn0Pr4fI/AAAAAAAAHHQ/0-jEJXWfmt4/s640/DSCN8941.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-QX5eF_Z13V4/UZXYpAgTDUI/AAAAAAAAHHY/q5Kj7Z6rMq4/s640/DSCN8943.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-TorOGigLs2I/UZXYr9_fdPI/AAAAAAAAHHw/or18DIjfLSg/s640/DSCN8949.JPG?gl=PL)

Tym sposobem, kiedy zachodzi słońce, dojeżdżamy po ciemku do miasta Mersin.

(https://lh6.googleusercontent.com/--ETyNEJHW4E/UZXYubBTeQI/AAAAAAAAHH4/qh2TnIsetGE/s640/DSCN8974.JPG?gl=PL)

Tutaj wystukuję w GPS najbliższy kemping którego jednak nie ma a na jego miejscu stoi czynny jeszcze bazar czy coś w rodzaju hurtowni spożywczej. Że jest już ciemno, pozostaje nam zabukowanie się w pobliskim hotelu.  Tym bardziej że w tak dużym mieście nie ma szans na dziki nocleg.

Dla dociekliwych: N36.83012 E034.65112
http://goo.gl/maps/DvJiJ (http://goo.gl/maps/DvJiJ)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: djmarc w Maj 17, 2013, 12:42:01
Rewelacyjna wyprawa, świetnie opisana i sfotografowana. Moja wyprawa przez Europe to przy tym jak kolega wyżej napisał wypad po bułki. Jesteście dla mnie inspiracją na przyszłe wakacje, a Wasza relacja trafia do ulubionych i w przyszłości będzie potraktowana jako przewodnik. Czekamy na resztę
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 17, 2013, 13:16:31
 :deadtop4:

20.(Ice)Mersin-Erdemli 10.07
114575-114624/49


Dziś wstajemy dość późno. Mamy jakieś 50km do przejechania, więc poranne toalety, pakowanie trwają w nieskończoność. Niedaleko jest bazar spożywczo-warzywno-przemysłowy. Tu zamawiamy knajpowe żarcie, kebap.
Zdaje się, że dzięki naszym przytakującym wciąż głowom dostaliśmy najostrzejszy kebap w całej Turcji.

(https://lh3.googleusercontent.com/-PccuqvHDWFQ/UXWHGqjz2OI/AAAAAAAAGAk/8nJYc1Wi7Mw/s640/DSC_0662.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/7034313bd9538fa766557edd4574da56.JPG)

(https://lh3.googleusercontent.com/-rggOFb11cUw/UXWIKzS2JOI/AAAAAAAAGBM/CIBDweK32yM/s640/DSC_0667.JPG?gl=PL)

Zmęczywszy to diabelskie danie idę do wcześniej umówionego fryzjera.
Człowiek ten niemałej postury, po wynegocjowaniu ceny usadza mnie na fotelu przed lustrem. W sumie nic nadzwyczajnego. Łapie za nożyczki, maszynkę i co tam jeszcze trzeba. Też norma. Ale… maszyną golącą prawie dostaje się do okostnej, tak mocno naciska.

(https://lh4.googleusercontent.com/-3bxttEa7rGQ/UXWIY23vVWI/AAAAAAAAGBc/44sQXewk_LA/s640/DSC_0669.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-mAtYJFe6Jtk/UXWI--r5kzI/AAAAAAAAGBs/Gtt0z6OPiUE/s640/DSC_0671.JPG?gl=PL)

Teraz mycie.
Z impetem moja głowa ląduje w umywalce przede mną, pchnięta znienacka. Mały figiel i nos złamany, ale udało się.
Teraz lodowata woda mrozi mózg, zmywając resztę ściętych włosów. Już za chwilę głowa wraca do pionu a za nią ledwo nadążające kręgi szyjne. Nie sposób powstrzymać tej nadludzkiej siły, tak jak nie sposób przewidzieć następnego ruchu.
Ręcznik narzucony na łepetynę, penetruje czaszkę jak papierem ściernym. Niezbyt finezyjne dłonie fryzjera, przesuwając skórę w jedną i w drugą stronę, uciskają każdą część głowy z mocą imadła.
Wtem pulchne palce, chyba wskazujące, obu rąk penetrują moje uszy aż do najgłębszych zapomnianych zakamarków małżowiny. Za chwilę wpychają gałki oczne do środka kreśląc okręgi i rwąc brwi. Żeby tego było mało, czuję jak przez ręcznik te same pucołowate dłonie ciągną mnie za nos, pozbawiając go wody po prysznicu i naturalnej wilgoci zebranej w geście obrony przez organizm. Płyny organiczne zniknęły w ręczniku. To pewne.
Nagle koniec tego gwałtu. Nastaje cisza.
Ręcznik przestaje rysować facjatę, ucisk na czaszkę mija a skóra wraca na miejsce. 

Ale to nie koniec.
Człowiek ten, że zna swój fach nie od dziś, bierze w dłoń pęsetę i wyrywa jeden włos z ucha.
Chyba nie jest usatysfakcjonowany i coś mu przeszkadza. Ze specjalnego pudełeczka wyjmuje patyk zakończony czymś białym. Nasącza jego koniec płynem z małego flakonika i szoruje tym obie małżowiny. Teraz to co ma w ręku podpala i przytyka do jednego i drugiego ucha! Błękitny płomyk dziarsko przeskakuje do zwilżonych łatwopalnym płynem uszu, niszcząc bezpowrotnie rosnące tam włoski… Teraz już tylko widzę w lustrze dwa chlaśnięcia ręcznika dla ugaszenia rozprzestrzeniające j się pożogi w moich uszach i koniec...
Po traumatycznym zdarzeniu pozostał unoszący się w powietrzu delikatny swąd spalonych włosów. Człowiek ma fach w ręku!

Piękny, pachnący i umyty, prawie po transplantacji, zakładam ostrożnie kask i jedziemy siną w dal. Od tej pory Tureccy fryzjerzy jawią mi się nieco inaczej niż zwykli ludzie. 
Te 50 kilometrów które dziś mamy przejechać to w zasadzie jedna wielka aglomeracja. Miasto przechodzi w miasto a oddzielają je tylko tablice z nazwą danej miejscowości.

(https://lh3.googleusercontent.com/-Lj35XhJimqM/UXWJWW6k68I/AAAAAAAAGB8/0P_l2EBM0-Y/s640/DSC_0673.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/eb5b97cb3cb15e3a4aa26ba327a14fc6.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/5d8942ed6c783d8b6c97607fac4db507.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/dba2a2a4fb79a7b931303715e1799a7e.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/21831abd7a0ca28e39944f7573507198.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/9a5702470120d853388239341575162d.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/35304ab9169b2ad6c274319ed06935d6.JPG)

(https://lh3.googleusercontent.com/-OIhCQXlGCoE/UKDgmOeazHI/AAAAAAAAErc/DfSdGIvObpU/s640/DSC_0684.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-6KxVkF4cjO4/UXWT74qaXHI/AAAAAAAAGGM/MoYFv9jqFOc/s640/DSC_0714.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/--DFJvZIKero/UXWT7l8uVOI/AAAAAAAAGGI/laBzhO66R1I/s640/DSC_0716.JPG?gl=PL)

Dojeżdżamy do napotkanego kempingu.

(https://lh6.googleusercontent.com/-3ghgqb2Mi5c/UXWUC621GAI/AAAAAAAAGGU/Mmmq7HBZJeU/s640/DSC_0719.JPG?gl=PL)

Bezkresne pole namiotowe. Ciągnie się wzdłuż plaży morza Śródziemnego wisa vis Cypru przez około 2km. Jest jedna brama wjazdowa. W lipcu większość pola jest niewykorzystana. Miejsce jest zalesione ale bez insektów latających. Co wieczór przejeżdża między drzewami pickup z aparaturą tryskającą dookoła czymś, co odstrasza owady. Nie wiem jaki ma to wpływ na ludzi.
Sanitariaty w opłakanym stanie. Prysznic bierzemy wieczorem pod kranem stojącym przy opustoszałym wejściu na plażę, daleko od ludzi. Dostęp do prądu czy WiFi jest w wyznaczonych miejscach blisko „recepcji”. Na terenie jest sklep spożywczy z lekko zawyżonymi cenami i teren z przeróżnymi urządzeniami do ćwiczeń fizycznych.  Za płotem trafił nam się prócz ruchliwej ulicy, meczet.
Do centrum miasta od „recepcji” jest około 1km. Tam restauracje, sklepy, bankomaty, piekarnie i wszystko, co może oferować miasto.
Cena za motocykl, namiot i dwie osoby 17,5TRY (7,5Euro)

Wejście na plażę.

(https://lh6.googleusercontent.com/-w3LziUK01KU/UZXZFqrCqkI/AAAAAAAAHJE/ITHSmQBRJfM/s640/DSCN9030.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/23a2eb6ba3ca1dcfa277698e90761827.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/51b91acd43c563eff496188191bddc0c.JPG)

Morze jakieś takie mętne, spienione i ciepłe jak zupa.

(https://lh6.googleusercontent.com/-sHLDcf74imU/UXWV4bSnLtI/AAAAAAAAGHM/Cf8QzDfVQQQ/s640/DSC_0726.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-m_eXxMXFjrk/UZXZG_GLznI/AAAAAAAAHJM/HiFj4yPMAIE/s640/DSCN9033.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-Kh6JHu3wuZc/UZXZJT7grOI/AAAAAAAAHJQ/11YB9sZl4h8/s640/DSCN9035.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-LgYFbEGv7hg/UZXZLwoMpGI/AAAAAAAAHJY/MpyzECxJ5_g/s640/DSCN9036.JPG?gl=PL)

Jutro jedziemy dalej.

Naciągam łańcuch, bo widać ewidentnie że jest wyczerpany podróżą. Poza tym coś trzeszczy nieznacznie, popiskuje i terkocze w motocyklu.

(https://lh3.googleusercontent.com/-cyaxLZvVeEM/UZXY_uGD5lI/AAAAAAAAHIw/LuiFwFGPUkk/s640/DSCN9019.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/1442932bfdc7c3a64b319a699247b5d8.JPG)

Opona OK.

(https://lh3.googleusercontent.com/-_zmoeV5I6IE/UZXY-4X-L5I/AAAAAAAAHIo/owtafliwe7k/s640/DSCN9018.JPG?gl=PL)

Ranny w Gruzji boczek też się ma dobrze.

(http://www.tdm.pl/media/files/9904717f9772d6a8915dbdb1d7b7d027.JPG)

Przedtem jednak lansik po mieście. Kaski w kąt, ciuchy w kąt. Jedziemy myć bestię.

(http://www.tdm.pl/media/files/a02dfefe8a47b9702c6b7d65e617469b.JPG)
 
Naciąganie łańcucha (chyba ostatnie w jego żywocie) nie pomaga Coś terkocze , piszczy i szura gdzieś w napędzie. Oczami wyobraźni czarno widzę jak jakiś miejscowy mechanik rozpoławia silnik żeby stwierdziś że na przykład wałek zdawczy jest do wymiany... Zostawiam to jednak późniejszym rozważaniom. Póki jedzie, nie ma co się martwić.
Teraz przyjemności. Zakupy, lody, zakupy, kawy i herbaty, zakupy.

(https://lh4.googleusercontent.com/-Ab6obLL2OuY/UXWYXNZ2cfI/AAAAAAAAGIs/_diAnpxwe8s/s640/DSC_0741.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-CCF6l_OvDN0/UXWYa0dN5EI/AAAAAAAAGI8/c6v5_tDVcyo/s640/DSC_0743.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-UX34EaGFcVk/UXWXzoaH9nI/AAAAAAAAGIk/40hkJFLeE60/s640/DSC_0736.JPG?gl=PL)

Kręcimy się bez celu tu i tam.

(https://lh4.googleusercontent.com/-6oMlsY4VH84/UXWXyfBpL1I/AAAAAAAAGIc/ssrI01fvD3M/s640/DSC_0739.JPG?gl=PL)

W drodze powrotnej nieszczęście. Samochód trafił w skuter. Policja, ludzie, krzyki, błyskające światła.
Ze względu na drastyczne obrazy, pomijam dokumentację foto. Dość że krzyk kobiety siedzącej na ziemi, trzymającej w objęciach ranną dziewczynkę, jeszcze przez kilka dni wspominamy ze współczuciem...

Na kempingu kolacja, mycie i spać.

A tu nasze sąsiadki myją dziecko.

(https://lh5.googleusercontent.com/-nPg9ICwo0Hs/UZXY5sj9urI/AAAAAAAAHIY/uOK9gYtBzhg/s640/DSCN9009.JPG?gl=PL)


Dla dociekliwych: N36.58886 E034.28236
http://goo.gl/maps/vdhrk (http://goo.gl/maps/vdhrk)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 17, 2013, 20:29:18
 :deadtop4:

21.Erdemli-Goreme 11.07
114624-114998/374


Jedziemy ze stękającym napędem lub czymś w jego pobliżu.

(https://lh4.googleusercontent.com/-pRJ607Jdgvg/UKDgwb-Kb4I/AAAAAAAAEsE/-uFMd75E43Q/s640/DSC_0747.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-DSQRClxdHBI/UXWZorcUQmI/AAAAAAAAGJo/H7JY6ZsxVxs/s640/DSC_0749.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-T80Wsw3eQRo/UXWZpGIOHnI/AAAAAAAAGJs/fzbCWr7O95o/s640/DSC_0750.JPG?gl=PL)

Przy wyższych prędkościach nie słychać tego, więc nie chcąc się zadręczać jadę wyższymi prędkościami.
Skrzętnie omijamy wjazd na autostradę w Mersin i bocznymi dróżkami jedziemy wzdłuż autostrady mijając małe miasteczka z siedzącymi w cieniu kawiarnianych markiz mężczyznami przy herbacie.



(https://lh6.googleusercontent.com/-F56XqT-iGW4/UXWa5zvRaLI/AAAAAAAAGKc/dEAPrl68-qs/s640/DSC_0756.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-iSB0YjMoJjQ/UXWbZh437WI/AAAAAAAAGKk/skT2hipL9e0/s640/DSC_0758.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-YmhoyHLHTnY/UXWbgFVvT8I/AAAAAAAAGK0/nonjTgwYY2g/s640/DSC_0759.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-37yJ7o_JiB0/UXWbfPbgNeI/AAAAAAAAGKs/4GazK54PKRQ/s640/DSC_0760.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-RuajCmdJ260/UKDg2GAu-1I/AAAAAAAAEsc/sThffjdgtBQ/s640/DSC_0762.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-V3fwR4aevSw/UXWdOjnfo0I/AAAAAAAAGLs/4RQIomWPMvQ/s640/DSC_0769.JPG?gl=PL)

Bywa że przejazd w wioskach jest wąski na jeden samochód.
Wjeżdżamy w olbrzymie plantacje winogron położone na wzgórzach. (https://lh4.googleusercontent.com/-mAyAyP_JniE/UXWaJnXQfbI/AAAAAAAAGJ0/AOTAHpmhwiw/s640/DSC_0752.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-NDJa58GLa-k/UXWaSW72SxI/AAAAAAAAGKE/Z9MMbpASYA8/s640/DSC_0753.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-kwJYzlQl71o/UXWaxq8S6_I/AAAAAAAAGKM/hoj1ZkPxMGc/s640/DSC_0755.JPG?gl=PL)

Wzgórza po horyzont w winogronach. Od razu wiedziałem że musimy spróbować choć po jednym owocu. Oczywiście okazja nadarzyła się szybciej niż pomyślałem. Na poboczu stoi stara, załadowana po niebo ciężarówka z owocami. Wokół kręcą się i odpoczywają w cieniu robotnicy.

(https://lh6.googleusercontent.com/-6RT7-Iy3DZY/UXWd7mZeMJI/AAAAAAAAGMU/Z5M3oFREmjQ/s640/DSC_0773.JPG?gl=PL)

Zatrzymuję się i idę do ludzi z pieniędzmi. Ugrywam tylko tyle, że rozbawione towarzystwo pokazuje palcami na pole z krzakami. O pieniądzach nie ma mowy.
Myśląc że właśnie otrzymałem stosowne pozwolenie na spróbowanie winogron zabieramy się z Werą za ogołacanie najbliższego krzaka.  A tu nagle podnosi się jeden facet i zmierza do nas z wyciągniętym nożem w kształcie orlego szponu. Błyska ta kosa w moim kierunku... a paluch draba wskazuje na krzak… Uff. Chce pomóc, nie powstrzymać.

(https://lh5.googleusercontent.com/-yB2Ii5yIc5M/UXWebx28eYI/AAAAAAAAGMc/6VNvAKrzrQk/s640/DSC_0774.JPG?gl=PL)

Sądząc że owoców niewiele zjemy odmawiam oczywiście. I tak, zebrawszy… niemal całą reklamówkę, podziękowawszy ukłonem za poczęstunek ruszamy w drogę.

(https://lh3.googleusercontent.com/-YLXC7IBiVEM/UXWd01zaJQI/AAAAAAAAGME/X4cS6PP3HOc/s640/DSC_0771.JPG?gl=PL)

Ludzie z samochodu machają na pożegnanie. Soczyste, świeżo zerwane, pachnące słońcem winogrona towarzyszą nam tego dnia prawie do końca drogi.   

W tym miejscu pierwszy raz, przez nieuwagę, wjeżdżamy na Turecką autostradę.

(https://lh6.googleusercontent.com/-AY5rwajguBQ/UXWeilbSoGI/AAAAAAAAGMs/KPq3SY7A_wc/s640/DSC_0776.JPG?gl=PL)

Nuda, nuda i nuda... i sporadycznie mijane samochody.

(https://lh3.googleusercontent.com/-kxaEerZShjU/UXWeh1eCVhI/AAAAAAAAGMk/EMwgLcw6TM8/s640/DSC_0775.JPG?gl=PL)

Cóż, karta od kolegi spotkanego w górach Kaukazu okazuje się przydatna.
Autostrady w Turcji są jak drogi papier toaletowy. Proste, gładkie, długie i widoki do d..y.
Jadąc autostradą traci się połowę przyjemności, połowę widoków, połowę połowy i pół połowy połowy. Nie warto. Jadąc autostradą omija się przygodę i to czego już nigdy się nie zobaczy. Powinien być tu zakaz wjazdu podróżnikom na autostrady.

Po zjechaniu z nudnej trzypasmówki,

(https://lh4.googleusercontent.com/-BRBkp3iAT8c/UXWf7qZ4fsI/AAAAAAAAGNM/BJlhEObb2is/s640/DSC_0781.JPG?gl=PL)

po zatrzymaniu się przy wodopoju,

(https://lh3.googleusercontent.com/-LZB5YrD6674/UXWfIOCRKTI/AAAAAAAAGM0/tXe6-FLsAes/s640/DSC_0777.JPG?gl=PL)

...zjedzeniu mikroobiadu u skąpego restauratora w małym miasteczku turystycznym...

(https://lh5.googleusercontent.com/-iumz-PTFzWk/UXWg1JK3OsI/AAAAAAAAGNs/Sbaus2LfgrQ/s640/DSC_0785.JPG?gl=PL)

dojeżdżamy do przedmieść Goreme.

(https://lh5.googleusercontent.com/-Uw0ZAuDmAeI/UZXZZC73mMI/AAAAAAAAHKE/PMSCPy07ULU/s640/DSCN9059.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/911834d081b0f8cf631097c9fd828656.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/52084205af78d24e1bf8fc1e46e2c25e.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/b928146c8e9d401e8988eb98df610016.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/4b67a9827128994c39545a2c2b1bb6f1.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/06523c4f52c0ca5ce125b8c9cfd7cfc9.JPG)

I samego centrum.

(https://lh6.googleusercontent.com/-zhu9nx8qrJs/UXWiDhDesvI/AAAAAAAAGOg/U7UUiFFHSaM/s640/DSC_0791.JPG?gl=PL)

Jakby ktoś nie wiedział, to najbardziej znana turystom miejscowość stojąca wśród dziwnych formacji skalnych w Kapadocji. Opcja odwiedzin tego miejsca jest głównym punktem w folderach agencji turystycznych wysysających z ludzi pieniądze. Jest tu z tego powodu trochę kiczu.

(https://lh5.googleusercontent.com/-UXX8B7DXd7M/UZXZnS-23cI/AAAAAAAAHK8/VCEs5EYgVPA/s640/DSCN9085.JPG?gl=PL)

Oczywiście z noclegiem nie ma najmniejszego kłopotu. Wystarczy się zatrzymać i już przy człowieku pojawia się inny człowiek z propozycją noclegu, żarcia, basenu, WiFi i co kto sobie wymyśli.

(https://lh6.googleusercontent.com/-ge_FYdFK0Sw/UXWhcR77wwI/AAAAAAAAGOI/ZLid5nMcCK0/s640/DSC_0789.JPG?gl=PL)

My wybieramy kemping. Właściwie to kemping wybiera nas. Jak tylko zatrzymałem maszynę, spod ziemi wyrasta młody człowiek w okularach jak denka od butelki po szampanie i płynną angielszczyzną proponuje nocleg i wymienia udogodnienia jakie nas tu czekają. To jeden z dwóch przemiłych Turków prowadzących tu swój interes.
Po krótkich negocjacjach, kiedy cena staje się w końcu dość znośna, ku obopólnemu zadowoleniu wyłączam silnik, rozstawiamy namiot w odpowiadającym nam miejscu.

(https://lh4.googleusercontent.com/-AqLpuD5OjK0/UZZud9cSr8I/AAAAAAAAHMc/8-L2k2s0gV8/s640/DSCN9131.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-Zdk6Z1anc0U/UZZuacyxhiI/AAAAAAAAHMQ/iKPHASYh3do/s640/DSCN9128.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-Y-3ZT6n2wP8/UXWhYlCz6DI/AAAAAAAAGN8/XqjnpY37Jx4/s640/DSC_0787.JPG?gl=PL)

Krótki prysznic pozwala zapomnieć o niedawnej spiekocie i kurzu. Idziemy na rekonesans po Gori.

(https://lh5.googleusercontent.com/-D0N5zuEbtFM/UZZuiH7WA5I/AAAAAAAAHMs/gjsef0gDing/s640/DSCN9133.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-TIlbpYqL5G4/UZZuiQ8H4zI/AAAAAAAAHMo/_DHLyDzMOPU/s640/DSCN9134.JPG?gl=PL)

Jedna z restauracyjek w centrum.

(https://lh6.googleusercontent.com/-NJ-4dbjHOnw/UZZukTmuIjI/AAAAAAAAHM0/IEPeQdLm7Oo/s640/DSCN9136.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-00ppsEvF4KI/UZZupSbAiAI/AAAAAAAAHR4/y2a4KHt27Lo/s512/DSCN9139.JPG?gl=PL)

Sprzedawca dywanów.

(https://lh3.googleusercontent.com/-lqZ-8eswuSE/UZZusdNr9CI/AAAAAAAAHNM/fzUFfn6nF1Q/s640/DSCN9144.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-Hjs6W58wqaY/UZZuxbmp8uI/AAAAAAAAHNc/scGyRAPzCW0/s640/DSCN9146.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-SVWbi9vyE28/UZZuwjk04_I/AAAAAAAAHR8/Bp-KcilDFKE/s512/DSCN9151.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-EuRAu2tOlJs/UZZu0S9ehYI/AAAAAAAAHNk/lbWeeAtVzZc/s640/DSCN9153.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-eWYpuprP-R4/UZZu4rZCXuI/AAAAAAAAHNs/yKWOcaj3X6w/s640/DSCN9155.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-he4VwGjQPlc/UZZu5SWSS_I/AAAAAAAAHN0/GCRNwSfKjHM/s640/DSCN9156.JPG?gl=PL)

Idziemy też na "zaplecze" miasteczka.

(https://lh3.googleusercontent.com/-K8LBuDjDBlg/UZZu8YMP_HI/AAAAAAAAHSA/mfZnMwza2a4/s512/DSCN9162.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-cE-Km3n_lm4/UZZu_BQ74wI/AAAAAAAAHSE/nxUXRvvAqxI/s512/DSCN9163.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-rn_fIcWtP70/UZZu_ihVQDI/AAAAAAAAHSI/U2cAV8v1lxw/s512/DSCN9166.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-wGjMXPkp4BQ/UZZvDiB2VcI/AAAAAAAAHOU/3xTcq2yAeAQ/s640/DSCN9167.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-X57gl0y3T2A/UZZvF5zq1ZI/AAAAAAAAHOg/BMF5wIHaZIs/s640/DSCN9168.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-CGG8TvBT7iI/UZZvGeeqFbI/AAAAAAAAHSM/OvgmlouUe3Q/s512/DSCN9169.JPG?gl=PL)

Nie ma tu kosmitów a ludzie żyją normalnie.
(https://lh4.googleusercontent.com/-jNVD_GC04_4/UZZvHi1bhtI/AAAAAAAAHOs/NDFerAQ0V34/s640/DSCN9171.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-_g4F7pXp_9U/UZZvO9Sfr9I/AAAAAAAAHPA/V48D1bv1j1o/s640/DSCN9176.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-nEAixealI-s/UZZvQE4MydI/AAAAAAAAHPE/hRgNEGSuWJc/s640/DSCN9177.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-nuGM35JB91U/UZZvUx7NobI/AAAAAAAAHPM/k4BhAfa97sA/s640/DSCN9187.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-n4vw3mFEPX0/UZZvWp1a9hI/AAAAAAAAHSQ/tYHveX9GZwQ/s512/DSCN9197.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-5Xby28znhBk/UZZvY97colI/AAAAAAAAHSU/6pkcW8T6ad8/s512/DSCN9201.JPG?gl=PL)

Kiedy już przeszliśmy w szerz i wzdłuż całe Goreme, wracamy na kemping żeby zabrać motocykl i poszukać dobrego  miejsca na jutrzejsze poranne przedstawienie...
Łatwo trafiamy na dobrą miejscówkę.

(https://lh5.googleusercontent.com/-KF-rQAC-4yI/UZZveCqK99I/AAAAAAAAHPo/NbM4PmrhOjA/s640/DSCN9203.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-1NbSyi_rdkQ/UZZveM7QpXI/AAAAAAAAHSY/SupylbQfYLk/s512/DSCN9205.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-cxDqhh_6YsI/UZZvfnfZtCI/AAAAAAAAHP0/zbjE30RG5hk/s640/DSCN9216.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-_uUwoJOzcDI/UZZvlSxCIPI/AAAAAAAAHP8/MN-hJlNwrQA/s640/DSCN9217.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-aSPmbejId_Y/UZZvmV0sQkI/AAAAAAAAHQE/AnDQS5kJTQ8/s640/DSCN9219.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-VGf0gNm8pp0/UZZvm0-K0WI/AAAAAAAAHQM/ItZnpa69SmA/s640/DSCN9220.JPG?gl=PL)

Narybek przeprowadza próby.

(https://lh6.googleusercontent.com/-9cMLG0PfqCs/UZZvsuBZoHI/AAAAAAAAHQU/WOna5ydx6Nk/s640/DSCN9223.JPG?gl=PL)

Jakoś się udaje.

(https://lh6.googleusercontent.com/-i_41ZgCywYY/UZZvtCFfmTI/AAAAAAAAHQk/DMuYuVNcf5o/s640/DSCN9228.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-CZek0tfI2Ts/UZZvyclxrlI/AAAAAAAAHQs/o7KmOXeHh_g/s640/DSCN9233.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-wpptJC9Yods/UZZv0huc85I/AAAAAAAAHQ8/21hjBQvY1io/s640/DSCN9238.JPG?gl=PL)

Ściemnia się.

(https://lh3.googleusercontent.com/-lyxYkRuOt9w/UZZv3Q-vVgI/AAAAAAAAHRE/pR7dAp-GAcY/s640/DSCN9244.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-F2yXd8YwmqQ/UZZv7WzeD4I/AAAAAAAAHRU/sX_26ClesFw/s640/DSCN9247.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-UMAfH9fHqXw/UZZv61faQEI/AAAAAAAAHRM/gDn2Q-xho0o/s640/DSCN9248.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-cjWeTkG-AVU/UZZv8_Q2__I/AAAAAAAAHRc/Hq5XVVlx2u8/s640/DSCN9259.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-jJuXNmykjK0/UZZwAH30W7I/AAAAAAAAHRo/DZ9H2sR3zXg/s640/DSCN9260.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-1ImvW9gBu_M/UZZwAYkNO5I/AAAAAAAAHRs/Cb8vwGEL-l4/s640/DSCN9267.JPG?gl=PL)

Wieczór na kempingu spędzamy przy kolacji w małej restauracji. W towarzystwie dwóch młodych właścicieli tego miejsca rżniemy w karty do pierwszej w nocy przy herbacie. Bywa że bariera językowa jest świetnym powodem do śmiechów i radości. Liczy się tylko zastana chwila i nic więcej. Tak jest w Turcji.

Sielanka.


Dla dociekliwych: N38.64436 E034.83455
http://goo.gl/maps/sFJrB (http://goo.gl/maps/sFJrB)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: SlaMa w Maj 18, 2013, 11:51:53
Klimat z fryzjerem powala.  :deadlol:  :deadlol:  :deadlol:
Gwałciciel z Erdemli.  :deadlol:
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 18, 2013, 16:32:14
 :deadtop4:

22/23. Goreme-Goreme 12.07
114998-115036/38


Rano budzi nas muezzin i budzik jednocześnie. Tylko pobudka około piątej gwarantuje widok po jaki tu przyjechaliśmy.
Żeby nie obudzić sąsiadów wydechem z R1 adoptowanym do naszej TDM`ki, motocykl wypycham z kempingu na główną drogę.
Teraz jedziemy na wybrane wczoraj wieczorem miejsce.

(https://lh6.googleusercontent.com/-cAo7a5xaH6o/UXWiDrg-bcI/AAAAAAAAGOk/hC1DYu-H3BA/s640/DSC_0792.JPG?gl=PL)

A tam… wschód słońca.

(http://www.tdm.pl/media/files/46a58803b48f63d5de78658da4c2e9f4.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/cbccbe5b48191ca874817782952f0bfc.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/58419d94de21eb75a65497baf87a712f.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/bbaa59bc14057b371786fac6937f31db.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/66c0c04756a96bc5620b196eed8e7f20.JPG)

W dolinie widok ten jest codziennością...

(http://www.tdm.pl/media/files/8bdcfe2c3e313de999fa1be2ab9fe7bd.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/e745703c124adb7c7241cee2184407d3.JPG)

Trochę bajeru...

(http://www.tdm.pl/media/files/d5b453276c3da7f0d1af27e0ae6de649.JPG)

Unoszą się wszędzie. Jest ich coraz więcej i więcej.

(http://www.tdm.pl/media/files/11cf198b1b3eec4d151882edad236791.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/aec712c3c978368c630bf43b51d3e550.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/e9b76ebe2ca3d440c616d6a33d48eecf.JPG)

Statyczne i wielce dostojne kule wypełnione ciepłym powietrzem  prócz niesamowitych doznań wzrokowych, wypełniają całą dolinę złowrogim sykiem zapalanego gazu.

(http://www.tdm.pl/media/files/653768947a34a2a07d533b5e4cab4ca8.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/a644f1699fede9f6ed960549bd241745.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/8fc83a6e745bea0875b0b184c15c2de0.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/1262d193270b3f54d96605e6ce26b393.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/89ab1c46044e4b09df5f7b6945d902cd.JPG)

Beztrosko piloci pływają w powietrzu między skałami.

(http://www.tdm.pl/media/files/62e13e23ddbc3309fc694f09a2ae3da3.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/a060d48ed95ee0dc4399a6f1cc83cc65.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/ea7bff3e538a94db2d447bedc792d210.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/58c1ef5f715c501e95f68980b5551937.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/0bbad68a24c996e5b8f721ef0fb80ec4.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/30b3216b33b20d9c866efdccffe1a4dd.JPG)

Nawet Wera łapie jeden na chwilę.

(http://www.tdm.pl/media/files/ab53b78c556a1410cef95d89d7c25112.JPG)

Balony latają albo wysoko żeby pokazać pasażerom rozległą panoramę okolicy…

(http://www.tdm.pl/media/files/31c81803c7935bd6a63c6027d1cc47ce.JPG)

 …albo wręcz nurkują w doliny między skały niemal ocierając się o porowatą fakturę kamieni.

(http://www.tdm.pl/media/files/f7d880cacdcafe1b0484642ae71cf9cd.JPG)

To chyba jedyne miejsce na świecie gdzie dzień w dzień można zobaczyć kilkadziesiąt balonów startujących jednocześnie z jednego miejsca.

(http://www.tdm.pl/media/files/a26ad800b71c5cd2e458d300c82866ec.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/da0df64de7d65092e142adfee95a8548.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/b4822bf666fc496ea0c76d4e1a0f1a04.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/bb9665333ad43b554e4193062a03fe49.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/fccd34e52b5b73323ba2148da9c40b9f.jpg)

(http://www.tdm.pl/media/files/fd273b1c5a8702f1dd23ada9fc60f248.jpg)

Po sesji wracamy odstawić motocykl i idziemy na spacer.

Chodząc po Goreme zdałem sobie sprawę że WSZYSCY żyją z tych balonów. Począwszy od pilotów balonów, przez kierowców Toyot Landcruiser które ciągną przyczepy z balonami, kierowców busików dowożących turystów do tychże balonów, przez naganiaczy i zachęcaczy mających prowizję od nagonionego, biura wyspecjalizowane w wycieczkach balonem, obsługę naziemną balonu, podawaczy herbaty przed i po locie balonem, „profesjonalnych” fotografów i operatorów kamer filmujących balony z pasażerami, obsługę stacji napełniających butle gazem do balonów, serwis Toyot ciągających przyczepki z balonami, serwis samych balonów i ich butli i jeszcze nie wiem kogo.
W tym miasteczku wszystko jest podporządkowane balonom w którym lot kosztuje 150 Euro za godzinę albo jak się trafi „okazję” i majfrienda co potrafi wszystko załatwić to 120 Euro.
Dodam tylko że do jednego kosza wchodzi kilkunastu turystów a balonów startuje codziennie kilkadziesiąt.

Zważywszy na ilość osób zatrudnionych w tej działalności, odlotowa cena staje się zupełnie zrozumiała.
My poprzestajemy na krzewieniu wizerunku TDM na tle tych latających świnek-skarbonek.
Jeszcze po powrocie z „miejscówki”, na kempingu z bliska możemy  przyglądać się tym żaglowcom powietrznym.

(https://lh5.googleusercontent.com/-nLRsVFbJtss/UZdr3lqrP3I/AAAAAAAAHSw/v0jxaJ6sh_o/s640/DSCN9465.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-JWgEi1KsfKc/UKDhLWKmlFI/AAAAAAAAEts/u67ywr3CaR8/s640/2012-07-13%252005.52.31.jpg?gl=PL)

Wczoraj wieczorem dobiła para Francuzów na nocleg. Sporą część trasy ze swojego kraju przejechali… na rowerach.

(http://www.tdm.pl/media/files/39af3a910be37353a924d0230cd64541.jpg)

Zaprzyjaźniamy się, opowiadamy o trudach podróży, my podziwiamy ich zapał a oni nasze przygody. Oglądamy mapy i trasy przejazdu. Wszystko to przy cieście, herbacie i innych frykasach.
Fotografia pamiątkowa:

(http://www.tdm.pl/media/files/8395c0ed5c20af4ecd96848f55b75e78.JPG)

Bardzo to piękne, ekscytujące i inspirujące kiedy ludzie około 50-tki myślę, z pasją opowiadają o przygodach i miejscach które widzieli, czuli i poznali z perspektywy pojazdu którym większość jeździ dookoła domu.

Dla pełnego obrazu Goreme i okolicy, po śniadaniu ruszyliśmy z motocyklem sprawdzić co jeszcze zaskoczy nas swoim pięknem.

(http://www.tdm.pl/media/files/2f17a2f48dda045f105ab3507ed85724.JPG)

(https://lh4.googleusercontent.com/-EuFEmUb8UqE/UZdr3OqM96I/AAAAAAAAHSo/Vjrg8QENzOE/s640/DSCN9472.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-TAvcN2w_Hc0/UZdr56Y4zUI/AAAAAAAAHS4/X62Ei1QzxhQ/s512/DSCN9473.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-8xdYUkWU9_Y/UZdr7XlIZUI/AAAAAAAAHTA/nQ6xq_KH9DE/s640/DSCN9475.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-UiBFpyCb8MM/UZd29jYMcPI/AAAAAAAAHTY/xo1j-82Dt9c/s640/DSCN9476.JPG?gl=PL)

Oczywiście wszystko co UNESCO jest bardzo "turystyczne" i dość drogie w kasie biletowej. Czy i gdzie warto wejść, trzeba na miejscu ocenić samodzielnie.
Oto widziany wcześniej z daleka zamek w Uchisar

(https://lh5.googleusercontent.com/-3f51SzIhAwg/UZdr3Loh5YI/AAAAAAAAHSs/ectLNBQOJZM/s640/DSCN9471.JPG?gl=PL)

To jego strażniczka ze swoimi owocami na sprzedaż.

(http://www.tdm.pl/media/files/7478f539f8fd2d422de3ba43745a89d8.JPG)

(https://lh4.googleusercontent.com/-O_bvfzqNE7o/UZd3QsqidMI/AAAAAAAAHUM/KBg9gwc5TPM/s640/DSCN9491.JPG?gl=PL)

widok z zamku.

(https://lh4.googleusercontent.com/-5Rg-ByjzVAA/UZd2-KuwyhI/AAAAAAAAHTc/aLEVgPCbMqc/s640/DSCN9484.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-8bvxhD_bzJE/UZd3KukCWII/AAAAAAAAHT4/WZKtcIDOQCg/s640/DSCN9487.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-YoAK4w5UjhA/UZd3KlD6xSI/AAAAAAAAHT0/aSvVLtx4Uxo/s640/DSCN9489.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-WjP3fEIjxcY/UZd3SXrurtI/AAAAAAAAHUI/PDAJfnnOOO4/s640/DSCN9493.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-WN14Bb-h1wg/UZd3S3mJgEI/AAAAAAAAHUQ/tBCkYLy_LRQ/s640/DSCN9498.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-M6FRXGGlxq0/UZd3Xcz0_sI/AAAAAAAAHUY/zseOIxP4f9w/s640/DSCN9501.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-Becl0nUgNJ8/UZd3bip-AUI/AAAAAAAAHUk/jXPGtVjBL4U/s640/DSCN9505.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-3DI3kwxXXzQ/UZd3cfjAMxI/AAAAAAAAHUw/WJ2iPGdo_lg/s512/DSCN9509.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-f4eTgeFkMJk/UZd3eAhjV6I/AAAAAAAAHUs/NUFSQhVAmG4/s512/DSCN9515.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-0nJ5bz1tFvc/UZd3lIGOUAI/AAAAAAAAHU4/a_UxTlpSw3M/s640/DSCN9516.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-lrrJTPh059I/UZd3phz8WpI/AAAAAAAAHVA/yFkYklVFmNo/s640/DSCN9520.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-jewsqaEMT8w/UZd3rb2iBZI/AAAAAAAAHVI/OEVr_T4xguY/s512/DSCN9525.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-P_AbhdwLQU4/UZd3tXwUisI/AAAAAAAAHVQ/iqXSuf2K-y8/s512/DSCN9527.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-Y3wluCOboMM/UZd304fGB6I/AAAAAAAAHVc/BASfYajf1Mw/s640/DSCN9530.JPG?gl=PL)

Błyskotki zawsze przyciągają.

(https://lh5.googleusercontent.com/-EyVTkhRISWA/UZd338QCDXI/AAAAAAAAHVo/BeC9EkfQWls/s640/DSCN9534.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-yLH2qG8kc1o/UZd3-oUDdzI/AAAAAAAAHV8/qXPAArRe5yg/s640/DSCN9535.JPG?gl=PL)

Jedziemy w następne miejsce.

(https://lh5.googleusercontent.com/-udf8gEJgaKQ/UZd3_lO3CEI/AAAAAAAAHV4/3_T0p_sX-kI/s640/DSCN9539.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-VpLyMzSwUT4/UZd4AOJlOsI/AAAAAAAAHWA/0F8wpnzVgRY/s640/DSCN9540.JPG?gl=PL)

Jesteśmy przy kościele Cavusin.

(https://lh4.googleusercontent.com/-hifVS1ZCVeI/UZd4KvEC1NI/AAAAAAAAHWY/6zAPTTvq7bI/s640/DSCN9547.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-_tYJFvOLqfw/UZd4J0_3JoI/AAAAAAAAHWU/9282A5okUic/s640/DSCN9546.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-bZMOOznZupQ/UZd4Uy-wGOI/AAAAAAAAHWo/wzfJv-zbvXY/s640/DSCN9549.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-KUzCuV05las/UZd4Vbb2PzI/AAAAAAAAHWs/KuvEJKW_eNw/s640/DSCN9550.JPG?gl=PL)

I dalej.

(https://lh3.googleusercontent.com/-uJEiLk_t3Bc/UZd4JBe3_oI/AAAAAAAAHWM/LsVUS4Yyamk/s640/DSCN9543.JPG?gl=PL)

Sporo tu smoków małych.

(https://lh3.googleusercontent.com/-nN9TZsMgSYI/UZd4VVNKfoI/AAAAAAAAHWw/9tIhl-ytGnU/s640/DSCN9553.JPG?gl=PL)

Teraz dolina mnichów czyli Pasa Bagi.

(https://lh3.googleusercontent.com/-JhGs2L0J080/UZd4emWVGJI/AAAAAAAAHXI/LkfoqLrWjac/s640/DSCN9561.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-pHLfrpMgD14/UZd4dfWQDpI/AAAAAAAAHXE/uxO0Taawzcw/s640/DSCN9556.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-2xilx9jzYgU/UZd4doxkpFI/AAAAAAAAHXA/tMIqeUCPzac/s800/DSCN9560.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-wiBGXYjt4vc/UZd4klRDUmI/AAAAAAAAHXQ/_AiFhgQK634/s512/DSCN9563.JPG?gl=PL)

Niesamowite formy skalne przywodzą na myśl wiele skojarzeń.

(https://lh6.googleusercontent.com/-qejvs_S7gz4/UZd4vr-UP8I/AAAAAAAAHXw/gZ3FZAC4WVQ/s640/DSCN9573.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-ekSOFr0Pg8E/UZd43Zm37LI/AAAAAAAAHYA/nzFVmUhxVI8/s512/DSCN9574.JPG?gl=PL)

W wielkiej hali można kupić pamiątkę.Są i kiczowate kolorowe kulki ale też ręczne wyroby tureckivh rzemieślników.

(https://lh6.googleusercontent.com/-ZM9tIdCni1k/UZd4m9vHCsI/AAAAAAAAHXc/r5EwbhWeoxg/s640/DSCN9564.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-VrzzOcg6ac8/UZd4ow0Lt1I/AAAAAAAAHXg/78afYAJv0cQ/s640/DSCN9568.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-OQgwPsnYNyE/UZd4s6-jv1I/AAAAAAAAHXo/hicHSDXInCI/s640/DSCN9569.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-kZAU3iipDio/UZd4wjZUWCI/AAAAAAAAHX4/3Yj-obx6TnA/s640/DSCN9570.JPG?gl=PL)

A to tańczący Derwisze z metalu.

(https://lh5.googleusercontent.com/-oKf3mFL0cRI/UZd5qYUEhjI/AAAAAAAAHZY/YGBl1CoyAVA/s640/DSCN9594.JPG?gl=PL)

I husty ręcznie tkane.

(https://lh6.googleusercontent.com/-pjfhmyvA1dE/UZd5x56DuHI/AAAAAAAAHZs/mrsEygveWGQ/s512/DSCN9596.JPG?gl=PL)

Upał doskwiera wszystkim. Jest około południa. Idziemy do cienia.

(https://lh6.googleusercontent.com/-FZUmbLLv8Lc/UZd44c_1fhI/AAAAAAAAHYI/XIgss9Y606I/s512/DSCN9576.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-9Yc9t_w7KLI/UZd453jo3LI/AAAAAAAAHYQ/xN2Syb-9i9c/s512/DSCN9577.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-FiDejLK5LHE/UZd4-dPjPOI/AAAAAAAAHYY/iYrqnAIfPXU/s512/DSCN9579.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-sogj6xyLE94/UZd5AO4BnmI/AAAAAAAAHYg/3XdRDB4HewA/s512/DSCN9580.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-j3m6nxSC2sY/UZd5IU_OPbI/AAAAAAAAHYo/VWOERWvhcPU/s640/DSCN9585.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-W-N5SKQ6EK4/UZd5OfBp9cI/AAAAAAAAHY4/BTuPmi8cCbA/s640/DSCN9587.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-JEf_635leeQ/UZd5OAYYwuI/AAAAAAAAHY0/hSzJJ_MwKsc/s640/DSCN9588.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-qRaWUBzdmiY/UZd5o0w5o_I/AAAAAAAAHZM/SsFyWw-VCkk/s512/DSCN9591.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-VDV0aKmcUHA/UZd5ppJONzI/AAAAAAAAHZU/j5htw1U492Y/s512/DSCN9592.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-zHzFRYG91QY/UZd5yWroL2I/AAAAAAAAHZo/tgbHuUxioxU/s512/DSCN9599.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-iI7SjnHPwzA/UZd5y64chzI/AAAAAAAAHZw/HIU7NGJmeoU/s640/DSCN9600.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-H6lXmXm1Tf0/UZd6Thy9-UI/AAAAAAAAHZ4/gTppw7eThkg/s640/DSCN9601.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-5bkUZcDCZhs/UZd6VzyF-PI/AAAAAAAAHaI/ZkORtj4lCt8/s640/DSCN9604.JPG?gl=PL)

Pali czy sprząta?

(https://lh4.googleusercontent.com/-cFWUmgAhTQY/UZd6VnpGTgI/AAAAAAAAHaE/ZDK_5uiWoIs/s640/DSCN9612.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-knsT1e6rY3w/UZd6ijPX9YI/AAAAAAAAHag/fdcke-uI_u4/s640/DSCN9616.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-f5R33jhBk2w/UZd6iEan8UI/AAAAAAAAHac/fVFpPhqXtzI/s800/DSCN9618.JPG?gl=PL)

Kręcimy się po okolicy, robimy zakupy na obiadokolację i wracamy do Goreme wcale nie najkrótszą drogą.

(https://lh6.googleusercontent.com/-P0nZWhsZTTA/UZd7O7srUqI/AAAAAAAAHa8/lJ716ZVLXu0/s640/DSCN9622.JPG?gl=PL)

Ani nawet nie główną.

(https://lh4.googleusercontent.com/-K_NkuP_7aNw/UZd7NQLzcNI/AAAAAAAAHas/3MoPcYELYQw/s640/DSCN9623.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-ymSHGFTenAM/UZd7Oz8omHI/AAAAAAAAHa4/GuKx6E-uX4M/s640/DSCN9624.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-c6vmhCIHRHE/UZd7VkjdaRI/AAAAAAAAHbE/V1VcryzLCJw/s640/DSCN9627.JPG?gl=PL)

W końcu muszę użyć GPS żeby wrócić do namiotu.

(https://lh6.googleusercontent.com/-dAvxSpyi-U4/UZd7Xtz8aFI/AAAAAAAAHbQ/qUA2579Y1Kc/s640/DSCN9631.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-Avyts9EOc_o/UZd7ZKO4klI/AAAAAAAAHbU/ZAfxC-6tVKE/s640/DSCN9635.JPG?gl=PL)

W okolicy jest kilka zasadniczo „obowiązkowych” i „kultowych” miejsc które należy zobaczyć ale przekornie omijamy je nasyciwszy się poprzednimi widokami.

(https://lh5.googleusercontent.com/-EnMiZASi2i0/UZd7eK_xYII/AAAAAAAAHbc/NEAh2SB5Yk4/s640/DSCN9637.JPG?gl=PL)

Chcemy Werze wynająć skuter ale na wszystkie potrzebne jest odpowiednie prawo jazdy.
Skoro tak, idziemy pieszo.

(https://lh4.googleusercontent.com/-KvVzm8Q9R8o/UZd7fe_DQ7I/AAAAAAAAHbk/aZo99GPDIyY/s640/DSCN9647.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-x1vQp7KEYck/UZd7iV_AVNI/AAAAAAAAHbs/XTkYxqjG2Bc/s640/DSCN9649.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-sds9rTJBRGc/UZd7pp-ymSI/AAAAAAAAHb0/nWEvqqXlmuk/s512/DSCN9657.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-vga9FgPPd_M/UZd7rnx2zXI/AAAAAAAAHcA/oSDl634Dh7U/s640/DSCN9659.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-sjJQrg7k05M/UZd7yxGRUVI/AAAAAAAAHcM/Gm5ooWCjZSo/s512/DSCN9665.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-0NFP3oImS8U/UZd70o8NoLI/AAAAAAAAHcc/Yoxq2XeZnzM/s512/DSCN9672.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-jkiFVEtmdws/UZd71Br67rI/AAAAAAAAHcY/OtTu4BNpJNY/s640/DSCN9674.JPG?gl=PL)

I tak oto, trochę motocyklem, trochę pieszo, dochodzimy upalną drogą dnia, do zachodu słońca.

(https://lh3.googleusercontent.com/-qlLgT6xFv-4/UZd73mahqUI/AAAAAAAAHck/SaVk2uV8N9I/s640/DSCN9678.JPG?gl=PL)

Dla dociekliwych: N38.64436 E034.83455
Mapy dziś nie będzie. Po prostu trochę pokręciliśmy się tu i tam po tej dziwnej i pięknej krainie.
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 19, 2013, 10:46:31
 :deadtop4:

24.Goreme- gdzieś między Akbaslar i Naipler 13.07
115036-115769/733


Jest 6 rano. Pierwsze słowa, jakie Wera powiedziała po obudzeniu się: „Nie było tego Mariana z „Mam Talent””??? Jak się okazuje, ma na myśli muezzina…

(https://lh3.googleusercontent.com/-Fa7v9ppYzsA/UZiG917_gdI/AAAAAAAAHio/Op1Qae3dhNk/s640/DSCN9703.JPG?gl=PL)

Z Goreme urywamy się dość wcześnie także trzeba wypychać zapakowaną TDMkę pod górę na ulicę.

Wcześniej jednak po raz ostatni podziwiamy posykujące kule z uwieszonymi pod spodem ludźmi jak jajka w koszyku wielkanocnym.

(https://lh3.googleusercontent.com/-xGafL98Y0-U/UZiG_HzSNGI/AAAAAAAAHiw/n_D-eNoQEyg/s640/DSCN9720.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-P37ZjStckqc/UZiGyVTeuCI/AAAAAAAAHh4/8uB7olFyuM4/s512/DSCN9680.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-JagPnkoBTuo/UZiGzTVJfJI/AAAAAAAAHiA/ey_ee-5gHLg/s640/DSCN9681.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-7ssQHxxHO50/UZiG1hNmXdI/AAAAAAAAHiI/anww4LOQfPw/s640/DSCN9686.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/--B6J9v8bUxA/UZiG4NmEQCI/AAAAAAAAHiU/T9W3FsWclPE/s512/DSCN9688.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-GM6EZMAE44w/UZiG8uEaJDI/AAAAAAAAHig/4xSAais4ElI/s512/DSCN9702.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-yOFA4AMuG04/UZiHCwFBxOI/AAAAAAAAHi4/eBJ9ST_XqQc/s512/DSCN9723.JPG?gl=PL)

Przejazd przez Turcję centralną to proces długi i monotonny. Jest płasko, gorąco, słonecznie i pusto.
Tylko w oddali raz na jakiś czas daje się zauważyć jakieś urozmaicenie terenu.

(https://lh5.googleusercontent.com/-ypJsp5F9YnM/UZiHDz6FgOI/AAAAAAAAHjA/expVxDHhzu0/s640/DSCN9729.JPG?gl=PL)

Niektórzy zmuszeni są prowadzić koczowniczy tryb życia.

(https://lh6.googleusercontent.com/-LeYSug6X-8w/UZiHKnQL8QI/AAAAAAAAHjQ/Of-iL-dEFH0/s640/DSCN9734.JPG?gl=PL)

Coś w motocyklu wciąż szoruje, czasem zgrzyta i popiskuje w okolicy silnika czy napędu. Słychać to najmocniej przy małych prędkościach.

W każdej większej miejscowości korzystamy ze stacji benzynowej.

(https://lh5.googleusercontent.com/-8ymJY8FXFak/UZiHEis21OI/AAAAAAAAHjI/Tb1MCU-sFtw/s640/DSCN9730.JPG?gl=PL)

Droga płaska i prosta, gorąco. Nic się nie dzieje przez wiele kilometrów.
Tankowanie, jedzenie przy drodze, kawa, herbata, zimna woda, tankowanie. Teraz to już „codzienna rutyna”. Tak to pewnie już jest w każdym wielkim kraju kiedy przejeżdża się go tranzytem.

Zmierzch zastaje nas blisko niczego. Po krótkich poszukiwaniach odpowiedniego miejsca na obóz, instalujemy się niedaleko od drogi osłonięci dużym drzewem.

(https://lh6.googleusercontent.com/-HbtQEuHWQVE/UZiHLf9EKoI/AAAAAAAAHjY/Suk8Isvl5Wg/s640/DSCN9735.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-V3a80QpFQKw/UZiHOFlohZI/AAAAAAAAHjg/wXffpVoHqfs/s640/DSCN9737.JPG?gl=PL)

Widok z namiotu na dolinę. Namiot ma to do siebie że widok z "drzwi" może mieć wiele odsłon a my zawsze możemy wybrać tą właściwą...

(https://lh6.googleusercontent.com/-upBOYQksMN4/UZiHRtfTgDI/AAAAAAAAHjo/zKWLKfzIY9c/s640/DSCN9739.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-GDKrr_7S2dg/UZiHUZqrxbI/AAAAAAAAHjw/HUHIL_B4E8k/s640/DSCN9741.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/--w1SP69X-aU/UZiHX2CJmUI/AAAAAAAAHkA/xrC1_dwEXeM/s640/DSCN9744.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-d4retjQWAT4/UZiHW42ib4I/AAAAAAAAHj8/MlOpp3-rjwY/s640/DSCN9743.JPG?gl=PL)

Tutaj też zjadamy żelazny zapas, czyli danie prawdziwych trawelmaniaków. Spagetti z czymś tam w proszku z torebki.
Jak na te warunki i stopień zgłodnienia nawet łatwe i smaczne. Wystarczy zalać gorącą wodą i poczekać 10 minut i zjeść.
Pełne brzuchy to podstawa.

Dla dociekliwych: N39.57431 E028.40513
http://goo.gl/maps/rcYMF (http://goo.gl/maps/rcYMF)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 19, 2013, 13:49:16
 :deadtop4:

25.Między Akbaslar i Naipler-Alexandroupoli.14.07
115769-116248/479


Budzi nas wschód słońca i… wszechogarniająca cisza. Nikt nie nawołuje do modlitwy. Tutaj da się już odczuć mocne wpływy Europy z jej europejskością. Albo... może po prostu jesteśmy z dala od wszystkiego na pustkowiu pustkowia.
Pakowanie w tej scenerii to sama przyjemność.

(http://www.tdm.pl/media/files/b26e6becb5f6992086b32f98f07d2829.JPG)

(https://lh3.googleusercontent.com/-0CJLITwj--Q/UZiHfBPWm3I/AAAAAAAAHkQ/pFbq33KevsM/s640/DSCN9748.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-pGb1CuXGt9Q/UZiHkQZtwjI/AAAAAAAAHkg/S4kW4XOCiGs/s640/DSCN9755.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-k6gg-LuX6w8/UZi2NvolY6I/AAAAAAAAHso/yJwmTaqFABQ/s640/2012-07-14%252007.09.34.jpg?gl=PL)

Zostawiamy piękne okoliczności natury i jedziemy.
Chcę dziś zrobić porządek z wyjącym już teraz napędem i to jeszcze przed nastaniem upałów. Pewno coś źle skręciłem gmerając na tureckim kempingu.

Przed Balikesir zatrzymujemy się na małej stacji benzynowej. Silnik stop.
Wychodzi ze środka człowiek i pyta czy lać paliwo. Chcemy tylko wody.
Przywitawszy się grzecznie z jeszcze jednym człowiekiem ze stacji, zabieram się za rozbieranie TDM.

(http://www.tdm.pl/media/files/e29ddd8c1e05ca026dc56be900e0de84.jpg)

(https://lh3.googleusercontent.com/-hqyoLVdGFzM/UZi3Yv9s6xI/AAAAAAAAHtQ/UjEqf-nSFY8/s640/2012-07-14%252009.24.36.jpg?gl=PL)

No i się zaczyna.
Jak człowiek ze stacji zobaczył że jest kłopot i się trochę zejdzie, zaraz przynosi po szklance lodowatej Fanty i wodę. Potem powtórka. Anioł nie człowiek bo mimo wczesnej pory już upał daje się we znaki nawet w cieniu.
Jak zobaczył że nie mam dostępu do jednej śruby, zaraz przynosi swoje klucze i zaczyna gmerać razem ze mną!
Za chwilę pojawia się znikąd jego kolega i przynosi swoje klucze. To nie koniec, bo za pięć minut do pomagierów dołącza się kierowca TIR`a który właśnie chce zatankować samochód.

I tak oto wspólnie sobie przy śrubie gmeramy nie mogąc jej odkręcić płaskimi kluczami.
Nikt jednak o nasadowych nie słyszał nawet. To nic. I tak jest wesoło. Wera się opala na murku a ja jakimś cudem w końcu pokonuję małą metalową przeciwność.
Szczęściu nie ma końca a sukces znów przypieczętowany jest szklaneczką Fanty.
Sama śruba jednak to tylko mały kroczek w całej operacji i generalnie pełen sukces pozostaje w krainie marzeń. Żaden poziom naciągnięcia łańcucha nie przynosił ukojenia uszom. Jazdy próbne wykazują wciąż to samo. Napęd wyje, trzeszczy, ujada i szumi, rzęzi.
Zbieram swoje klucze, cudze oddaję, uzupełniam wodę w butelkach, robimy wspólną fotografię, dostajemy na pamiątkę mały ręcznik z reklamą stacji, długopis firmowy i obciążeni tymi pamiątkami odjeżdżamy. Znów jesteśmy mile zaskoczeni gościnnością i pomocną ręką tutejszych ludzi. Chyba nie można się do tego przyzwyczaić.

(https://lh6.googleusercontent.com/-bulNXARvceM/UZiHmam0i4I/AAAAAAAAHko/-PeMvfZwp6g/s640/DSCN9758.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-Z0AktQk362s/UZiHnm2846I/AAAAAAAAHkw/Di1D7QF1pSI/s640/DSCN9759.JPG?gl=PL)

Jedziemy dalej podziwiając okolice.

(https://lh4.googleusercontent.com/-57qx9rNDIRQ/UZi3Y6isucI/AAAAAAAAHtU/QHeoPA44Q5M/s640/2012-07-14%252013.05.51.jpg?gl=PL)

I wymijając korki, nie przeczuwając nieszczęścia...

(https://lh5.googleusercontent.com/-LTcUFMdwQOg/UZi3YywFGyI/AAAAAAAAHtY/zRbqqv5GHQE/s640/2012-07-14%252013.08.11.jpg?gl=PL)

Słabo zamocowana woda odczepia się od nas przy najbliższych wybojach niestety. Trzeba uzupełnić.
Tutaj tylko miód i przetwory z oliwek. Wody nie ma.

(https://lh4.googleusercontent.com/-jYwWYLf6jY0/UZi2OfRyHsI/AAAAAAAAHsw/l_iQmKg8wRg/s640/2012-07-14%252013.04.23.jpg?gl=PL)

Jest cywilizacja, więc korzystamy.

(https://lh6.googleusercontent.com/-pL7ctb7hHAU/UZi2N1NeC1I/AAAAAAAAHss/1NX74cN4g90/s640/2012-07-14%252013.44.10.jpg?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-nFnsvglITMU/UZi2QJ270oI/AAAAAAAAHs4/QwNI4qYUlW0/s640/2012-07-14%252013.44.19.jpg?gl=PL)

Za kilkanaście kilometrów wjeżdżamy w krainę szczęśliwego turysty. Ten skrawek ziemi tureckiej okazuje się nieszczęściem...
Mimo że unikamy z namysłem południowo-zachodniego wybrzeża z kurortami Alantaya czy Izmir, natykamy się na Edremit i Altinoluk... Z daleka wygląda to bajecznie.

(https://lh3.googleusercontent.com/-xdYh6_wN_5U/UZiHvCUiiCI/AAAAAAAAHlI/2DFo11siqX4/s640/DSCN9768.JPG?gl=PL)

Wjeżdżając jednak do kurortu zwalniamy do 10km/h, przepuszczamy półnagie ciała spalonych słońcem wczasowiczów dźwigających dmuchane koła ratunkowe swoich dzieci i ich żony w zwiewnych półprzezroczystych tunikach skrywających bladą nagość.
Między nimi biegają dzieci z umorusanymi od lodów buziami. Widać też młode dziewczyny przy kości w szortach tak obcisłych że ciało nie mieści się tam, uwydatniając walec tłuszczu z każdej strony bioder. To uszy miłości chyba ale mają za zadanie wabić czy amortyzować, nie wiem...

Są też zupełnie szczupłe i zgrabne dziewczyny, lecz tak spalone słońcem że muszą tu być już od zarania dziejów i pod opalenizną nie widać że są młode. Nawet ich tatuaże skrywają się pod czekoladowym odcieniem skóry i tylko błysk różowych przylepionych paznokci zupełnie dobrze pasuje do kostiumu plażowego i bladych pręg nie opalonego gdzieniegdzie ciała.
Klapanie klapek po gorącym asfalcie zagłuszane jest muzyką różnego gatunku dobywającą się z każdej mijanej knajpki z kebabem.
Między masą ludzi, sprytnie przemieszczają się swoimi parującymi wókami sprzedawcy gotowanej kukurydzy, albo krzykliwi sprzedawcy mrożonych i pociętych w księżyce arbuzów albo sprzedawcy okularów przeciwsłonecznych.
Zapachy rozgrzanych ciał, spalin, gotowania, perfum i olejków mieszają się w stojącym powietrzu rozgrzanym palącym niemal pionowo słońcem.

W tej hałaśliwej krainie turystów w jakiś cudowny sposób ludzie pozbywają się swoich kompleksów. Można paradować w slipach przywaliwszy brzuchalem te slipy tak że ich niemal nie widać, można opalać cellulit bez wstydliwej obawy o kontrowersyjne komentarze, można wykorzystać bez wysiłku wcześniej zarobione pieniądze wylegując się przy drinku, przejechać swoim drogim samochodem 500m od hotelu na parking przy plaży. Możliwości jest nieskończenie wiele...

Żar leje się wciąż z nieba, przyuliczne budki z żarciem dymią, półnadzy turyści biegają przez ruchliwą ulicę, za nimi ich dzieci a za tymi dziećmi ich babcie i inni opiekunowie też na wpół rozebrani a na to wszystko patrzą z zazdrością albo obojętną wyższością zakutane w swoje chusty miejscowe kucharki albo poważni i milczący autochtoni z wiecznie zapalonym papierosem dumający nad szklaneczką słodkiej i mocnej herbaty.
A my wciąż się czołgamy 10 km/h...
Cały ten obraz dodatkowo potęguje zgiełk przejeżdżających samochodów, trąbienie skuterków, klekot rozpadającego się wydechu w starej ciężarówce wiozącej sieczkę z pola, okrzyki sprzedawców wspomnianej kukurydzy  i szczekanie zostawionego na smyczy psa ujadającego na małe stado krów stojących na środku chodnika.
Groteskowo milczą tylko motorówki, które przecinają w oddali morze swoimi kadłubami. Całość składa się na obraz takiego „miasta do robienia pieniędzy”.

Tak właśnie przedstawia się najmniej zachęcające miejsce i czas w jakim się znaleźliśmy w całej podróży. Ale w końcu Turcja to kraj kontrastów...
Po pewnym czasie udało się wybrnąć jakoś z okowów turystycznej udręki.

W Canakkle, jak przystało na miasto portowe, korek do promu. Jakoś wiedziony trochę instynktem a trochę mając szczęścia omijając kilka ulic, przeciskając się między sznurami samochodów docieramy do wjazdu do portu szybciej niż inni.

(https://lh3.googleusercontent.com/-8e5-tcTAX54/UZiH14sr8aI/AAAAAAAAHlc/7I0yL1ok-KM/s640/DSCN9784.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-kCyDhwMwSJg/UZiH1gXjJsI/AAAAAAAAHlY/XdjDxRmm2NI/s640/DSCN9780.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-EQIXJ8wSByE/UZiH9kuIqBI/AAAAAAAAHl0/8rz33_YmTsE/s640/DSCN9791.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-w2oMiLrhfrw/UZiH-XtDEUI/AAAAAAAAHl4/BllsBP1OMUM/s640/DSCN9796.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-rF4fSCZ0Rxw/UZiICEm8T2I/AAAAAAAAHmA/DttB_K4A1cU/s640/DSCN9797.JPG?gl=PL)

Kupujemy dość tani bilet na prom.
Jak tylko zobaczył nas „machacz” pilnujący porządku natychmiast zamachał. W ten sposób ustawiamy się na czele peletonu czekającego na wpuszczenie na statek.

(https://lh6.googleusercontent.com/-qRbd3V__2KM/UZiIEjfbMeI/AAAAAAAAHmI/HRFdeF5pGuk/s640/DSCN9799.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-mqQhDAdSnmg/UZiIJ1IpugI/AAAAAAAAHmY/VwV0c_G4jwM/s640/DSCN9802.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-JAEW2ELSEV8/UZiINLWiu0I/AAAAAAAAHmo/brY_yEMKC9Y/s640/DSCN9818.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-Pb5Pzlet4BQ/UZiILo5KUGI/AAAAAAAAHmg/_mu8DuL6d6s/s640/DSCN9806.JPG?gl=PL)

Podróż promem trwa może dwadzieścia minut. Z drugiej strony morza Marmara w Gallipoli sprawnie opuszczamy prom.

(https://lh4.googleusercontent.com/-gpnqTRx8VMY/UZiIQUx-m_I/AAAAAAAAHmw/iirV6UPj54w/s640/DSCN9823.JPG?gl=PL)

Wyjeżdżamy z pustego tu miasta.

(https://lh4.googleusercontent.com/-HvGwdzbhuyY/UZiIScAyUuI/AAAAAAAAHm4/V_a8ulef2t8/s640/DSCN9836.JPG?gl=PL)

...i zatrzymujemy się po owoce. Tutaj zauważam że jedna śruba mocująca nadkole postanowiła nielegalnie zostać na obczyźnie w Turcji. Przez to błotnik lekko ociera o oponę.

(https://lh3.googleusercontent.com/-jEd_M6XlDLs/UZiIWcIZOjI/AAAAAAAAHnE/INLVbW1hiSE/s640/DSCN9843.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-xbKj04Iamhk/UZiIXAKpC2I/AAAAAAAAHnI/1hCvi6k_wlU/s720/DSCN9857.JPG?gl=PL)

Bez większych przeszkód dojeżdżamy do granicy z Grecją tuż za Tureckim Ipsili.

Granica Turcji z Grecją to ład i porządek. Tutaj Turcy jakby mniej biurokracji uprawiają, choć nasza odprawa nie odbywa się tak prosto jak po Greckiej stronie. Grek-celnik zwyczajnie zobaczył że mamy paszporty unijne i nakazuje odjazd.

A w motocyklu coś wyje i wyje…
Cóż, nie ma róży bez kolców. GPS pokazuje nam najbliższe pole namiotowe i tam się kierujemy.
Trzeba ostatecznie rozprawić się z usterką albo jechać do domu.
Moje obawy topnieją wraz z rozpoznaniem do jak dużego miasta dojeżdżamy. Tutaj muszą być warsztaty. Te dobre też.

Kemping jest. Rozbijamy namiot na bliżej nie określony czas. Maszyny stop.

(https://lh4.googleusercontent.com/-0d3ROsCBiUk/UZiIZ55AjnI/AAAAAAAAHnQ/MRlpOiHcE4k/s640/DSCN9861.JPG?gl=PL)

Kemping jest sieci ACSI co daje jakiś pogląd o standardzie i cenie. Recepcjonistka przemawia po grecku, angielsku, niemiecku i francusku. Każda miejscówka na namiot jest z trzech stron ogrodzona żywopłotem. Na terenie jest mała knajpka i coś jak świetlica i sklep z nieco zawyżonymi cenami wszystkiego.
Prysznice i toalety czyszczone kilka razy dziennie. Nie uwidzisz papierka ani peta na żwirowej dróżce wiodącej nad morze. Wokół same drogie przyczepy, takie same samochody, zapach grilla, krzyk dzieci, rubaszne śmiechy matron, opalonych włoskich amantów w stringach i dźwięk Bacha płynący z przyczep bladych Niemców.

(https://lh3.googleusercontent.com/-CgdnGjYIkps/UZiIdgB0yNI/AAAAAAAAHnY/u-fU51wUxO0/s640/DSCN9862.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-GH281RAZpC8/UZiIetULc2I/AAAAAAAAHng/WoRtlYujxjQ/s640/DSCN9864.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-El80DUEjibQ/UZiIhh-AExI/AAAAAAAAHno/rtaES-QceRo/s640/DSCN9865.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-MFKQ0doo3BQ/UZiIk9_HVtI/AAAAAAAAHn0/5riXWK6TgRI/s640/DSCN9868.JPG?gl=PL)

Spokoju zaznasz tylko o świcie. Jeśli lubi się międzynarodowe towarzystwo rodzin wielopokoleniowych mieszkających w przyczepach wielkości zamku nad Loarą to tylko brać.
WiFi niemal na całym terenie. Bezpośredni dostęp do grubopiaszczystej plaży. Można wynająć parasol albo leżak.

Z kempingu do centrum miasta jest około 10-15 minut marszu. Można jechać autobusem.
Cena 20 Euro/doba za 2 osoby, namiot, motocykl.
Ponieważ jest niedziela (tak pomyślałem) jutro dopiero poszukamy warsztatu. Ale to sobota jest.

Dla dociekliwych: N40.84682 E025.85356
1.   http://goo.gl/maps/rc872 (http://goo.gl/maps/rc872)
2.   http://goo.gl/maps/MfTk4 (http://goo.gl/maps/MfTk4)


Link do mapy z dzisiejszym odcinkiem podzielony na dwa, bo nie umiem wskazać promu.
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 19, 2013, 23:27:55
 :deadtop4:

26/27/28. Alexandroupoli-Alexandroupoli 15/16-07
116248-116265/17


Dziś jest niedziela. Mimo to jedziemy szukać warsztatu.

(https://lh3.googleusercontent.com/-GN03TAz1H98/UZiIt5tXNdI/AAAAAAAAHoQ/GNn9PnCcDuE/s640/DSCN9872.JPG?gl=PL)

To chyba miasto TDMek.

(https://lh3.googleusercontent.com/-Ah8zOmZT9Hc/UZiJHh98lII/AAAAAAAAHpc/f3Gt7O3QARE/s640/DSCN9912.JPG?gl=PL)

Albo raczej w ogóle motocykli i skuterów.

(https://lh5.googleusercontent.com/-mh3E8Lx0Gjc/UZiJGT6nTmI/AAAAAAAAHpQ/00LHYS3vKfg/s640/DSCN9911.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-Fqn6eGiD3gE/UZiI5KBAeaI/AAAAAAAAHow/NUMxMJGPbkk/s640/DSCN9888.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-L6Z6iCstwwY/UZiJA5__WNI/AAAAAAAAHpI/Zhe3WAjqGR8/s640/DSCN9910.JPG?gl=PL)

Mamy szczęście. Przy sklepie stoi zielona 4TX. Sklep otwarty.

(http://www.tdm.pl/media/files/d354f6302bf21a55ae88bbfa48032e33.jpg)

Wchodzę do sklepu i pytam sprzedawcę o TDM stojącą na zewnątrz. Za chwilę stoję już za ladą sklepową i młody Grek pokazuje mi monitor. Okazuje się że ten Grek jest właścicielem sklepu, motocykl jest jego kolegi a on sam miał TDM i to w takim malowaniu jak nasza.

Po 15 minutach rozmowy już jedziemy za pickupem Greka i jego pupila.

(http://www.tdm.pl/media/files/3bea218a61351b2173439b107872ac24.jpg)

(https://lh5.googleusercontent.com/-LZhcUo1X3GM/UZiJhPxIEhI/AAAAAAAAHqw/4RvRJ6ElyIk/s720/DSCN9956.JPG?gl=PL)

Zatrzymujemy się na małej stacji benzynowej i czekamy. Tu chyba często psy wozi się w ten sposób.

(http://www.tdm.pl/media/files/ecb12e7e6b7c34b92c7304bcc14c50c0.jpg)

Za jakiś czas przyjeżdża energiczny pięćdziesięciolatek z przydługimi włosami w spodniach ogrodniczkach na Varadero. zabiera naszą TDM na jazdę próbną.
Tyle zostało po TDM...

(http://www.tdm.pl/media/files/d581cf34d7c372d5d8ce831a28e37209.jpg)

Jazda trwa 3 minuty raptem. Odkręca dekiel przy wałku zdawczym, stuka, patrzy, gmera śrubokrętem.
Diagnoza : napęd do wymiany. No to kamień z serca i kasa z portfela.
Skończyło się na 100 euro zaliczki. Drugie 100 robocie. W ministerstwie finansów zawrzało ale nie ma wyjścia. Oddaję obcemu człowiekowi stówkę i czekamy. Umawiamy się na wtorek o 10 w jego warsztacie.
Coś trzeba ze sobą zrobić do wtorku. Więc robimy.

(https://lh4.googleusercontent.com/-dsF9_sM2d9g/UZiI2uy5qTI/AAAAAAAAHoo/HIcnnXL_N8Q/s640/DSCN9879.JPG?gl=PL)

Niedziela upływa leniwie. Poniedziałek też leniwie. Szwędamy się po mieście, , wchłaniamy lody i arbuzy. Objadamy okoliczne restauracyjki, ale najlepsza jest nasza.

(http://www.tdm.pl/media/files/3e9a6810b42af8949f114a73fe7c4153.jpg)

(https://lh6.googleusercontent.com/-t0FBVoosahw/UKDhrt3P1oI/AAAAAAAAEvc/J50rLBXyjow/s640/2012-07-16%252020.47.45.jpg?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-uLyDk67Y_Mc/UKDhgC41i4I/AAAAAAAAEu0/sKwyZC5ls0M/s640/2012-07-15%252010.30.08.jpg?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/0d3a02adeca227622c5e46a06f6d4e7a.jpg)

(https://lh6.googleusercontent.com/-N3I7ZfgG5A8/UZiJIvn3kBI/AAAAAAAAHpg/XVHwx_ceuL8/s512/DSCN9914.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-v-XdvZtOE-c/UZiJQe2RVHI/AAAAAAAAHp4/iVvtX-7C6JU/s512/DSCN9921.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/0c525a67c6ac230755a79eb97f9fb03e.JPG)

Banki nie są tu czynne zbyt długo...

(https://lh3.googleusercontent.com/-_O7mxNAlabc/UZiJOPtuV4I/AAAAAAAAHpw/hzORGoHnjMA/s720/DSCN9920.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-tb0_uQriryk/UZiI2B-aM4I/AAAAAAAAHok/jlEJCHIp4Ek/s512/DSCN9876.JPG?gl=PL)

To sklep naszego nowego kolegi. Tutaj spotkaliśmy zieloną TDM.

(http://www.tdm.pl/media/files/b0a64ce582c64e7a7bda364089103124.jpg)

Czekamy...

(http://www.tdm.pl/media/files/833fe86fdfdf7fc776d12595e9cc959e.jpg)

(https://lh6.googleusercontent.com/-kLvcpfEob9c/UZiI-AxB5ZI/AAAAAAAAHo4/5ZIcpQUlPrU/s640/DSCN9903.JPG?gl=PL)



Idealnie czysty kemping z jego równo przystrzyżonymi żywopłotami, ułożonymi kamykami na podjazdach, wiecznie czyszczone sanitariaty,  stu kilowe mamy ze stadkami dzieci w wynajętych super ekskluzywnych przyczepach z TV SAT, lodówkami, grillami, meblami. Samochody droższe od mieszkania w Warszawie, plaża z zarezerwowanymi parasolami i zapachy jak z najlepszej francuskiej perfumerii a wśród tego tłumu my.
Tylko wczesnym rankiem i późnym wieczorem jest tu cicho i spokojnie.

(https://lh6.googleusercontent.com/-p6cNqXsdUak/UZiJayqiE6I/AAAAAAAAHqc/8PSzGk0ur9s/s640/DSCN9947.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-6yikupKVIlw/UZiJTWXHniI/AAAAAAAAHqA/DVUPCgVBWik/s640/DSCN9940.JPG?gl=PL)

Kolejny dzień mija na plażowaniu, kąpielach w morzu, łażeniu po mieście i obijaniu się. TDM stoi a my czekamy na napęd. Już jutro.
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 20, 2013, 19:23:11
 :deadtop4:

29.Alexandroupoli-Kalamitsi 17.07
116265-116657/392


Wtorek! Jesteśmy umówieni na dziesiątą u mechanika, więc mamy dużo czasu. Ostatnia kąpiel w morzu, ostatnie fotografie tego zakątka przy wschodzie słońca.

(https://lh3.googleusercontent.com/-7vjBCT9IxEw/UZiJUwSjS6I/AAAAAAAAHqI/hLmcYcwEKuk/s640/DSCN9945.JPG?gl=PL)

Przed wizytą w sprawie napędu, zatrzymujemy się żeby pożegnać się z Gimmim, Grekiem który wskazał nam mechanika.

(https://lh6.googleusercontent.com/-6iSBfq8fcFI/UZiJbtFn6HI/AAAAAAAAHqg/lOf1ZuYivPU/s640/DSCN9952.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-wUOmVhfK2Xc/UZiJeX7JzgI/AAAAAAAAHqo/7UvP_a1fd74/s640/DSCN9955.JPG?gl=PL)

Gimmi, że często jeździ do Turcji, w związku z tym zamienił resztę naszych Lirów tureckich na Euro.


Przyjeżdżamy na umówione miejsce o umówionej porze. Coś się wydarzyć musiało ze strefą czasową bo mechanik przyjechał o godzinę później niż zapowiadał. Muszę brać poprawkę na niestabilność upływu czasu w tym rejonie Europy.
W związku z tym korzystamy z pogody, choć lepsza była by plaża.

(http://www.tdm.pl/media/files/e9733f5e56dbb2d4eb88a1b6d89c4a26.jpg)

Jest jedenasta. Przyjeżdżam mechanik z łańcuchem i zębatkami. Nie wiedziałem jaki kupi łańcuch prócz tego że DID. Okazuje się że mamy najmocniejszy z najmocniejszych i jeszcze złoty, choc nie wiem co za różnica.

Nowe zębatki.

(http://www.tdm.pl/media/files/513b4b84a669e8f90cd3b3600142d22b.jpg)

(http://www.tdm.pl/media/files/0604c7001c391947d1f7ab4b166110dc.jpg)

Łańcuch.

(http://www.tdm.pl/media/files/9bc06ed76d175ce6510425040b20dde5.jpg)

A tu zużyte.
To przednia zębatka. Wytrzymała 32 tyś km.

(http://www.tdm.pl/media/files/730bbe95b60d3938444314b9aee8468a.jpg)

Łańcuch i tylna zębatka z takim samym przebiegiem.

(https://lh4.googleusercontent.com/-36YVWb8COdo/UKDhvRcir6I/AAAAAAAAEvs/RoCeDY_4yBU/s640/2012-07-17%252011.12.39.jpg?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/bd625b6cc1510c004411dd9121c60e4c.jpg)

Narzędzia w ruch.

(http://www.tdm.pl/media/files/52082f60f00058047f31d9c7de0acea4.jpg)

(http://www.tdm.pl/media/files/ab4301e1e2779c48a85612cee4c11b0a.jpg)

(http://www.tdm.pl/media/files/d0a5d4a9e8744d8750e0f19a446288ae.jpg)

Tu już nowy na swoim miejscu. Nie przeszkadzają bagaże.

(https://lh6.googleusercontent.com/-T3-sAQ-lcfg/UKDhzpXn8aI/AAAAAAAAEv8/FogOzQmdQ_0/s640/2012-07-17%252012.03.23.jpg?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/97e3daf15882705ed337f4235e180355.jpg)

Zakuwanie.

(http://www.tdm.pl/media/files/6a042f1f068936c82a90a2447df7ebc3.jpg)

(http://www.tdm.pl/media/files/e5f97cf1c8f208b7f26b915733aa22a5.jpg)
 
W międzyczasie okazało się że zdawcza jest od starszego modelu TDMki. Czekamy na wymianę w sklepie oglądając warsztat.

(https://lh6.googleusercontent.com/-dAlyRHVAHHk/UKDh10yWjJI/AAAAAAAAEwE/mdv3I_B_CNg/s640/2012-07-17%252012.24.29.jpg?gl=PL)

To nic. Za 20minut w rękach już jest właściwa. Esjot made by Germany. Brzmi obiecująco.
Operacja z zegarkiem w ręku trwa półtorej godziny plus 20 minut na wymianę zębatki w sklepie na właściwą dla modelu i rocznika.
Około trzynastej już jedziemy swoją drogą, opuszczając Trację na rzecz płw. Halcydyckiego.

(http://www.tdm.pl/media/files/aaa08ac8a622327c5789d7e0737f4ddb.JPG)

Mijając przepiękne okoliczności natury, góry Cholomontas z ich krętymi drogami, dojeżdżamy na środkowy palec Chalkidiki – Sithonia.

(http://www.tdm.pl/media/files/44a5df5ae6c5e395b6181f2f4cbf2191.JPG)

(https://lh6.googleusercontent.com/-Yxue4Y0YxyM/UZiJpIq5tKI/AAAAAAAAHrQ/-1ccaYI24fg/s640/DSCN9968.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-UebLLGTxa40/UZiJwWpETRI/AAAAAAAAHrk/rYJKu4Czfcc/s640/DSCN9974.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-z0rXSfRnPDc/UZiJxr7455I/AAAAAAAAHrs/w9pjgK_jPas/s640/DSCN9977.JPG?gl=PL)

Mijamy małe wioski i miasteczka.

(https://lh5.googleusercontent.com/-7d1lq2NOYwI/UZiJ38kVDbI/AAAAAAAAHr4/qr5fWmCmZt8/s640/DSCN9986.JPG?gl=PL)

Ale przede wszystkim skały.

(https://lh5.googleusercontent.com/-ZSoLpTgrh8k/UZiFRDP4z9I/AAAAAAAAHdo/0XuwxpL6j-U/s640/DSCN0012.JPG?gl=PL)

Ratujemy od przejechania kosmitę.

(https://lh6.googleusercontent.com/-mlz2b5UxlwE/UZiJiilnrFI/AAAAAAAAHq4/9OE1OqPyGDM/s640/DSCN9960.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-VDpj2D-tdVI/UZiJmKe9S7I/AAAAAAAAHrA/--3CHoTWFW4/s640/DSCN9963.JPG?gl=PL)

A tu niespodzianka. Skały jak w Kapadocji Tureckiej.

(https://lh3.googleusercontent.com/-ZNmsKqd9rRA/UZiFR2HDoRI/AAAAAAAAHdw/-VAg8ybBwBc/s640/DSCN0028.JPG?gl=PL)

Widać już morze.

(https://lh4.googleusercontent.com/-bxAHyUn8PjA/UZiFRfTyh1I/AAAAAAAAHds/l5boBBBcHU8/s640/DSCN0032.JPG?gl=PL)

Z mapy nie wynika że na wybrzeżu jest aż tyle kampingów. Można przebierać w ilości gwiazdek, dostępnych udogodnień i w położeniu.
Zakładam że znajdziemy coś w  Kalamitsi i tam też jest miejsce na namiot na prywatnym kempingu przy plaży.
 
Tsitreli, to kameralny kemping położony tuż przy plaży. W lipcu niemal wszystkie parcele zajęte przez postawione na stałe przyczepy wielkości największego kontenera a przed nimi przeważnie Włoszki ze swoją dziatwą.
Po drobnych negocjacjach z uprzejmym właścicielem nie zdążyliśmy rozstawić namiotu a już pani z obsługi niesie do nas plastikowy stolik i krzesełka. Obok stoi wielka lodówka a nad tym wszystkim siatka rzucająca cień. Sanitariaty bardzo czyste, zadbane. W każdej kabinie prysznicowej jest mydło w płynie. Można zrobić małe zakupy na kolację w sklepie na terenie kempingu. Do plaży pięknie położonej w zatoczce wśród wystających opodal z wody skał 20m. W morzu i na plaży piasek, co nie jest takie oczywiste w Grecji.
Cena: 17Euro za 2osoby, namiot i motocykl. Lodówka, prąd, stolik i krzesełka w cenie.

(https://lh3.googleusercontent.com/-V1E8B0KtHiA/UKDh9hmohKI/AAAAAAAAExM/K87GOTobelk/s640/2012-07-18%252008.20.32.jpg?gl=PL)

Jest późne popołudnie. Idziemy na plażę.

(http://www.tdm.pl/media/files/ad7a62d1f9eeda38f8be4f0d3d83a10b.jpg)

(https://lh3.googleusercontent.com/-VS8-lhj9GAI/UKDh7AHKZoI/AAAAAAAAEwU/QWW-1KK64nM/s640/2012-07-17%252020.28.36.jpg?gl=PL)

Tak kończymy dzień.

Dla dociekliwych: N39.99220 E023.99191
http://goo.gl/maps/pbWPv (http://goo.gl/maps/pbWPv)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 20, 2013, 22:50:36
 :deadtop4:

30.Kalamitsi-Anatolikos Olimpos 18.07
116657-116919/392



Pobudka o 8:00. Nocą, umęczone głośnymi rozmowami panie z przyczepy kempingowej naprzeciwko, dają świszczący koncert na trzy glosy. Chrapanie kończy się zapewne długo po naszym odjeździe.
Wyruszamy, kiedy jeszcze jest w miarę „chłodno”, przedtem jednak fotografia na pamiątkę.

(https://lh6.googleusercontent.com/-hdZWmiia1SE/UZiFXJZ5COI/AAAAAAAAHd4/NEhmeay-vN4/s640/DSCN0033.JPG?gl=PL)

To plaża z daleka.

(http://www.tdm.pl/media/files/e1de78ccd2dbe4626cfa259d5f0cb8c2.JPG)

Cały półwysep Halcydycki jest bardzo zróżnicowany i warto jechać tędy albo wieczorem albo o świcie.

(https://lh6.googleusercontent.com/-9FaqmjXsh3k/UZiFZWO01aI/AAAAAAAAHeE/an-FqiQ254s/s640/DSCN0039.JPG?gl=PL)

Słońce w tym czasie dodaje swoje wyjątkowe malowanie do każdego zakątka skały i do każdej fali na morzu przykleja jeden skrzący brylant.
Pomarańczowe promienie z jednej strony rozświetlają ścianę skały przeciętej szosą, z drugiej zacieniając ją.

(https://lh6.googleusercontent.com/-aIbG4tzTy7s/UZiFgUuURoI/AAAAAAAAHec/pGSJmLBG5cg/s640/DSCN0062.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-T21IjQlbbhk/UZiFgkfp6II/AAAAAAAAHwU/H0ir2Z8GL00/s512/DSCN0072.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-UghGz9LaJ6o/UZiFj4GPuKI/AAAAAAAAHeo/LPGdgjobVZA/s640/DSCN0077.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-qNybPWzwXes/UZiFnKpzaEI/AAAAAAAAHe4/0gHKIGIHsNw/s640/DSCN0096.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-KM3uhrLNeZk/UZiFmkyYBRI/AAAAAAAAHe0/3qQZXXuAjTQ/s640/DSCN0101.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-bxaQwEtKkFY/UZiFqd-Et3I/AAAAAAAAHfA/kqkGmjB74Uo/s640/DSCN0103.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-RtcBbEwo_7o/UZiFtrjtWtI/AAAAAAAAHwY/mGoGoXpPpOs/s512/DSCN0105.JPG?gl=PL)

W Armenii wbił się w oponę mały otoczak. Sprawdzam co jakiś czas co z oponą. Jest OK.

(http://www.tdm.pl/media/files/d06fa48690fb20ade694982a475fefec.JPG)

Droga robi się mniej egzotyczna po opuszczeniu półwyspu w kierunku Thessaloniki. Płatne odcinki autostrady, gorąc bijący zewsząd, Małe i duże samochody.

(https://lh6.googleusercontent.com/-DhjzYXeToZ0/UZiFwhB3BlI/AAAAAAAAHfY/Hkl0x0-81C0/s640/DSCN0114.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/695d85b0112688e28b435997026a8877.jpg)

(https://lh6.googleusercontent.com/-xG3c9ZYy2lY/UZiF1lej6CI/AAAAAAAAHfo/HgbitzGBKzI/s640/DSCN0115.JPG?gl=PL)

Miastu Thessaloniki należy się kilka oddzielnych słów. Nie warto go omijać.

(https://lh6.googleusercontent.com/-H6SSfnWkiwI/UZqHRP0Pk-I/AAAAAAAAHxo/1D5Lsw_Mn9o/s434/20120618-131633_0001.jpg?gl=PL)

Położone jakby na skraju całego regionu Chalcydyckiego jest drugim co do wielkości miastem w Grecji. Jest i portem i miastem tranzytowym. Grecy nazywają je współstolicą i jest zatłoczone bardziej niż Warszawa.

(https://lh4.googleusercontent.com/-9TCNvnKbjk8/UZqHYWgojLI/AAAAAAAAHyM/HvTtXxe-Kv8/s434/20120618-132501_0001.jpg?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-dT3fTAS-sTE/UZqHAca_NbI/AAAAAAAAHxY/vzXj7sQbqVE/s434/20120618-132501_0002.jpg?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-p2VOHqmVLZE/UZqE-s-dY2I/AAAAAAAAHww/VpsvTY0tgIQ/s434/20120618-131633_0003.jpg?gl=PL)

To po pierwsze.  Po drugie, za każdym razem kiedy tu się jest, można odnieść wrażenie że jedzie się przez piekarnik z popcornem a popcorn to skutery i motocykle. Można tu zobaczyć najszybsze jednoślady świata, najdroższe, najnowsze i inne naj. Nie jest nadzwyczajnym widokiem skuter obładowany czterema butlami z gazem spawalniczym, stojącymi na specjalnej platformie. Nie uwidzi się tu też pojazdu bez przeróbek. Wydech, koła, malowanie, mocowania do przeróżnych gabarytów bagażu. Wszystkie te cuda jeżdżą po asfalcie o minimalnym współczynniku tarcia a obsługują je kierowcy ubrani jak na plażę, czasem w kasku.

(https://lh3.googleusercontent.com/-5oN9r2z_m7E/UZqE-ZPLt9I/AAAAAAAAHwo/Y2c4i25kbgs/s434/20120618-131633_0002.jpg?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-PuaKjooNcBM/UZqE_UU0E6I/AAAAAAAAHw4/u2ctX0j469U/s434/20120618-131633_0004.jpg?gl=PL)

Są tam też pasy dla autobusów, taksówek i …jednośladów...

(https://lh4.googleusercontent.com/-Ql3pV2hsziQ/UZqG_ySWWXI/AAAAAAAAHxQ/odBy_qBuctg/s434/20120618-132108_0001.jpg?gl=PL)

...a na każdym kroku sklep, diler albo serwis motocyklowy. Raj, mimo że ruch jakby ktoś w ul kopnął. Po odstaniu swojego w korkach, wyciśnięci jak cytryny, wyjeżdżamy za miasto.

(https://lh5.googleusercontent.com/-zAwuOsQCIY0/UZqHkJpS6JI/AAAAAAAAHyg/ghdxrkLgtGg/s434/20120618-145712_0002.jpg?gl=PL)

Niespiesznie przemieszczając się po niemal pustej autostradzie, zatrzymując się tylko po owoce albo wodę, dojeżdżamy do Anatolikos Olimpos. Nie żeby było już późno, czy żebyśmy byli zmęczeni. Po prostu motocykl i czas w takim zestawieniu daje swobodę i wolność wyboru. Ze znalezieniem kempingu nie ma kłopotu. Kłopot jest z miejscem na nim. Za drugim podejściem trafiliśmy jednak na wolną działkę, która pomieści mały namiot dla dwojga i motocykl.

(https://lh3.googleusercontent.com/-7UxWfVGOTh4/UKDiCIqyyYI/AAAAAAAAEwo/95dF9CIiqGY/s640/2012-07-18%252016.03.07.jpg?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-fOHcDXHPUAc/UKDiEQFcCEI/AAAAAAAAEww/WkSmui3HdOs/s640/2012-07-18%252016.03.28.jpg?gl=PL)

Ledwo zdążyłem wejść na teren kempingu, zaczepia mnie wytatuowany chudzielec. Zagajony po grecku odpowiadam migowym a ten na wszystko kiwa ze zrozumieniem. Po chwili obaj dywagujemy dzielnie po angielsku na poziomie advanced wspomagając się rękoma i kartką papieru. Wyszło na 10 Euro za dobę a chudy okazał się właścicielem tego miejsca.

Główna arteria tego miejsca prowadzi na plażę.

(https://lh6.googleusercontent.com/-U3HdFrg6LUo/UZiF-xjC8MI/AAAAAAAAHgM/_SYD6itvjqU/s640/DSCN0131.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-0VvHpMeERFY/UZiGC3KX-kI/AAAAAAAAHgY/dZ0mU4BuOjg/s640/DSCN0143.JPG?gl=PL)

Namiot rozbity a my na plażę! Wprawdzie kamienista, ale za to widoki i woda nie pozwalają podnieść się szczęce, jak to nad Egejskim.

(https://lh4.googleusercontent.com/-u8IiGaSIO3k/UZiF2Fr7yNI/AAAAAAAAHfw/nWPBUM0i52E/s640/DSCN0125.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-7lDFoSxX2HI/UZiF8A84MPI/AAAAAAAAHgA/khRbltcpfAw/s640/DSCN0128.JPG?gl=PL)

Wiadomo że woda morska zawsze zostawi na człowieku więcej niż by się chciało. Sól zazwyczaj trzeba spłukać. Sęk w tym że można to zrobić po przeparadowaniu przez cały kemping a potem domyśleć się miejsca gdzie kąpiel pod prysznicem jest możliwa. Wprawdzie budynek odpowiedni stoi, ale pomieszczenia nie mają już tak oczywistego przeznaczenia.

(http://www.tdm.pl/media/files/ad307816db65d1847b68abc571277295.jpg)

Ja wykorzystuję miejsce zamykane deskami na skobel gdzie w ścianie widnieją dwa metalicznie połyskujące przedmioty. Jeden czerwony, służy do odkręcania strumienia wody ochładzającej się w miarę korzystania z jej dobroczynnego działania a drugi służy do regulacji mocy tegoż strumienia.

(https://lh4.googleusercontent.com/-q9gMg_Q8U3U/UKDiI6OAxKI/AAAAAAAAEw4/Yf_6itpcdKs/s512/2012-07-18%252017.40.02.jpg?gl=PL)

Podłogę zwieńcza otwór mogący pochłonąć na zawsze nawet sporej wielkości mydło, otoczony tutejszą fauną i florą. Nawet klapki w tym żywym bądź co bądź miejscu, jakby same ledwo dotykają gruntu w obawie przed dziką sforą drobnoustrojów uganiających się wśród egzogennych grzybów.

Po zabawnej kąpieli wybieramy się po coś na kolację. Oczywiście jak to w miejscowości wypoczynkowej, nie ma tym kłopotu. Trzeba jednak wybierać duże samoobsługowe sklepy żeby ceny nie były „turystyczne” i żeby był pełen asortyment.

(http://www.tdm.pl/media/files/521baf26b98d95cbd0f303be9a29a341.jpg)

Wieczór zawsze przynosi ukojenie po nieco męczącym upale. Pachnący mydłem, pastą do zębów, jakimś antyperspirantem i Muggą przeciw komarom, zasiadamy do kolacji.

(http://www.tdm.pl/media/files/4a005fa3f55206e3cc3467b791f6a9eb.jpg)

Świeże bułki, soczyste i słodkie pomidory, małe masło, różne rodzaje miejscowego sera, trochę winogron, arbuz wielkości końskiego łba i herbata z rozkładanych kubków pachnących gumą. To wszystko przy akompaniamencie cykad, ptactwa, rozmów w obcym języku dochodzących z wielkich przyczep kempingowych wypełnionych Grekami, Włochami i Niemcami.
Słońce rzuca cień drzew na cały kemping. To oznacza koniec upału.
Po takiej kolacji do szczęścia wystarczy już tylko cywilizowane Coffe Frappe i ekspresso na plaży z parasolkami z trzciny, zachód słońca, cicha muzyka fal spokojnego teraz morza.

(https://lh4.googleusercontent.com/-Bw3BCLptBsg/UKDiK9HMMkI/AAAAAAAAExA/0_mGwUe40_4/s640/2012-07-18%252019.42.00.jpg?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-c0tRtPfAaT0/UZiF_ZTJi1I/AAAAAAAAHgQ/Z2aBfTbgWYU/s640/DSCN0140.JPG?gl=PL)

Kicz? Może. Ale mamy to na żywo...
Wydaje się że właśnie w poszukiwaniu takich chwil jedzie się gdzieś w nieznane, tysiące kilometrów od domu…

Dla dociekliwych: N39.98693 E022.63160
http://goo.gl/maps/GSwBZ (http://goo.gl/maps/GSwBZ)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 21, 2013, 11:40:50
 :deadtop4:

31/32/33.Anatolikos Olimpos – Foinikouda 19/20/21.07
116919-117555/636

Jest piąta rano. W dobrych nastrojach, pogryzieni przez niezidentyfikowane insekty, po myciu w ciemności i nieudolnym fotografowaniu wschodu słońca, wyjeżdżamy z kempingu samodzielnie otwierając sobie bramę wjazdową z kłódki. Kłódka tylko udaje że jest zamknięta.
Tym sposobem, trochę dzięki zjechaniu z autostrady, trochę z niewiedzy o swoim położeniu geograficznym, przemierzamy głęboką grecką prowincję.

(http://www.tdm.pl/media/files/44a0d1102b6ea02bc555e8a0d0e6d07f.JPG)

(https://lh5.googleusercontent.com/-GpQ63EDlTio/UZiGNkAiVBI/AAAAAAAAHgo/K9-0Keu4Olo/s640/DSCN0156.JPG?gl=PL)

Piękno tego kraju jest widoczne nawet tam gdzie rosną pola uprawne i pasą się zwierzaki.

(https://lh3.googleusercontent.com/-Q5Pp8LS2oec/UZiGoPISsZI/AAAAAAAAHhY/pzPbc-7LmXs/s640/DSCN0180.JPG?gl=PL)
 
Jadąc tak siną w dal, doczekaliśmy się wreszcie godziny ósmej, kiedy to cokolwiek zaspany, ale uśmiechnięty sprzedawca pieczywa, sprzedaje Weronice nasze śniadanie w przypadkowym miasteczku.

(https://lh3.googleusercontent.com/-tBKndZymf5M/UZiGm_ljXeI/AAAAAAAAHhM/sbaRXE-aaVk/s640/DSCN0177.JPG?gl=PL)

Tak zaczyna się dzień powszedni w Grecji.

(https://lh3.googleusercontent.com/-JxEBoXefSWE/UZiGiA-Sb4I/AAAAAAAAHg8/jZ1P64BDYh0/s640/DSCN0174.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-wQx2TVhOr7E/UZiGige6EjI/AAAAAAAAHhA/tCIWpsNo89c/s640/DSCN0175.JPG?gl=PL)

Jedziemy. Oczywiście nie może zabraknąć czasu na zatankowanie motocykla. Tym bardziej że właśnie daje znać o sobie rezerwa. Pierwsza napotkana stacja to trzy zadaszone dystrybutory i wolno stojąca, przeszklona oficyna. Beton.
Przed budynkiem nieruchawy starszy pan zapatrzony chyba od wielu godzin w niebo. Powolutku, jakby szanując każdy swój krok podchodzi do nas i rozpoczyna procedurę tankowania. Skończył, więc płacę. Oddaje reszty i odchodzi zostawiając mnie z wyciągniętą żebraczo ręką.

-Ej proszę pana!- Chrząknąłem nieśmiało po naszemu… Ten dalej kroczy do swojego krzesła.
-Eeee, człowiek! – Dużo głośniej huknąłem z akcentem na „e” ale po angielsku. Bez odpowiedzi…
-Ej ty! – Ryczę na cały regulator znów naszym narzeczem. Ocknął się w końcu i wraca do motocykla widząc że i ja zbliżam się do niego.
Zbytnio się nie dziwiąc mojej groźnej minie, oddał bez proszenia 10 Euro o które to tak głośno zawalczyłem i znów sunie do krzesła z kwaśną miną. Tym razem ja jestem górą.

Ten @#$%^&, $%^&* doskonale wiedziała co robi. Oto historyjka o międzynarodowej, jednoosobowej szajce pt. „O tym jak Grek chciał Polaka na obczyźnie oszwabić na walucie unijnej”.
Wniosek: Czujność ważki należy zachować nawet kiedy jesteś najedzony, zadowolony i masz pełen zbiornik benzyny.
Nie tracąc czasu mocujemy tankbag na miejsce i już nas nie ma.

Wjeżdżamy w górzysty teren. Oczywiście piękno tego miejsca opisać się nie da żadnym zasobem słów, więc odpuszczam.

(http://www.tdm.pl/media/files/be5c04b7f95c20cddde688488f8d73f6.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/c470135f434f11b30eaa7b4955d7a684.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/0568bb35490cabcdcf01729481fd9e45.jpg)

(http://www.tdm.pl/media/files/760fc8e97935230921146d05c5da2a5b.jpg)

(https://lh5.googleusercontent.com/-FVG6azc0OR8/UZiGt6utYSI/AAAAAAAAHho/xSV9MD2XEhI/s640/DSCN0188.JPG?gl=PL)

http://www.tdm.pl/media/files/6ce4b2a54b7692017d3c41470243b1f6.JPG (http://www.tdm.pl/media/files/6ce4b2a54b7692017d3c41470243b1f6.JPG)

Nie warto tracić na autostradę ani kilometra.

(http://www.tdm.pl/media/files/d673747892f93d0c8719529230e8bb6b.JPG)

Bywa że jedziemy równolegle do niej jednak ani mi się śni wjechać na równy jak stół, płatny w dodatku asfalt z pędzącymi samochodami.  Wolimy to.

(http://www.tdm.pl/media/files/199cf8947c614fddd10e52ca2a21319d.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/6c3a8939865dc889aba275733e579331.JPG)

Przez wiele kilometrów nie widzimy nawet jednego samochodu.

(http://www.tdm.pl/media/files/acfbe90d4ce9147e5fb06adf4c884718.JPG)

(https://lh5.googleusercontent.com/-Qp0qOCSUOEs/UKDjGrCy3RI/AAAAAAAAE0k/ilR-ORK8IiE/s640/2012-07-25%252008.47.20.jpg?gl=PL)

Kiepskiej jakości droga meandruje przylepiona do skały. Od przepaści jesteśmy oddzieleni tylko popsutą barierą.

(http://www.tdm.pl/media/files/d66c7176a035eb5c6bf5767cc3562d41.JPG)

(https://lh3.googleusercontent.com/-_p_y_l1Q9g0/UZsHLyWM9lI/AAAAAAAAHzA/J_OtUxyPd04/s800/DSCN0254.JPG?gl=PL)

Jednak jakaś cywilizacja tu jest, lub przynajmniej była kiedyś.

(http://www.tdm.pl/media/files/9d083515b8b196b6ac12e831d73cc8d3.JPG)

Na chwilę wjeżdżamy na drogę szybkiego ruchu.

(http://www.tdm.pl/media/files/9441022b218088f5cbf96ae26ae2131f.JPG)

Żeby czym prędzej z niej zjechać.

(http://www.tdm.pl/media/files/56636e0d8caa27c88c8690b32f37d63e.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/6ced11955f74e2d82f222e5fe240a7b5.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/0a053e47ff9ec40491672d5e7a3b692c.JPG)

Ciekawość...

(http://www.tdm.pl/media/files/dfde0274516a581f71be9840f5dd1b67.JPG)

A tam...

(http://www.tdm.pl/media/files/c0e1c50c0fa869683ff446ca0825f7de.JPG)

I dokąd teraz?

(https://lh3.googleusercontent.com/-kJ9VRT7oDtY/UZsHLNuf-TI/AAAAAAAAHy8/C5TDz5x76zU/s512/DSCN0262.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-bwklZZOAlGI/UZsHUUcJEKI/AAAAAAAAHzc/DnoIHMIP8gI/s640/DSCN0287.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-Ej_0EYVj7yQ/UZsHcvHTJGI/AAAAAAAAHz8/NeH3O7xgXIA/s800/DSCN0325.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-yZTaq7Peq4o/UZsHokJcSbI/AAAAAAAAH0c/6FyHMlCVRx0/s720/DSCN0377.JPG?gl=PL)

Niby żyją tu ludzie ale wszędzie pusto.

(https://lh4.googleusercontent.com/-nR2neu-gQAw/UZsHML80TGI/AAAAAAAAHzE/6lXLM4HkhXg/s640/DSCN0278.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-ZOZ2kUlA42Y/UZsHQ8lQlnI/AAAAAAAAHzM/-1YwBYeUe-I/s800/DSCN0279.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-rac6tp-ikjo/UZsHWm2AACI/AAAAAAAAHzk/SzZtmBYno58/s800/DSCN0310.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-cQ6aMmdyixo/UZsHcdYifQI/AAAAAAAAHz0/lEWKk_Iv49g/s640/DSCN0316.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-xq4Dnj4tkhg/UZsHj_IgRoI/AAAAAAAAH0M/tso7ZSTFT_I/s640/DSCN0331.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-yZ129a7dxB0/UZsHkh4IPPI/AAAAAAAAH0U/uKSFv4udeFQ/s640/DSCN0333.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-Ot2wSPds6jk/UZsHj2B_LII/AAAAAAAAH0Q/4gHuO6k-7pg/s800/DSCN0365.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-QtMW3sH4gzg/UZsHrHB9aaI/AAAAAAAAH0k/oehD0uGb7BU/s512/DSCN0398.JPG?gl=PL)
Są ludzie...

(https://lh6.googleusercontent.com/-coRIx9KmWIg/UZsHcQ4hJ0I/AAAAAAAAHz4/rZZz0E48iWg/s512/DSCN0318.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-IuHJNcyNgK8/UZsHsBgLf3I/AAAAAAAAH0s/xMEwur915f0/s640/DSCN0402.JPG?gl=PL)

Wjeżdżamy znów na autostradę i mijamy po lewej  Ateny. Bramka autostradowa zapłacona, Korynt ze znanym nam już z poprzednich wakacji sławnym kanałem przejeżdżamy bez odwiedzin i już jesteśmy na Płw. peloponeskim.
Zatrzymujemy się żeby zalać benzyną motocykl. Od tej pory jakby wszyscy uparli się żeby zatrzeć niemiłe wrażenie o starym złodzieju ze stacji benzynowej i jego krześle.
Patrzę w mapę i zastanawiam się dokąd jechać. Podchodzi pani w średnim wieku i pyta płynną angielszczyzną czy może w czymś pomóc. Mówi tak dobrze że ledwo ją rozumiem a Wera na zakupach.
I pomogła. 
Pani zarządza kierunek Foinikouda z pięknymi plażami. Potem okaże się że wie co mówi.
Przecinamy cały półwysep Peloponeski, zjeżdżając jednocześnie z autostrady dla poprawy widoków.
To sprawdza się zawsze.

Autostrada jest męką do celu. Droga obok, natchnieniem podróżnika.

Znów są z nami: wieś grecka, wąskie, wyasfaltowane drogi łączące osady, ciche i wyludnione budowle typowo greckie, stare kościoły na wzgórzach, góry, owce, niewielki ruch samochodowy, gorący zapach lata wymieszanego z łąkami i gajem oliwnym, wyraźnie słyszalne w czasie jazdy cykady i … pragnienie. Konie stop!
Zatrzymujemy się na ryneczku małej górskiej mieściny przy jedynym tu chyba sklepie spożywczym.

(http://www.tdm.pl/media/files/f94a0a0d34de65887197bf4c9958907c.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/8de53961eb114d1de1d13765670032c7.JPG)

Wokół żadnego samochodu, ani psa, ani nawet cykad nie słychać. Wybrukowana równo uliczka oddaje nam swoje ciepło na spółę z gorącym stojącym powietrzem. Tylko jakiś pan siedzi w cieniu wysuniętej maksymalnie markizy, zamyślony nad butelką czegoś do picia. Nie, nie. Gapi się na nas z zaciekawieniem, ale na pewno był zamyślony zanim nahałasowaliśmy motocyklem. Machnąwszy prawą na powitanie, posyłam Werę po coś do picia.

Stoję, grzebię w GPS`ie, czekam i usycham a tej nie ma. Przecież to nie kolejka do kasy ją zatrzymuje… Po dłuższej chwili wychynęła z zakupami a za nią jakaś pani. Na dodatek rozmawiają zupełnie swobodnie jakby Wera znała język grecki od dziecka. Za nimi jeszcze jedna, nieco starsza pani też coś mówiła po … polsku!

Tak oto, zupełnie przypadkowo natrafiliśmy na panią, która wydała swoją córkę za Greka, ten przywiódł obie do swojej ojczyzny i chyba rozkochał w sobie do szaleństwa, bo mimo niewątpliwej bliskości, ani jedna ani druga na oczy morza nie widziała od pięciu lat. Tyle właśnie czasu spędzają w tej bądź co bądź spokojnej i urokliwej okolicy.
Dowiedziawszy się nieco nowinek na temat panującej zimą aury, opowiastek o życiu w górach, zrelaksowani i napojeni podążyliśmy dalej, ładnie się żegnając przedtem z paniami.

(http://www.tdm.pl/media/files/f967736896908924659b728452acf737.JPG)

Od tej pory długo jedziemy krętą drogą. Po lewej stronie skalna ściana na kilkaset metrów przytłacza swym ogromem, po prawej przepaść woła wzrok do siebie a na dole nitka połyskującej w nisko już świecącym słońcu, rzeki.

(https://lh5.googleusercontent.com/-wEEs8B2Ou1M/UZsfYgxTULI/AAAAAAAAH1M/kUruUrWQyVA/s434/20120619-184001_0001.jpg?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-8ODmfZNTzBM/UZsfYwoxH-I/AAAAAAAAH2E/b1sdwVCKJBM/s434/20120619-184001_0002.jpg?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-Ia3gxp9x3qM/UZsfYnwdpPI/AAAAAAAAH1Y/aYXmD4NuroI/s434/20120619-184001_0003.jpg?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-E3SaC9xsGnc/UZsfZ4oQJGI/AAAAAAAAH14/OouvXpGlQLw/s434/20120619-184001_0004.jpg?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-V6uVY26OlCY/UZsfaCN44kI/AAAAAAAAH1k/6apq7K5zI18/s434/20120619-184001_0005.jpg?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/--qXnu30kFfw/UZsfavZYqdI/AAAAAAAAH1o/eAayhwYiImU/s434/20120619-184001_0006.jpg?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-wZmE-_8v5ts/UZsfbCKf-XI/AAAAAAAAH10/xhRA2Y_rwp4/s434/20120619-184001_0007.jpg?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-84ufKAQ6adI/UZsfbVKSbmI/AAAAAAAAH2A/mzMPcZB6WJg/s434/20120619-184001_0008.jpg?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-2WHkaBB7K3o/UZsfbrkEvdI/AAAAAAAAH18/2YAQbNca0J0/s434/20120619-184001_0009.jpg?gl=PL)

Człowiek jest tak wielki jak jego czyny i tak mały jak on sam na tle natury.
Zjechawszy na sam dół w dolinę, prawie do poziomu morza, odnajdujemy miejsce wskazane przez miłą panią spotkaną na autostradzie.
Jej wskazówki doprowadzają nas do turystycznej miejscowości z motelami, hotelami, kwaterami pokojami i co kto sobie wymarzy do wynajęcia. O kemping też nie jest trudno. Chcemy nocować w jakimś domu, ale ceny zaczynają się od 60 Euro za dobę. W dodatku jest tam pościel, wygodne łóżko, prysznic z ciepłą wodą, aneks kuchenny z czajnikiem i inne udogodnienia, więc to nie na nasze wysublimowane potrzeby.

Koniec końców lądujemy na kempingu położonym nad samym morzem z piaszczysto kamienistą plażą, wśród cyprysów i wielkich jak człowiek kaktusów.

(https://lh5.googleusercontent.com/-_g2UJyJAMmI/UKDifGzMpiI/AAAAAAAAEyU/cLx9k8MCB_g/s640/2012-07-20%252019.02.54.jpg?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/4b240b854779c67ee175707c64d22762.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/c1b21b80155b034b7bf9685a8236a528.JPG)

Plaża.

(http://www.tdm.pl/media/files/56d229a77535a2b4f7eb73edf8d38c14.jpg)

(http://www.tdm.pl/media/files/b562dde9d21d29d8cf3af6c40b30a23b.jpg)

(http://www.tdm.pl/media/files/4edb24bc89bbc6cb0202174e750ddd0a.jpg)

Na kempingu jest budynek z kabinami prysznicowymi i WC, pralnią, jadalnią i wielkimi, niezamykanymi lodówkami i zamrażalkami. Kto chce przetrzymuje tam wszystko co może, musi albo tylko powinno być zimne, zamarznięte albo schłodzone. Nikt się nie myli, nikomu nic nie ginie, każdy wie czyje co jest. Nie wiem jak oni to robią.
Jest oczywiście parking, recepcja i mały lekko przydrogi sklepik czynny w wyznaczonych porannych godzinach.

(https://lh4.googleusercontent.com/-Ek5UW9XwlPg/UKDihNDz87I/AAAAAAAAEyc/wHwPictMkhg/s640/2012-07-21%252013.32.05.jpg?gl=PL)

Nie jest to jednak kłopot dla śpiochów, bo 400m od kempingu prosperuje całkiem dobrze zaopatrzony sklep.

(http://www.tdm.pl/media/files/f9ce2539026322addd59958ee7efe3d8.JPG)

Można tam kupić od konserw, przez świeże owoce, ser mleko, mięso i jajka po proszek do prania, mydło, środki owadobójcze, zapałki czy klapki a ceny nie odbiegają od średniej krajowej.
Właśnie na tym kempingu, po niezbyt ciężkich negocjacjach zakotwiczamy na trzy noce.
Cenę wyjściową z oficjalnego cennika 54 Euro za namiot, motocykl i dwie osoby, zmieniliśmy na 35 Euro z łatwością, jak tylko właściciel dowiedział się skąd jedziemy i dokąd i co nas pcha na przód. Oczywiście to cena za trzy doby.
Chyba zwyczajnie pomyślał że zwariowaliśmy i zlitował się. Pewno nie przestał się pukać w czoło jeszcze na następny i następny dzień.

Kto ma lepszy widok z okna?

(http://www.tdm.pl/media/files/3367e0deb373d12a3f817c3c966232ff.jpg)

Korzystając z okazji, po tysiącach przejechanych kilometrach nie raz w kurzu, pyle i brudzie, kupujemy wyżej nadmieniony proszek do prania i … osobiście psuję automat czasowy do włączania pralki kempingowej.
Puszkę z włącznikiem nafaszerowałem bilonem po 2 Euro, bo tylko takie się mieściły w automat i ... idę po pomoc.
Przywołałem miejscowego konserwatora, ten wydobył bilon i... wręcza mi … specjalne krążki do maszyny.
Nawet zapłaty nie chce za pomoc.
Pierzemy ciuchy motocyklowe po dwa razy. Pralka jakoś radzi sobie z tym w kilka godzin, które my beztrosko spędzamy rżnąc w karty i obżerając się owocami, popijając kawę z Armenii, nasłu****ąc wszędobylskich cykad.
Nie jesteśmy tu sami

(http://www.tdm.pl/media/files/47dac3dafa1e0539541955bf76c2fa23.jpg)

(http://www.tdm.pl/media/files/9d6ba434256249d169ca0b7f501dd10c.JPG)

Ze względu na temperaturę, suszenie ciuchów nie trwało dłużej niż pranie. Ograny przez Werę w karty, obżarty i opity arbuzem, z pachnącymi świeżością motociuchami idę schować świeżynki do namiotu. Od tej pory muchy już nas tak nie lubią. Zapach świeżości w pewnych warunkach może dać wiele radości.
Czas spędzamy na eksplorowaniu dna morskiego, jedzeniu, rozmowach, wieczornych spacerach po okolicy, zbieraniu muszelek i wyjątkowej urody kamieni, czyli robimy wszystko to co robią prawdziwi turyści.

(http://www.tdm.pl/media/files/22a71a77d7191e34e43b0c7a875c3e11.jpg)

Ktoś przyjechał tu salonową "Babcią" z Austrii...

(http://www.tdm.pl/media/files/b6bbefecf6375364a0274b3e8ef15ae3.jpg)

Poznajemy nawet bezimienną parę sąsiadów z namiotu obok. Przemili Grecy użyczają nam swoje rozkładane krzesełka. W zamian dostają po pysznym ciastku i tak nawiązuje się nić międzynarodowego porozumienia przedzielona jedynie barierą językową. Trzy dni na oddech. Sielanka w raju.

(http://www.tdm.pl/media/files/48d5cc21046473b5b8a647e360fa6604.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/6caddb60a0b03c5ea33c410a435f198b.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/0f21c1acb4c26f1c298ca9a8d4f3b9bd.JPG)

Do wyboru, do koloru.

(http://www.tdm.pl/media/files/0b5ab28a4750677143572314f119772f.JPG)


Dla dociekliwych: N36.80608 E021.80163
http://goo.gl/maps/SaMVu (http://goo.gl/maps/SaMVu)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 22, 2013, 10:24:10
 :deadtop4:

34.Foinikouda – Lagadin 22.07
117555-118349/794


(http://www.tdm.pl/media/files/8832ac932db087b641df9b7303594cc0.jpg)

Czy to od przebiegu czy może od temperatury i przebiegu, pęka poszycie kanapy. Oczywiście dla takiego motocykla to jak nowe ordery na klacie ruskiego generała. Szeroka taśma załatwia sprawę. Przed wyjazdem uzupełniamy zapas wody.

(http://www.tdm.pl/media/files/cabfb37471ee09bf5883b29919220ec3.JPG)

Wśród piękna przyrody, piaskowego wybrzeża i gór z bajki...

(http://www.tdm.pl/media/files/7210b5c96f481e4e4cd87b2a96429411.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/59bb243ef7162991125672bcd192943f.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/98f3df1496fd9a2503afd50680d5c553.JPG)

...znalazło się senne o tej porze miasteczko z dopiero co otwartą piekarnią.

(http://www.tdm.pl/media/files/757dc517455483950a5444bf718f8780.JPG)

(https://lh6.googleusercontent.com/-PTbkGvjb3x8/UZxkx-hiW3I/AAAAAAAAH2k/TkEnQqrOl5g/s640/DSCN0505.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-hPX6ZgPLyac/UZxk2qimqlI/AAAAAAAAH2s/7pgOSJi_MOA/s640/DSCN0506.JPG?gl=PL)

Z przyjemnością pałaszujemy po ciepłej bułce ze słodkim nadzieniem. Siedząc przy małym stoliku, można obserwować niespiesznie budzący się do życia cywilizacyjny fenomen.

(https://lh6.googleusercontent.com/-lBjqqAyxg7M/UZxk5QMgkkI/AAAAAAAAH28/P442oLkzBs8/s640/DSCN0508.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-h3X5g_wrXJ8/UZxk5mAJDxI/AAAAAAAAH24/iuDtWXTCV-U/s640/DSCN0510.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-H7r5NYYoWw0/UZxk-MiKIFI/AAAAAAAAH3E/ItzZFOeXR6M/s640/DSCN0511.JPG?gl=PL)

Pierwsi robotnicy z potarganymi włosami niosą narzędzia. Chuda, młoda dziewczyna w niebieskiej kiecce otwierająca drewniane okiennice swojego kiosku w tym samym kolorze.
Mały, rudy kotek bawiący się refleksem światła na chodniku z połyskującego znad drzwi fryzjera szyldu.
Osiołek ciągnący w znanym tylko woźnicy wózek z mlekiem. Sklepikarz zamiatający kurz spod wejścia do swojego sklepu. Przejeżdżający swoim starym Renault pan życzliwie machający przez otwarte okno pani idącej z pękiem kwiatów pod pachą. My mamy dodatkowo szczęście bo całą sielankę możemy oglądać zza zaparkowanej teraz przy samej piekarni TDM`ki.

(http://www.tdm.pl/media/files/a18f3aabe57ddbee68431b47b30198b4.jpg)

Jeszcze kawa na zimno i jedziemy.

(https://lh3.googleusercontent.com/-ylNOFpa-JPo/UZxlGdLdf_I/AAAAAAAAH3g/ot1qToxN4T0/s640/DSCN0541.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-0fnYpKdiHD0/UZxk_i5u1YI/AAAAAAAAH3Q/30kXkGrXDN8/s750/DSCN0513.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-OHyzUTqSA1U/UKDilh1I0lI/AAAAAAAAEys/_QT1mrqaY_I/s640/2012-07-22%252009.07.10.jpg?gl=PL)

Piękno Peloponezu na zmianę z upałem towarzyszom nam aż do Patry.

(http://www.tdm.pl/media/files/8490ecf991f1c7ab6da7f18d427c204b.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/626519410456ce66904d6d0e646dbe08.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/f5399b90deb5f03d4227b5443832a20c.JPG)

(https://lh6.googleusercontent.com/-PMbkFGhaUXY/UKDipa0wZxI/AAAAAAAAEy8/j5gtXENy3WU/s640/2012-07-22%252016.37.55.jpg?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-_cRYgzRoOEE/UKDirSdrBMI/AAAAAAAAEzE/YwTs8-G_Rmw/s640/2012-07-22%252018.50.09.jpg?gl=PL)

Tutaj w mieście Petra zjadamy smaczny kebap w przyulicznym barze zapijając lodowatymi napojami. Jest niedziela, więc i ruch niemrawy na ulicy, więc nawet nie nawdychaliśmy się spalin.

(http://www.tdm.pl/media/files/744fcfb36a752423202d622690c6b1bb.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/9ab9648c1b0848f12f3b0b288fbbee52.JPG)

Luzik...

(http://www.tdm.pl/media/files/a968463d9176dde63e66d7fa46a12745.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/df7d3591d9bc56be27c600a96927958c.JPG)

Teraz najedzeni, po raz drugi w życiu wjeżdżamy TDM`ką na 800 mln. Euro. Tyle właśnie kosztowała Unię Europejską i rząd Grecji budowa ponad dwukilometrowej długości mostu Rion-Antirion łączącego Peloponez z resztą tej krainy.

(http://www.tdm.pl/media/files/4402c0bc73122c598cf9306a662e3a82.JPG)

Most jest największym wiszącym mostem na świecie. 8 sierpnia 2004 roku przebiegła mostem Irena Szewińska w sztafecie z pochodnią olimpijską a teraz jedziemy my na TDM`Ce. Nieźle, co? To moim zdaniem jeden z niewielu tworów ludzkiej ręki naprawdę wart zobaczenia, przejechania i tych marnych 1,9 Euro na bramce.
Z obu stron widoki są zachwycające a sam most w czasie jazdy nie ogranicza widoczności barierami czy innym zabezpieczeniem.

(http://www.tdm.pl/media/files/229e704770dc7cfc85376ad3054d7452.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/7ecf2c6b75aa6cfd3dfebcfa5440f590.JPG)

Na stacji benzynowej wpadł mi do głowy pomysł żeby już nie dręczyć południowej Albanii swoją facjatą i pojechać do omijanej skrzętnie do tej pory Macedonii. Krótkie mediacje z Werą i jedziemy.

(http://www.tdm.pl/media/files/4992d1e1a6bd366c812013ab49da87c8.JPG)

Po drodze zatrzymujemy się na kawę nad jeziorem, kryjąc się w cieniu.

(https://lh5.googleusercontent.com/-q7I4ZAKa7rA/UKDinlqCtTI/AAAAAAAAEy0/EqgHX2eT8dk/s640/2012-07-22%252014.24.49.jpg?gl=PL)


Do Albanii wjedziemy tym razem od wschodu.
Tym czasem, minąwszy wzgórza z przeogromnymi połaciami pól obsadzonych kukurydzą, wiecznie podlewanymi z armatek wodnych docieramy do granicy z Macedonią. Przed wjechaniem na teren tej krainy kupujemy z głodu a braku innej alternatywy (niedziela) puszkę z zimnym napojem.
Z początku mizerna, zwykła jakaś taka i powszednia Macedonia, już po kilkunastu kilometrach od Grecji jawi się pięknem swych gór, mnogością zakrętów, przełęczą zwieńczoną tęczą po niedawnej ulewie, ciasnym i nieprzerwanym sznurem Macedończyków w samochodach ciągnących po weekendzie do domu.

W Bitoli, mieście położonym na południu Macedonii w czasach bizantyjskich zwanym Pelagonią, razem z naszym GPS`em, kompletnie gubimy się tuż po przekroczeniu rzeki Dragor. Tak więc jeździmy w koło zwiedzając małe, wąskie na jeden samochód uliczki z pokrzywionymi przez czas bramami, oknami przy samym chodniku i zaparkowanymi na zawsze, starymi samochodami jeszcze z epoki  Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii.

Koniec końców przestaję wlepiać wzrok w ekran ogłupiałego GPS`a i jedziemy na węch, na czuja, intuicję. Z takim przewodnikiem wystarczy pięć minut dojazdówki po okolicznych zabudowanych wzgórzach do rzeki, przeprawa przez spore skrzyżowanie chaosu z bałaganem, mieszankę ludzkiej masy przeplecionej autami i już jesteśmy na właściwej drodze nad jezioro Ochrydzkie. Po drodze szukam bankomatu, o który wcale nie tak łatwo tutaj.
Za miastem Bitola zaczynają się kręte, górskie odcinki równego asfaltu. Mimo lekkiego zmęczenia, potrafimy jeszcze odczuwać przyjemność z jazdy po takich drogach, więc ja składam się w każdy zakręt korzystając maksymalnie ze swojego nikłego doświadczenia a Wera, przyzwyczajona do tego w tym samym czasie gmera w swoim telefonie szukając najlepszych kawałków Black Sabat.
Jedziemy tak od miasteczka do wsi i znów do miasteczka aż docieramy do celu.
Celem jest miasto Ochryda wpisane w 1980roku przez UNESCO na listę światowego dziedzictwa razem z Jeziorem Ochrydzkim, będącym częścią naturalnej granicy między Macedonią a Albanią.   

Pierwsza rzecz, jaka rzuca się w oczy po wjeździe do miasta to oczywiście upragniony bankomat. Teraz jesteśmy niezależni. W samym mieście można spać w hotelu, wynajętym apartamencie, kwaterze prywatnej, ośrodku wczasowym, nad jeziorem, bliżej centrum, na uboczu, czyli gdzie kto chce. Miasto zdominowane jest przez branżę turystyczną i tylko małe, oddalone od głównych arterii osiedla obnażają swoją prawdziwą naturę zaniedbanych, niskich, ciasno upchanych budynków z odpadającym gdzieniegdzie tynkiem, starymi, brukowanymi uliczkami, wykrzywionymi przez ząb czasu kamiennymi krawężnikami. Urokliwe to miejsce, choć skrywa raczej ubóstwo niż skansen pielęgnowany przez mieszkańców ku uciesze turystów.
Nie jesteśmy skorzy do przebywania w aglomeracji nawet tak przyjaznej i ciekawej jak Ochryda, więc kierujemy się wzdłuż linii brzegowej jeziora na południe. I tu jednak napiera na nas nieprzerwana kakofonia apartamentów, willi, kwater, hoteli i pensjonatów. Ich szyldy niemal wyskakują na drogę, przesłaniając widok.

Cóż, lipiec. Nawet pobliskie pole namiotowe wchłonęło w siebie tyle namiotów i ludzi, że nasz na pewno by się nie zmieścił bez ingerencji w konstrukcję namiotu niedoszłych sąsiadów. Wracamy więc do budynku o nic nie mówiącej nazwie „Villa Ruban” w miejscowości Lagadin.

(https://lh4.googleusercontent.com/-E-Bbt7ylWi0/UZx8OF8XpJI/AAAAAAAAH5E/9vcYDKtJU3M/s740/DSCN0636.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/8cd3cbad32a2e013cec15649c0f53b98.jpg)

Jej właścicielem jest poliglota i człowiek renesansu, mający coś do powiedzenia na każdy temat i w wielu językach Albańczyk. Do pomocy przy interesie ma swoją żonę i syna. „Villa Ruban” to zupełnie nowy, otynkowany na biało, dwupiętrowy budynek z balkonem w każdym pokoju. W środku panuje kojący chłód zapewniony przez nowiutki system klimatyzacji i kamienną posadzkę.

(http://www.tdm.pl/media/files/6c1f438d0ae124a63ff116c164c887c1.JPG)

Jasno-brązowe, niemal kremowe skórzane fotele w recepcji, doskonale komponują się ze złamaną bielą ścian udekorowanych grafiką o tematyce wody. Wszystko jest czyste, schludne i pachnące nowością. Klucz otrzymany od żony właściciela, prowadzi nas po marmurowych schodach na pierwsze piętro do narożnego pokoju. W środku skromnie ale czysto, świeżo i pachnąco jakbyśmy byli pierwszymi w historii tego budynku gośćmi.

(http://www.tdm.pl/media/files/d80bd014ea441443086f574be3eb1c9e.jpg)

Wielkie wygodne łóżko na ¾ pokoju, na łóżku po wojskowemu ułożone ręczniki z haftem ze splątanych ze sobą liter VR, zawieszony pod sufitem klimatyzator, mały telewizor z pilotem stojący na zabudowanej lodówce, podłoga z paneli, łazienka z kabiną prysznicową, umywalką i tronem.
Mocno przeszklone drzwi prowadzą na taras z wysuniętą markizą, teraz nieco przesłaniającą panoramę spokojnego turkusowego jeziora, albańskich gór blado zaznaczających swój ogrom na horyzoncie i błękitnego nieba pokreślonego gdzieniegdzie rozszarpanymi, pierzastymi cirrusami. Są tak białe jak biała może być biel. To wszystko dostaliśmy we władanie na dwa dni po krótkich negocjacjach za około 35 Euro. Motocykl stoi przy samym wejściu.

Po orzeźwiającej kąpieli w bieżącej wodzie idziemy na kolację do budynku obok, widocznego z tarasu. Tutaj zamawiamy endemiczną rybę, nieco podobną do szczupaka, ale z zębami jak stąd do tamtąd. Pycha.

(https://lh3.googleusercontent.com/-NnqouMykVRg/UZxlQM6yorI/AAAAAAAAH4E/0x7IVfkp9As/s640/DSCN0609.JPG?gl=PL)

Z pełnymi brzuchami, już oswojeni z luksusem kamiennej recepcji i czystej pościeli w pokoju, po obejrzeniu zachodzącego słońca i z poczuciem dobrze spędzonego czasu idziemy spać.

(http://Dla dociekliwych: N41.04506 E020.80366
[url=http://goo.gl/maps/PdEIL]http://goo.gl/maps/PdEIL[/url])
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 25, 2013, 08:56:56
 :deadtop4:

35/36.Lagadin-Lagadin 23.07
118349-118442/93


Wcale nie o świcie, za to z poczuciem że za chwilę trzeba zwinąć namiot, otwieram oczy. Oczywiście to tylko przyzwyczajenie.
Jedziemy do Ochrydy zatankować motocykl. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, ale jedziemy bez bagażu. Motocykl prowadzi się jak dziecięcy rower i sam wchodzi i wychodzi z zakrętów.

(https://lh6.googleusercontent.com/-tTBAgeQAmts/UZx8QPzdcQI/AAAAAAAAH5Q/uGD6bJVN29E/s800/DSCN0657.JPG?gl=PL)

Po śniadaniu skrzętnie korzystam z tego faktu , jadąc wzdłuż wschodniego brzegu jeziora aż do granicy z Albanią.

(https://lh6.googleusercontent.com/-iLQ--tLUmoM/UZx8Ul1HUUI/AAAAAAAAH5g/uirjhf1r6-A/s640/DSCN0661.JPG?gl=PL)

Nieco dalej od wszelkich ośrodków wczasowych Macedonia pokazuje swoje piękno w całej krasie. Wąska droga raz pnie się pod górę, to znowu meandruje w dół i tylko sporadycznie pozwala jechać na wprost. Niemal cały czas po prawej widać błękit jeziora z wysepkami, rzadkimi łodziami rybaków czy wędkarzy.

(https://lh3.googleusercontent.com/-UVbtop3PY2M/UZx8TzazARI/AAAAAAAAH5c/vAhzsijmHFM/s512/DSCN0667.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-4YBaL4wzxSw/UZx8VtTu0GI/AAAAAAAAH5o/ZX5UoQsjpWM/s800/DSCN0676.JPG?gl=PL)

Spowalniają nas tylko właśnie te widoki, sporadycznie doganiane autokary albo osły czy krowy grzejące swoje grzbiety na środku drogi.

(http://www.tdm.pl/media/files/4d34aea99c6d073d99dcd84227217d03.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/3dc989c324b49db0b33b62d4046ea10f.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/1c3ea951e54f0d0039fe6306d8f3b17b.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/5b90b2eea9b480b6f39cc05111bfa868.jpg)

Tego dnia jedziemy jeszcze raz do Ochrydy żeby zobaczyć górującą nad miastem fortecę i starą cerkiew usytuowaną na szczycie cypla.

(https://lh6.googleusercontent.com/-I7BgvYP94sc/UZxlRB_Zj2I/AAAAAAAAH4M/7w4teSjwuJo/s640/DSCN0619.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-Gm2H9MpTq6Y/UZx8JjsRUYI/AAAAAAAAH4w/fDB8H7cjaxA/s640/DSCN0625.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/34bb472b1d000a822f5021071fe1ac6b.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/f382d7b4b0b41002d48a70c6d42a6568.JPG)

Ku uciesze Wery nie dojeżdżamy tam podziwiając zabytki z bezpiecznej odległości.

(https://lh4.googleusercontent.com/-ktTxgs_5hpI/UZx8Jno9yCI/AAAAAAAAH40/CkeLDdu5444/s512/DSCN0632.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/7caf7496dcdcbca3454ef913536cfdeb.JPG)

(http://www.tdm.pl/media/files/c23c7305d2d60356090e82625de73fb4.JPG)

(https://lh3.googleusercontent.com/-h-Oi-yyA5gk/UZx8c2O_LOI/AAAAAAAAH6E/8H4dLLVNmKw/s580/DSCN0699.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-1dEmCioQ694/UZxlS2KxdkI/AAAAAAAAH4U/qbq6xTMHUC0/s720/DSCN0620.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-iArThTGIHdc/UZx8JwT9l6I/AAAAAAAAH44/OkZgEFCqQlw/s640/DSCN0626.JPG?gl=PL)

Spacerujemy też po czymś w rodzaju aglomeracji plażowej z plażami właśnie, z miejscem do gry w siatkówkę, torem kartingowym, knajpkami i jadłodajnią, przystanią jachtową, wypożyczalnią rowerów wodnych, skuterów i innych urządzeń.

(https://lh3.googleusercontent.com/-nE-QD7XAJY0/UZx8dMp6rGI/AAAAAAAAH6I/IlNiFVbEi74/s720/DSCN0680.JPG?gl=PL)


Na samym brzegu jeziora w pewnym oddaleniu od powyższego, czeka nas mała przekąska w restauracji hotelu usytuowanego przy głównym deptaku. W środku klimatyczna muzyka i mgiełka wodna puszczana w pewnych odstępach czasu z instalacji nad stolikami, pozwala zjeść w przyjemnej atmosferze nie myśląc o skwarze panującym na zewnątrz.

(https://lh6.googleusercontent.com/-ZOCVdHd5nHQ/UZx8cisnJrI/AAAAAAAAH6A/EX7VcDXKJDs/s512/DSCN0679.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-X3cOLC4d4Eo/UZx8X4i1aLI/AAAAAAAAH5w/YzR9Sd5xVrU/s512/DSCN0678.JPG?gl=PL)

Po pysznościach w restauracji przejażdżka po starej części miasta, zakup arbuza i lodów.

(http://www.tdm.pl/media/files/c39e1ee48e07bb28c4f00c5eac07c52a.JPG)

Z całym tym inwentarzem jedziemy do swojego pokoju w willi. Lody do lodówki i już biegniemy na drugą stronę ulicy wykąpać się w jeziorze. Woda może nie tak klarowna i czysta jak w J. Sevan w Armenii, za to cieplejsza przynajmniej o piętnaście stopni i nie traci się czucia w członkach po minucie pływania.

(https://lh3.googleusercontent.com/-LZdNIz8su1Q/UZx8lL_WGgI/AAAAAAAAH6k/b9yaNVyTvN4/s640/DSCN0729.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-EILHQErzwBY/UZx8jAjPTtI/AAAAAAAAH6Y/7-2t5Nov8Yo/s800/DSCN0707.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-XosPg3cCHHg/UZx8e_OxyAI/AAAAAAAAH6Q/NBSyfavqpyA/s512/DSCN0706.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-6wmzMiGcijI/UZx8ly6A1lI/AAAAAAAAH6o/AF0LvVNd374/s640/DSCN0732.JPG?gl=PL)

(http://www.tdm.pl/media/files/28c860e02488efdd02dc420772663bb6.JPG)

Kolacja, piesza wędrówka wzdłuż brzegu,...

(https://lh6.googleusercontent.com/-y91SK_j7-BQ/UZx8ntun1mI/AAAAAAAAH6w/tb4JpHnnZKI/s640/DSCN0734.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-c5zoj8UJheA/UZx8uh1svJI/AAAAAAAAH7I/uompdd63BUc/s640/DSCN0741.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-Hbl9WWqxJwc/UZx8sryEK3I/AAAAAAAAH64/Iwg0nKbq-o4/s640/DSCN0743.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-89Xk6NjEEd0/UZx8xSEj22I/AAAAAAAAH7Q/PE84fhdR3-s/s640/DSCN0746.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-QJY5SBIBgRQ/UZx81gbi58I/AAAAAAAAH7Y/Vajxa40LlRg/s800/DSCN0755.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-EEE2SU4J2rA/UZx83xKMSKI/AAAAAAAAH7o/IBIhio8_RGw/s640/DSCN0762.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-Isj6tfzdJ0M/UZx88-m7pQI/AAAAAAAAH74/vRUlhx9txJo/s640/DSCN0766.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-6LCK7I18fJo/UZx9A9qVNYI/AAAAAAAAH8A/gUaGosXgF-8/s640/DSCN0769.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-S6xykEXVvWA/UZx9B6jbaKI/AAAAAAAAH8I/SPFGWLWlR_4/s640/DSCN0770.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-Lm4xnpc4fEI/UZx9C7V9OGI/AAAAAAAAH8Q/_JHtVwk_0KM/s640/DSCN0772.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-8bygg-n-TWQ/UZx9F1bvnCI/AAAAAAAAH8Y/bCnS2EKo-dI/s640/DSCN0778.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-R1cQvTnUlaE/UZx86pn44yI/AAAAAAAAH7w/AI7rPpV59Jw/s800/DSCN0764.JPG?gl=PL)

...małe zakupy w miejscowym sklepiku i późnym wieczorem kończymy dzień karcianą rozgrywką w Makao na tarasie opychając się wszystkim co kupiliśmy w dzień.

Dla dociekliwych: N41.04506 E020.80366
http://goo.gl/maps/OdOFl (http://goo.gl/maps/OdOFl)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 25, 2013, 17:27:23
 :deadtop4:

37.Lagadin-Shkoder 24.07
118442-118703/269


Jest dosyć wcześnie. Rześkie powietrze napawa optymizmem. Kręcimy się po pokoju zbierając wszelkie bambetle do bagażu i sprzątając po sobie.
Znów zapakowany po uszy motocykl zostawiamy na terenie willi i idziemy obok na śniadanie, żeby wydać resztę macedońskiej waluty.

(https://lh4.googleusercontent.com/-Fe8RqM4vvcE/UKDi3eCS9WI/AAAAAAAAEz0/z8VqCZLQFxo/s640/2012-07-24%252007.47.02.jpg?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-jR8z-U3w3Xk/UaDEXoWJGjI/AAAAAAAAH80/g_dyx3A8Fto/s629/2012-07-24%252011.39.30.jpg?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-YhU5TpkCglE/UaDEnDkWJCI/AAAAAAAAH9U/nW9pt0MZCCc/s512/DSCN0781.JPG?gl=PL)

Nie do końca się udaje, więc na stacji benzynowej u wylotu z Ochrydy, zamieniamy to co zostało na benzynę.
Granica Macedońsko-Albańska to formalność i trwa kilka minut. Jesteśmy w Albanii. Tą krainę kontrastów do tej pory przejeżdżaliśmy zawsze wybrzeżem. Nadszedł czas na góry w głębi kraju.
Odcinek drogi E-852 łączący Macedonię ze stolicą Albanii to właściwie nieprzerwane pasmo zakrętów dobrym asfaltem. Jadąc tą drogą, nie raz można zobaczyć przepaść po prawej i po lewej stronie drogi jednocześnie i jadąc po samej grani oglądać inne szczyty z góry.
Przedtem spotykamy pierwszego miejscowego.

(https://lh6.googleusercontent.com/-D7PYvbu2fO0/UaDEidBozzI/AAAAAAAAH9M/dPzkNkWkXJY/s640/2012-07-25%252008.48.53.jpg?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-qO1IuvNtQ_Y/UKDi5aKss0I/AAAAAAAAEz8/NyfUdBDrzlA/s640/2012-07-24%252011.33.25.jpg?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-QHH9PepVrwA/UKDi8ZQnMnI/AAAAAAAAE0E/udu96ncJTeo/s640/2012-07-24%252011.40.28.jpg?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-aHkd0Okm1KE/UKDi_91lExI/AAAAAAAAE0M/vkjU6y_G148/s640/2012-07-24%252011.42.13.jpg?gl=PL)

Zakręty, widoki i zakręty.

(https://lh6.googleusercontent.com/-lUxG4OYosMc/UaDEpq1HEVI/AAAAAAAAH9k/YxZkavLp0k0/s720/DSCN0786.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-pERgNibeAUY/UaDEohmfIJI/AAAAAAAAH9c/1zMVqjjay5s/s800/DSCN0787.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-2DG7i7qyU00/UaDErkvKRZI/AAAAAAAAH9w/JZMn81u2XFY/s800/DSCN0788.JPG?gl=PL)

Fetysz albański, bunkry:

(https://lh4.googleusercontent.com/-tFew-CxZfgI/UaDEr8hk63I/AAAAAAAAH90/xbufyMYgjrE/s548/DSCN0792.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-8Tv5jM9qPuM/UaDEuK4XmEI/AAAAAAAAH98/XAtpUHIonxk/s800/DSCN0793.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-LTNCgiD40pU/UaDEyYCZYqI/AAAAAAAAH-M/hMU8Oa9841Q/s800/DSCN0799.JPG?gl=PL)

https://lh3.googleusercontent.com/-GsKjEFFpsu8/UaDEz_2PhSI/AAAAAAAAH-U/R-DgOsIvdZg/s800/DSCN0803.JPG?gl=PL

(https://lh4.googleusercontent.com/-JV_YxUHOIIw/UaDE2uDB-uI/AAAAAAAAH-c/212_AMuqi9k/s800/DSCN0805.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-mHDSfJ9MhUY/UaDE4_rdf8I/AAAAAAAAH-o/YO0Noj8toRI/s800/DSCN0806.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-k2swQYwx-xI/UaDE5tdkg2I/AAAAAAAAH-s/Z03d57GJI5c/s800/DSCN0807.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-QunorWPqtrQ/UaDE7bUUgDI/AAAAAAAAH-0/nUM_DSCfE4c/s800/DSCN0808.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-pkMXx58-4Q4/UaDE99h3pjI/AAAAAAAAH_A/zTUNANI-55M/s658/DSCN0810.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-Dr3GL9rowKg/UaDE-gXOskI/AAAAAAAAH_E/mXhhdKYyXgM/s800/DSCN0811.JPG?gl=PL)

Ludzie tutaj jeżdżą czym się da.

(https://lh3.googleusercontent.com/-1EIDEd2pkrU/UaDE_q4QUgI/AAAAAAAAH_M/rKLqcmgFBTs/s512/DSCN0813.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-_J6nKWFZDbI/UaDFKhXkekI/AAAAAAAAIAE/L_tkIouFnX4/s512/DSCN0822.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-M2nV8WvJ9-8/UaDFCwzI6SI/AAAAAAAAH_c/ZpaEkmyELG0/s800/DSCN0814.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-l8F2nB-Knr4/UaDFCghzhFI/AAAAAAAAH_Y/_79JSayCdz0/s471/DSCN0816.JPG?gl=PL)

Targ przy drodze.

(https://lh4.googleusercontent.com/-jRzQw8MdR3U/UaDFDjppj8I/AAAAAAAAH_k/YhXk_0AVRRw/s800/DSCN0817.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-4IfzuwEIdAY/UaDFGBr-u2I/AAAAAAAAH_s/JfyRYvzZFMQ/s800/DSCN0818.JPG?gl=PL)

Jakiś inżynier postawił słupy wysokiego napięcia na środku jeziora albo jezioro powstało z zaskoczenia.

(https://lh3.googleusercontent.com/-fMSZQlu5sHs/UaDFHosAAzI/AAAAAAAAH_0/nVrEk4XlKMg/s800/DSCN0820.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-o3_iyAx941k/UaDFIh4ILMI/AAAAAAAAH_8/dAKqArnSjIU/s512/DSCN0821.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-f2ygrX4pcPE/UaDFNtX-MMI/AAAAAAAAIAM/kZXPrlE18uE/s512/DSCN0824.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-n0TKPZhnTqQ/UaDFOYBCSAI/AAAAAAAAIAU/Gyowk3Z7pnA/s683/DSCN0826.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-ZkW_xZTOKiQ/UaDFSObzOcI/AAAAAAAAIAc/1u4Xn7Wg0QM/s640/DSCN0827.JPG?gl=PL)

Stara fabryka straszy pustką.

(https://lh3.googleusercontent.com/-3CcjSFQT8R4/UaDFVeFJy3I/AAAAAAAAIAs/nIJaB8L1BHk/s800/DSCN0831.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-dTgPipam-9E/UaDFWeMepzI/AAAAAAAAIA0/tMgoGv4zAsA/s800/DSCN0833.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-Dm77bJdNpiw/UaDFa3Amr1I/AAAAAAAAIA8/rmIc0u8lieI/s733/DSCN0835.JPG?gl=PL)

Tędy jeździł pociąg do fabryki.

(https://lh5.googleusercontent.com/-IPTAsmhQQ-Q/UaDFcDaEnWI/AAAAAAAAIBE/CmoEu7TA5pk/s800/DSCN0836.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-Aw9zhtwm2c8/UaDFc3zQBnI/AAAAAAAAIBM/shbC6UBVCJ0/s640/DSCN0837.JPG?gl=PL)

Znów zakręty.

(https://lh3.googleusercontent.com/-YSKAMKkZvPI/UaDFg3Kf7OI/AAAAAAAAIBY/g_bNm9WFeIU/s800/DSCN0838.JPG?gl=PL)

Ludzie są tu przyjaźnie nastawieni do obcych.

(https://lh6.googleusercontent.com/-6I8OVsA56Z8/UaDFhUiM7UI/AAAAAAAAIBc/jVycUIgl0Bs/s500/DSCN0843.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-UQaRIsNF7P4/UaDFhxyCeYI/AAAAAAAAIBk/oxEF7i_AEf8/s800/DSCN0842.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-KCIXInBYRZM/UaDFotFB9KI/AAAAAAAAIBw/qj6Vi9eC6AA/s640/DSCN0846.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-RgJ1usLWDLA/UaDFpOG03nI/AAAAAAAAIB4/78Td-iazvQI/s640/DSCN0847.JPG?gl=PL)

Sklep

(https://lh5.googleusercontent.com/-sbcLwQ_1Gp4/UaDFpvyaY5I/AAAAAAAAIB8/FNT7patBI-Q/s640/DSCN0850.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-Zz57FSbk3LQ/UaDFv9YHdjI/AAAAAAAAICE/KY0EqQjIOXs/s640/DSCN0851.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-FxqnJCHVlUk/UaDFxAluqlI/AAAAAAAAICU/Bi3P_Qbabfc/s640/DSCN0855.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-BzDUzF7_SKk/UaDFxF2DLNI/AAAAAAAAICQ/AGeLqelAbzQ/s512/DSCN0857.JPG?gl=PL)

A tutaj swój człowiek, tyle że bez silnika.

(https://lh3.googleusercontent.com/-0hNBsQWOj5o/UaDF0o5A9lI/AAAAAAAAICc/jkT3hfuW8XU/s512/DSCN0861.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-vupQsWVHRj4/UaDF4nu9n8I/AAAAAAAAICs/netU0AMGXZ8/s720/DSCN0862.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-GhpcHMyQZvY/UaDF5zwu-yI/AAAAAAAAIC0/n1heSeCe2iw/s640/DSCN0867.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-Dx-7n46uCwI/UaDGDK0CdgI/AAAAAAAAIDM/DfU61yF5tkY/s640/DSCN0879.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-W35OXQF3hNU/UaDGC7sIVHI/AAAAAAAAIDI/_NNtmH-piio/s800/DSCN0882.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-yDUemajBFH0/UaDGKqALKXI/AAAAAAAAIDc/tMGSFnrrLiM/s640/DSCN0883.JPG?gl=PL)

Zatrzymujemy się na opuszczonej stacji benzynowej.

(https://lh3.googleusercontent.com/-mMMGQrASr5s/UaDGKdyFZwI/AAAAAAAAIDY/ELkIOAgFnUk/s576/DSCN0884.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/--2wUYWGIBsc/UaDGMqUxclI/AAAAAAAAIDk/fk9rW0_aMrk/s640/DSCN0886.JPG?gl=PL)

W środku, za szkłem stoi pół samochodu.

(https://lh5.googleusercontent.com/-543Cbp4XzYY/UaDGTK9cAWI/AAAAAAAAID4/V7oKWxmSe2c/s640/DSCN0889.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-Rx2vccT9WwE/UaDGS_i6DvI/AAAAAAAAID0/9dmNPH8aLMY/s640/DSCN0892.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-dsBV90L6xGY/UaDGTVS0W-I/AAAAAAAAID8/AcQaihWlVog/s800/DSCN0896.JPG?gl=PL)

Jedziemy dalej przez większe i mniejsze miejscowości.

(https://lh6.googleusercontent.com/-2R5gd2GmHSk/UaDGXHWJRBI/AAAAAAAAIEM/jXQ66LjxAeg/s635/DSCN0900.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-HnToO-QRqh4/UaDGXDZNFDI/AAAAAAAAIEI/ZwR4A4xYvc0/s426/DSCN0904.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-onzOhqwh_oc/UaDGZtvfSrI/AAAAAAAAIEU/iX4J6aWCiTQ/s799/DSCN0905.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-IsF1Z5YQaak/UaDGc06Ck_I/AAAAAAAAIEg/3DzzBPrTGng/s800/DSCN0906.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-3QoKr2Lh81Q/UaDGdO2r37I/AAAAAAAAIEk/jH0PuEwr_DQ/s512/DSCN0907.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-cK3XZEmjWcU/UaDGjCYha5I/AAAAAAAAIEs/OsEaQSlcA34/s640/DSCN0909.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-nN5_Cr6setA/UaDGkSUVt2I/AAAAAAAAIE0/bRJk7j2W2_U/s558/DSCN0912.JPG?gl=PL)

Zaczynają się znów góry.

(https://lh5.googleusercontent.com/-IdqQtSIxPUM/UaDGlMTADgI/AAAAAAAAIE8/iQ8l_fdu-x0/s640/DSCN0914.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-OMsPT8ok8vA/UaDGo0wTjpI/AAAAAAAAIFE/ujPFkzek94M/s800/DSCN0917.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-Jvq3SbA2jSM/UaDGqf2sbAI/AAAAAAAAIFM/dQxQL2BF__g/s798/DSCN0920.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-vUI5LT-K-vk/UaDGtIF8GTI/AAAAAAAAIFU/pDlk-xsKRns/s640/DSCN0922.JPG?gl=PL)

Fabryka "z lotu ptaka"

(https://lh4.googleusercontent.com/-EItnDZj7JSM/UaDGzMKHHsI/AAAAAAAAIFg/4gSQI6o_ucI/s640/DSCN0927.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-R1604StIOPk/UaDGzz8vP4I/AAAAAAAAIFo/SqquwRuWYws/s640/DSCN0928.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-FOUMYx1KFQM/UaDG0E2Ba9I/AAAAAAAAIFs/xapfx2rlL0U/s800/DSCN0929.JPG?gl=PL)

Jesteśmy coraz wyżej.

(https://lh3.googleusercontent.com/-MVEYKgehjNw/UaDG4ugoZCI/AAAAAAAAIF0/pDSX_QKGRbc/s668/DSCN0930.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-4d871YXtosQ/UaDG7O24Y7I/AAAAAAAAIGA/__rvd0TOsiY/s640/DSCN0935.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-exkSxs84ukI/UaDG7d2EMqI/AAAAAAAAIGE/Z_xBXASc3vE/s640/DSCN0939.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-VnqTtUajZsc/UaDG-E9HjMI/AAAAAAAAIGM/rFV1XdnGwHs/s800/DSCN0940.JPG?gl=PL)

Dzieci robią tutaj wszystko to co dorośli i nie ma taryfy ulgowej.

(https://lh6.googleusercontent.com/--GtUpvpF_98/UaDG-xj6DsI/AAAAAAAAIGY/YheOsYEFgYc/s424/DSCN0943.JPG?gl=PL)

Kontrasty.

(https://lh5.googleusercontent.com/-JITKRsaQzR8/UaDHBaUbcZI/AAAAAAAAIGk/FYejjZ7z6Dw/s669/DSCN0945.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-98lHbB3rJO4/UaDHEP-w29I/AAAAAAAAIGw/rMn8h1g_Kj4/s585/DSCN0959.JPG?gl=PL)

Dopiero przed Tiraną droga się wypłaszcza i cywilizuje. W mieście sprawnie pokonujemy kilka zatorów, trochę zapchanych skrzyżowań i szerokich ulic szczelnie wypchanych Mercedesami.

(https://lh5.googleusercontent.com/-7-2df0GwTiY/UaDHdfFbyrI/AAAAAAAAIIM/A0NFnrB-05A/s640/DSCN0979.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-tWvS62E-wSw/UaDHmdIrJoI/AAAAAAAAII4/_a1--UQdjNg/s654/DSCN0990.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-D9jy9R31mAQ/UaDHERVJLVI/AAAAAAAAIG0/ay1A6oZuHvQ/s588/DSCN0962.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-j-DlbDK0pxc/UaDHFkkoDRI/AAAAAAAAIG8/1MAJknl7FjQ/s512/DSCN0964.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-3qLWG0f7aF0/UaDHK2tR6BI/AAAAAAAAIHM/3UbY1AnaPlA/s800/DSCN0966.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-xNWatwtJrO4/UaDHNQPpOvI/AAAAAAAAIHU/PuJ7HS-LbA0/s640/DSCN0967.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-Q40LgEyRuhE/UaDHJ4JeUEI/AAAAAAAAIHE/vB2BnPqApCE/s512/DSCN0968.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-aBOffUJZpig/UaDHODJAmdI/AAAAAAAAIHc/L_LMSDDP-OY/s677/DSCN0970.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-pWAsGlyJlY4/UaDHQ4h2TwI/AAAAAAAAIHk/4zEKpK-Pzek/s512/DSCN0971.JPG?gl=PL)

W korku można zobaczyć takie widoki.

(https://lh4.googleusercontent.com/-Q196NrFUTRM/UaDHrlqhtMI/AAAAAAAAIJU/KGcg9ampmio/s800/DSCN0992.JPG?gl=PL)

To już przedmieścia.

(https://lh6.googleusercontent.com/-lo8JB5YpEzo/UaDHVEh5MKI/AAAAAAAAIHs/La5P9V62kb8/s640/DSCN0974.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-uXYcr6bezrQ/UaDHXQUVg9I/AAAAAAAAIH0/pekEfNBZmwY/s640/DSCN0976.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-EYlNyTD8g9M/UaDHa9r0OrI/AAAAAAAAIH8/sM41HVvKQjE/s640/DSCN0978.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-CsN5_qny2Fw/UaDHb_PrMhI/AAAAAAAAIIE/vSM6lAWts-Q/s478/DSCN0982.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-mGtAZNPnKMw/UaDHfV0kkoI/AAAAAAAAIIU/eNcyBMD8V54/s512/DSCN0983.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-AdU8d0hyMMM/UaDHglnQwXI/AAAAAAAAIIc/3APzXOFGa_g/s512/DSCN0984.JPG?gl=PL)

Zaczyna się chmurzyć.

(https://lh5.googleusercontent.com/-wMQzblWj7Go/UaDHjWxrg0I/AAAAAAAAIIk/LCszjL-iwJ4/s720/DSCN0985.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-Uo36UZ6v7f4/UaDHmAW8ffI/AAAAAAAAII0/Zco_txKwmKI/s800/DSCN0989.JPG?gl=PL)

Za Tiraną wypadek i wielokilometrowy korek. Każdy musi popatrzeć.

(https://lh5.googleusercontent.com/-qC8MZWFBqCQ/UaDHrmMyDbI/AAAAAAAAIJQ/55uLsGIro3c/s716/DSCN0994.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-AmD2_LX5Bng/UaDHre8oLYI/AAAAAAAAIJM/cN2x9pRqY-k/s517/DSCN0995.JPG?gl=PL)

Kiedy rozpadało sie na dobre, zjeżdżamy z autostrady i zatrzymujemy się na stacji benzynowej chcąc przeczekać nawałnicę.

(https://lh5.googleusercontent.com/-_DfA5ffZODg/UaDHwN6IXII/AAAAAAAAIJc/mDYBQVVr0QE/s640/DSCN0996.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-lV6k1yuj6ec/UaDHyCP3A0I/AAAAAAAAIJo/bQ5kaRMFxtQ/s720/DSCN0997.JPG?gl=PL)



Autostrada sama w sobie wymaga uwagi i kilku oddzielnych słów.
Owszem, jest to dwupasmówka bez dziur i innych szykan, za to niczym oddzielny ekosystem żyje własnym życiem chyba niezależnie od reszty kraju. Można tu spotkać ciężarówki zapchane po niebo towarem przykrytym łopoczącym od pędu brezentem, Mercedesy z każdego praktycznie rocznika, dymiące traktory, najszybsze na świecie BMW z lat 80-tych z zapadniętym zawieszeniem i blacharką w kolorach tęczy. Po brzegi wypchane autokary pędzące ku swojemu przeznaczeniu i wystraszonego psa z wprawą kluczącego między rozpędzonymi pojazdami. Rzadkością nie są też osiołki ciągnące wozy z różnym dobrem, dziecko popędzające krowę poboczem, na którym siedzi sprzedawca arbuzów albo ktoś w rodzaju szefa kuchni oferującego mięso lub kukurydzę, opiekane na wypalonej żarem kłodzie. Dym spalin i pieczonej baraniny miesza się z zapachem benzyny z przydrożnych stacji usytuowanych co kilka kilometrów nawet pośrodku niczego. Całego tego folkloru pilnuje armia wąsatych policjantów z radarami zatrzymujących podróżnych według swojego własnego tajnego klucza. To nasze miejsce. Tu jest jeszcze lepiej niż w Stambule… Jesteśmy u siebie.


Jak pisałem, gdzieś za Tiraną dzieje się dziwna rzecz. Po raz pierwszy od wyjazdu nie licząc Kaukazu, pada. Pada tak intensywnie, że zatrzymujemy się na nowo budowanej stacji benzynowej żeby to urwanie chmury przeczekać. Po kilkunastu minutach ulewa nieco traci na intensywności a my zamiast założyć odpowiednie ciuchy, jedziemy dalej po swojemu. W taki to oto sposób, ociekając wodą i błotem spod kół samochodów, dojeżdżamy do znanego nam już hoteliku na przedmieściach Shkoder.

(https://lh3.googleusercontent.com/-3d91ZYXPdp0/UaDHyFUu5BI/AAAAAAAAIJs/uUuBqtkJRB4/s640/DSCN0999.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-AmHeO53qt3s/UaDH43oGlwI/AAAAAAAAIJ0/SmGMAm4JcP4/s640/DSCN1000.JPG?gl=PL)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 25, 2013, 17:47:41
Mimo że nie wygląda jakoś wyśmienicie, ma niezwykłe właściwości. W zasadzie ile by się nie miało pieniędzy, zawsze da się tu przespać i najeść. Dziś mam przy sobie 30$ i tyle ostatecznie kosztuje nas pokój z telewizorem, lodówką, klimatyzacją i widokiem na rzekę Buna wpadającą do jeziora Shkoderskiego.

(https://lh6.googleusercontent.com/-aShLJqbtJo0/UaDEhoQr23I/AAAAAAAAH9E/qXmKEpTZCYk/s640/2012-07-24%252017.21.57.jpg?gl=PL)

Za bilon Euro i resztki dolarów mamy w restauracji na pierwszym piętrze stół zastawiony dwiema wielkimi pizzami, sosami do nich i zimnymi napojami. To wszystko na migi uzgodnił z nami sam szef kuchni na polecenie szefa hotelu. Sami szefowie a klimat jak w domu.
Próbuje nas zagaić w swoim języku młody żylasty i nie za wysoki jegomość ale oczywiście ustaliliśmy tylko że Albania jest OK. To mu wystarcza chyba, bo siada wśród swoich kamratów podobnych jak bracia syjamscy. Tylko wystająca spod cienkiej kurtki kabura wypełniona oksydowanym pistoletem świadczy o ważności lub sprycie życiowym tego człowieka.
Po dziś dzień nie wiem czy to policjant tajny, czy człowiek miejscowego gangu. W zasadzie przecież nie można wszystkich napotkanych ludzi pytać o ich zawód z ciekawości. Ważne, że czujemy się zupełnie bezpiecznie w tym doborowym towarzystwie.

Po kolacji, że jest jeszcze jasno, idziemy wypatrzeć coś w mieście. W twierdzy Rozafat dominującej nad miastem już kiedyś byliśmy, więc omijamy.

(https://lh6.googleusercontent.com/-xeBsKfLpe4I/UaDEh5ISbAI/AAAAAAAAH9I/1TTmAR_dtRY/s800/2012-07-24%252018.10.19.jpg?gl=PL)

W centrum nabieramy do kieszeni trochę pieniędzy z bankomatu i idziemy na główną ulicę pełną kawiarenek, restauracyjek i pubów. Każde miejsce zaprasza do siebie na kawę czy coś do przekąszenia za pomocą uprzejmego człowieka o specyficznym ubraniu. Wybieramy stolik gdzieś po środku ulicy, wydajemy trochę na różne napoje i odpocząwszy idziemy dalej.

(https://lh4.googleusercontent.com/-naiB6AG4i4Q/UaDInNu_PCI/AAAAAAAAIME/hlt1DBBgGqs/s640/DSCN1028.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-LiJT9qbNoQU/UaDIo7L1F-I/AAAAAAAAIMM/uriTFE5mXzc/s640/DSCN1030.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-tbWTOa9kTi8/UaDIqgGnxuI/AAAAAAAAIMU/OpyiiTieNFg/s640/DSCN1031.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-Wrvz6RZdrp8/UaDItnNpirI/AAAAAAAAIMc/LZFaacjuLmU/s576/DSCN1032.JPG?gl=PL)

Miasto to jest esencją Albanii. Bieda i brud miesza się tu z bogactwem i przepychem. Zrujnowane budynki przeplatają się z nowoczesnymi apartamentowcami a meczet stoi w bezpośredniej bliskości kościoła chrześcijańskiego przy rondzie nazwanym Placem Wolności.

(https://lh6.googleusercontent.com/-Hk6XrnICRtI/UaDH5-bylCI/AAAAAAAAIJ8/rMgyCqSPqEM/s640/DSCN1002.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-KB48ZHjxy1s/UaDIB7axx9I/AAAAAAAAIKQ/4BuyWXq5oH4/s512/DSCN1003.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-jtZnElpO7mA/UaDICRk6H6I/AAAAAAAAIKY/1-haystQ69w/s799/DSCN1005.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-X409uWTJw1U/UaDICwLTdOI/AAAAAAAAIKc/Xl21fyuPJp0/s512/DSCN1006.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-Xcqv1uWPIBw/UaDIISiFH_I/AAAAAAAAIKk/O_ougGCsBbc/s640/DSCN1007.JPG?gl=PL)

Kobiety w zależności od swojej woli albo wyznania chodzą na w pół nagie odsłaniając co się da albo skrywają swoje wdzięki pod szczelną zasłoną sukien po kostki i w chustach zakrywających włosy i szyję.

Zewsząd bije tolerancja i swoboda. Ludzie są przyjaźnie nastawieni do siebie...

(https://lh6.googleusercontent.com/-Mdfa6392eJk/UaDIg0suTlI/AAAAAAAAIL0/fD3ZtodpWHk/s576/DSCN1026.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-nj6Hv1h84sg/UaDIiivqn3I/AAAAAAAAIL8/UilEwdtxMo4/s598/DSCN1027.JPG?gl=PL)

...bose dzieci grające starą piłką do bramki z drzwi wejściowych tuż przy ulicy. Wcale nie narzucają się nikomu jak to czytałem dawno temu w Necie.

(https://lh6.googleusercontent.com/-ef74NUCectU/UaDILr3rVcI/AAAAAAAAIKw/6PIFCp3YctI/s640/DSCN1008.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-n2-eFub6aME/UaDILyoY1eI/AAAAAAAAIK0/anofFaZKWvg/s640/DSCN1010.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-23J0SWDTzzY/UaDIPqlEYYI/AAAAAAAAIK8/lxq73hjaqwg/s640/DSCN1012.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-hvDkrfRNqeE/UaDIVBE9vnI/AAAAAAAAILQ/VOxdBSRCCLs/s640/DSCN1014.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-4Ty8t65o-hM/UaDIVENQrUI/AAAAAAAAILU/zK1PslIYFEY/s800/DSCN1016.JPG?gl=PL)

Bieda miesza się z bogactwem.

(https://lh4.googleusercontent.com/-jtZnElpO7mA/UaDICRk6H6I/AAAAAAAAIKY/1-haystQ69w/s799/DSCN1005.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-NpIqBNgCWY8/UaDITOCEMPI/AAAAAAAAILE/UYYdwd3U_AY/s640/DSCN1013.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-Ib_5Cv9EfnY/UaDIdySk0PI/AAAAAAAAILs/_AgDCVZTU2g/s640/DSCN1023.JPG?gl=PL)

Pojazd policyjny.

(https://lh5.googleusercontent.com/-8NTQqLtaTZg/UaDIavQ2ncI/AAAAAAAAILc/CCq7JDPoX3Y/s640/DSCN1019.JPG?gl=PL)

Plac wolności.

Dowód na tolerancję religijną Albańczyków.

(https://lh3.googleusercontent.com/-haoqFzZaI8g/UaDIw9rDzbI/AAAAAAAAIMs/iRVlnsiknWw/s640/DSCN1037.JPG?gl=PL)

Centrum jest uporządkowane. W miarę oddalania się od niego, wszystko staje się inne.

(https://lh4.googleusercontent.com/-lTJurY8wOvc/UaDI2w742hI/AAAAAAAAIM4/bJ1xsT9JlKc/s640/DSCN1040.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-WXbBO-B65Js/UaDI3JWkmeI/AAAAAAAAINA/Vg-u024hWwY/s640/DSCN1042.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-7bem-gPWjaU/UaDI3mQRc0I/AAAAAAAAINE/33Fip2GBkjY/s640/DSCN1043.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-Ob4Vdo2z5L4/UaDI8XKr1wI/AAAAAAAAINM/hPzzuJFLvlI/s512/DSCN1044.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-huu-lFheSnE/UaDI99myE9I/AAAAAAAAINY/GZU1ZS4gxWg/s640/DSCN1045.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-RX-fPNLDWdw/UaDJDFqxQDI/AAAAAAAAINk/v6RrCz8BVuY/s640/DSCN1048.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-IOjELuFhydc/UaDI-sfIlNI/AAAAAAAAINc/7U92VnmAyh0/s640/DSCN1047.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-6tKyXcWrgPk/UaDJGYCoU3I/AAAAAAAAINw/ZutjqMXQE8g/s512/DSCN1049.JPG?gl=PL)

Zaczyna się ściemniać, więc wracamy.

(https://lh3.googleusercontent.com/-_4mcdH3BcVU/UaDJGvoQqWI/AAAAAAAAIN0/XFGqffNBnyA/s640/DSCN1052.JPG?gl=PL)

Wracając idziemy do starego, drewnianego mostu, teraz czynnego tylko dla pieszych a jeszcze dwa lata temu służącemu za przeprawę przez rzekę Buna w kierunku Czarnogóry albo odwrotnie. Jest tak wąski że mieścił się tam tylko jeden samochód w jedną stronę. Można było długo czekać na swoja kolej.

(https://lh4.googleusercontent.com/-cAxlbl0_9B0/UaDJJhYFEMI/AAAAAAAAIN8/7gKnCXgW_nA/s640/DSCN1056.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-XV_ICzSo1ak/UaDJONujtYI/AAAAAAAAIOM/5pg5VNyfoVc/s640/DSCN1062.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-Q5Ph_vstxkE/UaDJN_0poJI/AAAAAAAAIOI/hW4b3pdGh_Y/s640/DSCN1060.JPG?gl=PL)

W Shkoder się wciąż inwestuje. Teraz opodal starego mostu zakończono nową inwestycję. Szeroki na dwa pasy z gładkim jak stół asfaltem i z wyświetlaną tablicą informacyjną, stoi nowy most.

(https://lh6.googleusercontent.com/--vr2TZK5D6U/UaDH6z72tEI/AAAAAAAAIKE/kvqFUuMe7yk/s640/DSCN1001.JPG?gl=PL)

Przy moście na skwerze stoi kilka starych samochodów a w nich kierowcy. Jeden wysiada i uprzejmie zaprasza do środka. To taksówkarze bez licencji. Pewnie coś w rodzaju cierpiarzy spod Dworca Centralnego w Warszawie. \
Grzecznie, ale stanowczo i z uśmiechem odmawiamy i idziemy dalej. Gdyby nie późna pora, na pewno dalibyśmy się obwieźć po wszelkich zakamarkach miasta. Teraz nic nie zobaczymy.
Kiedy jest ciemno miasto nabiera zupełnie innego charakteru. Zapachy gotowanego czy smażonego mięsa obwoźnych sprzedawców gdzieś ulatniają się, samochody przestają dymić, słychać cykady przekrzykujące muzykę z pubów i dyskoteki a śmieci znikają w ciemności. Pozorny chaos zamienia się miejscem ze spokojem i względną ciszą przerywaną szumem opon i warkotem silnika pojedynczych samochodów. Pachnie wodą i torfem.
Wychodząc z miasta, przeprawiając się przez most nad rzeką Drin, poboczem i w zupełnych ciemnościach doczłap ujemy się zmęczeni do naszego hotelu.
Motocykl stoi już niemal suchy pod ścianą a my w łóżkach zasypiamy bez słowa otuchy dla rozwieszonych wszędzie, mokrych ciuchów.

(https://lh4.googleusercontent.com/-1W1S4AM4MH8/UaDJRXXefPI/AAAAAAAAIOc/tq97yKBofNk/s640/DSCN1066.JPG?gl=PL)


Dla dociekliwych: N42.03954 E019.49608
http://goo.gl/maps/KAn2s (http://goo.gl/maps/KAn2s)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 26, 2013, 08:55:58
 :deadtop4:

38.Shkoder-Ston 25.7
 118703-118938/235


Wera kupuje w piekarni po drugiej stronie ulicy, świeże i pachnące bułki . Po takim śniadaniu pozostaje tylko ruszyć przed siebie.
Nowy most w Shkoder.

(https://lh5.googleusercontent.com/-4ecn-cGfaqw/UaGmKoRt1aI/AAAAAAAAIYQ/A058oZ9hfr0/s800/2012-07-25%252007.53.58.jpg?gl=PL)

Jeszcze niedosuszone ubranie lekko ciąży na grzbiecie ale to kwestia czasu, wiatru i temperatury.
Granica między Albanią i Czarnogórą mimo sporej kolejki, nam przekłada się na trzy minuty czekania.
W tak rekordowym czasie albański pogranicznik zauważył nas i zaprosił do przejścia pieszego razem z motocyklem. Oczywiście skrzętnie korzystamy z tego przywileju. W kilka minut jesteśmy w Czarnogórze, gdzie też nie ma nieplanowanych opóźnień.

(https://lh4.googleusercontent.com/-Peb_SE1RbsM/UaGmKyDXspI/AAAAAAAAIYU/6ADFfMccGRI/s800/2012-07-25%252008.47.00.jpg?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-I_6n4PmA7dw/UaGmKzXelzI/AAAAAAAAIYY/X61Accug-zk/s800/2012-07-25%252008.47.20.jpg?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/--8LlBqjGPOM/UaGmNLw_-LI/AAAAAAAAIYg/qgV0uHaGU_Q/s800/2012-07-25%252008.47.27.jpg?gl=PL)

Czarnogórę przemierzamy sprawnie wybrzeżem...

(https://lh4.googleusercontent.com/-FE3_z5C4kno/UaGd_NPmwJI/AAAAAAAAIPI/uJVGLDORZ34/s800/DSCN1076.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-g2QqRIcgkPs/UaGd_I-NgpI/AAAAAAAAIPE/n2VqQJZ5r54/s800/DSCN1074.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-efLZI6b5YS0/UaGd89D2H-I/AAAAAAAAIO4/PaaLwLqP3cY/s800/DSCN1068.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-CWWYjWRU1aU/UaGeHMziekI/AAAAAAAAIPg/o8B_hp7IeQI/s640/DSCN1079.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-cSw8xwB6cdw/UaGeDp_oRAI/AAAAAAAAIPQ/YSdyBm4xjI4/s576/DSCN1078.JPG?gl=PL)

Nie zanosi się jednak na sielankę. Niecodzienny to widok tutaj.

(https://lh6.googleusercontent.com/-vRVfZ0EYkeg/UaGeFT5D4eI/AAAAAAAAIPY/iAO0yiNuELk/s800/DSCN1089.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-ocGRZbqsom0/UaGeKm7xy8I/AAAAAAAAIPs/Ff9LkAAd6Kg/s640/DSCN1096.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-QnSxjuZJiew/UaGeLCw6YsI/AAAAAAAAIPw/O6KLW7Tafwo/s640/DSCN1101.JPG?gl=PL)

Mamy jednak szczęście, bo ulewa zostaje w górach nie mogąc przebrnąć przez szczyty i raczy nas tylko słabą mżawką.

Ponieważ już kiedyś jechaliśmy przepiękną Magistralą Jadarską dookoła Zatoki Kotorskiej, tym razem wybieramy prom. Promem tym omija się 41 kilometrów świetnej widokowej trasy z nutą dreszczyku dla tych co jadą pierwszy raz.
Nie warto omijać tego miejsca dla przeprawy promem za 2 Euro wiozącego 10 minut na drugi brzeg. Siąpi jednak deszcz a góry skryła wielka puchata chmura z wodą w środku.  Zbyt wiele nie ma tam teraz do oglądania.

(https://lh4.googleusercontent.com/-_D4EoM1ruiQ/UaGmQR7tp1I/AAAAAAAAIY4/4SbbFdcezNk/s512/2012-07-25%252011.38.10.jpg?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-0yWXnCgFi24/UaGmT4-ydkI/AAAAAAAAIZM/CF7UXQWd_IE/s640/2012-07-25%252011.38.18.jpg?gl=PL)

Tu Wera zastanawia się poważnie nad sensem istnienia.

(https://lh6.googleusercontent.com/-1iPWjCtaiGA/UaGmT1otrDI/AAAAAAAAIZE/83td8WrOlcE/s720/2012-07-25%252011.40.18.jpg?gl=PL)

W Czarnogórze wszędzie płaci się w Euro, więc mając pewien zapas tej waluty, możemy pozwolić sobie na swobodne tankowanie a potem na obiad w prawdziwie motocyklowej knajpie przy drodze i to bez szukania bankomatu czy płacenia kartą.

(https://lh4.googleusercontent.com/-YSFnhutCnvw/UaGmUnlEjEI/AAAAAAAAIaI/ntjzWF6PAGg/s512/2012-07-25%252012.33.19.jpg?gl=PL)

Prawdziwa jest z nazwy tylko bo nic prócz nazwy, dwóch motocykli w tym naszej Yamahy nie świadczyło o tej wąskiej specjalizacji. Drugim motocyklem przyjechał Niemiec z polskimi korzeniami co bardzo ułatwia nam kontakt. Miła pogawędka skraca nam czas do jedzenia.

(https://lh6.googleusercontent.com/-6gaxbp5637Q/UaGmXrD2KbI/AAAAAAAAIZY/LEXza9vpa7A/s512/2012-07-25%252012.33.29.jpg?gl=PL)

Najedzeni i opici dojeżdżamy do kilkukilometrowego korka. To granica z Chorwacją. Nie czekamy razem z innymi, tylko biorąc przykład z miejscowych motocyklistów, jedziemy na sam początek kolejki. Po dziesięciu minutach, jesteśmy w Chorwacji.

To Dubrovnik z daleka.

(https://lh4.googleusercontent.com/-9_kuy--Wg7c/UaGeQnY0aKI/AAAAAAAAIQA/zRXrlTICCQk/s720/DSCN1105.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-uioxi0nA-b4/UaGeTupMaPI/AAAAAAAAIQI/s67Go2h2dEk/s640/DSCN1111.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-CRGlKy3v3LA/UaGeVhUjhGI/AAAAAAAAIQQ/S-XTdyxWNjU/s512/DSCN1112.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-qG7Xnq2Tir0/UaGeY9h_aSI/AAAAAAAAIQc/4vbG2KdqQIo/s640/DSCN1113.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-RHqr6_plqd4/UaGedF3iL7I/AAAAAAAAIQo/W4s1-hGSecA/s640/DSCN1118.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-nM58n2iqhyU/UaGehRPtadI/AAAAAAAAIQ4/93PW5RFCF74/s640/DSCN1120.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-AZkM7yq1iBU/UaGefbnu79I/AAAAAAAAIQw/n3hcx4q7pCE/s512/DSCN1130.JPG?gl=PL)

My jednak już zwiedzaliśmy to miasto więc szukamy tylko kempingu z plażą.

(https://lh6.googleusercontent.com/-P-ke9v2YJaY/UaGeq_AR5QI/AAAAAAAAIRI/3dECUKaBcnM/s720/DSCN1148.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-dpgtslI0Myg/UaGeqnY2dwI/AAAAAAAAIRE/cDsMITgCJQs/s720/DSCN1167.JPG?gl=PL)

Dojeżdżamy do kempingu wskazanego na chybił trafił przez GPS.
Malowniczo położony kemping sieci ACSI. Ten skrót oznacza dwie rzeczy. Drogo i czysto. Cóż, mamy wakacje a Chorwacja obrasta coraz bardziej w coraz zmyślniejsze pułapki dla bogatych Niemców, Rosjan i Polaków.
Niech będzie. Rozbijamy obóz i do morza.

(https://lh5.googleusercontent.com/-cVje-7pKG2g/UaGmY_DAuaI/AAAAAAAAIZo/-lMiJQ9YW00/s640/2012-07-25%252017.47.50.jpg?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-VPJ5NLxJgGI/UaGmZHpmVKI/AAAAAAAAIZk/Gi4rJeXjjzo/s720/2012-07-25%252017.48.08.jpg?gl=PL)

Woda jest w Polowie jak zupa, w połowie jak zmrożona zupa. Piasek a raczej drobny żwir zachęca do leżakowania cały dzień. Spory ścisk zniechęca jednak do tego.

W okolicy nic prócz kempingu. Na terenie jest restauracja z zastępem zażywnych kelnerów czekających w cieniu bluszczu na sute napiwki. Jeden z nich ze słabo skrywanym krzywym uśmiechem podaje podwójne frytki z zimnymi napojami. Przecież jesteśmy po obiedzie tylko on o tym nie wie.
Bardzo czyste toalety, prysznice i umywalki zachęcają wręcz do ablucji. Wszystko w stylu europejskim i na poziomie klinicznej neutralności biologicznej.

(https://lh3.googleusercontent.com/-1IkMBU5ChgU/UaGe0InRqaI/AAAAAAAAIRg/Le742DnGGZE/s640/DSCN1176.JPG?gl=PL)

Nawet igły drzew zdają się zalegać prostopadle do ścieżek.
Już myślałem że jesteśmy tak doświadczeni podróżą że rozumiemy doskonale każdy dialekt zastany na miejscu, ale nie. To po prostu wielu krajanów zawitało tu wcześniej od nas i teraz słychać wszędzie mowę ojczystą. Można poczuć się jak w domu. Z biegiem czasu rozpoznajemy już z daleka tablice rejestracyjne "naszych" samochodów i przyczep.
Towarzystwo zagajone do rozmowy, mało jednak frapowało się naszą potrzebą swobodnej wymiany myśli bez użycia rąk, kartki z długopisem, bez pisania na piachu, pokazywania na mapie w przewodniku czy w telefonie.

Szczęście jednak i tym razem uśmiecha się do nas. Gdzieś tam hen za ostatnim samochodem, za ostatnią przyczepą i kamperem, wśród krzaczastej fauny Wera dostrzega tył motocykla. Co się okazuje? Polacy na motocyklach! Jest kompania to idziemy.
Może mają jakiś dobry pomysł na niekoniecznie główną drogę do domu przez Bośnię. Mapa w dłoń, grzebień w ruch, kokardy wyprasowane i już za chwilę i idziemy do kamratów.
Jeden to mój imiennik a pozostali dwaj są z Warszawy. Tyle wiem.
Smutna historia wdziera się w nasze uszy po pierwszych powitaniach...

Mianowicie przepędzeni na skraj pola przez Holenderkę z pobliskiej przyczepy za zbyt głośne pohukiwania i śpiewy w ojczystym języku w trakcie czczenia urodzin jednego z kompanów, zostali wygnani na banicję i niechybną samotność. Zamieszanie, tłumaczenia, ochrona... Wszystko to raptem około pierwszej w nocy.
Rankiem następnego dnia, z musu i uproszeni przez obsługę kempingu,  rozbili ponownie swoje namioty w krzakach za rowem w pewnym oddaleniu od społeczeństwa kempingowego. Teraz rozżaleni w samotni tej i ostępach skraju pola namiotowego kontemplują przy ognistej wodzie swe położenie lecząc przy okazji rany i boleści głów po poprzedniej nocy.

Zacne to towarzystwo przybyło tu na rekonesans po Chorwacji, Bośni i kilku innych krajach, których nie pomnę w tej chwili. Przemieszczają się dwoma GS1200 i jednym GS800. Nasza TDM`ka lekko odstaje i wiekiem i przebiegiem i wyglądem od zacnych Bawarek, że wspomnę z zazdrosnym przekąsem...

Następny mit jednak obalony. Właściciele nowych GS`ów spod szyldu BMW wcale nie są bufonami. Można z nimi rozmawiać ludzkim głosem i nie mają w zwyczaju wypominać zbyt słabej jakości kasków czy butów motocyklowych. Dodatkowo nie patrzą z pogardą na innowierców spoza bawarskiej fabryki i nie przechwalają się ile to dodatków mają na motocyklu z Touratech`a. Motocykle natomiast, wcale się nie psują od samego patrzenia na nie.
Po wesołym wspólnym spędzeniu kilku godzin, długo po zmroku idziemy spać.

Dla dociekliwych: N42.81837 E017.67412
http://goo.gl/maps/KAn7r (http://goo.gl/maps/KAn7r)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 26, 2013, 09:56:10
 :deadtop4:

39.Ston-Tolna 26.07
118938-119604/666


Wczesnym rankiem, kiedy jeszcze spały nawet niezmordowane cykady, nie rozgrzewając zbytnio silnika odjeżdżamy z kempingu w Chorwacji.

(https://lh5.googleusercontent.com/-EoGcKPoP9AA/UaGmevoplwI/AAAAAAAAIZ8/cdMeDT__fsQ/s576/2012-07-25%252018.21.34.jpg?gl=PL)

Przedtem tylko sprawdzam stan rękawic...

(https://lh3.googleusercontent.com/-LqEZs3-4DSY/UaGme4xmfmI/AAAAAAAAIaA/6OzM7TOya1Q/s640/2012-07-25%252018.21.16.jpg?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-CA0-bS038q4/UaGmj2MWafI/AAAAAAAAIaU/qxdS93FGgEA/s720/2012-07-25%252018.22.46.jpg?gl=PL)

I pakowanie.

(https://lh5.googleusercontent.com/-eBm1N6bX9kQ/UaGe6Z2yz1I/AAAAAAAAIRw/wDhLrZAwtWs/s512/DSCN1182.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-h7D0KNuSKRM/UaGmlqTgomI/AAAAAAAAIak/NnlCgYbEVJE/s640/2012-07-26%252006.43.30.jpg?gl=PL)

Ostatnie ujęcia pięknej Chorwacji.

(https://lh3.googleusercontent.com/-rltZq8cPl_Q/UaGfA5wGUqI/AAAAAAAAISI/ksCRdSxnbTA/s640/DSCN1192.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-6I8-nfxiwPg/UaGfHYmMz2I/AAAAAAAAISg/oFkH9jPD50M/s640/DSCN1201.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-q2LLe2YV9Zw/UaGfMfOTKUI/AAAAAAAAISw/iAU4i110Pow/s512/DSCN1204.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-LO2nnjXSOG4/UaGfO-I0_yI/AAAAAAAAIS4/1_n5OAclyvU/s720/DSCN1223.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-qTR2Rs4G3BM/UaGfT895n3I/AAAAAAAAITE/MLi132Z2Fbg/s640/DSCN1233.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-ZpuObmJm9x8/UaGfTwz9teI/AAAAAAAAITI/fXdHzs00tVw/s720/DSCN1240.JPG?gl=PL)

Bez żalu i rozterek wjeżdżamy na teren Bośni i Hercegowiny. Chorwacja to piękny kraj z wieloma widokami prosto z folderów biur podróży, ciepłym morzem i świetnymi trasami widokowymi, ale jadąc od strony Albanii i będąc tu po raz trzeci, nawet ten raj może się opatrzyć.
Do tego ceny noclegów zaczynają przypominać te z zachodniej Europy a niektórzy ludzie tutaj zachowują się jakby żyli tylko dla pieniędzy, więc nic tu po nas.

Bośnia i Hercegowina, szczególnie jej górska południowo-centralna część, to motocyklowe Eldorado. Drogi pną się ku szczytom, wiodą meandrując tuż przy rzekach, prowadzą przez trawiaste polany wysadzane skałami żeby za chwilę wprowadzić nas między pionowe skały albo tunele wydarte górom przez ludzi.
Tu nie można się nudzić.

(https://lh4.googleusercontent.com/-xjNyWr6Ddyw/UaGfUyYX6DI/AAAAAAAAITQ/5N3XIYKSfqs/s512/DSCN1269.JPG?gl=PL)

W jednym z takich miejsc jest coś w rodzaju jadłodajni. We wnęce wydrążonej skały, postawiono kuchnię albo raczej jatkę.
Niewielki teren jest ogrodzony wściekle czerwonym, wysokim parawanem z desek a do niego od środka dobudowano łazienkę. Przez na w pół otwartą bramę można wjechać samochodem gdyby zabrakło miejsca na poboczu przy rzece. Nie jest łatwo u Bośniaka zamówić cokolwiek do jedzenia. Po kilku chwilach migowego tłumaczenia, wielki człowiek za ladą wysuwa nie bez wysiłku stalową tacę z różnymi częściami barana zdrutowanymi razem.
Rozpoznaję łeb z częścią kręgosłupa, tylnie udo bez kopyta i chyba połamane żebra jednego z boków. Wyszczerzone zęby truchła i zapach bijący od ugotowanego zwierzęcia, nie napawa optymizmem ani nawet nie obiecuje że będzie smacznie.
Skoro tylko ten wybór jest możliwy, kiwam głową na znak pojednania i pokazuję palcem wskazującym na jedną porcję. Mimo głodu pustoszącego nasze żołądki od rana, nie jestem pewien czy zjemy dwie.
Wielki człowiek za ladą w końcu uśmiechnął się porozumiewawczo spod wąsa, wyjął spod tej samej lady wielki, ciężki nóż i jął raz za razem uderzać gotowane zwierze.
Siłą swoich mięśni za pomocą wielgachnego noża ciął mięso zdawało by się na odlew, krusząc przy tym wszystkie kości ale w odpowiedniej chwili rozplątując drut. Szczęściem w nieszczęściu jest to, że pan skończył bić i ciąć zanim doszedł do głowizny.
Tak powstaje nasze danie. Szczęście też, że można zamówić do tej masakry surówkę z kapusty czerwonej i frytki. Przynajmniej będzie czym zagryzać.

(https://lh5.googleusercontent.com/-9Fllr-l8gDY/UaGmkwGgjzI/AAAAAAAAIac/nhPyUY6zyEU/s640/2012-07-26%252010.28.54.jpg?gl=PL)

Tak oto, na własne życzenie, za swoje pieniądze, przy pięknych okolicznościach przyrody, przy monotonnym szumie wzburzonej rzeki co przedziera się między ścianami gór Dynarskich, zajadamy śmierdzącego brana.
To widok z naszej baranodajni.

(https://lh3.googleusercontent.com/-kNMh273ZExo/UaGmnG0tfqI/AAAAAAAAIas/Dbab6ne8ieU/s640/2012-07-26%252010.29.04.jpg?gl=PL)

Po tym sutym i dość egzotycznym śniadaniu jedziemy dalej. Mostar...
Tu wpychamy się na starówkę,żeby zobaczyć most.

(https://lh5.googleusercontent.com/-9RnJFpcmtGY/UaGffMEL82I/AAAAAAAAITk/Ly7ytLE6F2U/s640/DSCN1277.JPG?gl=PL)

Bliżej już nie dało się zostawić motocykla.

(https://lh3.googleusercontent.com/-Pl9y7Iu0dsg/UaGfox8it0I/AAAAAAAAIUA/UJSVgtNJrVg/s640/DSCN1287.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/--KJhMl-rNY4/UaGfoHghJtI/AAAAAAAAIT4/QQIzdoccIqg/s512/DSCN1292.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-5BvQ08sgWuA/UaGf-oPDzhI/AAAAAAAAIVQ/Q3_qlSg6OVo/s576/DSCN1305.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-g-bM-4WpQro/UaGfq3f_VkI/AAAAAAAAIUI/fRvARVaKQLI/s512/DSCN1294.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-YVV8zvMRoJU/UaGfuG-BmpI/AAAAAAAAIUQ/jnZEGQEI1Qw/s512/DSCN1297.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/--1s0N_WKg2U/UaGfvKlSQKI/AAAAAAAAIUY/VWKwXCBPleA/s720/DSCN1298.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-TM4urr-arOQ/UaGfwPUR0UI/AAAAAAAAIUg/zcSmt4YqKCA/s720/DSCN1300.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-pFJr6jEGoLs/UaGf24HLAoI/AAAAAAAAIU0/KwHCjDxDY-A/s720/DSCN1302.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-ESS6DUNDMyI/UaGf9G_-GYI/AAAAAAAAIVA/XDakXVu3Sqs/s640/DSCN1304.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-qdtf-hAGBAc/UaGf-i7nKZI/AAAAAAAAIVM/1ho7Ns8csvA/s512/DSCN1308.JPG?gl=PL)

Kawiarni tu dostatek.

(https://lh6.googleusercontent.com/-GD3JHolHFPE/UaGgEsAOT8I/AAAAAAAAIVc/u-2Vy4CmSFw/s640/DSCN1309.JPG?gl=PL)

To raczej nie Starówka.

(https://lh6.googleusercontent.com/-CKzbzS_8_x4/UaGgGO7wiTI/AAAAAAAAIVo/H7IjZ_bjDmI/s640/DSCN1311.JPG?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-fHzRr9KSn84/UaGgKw--IBI/AAAAAAAAIVw/vJkzKOTn89k/s640/DSCN1317.JPG?gl=PL)

Wyjeżdżamy z Mostaru. To droga do Sarajewa.

(https://lh4.googleusercontent.com/-Mg4ROYopyPk/UaGgOeGVwLI/AAAAAAAAIWA/1CpDzdWoNe8/s640/DSCN1321.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-xlrP8t2MgWo/UaGgOLzulpI/AAAAAAAAIV8/iL0k4wYep5E/s720/DSCN1324.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-h_TxsDm6dVE/UaGgPh4l_eI/AAAAAAAAIWI/yRCjg5rBN4g/s720/DSCN1333.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-6GXGzGg4XZ8/UaGgV4hDILI/AAAAAAAAIWg/k_ZYbCgxoA8/s640/DSCN1344.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-3c45qD_uzTs/UaGgbA4z7fI/AAAAAAAAIWo/7uDZVBugdaw/s512/DSCN1348.JPG?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-MM4RaWsO9XY/UaGgeCu60AI/AAAAAAAAIW4/kH6PBQYjSoE/s512/DSCN1351.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-d13s4WdhlKI/UaGgc4BU7FI/AAAAAAAAIWw/tgnwG4S6mjA/s576/DSCN1352.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-RnI2HrXyPbw/UaGgjBSHNwI/AAAAAAAAIXQ/tMIwP34Z2bs/s720/DSCN1356.JPG?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-aI_0SJ0MIjw/UaGgiyoEoMI/AAAAAAAAIXM/PeW8OZuq8ro/s720/DSCN1358.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-sekSiKVNfYo/UaGgnnjOGNI/AAAAAAAAIXY/o8akucmrd2o/s512/DSCN1359.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-aBTyea8xocw/UaGgonSWY5I/AAAAAAAAIXg/XIkGGNW5ZWM/s640/DSCN1363.JPG?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-JQjZKyyK_HI/UaGgptbyYCI/AAAAAAAAIXo/VSh-bPcLxDk/s720/DSCN1365.JPG?gl=PL)

Sarajewo nie jawi się nam jako nowoczesna aglomeracja...

(https://lh3.googleusercontent.com/-6Z4dxgq1BCc/UaGmrWdsxuI/AAAAAAAAIbE/gS_2g9PVtd4/s512/2012-07-26%252013.29.40.jpg?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-5YxARjgoJCM/UaGmsiWPsmI/AAAAAAAAIbM/CNt6_nmRxq4/s720/2012-07-26%252013.30.05.jpg?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/-k2iyPnMPNfA/UaGmo0PR7gI/AAAAAAAAIa0/RIUP9zgldOU/s512/2012-07-26%252012.03.29.jpg?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-1F_Vk1GxR-g/UaGmqIDRBhI/AAAAAAAAIa8/i3Vna6Han7s/s720/2012-07-26%252012.04.28.jpg?gl=PL)

Po drodze do granicy z północną częścią Chorwacji, zatrzymuje nas przelotny deszcz.

(https://lh4.googleusercontent.com/-duAQQRW7-og/UaGmt4STDAI/AAAAAAAAIbU/JLhWjX4bXZs/s720/2012-07-26%252014.04.06.jpg?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-S1luW7z4g0o/UaGmvtqnjkI/AAAAAAAAIbc/SOPEXZ_7hmc/s512/2012-07-26%252014.04.28.jpg?gl=PL)

Zaraz potem jesteśmy w Chorwacji. Ta część kraju jest niedoceniona przez przemysł turystyczny, więc i ludzie są bardziej bezinteresowni. Bez problemu uzupełniamy wodę w pierwszym napotkanym domostwie. O dziwo, Wera oddaje swoją pustą butelkę a dostaje pełną lodowatej, krystalicznie czystej wody.
Na małej Chorwacko-Węgierskiej granicy, jak można się spodziewać ruchu nie ma żadnego, więc nie ma mowy o kolejce.
Rozweselony, choć jednak bądź co bądź, nieco zmęczony zatrzymuję się tuż za strefą i przewracam motocykl, nie odsunąwszy odpowiednio mocno podnóżka. Straty niewielkie. Kopię od siebie kawałek klamki sprzęgła, przecieram ręką nowe szramy na lewym ciężarku kierownicy i w drogę.

(https://lh6.googleusercontent.com/-QmkQeu77c8o/UaGm0tCKVSI/AAAAAAAAIb8/8HDYM3uEP8Y/s576/2012-07-26%252019.14.06.jpg?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-lFiyUmMsFFA/UaGmz8jf0eI/AAAAAAAAIbw/hGw0Rh7aRt4/s720/2012-07-26%252018.32.23.jpg?gl=PL)

Węgry trzeba przejechać z winetą. Zaczyna się ściemniać. Czas pomyśleć o noclegu. Na stacji benzynowej kupuję winetę za 1470ft, marudzimy trochę przy kawie, trochę przy WiFi w poszukiwaniu noclegu ale w końcu z pomocą i tak przychodzi GPS.
Ściemnia się, słońce powoli chowa się za horyzont.

(https://lh4.googleusercontent.com/-gW238DAsqh8/UaGmzyL3XII/AAAAAAAAIb4/WcQ_pFg2Mw0/s512/2012-07-26%252018.32.33.jpg?gl=PL)

Zjeżdżamy z autostrady do pierwszych zabudowań. Kwater pełno, ale wszystko zajęte. Poza tym gdyby było wolne to ceny zaczynają się od 50 Euro.
Po ciemku już jedziemy od wsi do miasta. W Jednym mieście jest owszem hotel, ale klasy Premium i nie na naszą wydrenowaną kieszeń. Jedziemy dalej pytając tu i tam. W końcu, rzutem na taśmę dopadamy jedynego w mieście Tolna, hotelu.
Ciemno. Motocykl na dziedzińcu, Wera w oczekiwaniu jak na wyrok ledwo zipie wisząc na kierownicy a ja kręconymi schodami na górę, bo na górze jest recepcja. Tu, miła jak na tą godzinę pani, po telefonie do szefostwa, udostępnia nam pokój bez śniadania za 35 Euro.
Wera na górę, bagaż na górę i już stoimy przy pani jak wygłodniałe wilki, prosząc o coś do jedzenia. Że jest to rodzaj recepcji połączonej z barem a kuchnia już nie działa, pozostaje nam kupić zaproponowane słone orzeszki i dwa napoje w puszce. To musi wystarczyć do rana.
W pokoju dzielimy zdobycz co do orzeszka, napoje dokładnie odmierzając wylewamy do szklanek i raczymy się w dość szybkim tempie tym dobrem.
Jest przed północą. Trzeba spać.

Dla dociekliwych: N46.43201 E018.78143
http://goo.gl/maps/Ly4tr (http://goo.gl/maps/Ly4tr)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Maj 26, 2013, 11:40:19
 :deadtop4:

40.Tolna - Krynica Górska 27.07
119604-120152/548


Pakujemy się, i wychodzimy z pokoju. W oddali widać krzątającą się kelnerkę a korytarz opanowany jest przez zapach pysznego śniadania ze świeżą kawą. Gram twardego przed Werą, Wera ma łzy błagalne w oczach i żadne z nas nie może się powstrzymać. Pakujemy się na śniadanie ze wszystkimi bambetlami. Droga poczeka.

Po objedzeniu się do syta na szwedzkim stole zostawiwszy niewiele z jajecznicy i świeżego pieczywa, objuczam TDM`kę. Wera w tym czasie znów wisi na kierownicy jednak tym razem z przejedzenia.

(https://lh4.googleusercontent.com/-7ljAS2O8rHA/UaGm4sOQiEI/AAAAAAAAIcU/fngteeVMdOQ/s640/2012-07-27%252007.53.52.jpg?gl=PL)

Ruszamy.

(https://lh5.googleusercontent.com/-3x8_Gqee3j0/UaGm43Lof6I/AAAAAAAAIcQ/OCbDZj4tjYg/s720/2012-07-27%252007.57.07.jpg?gl=PL)

Na Węgrzech z porwanego mapnika na tankbagu wylatuje mapa na której całą drogę zaznaczałem dokładny ślad przejazdu. Nie można tego tak zostawić. Maszyna stop. Idę na poszukiwania.

(https://lh4.googleusercontent.com/--GBdWAq1dCw/UaGgtIhW1SI/AAAAAAAAIX0/CvBzcR8ctok/s512/DSCN1368.JPG?gl=PL)

Odnajduję niemal wszystkie kawałki!

(https://lh4.googleusercontent.com/-BDQNkFdsrUA/UaGgtnNs1nI/AAAAAAAAIX4/5KpTykpP_DM/s512/DSCN1371.JPG?gl=PL)

Zmierzamy słowackimi drogami w kierunku utęsknionej Polski i ulubionego Szczyrku, aż natchnęło mnie w jednej chwili że przecież kolega ze swoją paczką właśnie wypoczywa w Krynicy Górskiej. Niewiele myśląc, obieramy w Rużomberok azymut na Krynicę.
Po drodze zdzwaniamy się z Krzyśkiem alias „Pawulon”, który to w Krynicy wyławia nas z ulicy.
Lokujemy się w hotelu Kasztelanka, gdzie przed hotelem widnieje wyraźny napis ile co kosztuje.
Po wprowadzeniu się chcę zapłacić, ale pani mówi że połowę za mało pieniędzy jej dałem. Wyszło na to że napis jest ale dotyczy czegoś innego. Krótka wymiana zdań na temat uczciwości takich praktyk nie ociepla stosunków z recepcjonistką.
Nie zawracając sobie więcej tym głowy, idziemy na spotkanie z ekipą z Łodzi.

(https://lh3.googleusercontent.com/-Bim_wUl5RAo/UaGm4i_rhjI/AAAAAAAAIcM/Jfc5YkTfMAU/s720/2012-07-27%252018.16.08.jpg?gl=PL)

Jedna kolacja, potem druga, rozmowy Polaków o życiu, przypominają, że to już koniec przygody, że jesteśmy w domu i jak nierealne są miejsca gdzie byliśmy jeszcze kilka tygodni temu.

Dla dociekliwych: Hotelu nie polecam nikomu, więc dociekliwi niech sami poszukają.
 http://goo.gl/maps/LfdW1 (http://goo.gl/maps/LfdW1)




 :deadtop4:

41.Krynica Górska – Warszawa 28.07
120152-120548/396


(https://lh3.googleusercontent.com/-a-k5SRC1dqU/UaHPD5su1pI/AAAAAAAAIc8/G5GELw-oDWU/s434/20120627-135016_0002.jpg?gl=PL)

Jeszcze w ostatnim odruchu przyzwyczajenia, do domu wracamy omijając główne drogi. Nawet nie bardzo wiem gdzie jestem ale takich zagubionych wsi, gdzie czas łaskawie się zatrzymał, nikt się nie spieszy a domostwa współgrają z okoliczną przyrodą nie widziałem już dawno.

(https://lh4.googleusercontent.com/-6CmvSw2Lo9U/UaHPD5s_HuI/AAAAAAAAIc0/W6NwfX5bgjk/s434/20120628-083323_0001.jpg?gl=PL)

(https://lh6.googleusercontent.com/--T_weuCktTs/UaHPEeEX8YI/AAAAAAAAIdA/Ms2GkG2mVu8/s434/20120628-091629_0001.jpg?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-7z61qwybpzs/UaHPEy_OK5I/AAAAAAAAIdQ/O8UaUUQ7pOo/s434/20120628-091629_0002.jpg?gl=PL)

(https://lh3.googleusercontent.com/-pfikuln3WAo/UaHPFergLcI/AAAAAAAAIdY/8FrppU9G_nw/s434/20120628-091629_0003.jpg?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-5bUb09p4QSA/UaHPFtlt4eI/AAAAAAAAIdc/32gbuTNGc-4/s434/20120628-091629_0004.jpg?gl=PL)

Jeszcze tylko przeprawa starym promem przez malowniczo rozlaną Wisłę i szukam tras przelotowych.

(https://lh5.googleusercontent.com/-FwDW6qeMsrM/UaHPGIcXn4I/AAAAAAAAIdk/DbTi0AkNTP4/s434/20120628-101058_0001.jpg?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-nlXw8ajO0tg/UaHPGrI5EyI/AAAAAAAAIds/jM4Mh071_8w/s434/20120628-101058_0002.jpg?gl=PL)

(https://lh4.googleusercontent.com/-jHP2UYV99DQ/UaHPHHKuKgI/AAAAAAAAId0/3MmPpclDFis/s434/20120628-101058_0003.jpg?gl=PL)

(https://lh5.googleusercontent.com/-Agry6TLUMvc/UaHPHRNqYBI/AAAAAAAAId4/tWN5cbi9ABs/s434/20120628-101058_0004.jpg?gl=PL)

Już się spieszę, już chcę być w domu, już chcę przypomnieć sobie przez fotografie gdzie byłem i co widziałem. Już chcę znów gdzieś pojechać, coś zobaczyć, poczuć.

Na sam koniec, choć powinienem napisać to na początku chcę podziękować wszystkim przypadkom, każdemu szczęściu i wszelkim zrządzeniom losu jeśli takie są, za to że mogliśmy z Weroniką odbyć tą podróż właśnie w tym czasie, spotykając właśnie tych spotkanych ludzi i jadąc tymi właśnie drogami i wrócić w to właśnie miejsce.

Oto Sponsorzy:

 :deadtop4: Gdyby nie mój przyjaciel znad morza, być może nigdzie byśmy nie pojechali z Werą. Tchnął we mnie entuzjazm.
 :deadtop4: Gdyby nie moja przyjaciółka Małgosia, być może pojechali byśmy co najwyżej do Gruzji i z powrotem. Musiała też wysłuchiwać o tej podróży, choć sama nie miała zamiaru jechać i dzielnie znosiła przydługie gderanie w kółko o tym samym.
 :deadtop4: Gdyby nie Czarek alias „Marchewa” i jego wyrozumiała żona, nigdzie byśmy nie pojechali. Przechował naszego psa na cały okres wyjazdu i jeszcze trochę, choć wcześniej znaliśmy się tylko z jednego zlotu.
 :deadtop4: Gdyby nie wyśmienity i uczciwy mechanik i kolega, Marcin alias „Kosa”, być może byśmy nie przejechali tej drogi bez przygód mechanicznych. Zadbał o wszystko co trzeba żeby motocykl był zupełnie sprawny i dowiózł nas do domu. Motocykl jest z poprzedniego wieku dla jasności a że mieliśmy jechac tylko do Gruzji to i napęd miał wystarczyć.
 :deadtop4: Gdyby nie Marcin alias „Sietmen” zarządzający Motofazą, być może kupił bym części do motocykla mizernej jakości albo nie w tym rozmiarze i jeszcze przepłacił. Sprzedał kask dla Wery i niektóre części na wymianę do TDM`ki. Znawca tematów motocyklowych, służył radą. To on stworzył płytę pod bagaż która trzymała torbę.
 :deadtop4: Gdyby nie Krzysiek, mój brat rodzony, być może kwiaty w mieszkaniu uschły by na wiór. Przychodził systematycznie doglądać mieszkania.
 
Oto moje przypadki, szczęście, wszelkie zrządzenia losu. To życzliwi ludzie z otoczenia są nam potrzebni, oto właśnie Sponsorzy.   

Statystyki:

Budżet------------------------cały zuzyty.
Przebieg ----------------------około 13,5 tyś. km
Morza dotknięte-------------wszystkie ciepłe.
Usterki w motocyklu--------zużyty napęd (Grecja), pęknięte poszycie kanapy.
Wywrotki ----------------------2: Gruzja, Węgry
Spalony olej ------------------3l
Spalanie max-----------------5,0l/100 (droga w Turcji. Wiał silny wiatr czołowy)
Spalanie min------------------3,59l/100 (droga w Turcji)
Wizy----------------------------2: Turcja, Armenia.
Najlepszy nocleg-------------namiot nad jeziorem Sevan w Armenii
Najgorszy nocleg------------drogi i zapyziały hotel w Turcji.
Najzimniej---------------------góry Kaukazu
Najcieplej----------------------południowo-wschodnia Turcja
Kontrole policyjne------------0
Zdrowie------------------------zero kłopotów




KONIEC
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: paprot w Maj 26, 2013, 11:50:26
Brawo!  :deadtop4:
Chylę czoła przed super wyprawą i relacją i coraz bardziej się utwierdzam w przekonaniu, żeby uderzyć w tamte rejony w przyszłym roku :deadbandit:
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: rudy w Maj 26, 2013, 20:10:20
Gratuluje :deadbeer:swietnie opisane i zfotografowane.daje natchnienie
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: juzeg w Maj 27, 2013, 09:12:17
Slow Clap (http://www.youtube.com/watch?v=TAryFIuRxmQ#ws)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Wrzesień 24, 2013, 17:48:13
 :deadtop4:

Nocami, w znoju i udręce, nie dojadając, tracąc wzrok i poczucie czasu, cały opis wyprawy zamieniłem na format pdf forrrrrmatując fotografie, mapy. Robota jak w fabryce...

(http://i1.kwejk.pl/site_media/obrazki/46368-fabryka-sera.gif)

Skończony w znoju twór, wysłałem na konkurs "Podróże Shoei" do czego zachęcam tych, którzy mają coś do przekazania o swoich wrażeniach z podróży.
Co z tego wyniknie... zobaczymy. Do wygrania kask.

Póki co zbieram te, no... lajki  :deadbandit: Oczywiście po przeczytaniu...

Tu trzeba kliknąć "lubię"

http://shoeipolska.wordpress.com/2013/09/24/o-chmurze-co-widok-zakryla-i-o-zebatce-co-sie-skonczyla/ (http://shoeipolska.wordpress.com/2013/09/24/o-chmurze-co-widok-zakryla-i-o-zebatce-co-sie-skonczyla/)

A tutaj strona ze wszystkimi pracami na FB

https://www.facebook.com/shoeipolska?hc_location=stream (https://www.facebook.com/shoeipolska?hc_location=stream)

Z góry dziękuję  :deadtop4:
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: arcisz w Wrzesień 24, 2013, 22:15:53
Jest lajk.. chyba moj jedyny na fb  :deadangel:

Przeczytane, obejrzane i najbardziej dręczy mnie pytanie: Co na to żona??? Na taki wypad, na miesiąc, pod namioty w dzikie kraje z córą.. na tdmie jeszcze...
Gratujuje i szczerze zazdroszczę!  :deadeek:  :headbang:
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Październik 08, 2013, 21:19:35
 :deadtop4:

Pamiętacie o mnie? Potrzeba ze sto tych polubień żeby coś z tego było.

Tu jest bezpośredni link do "głosowania"

https://www.facebook.com/shoeipolska/posts/629687413737675 (https://www.facebook.com/shoeipolska/posts/629687413737675)

A tutaj brat nawet założył "wydarzenie" które można rozpowszechnić.

https://www.facebook.com/events/1413542075529438/ (https://www.facebook.com/events/1413542075529438/)

Można ściągnąć pdf, czytać , oglądać itd.

Pomożecie?  :deadangel:
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Październik 22, 2013, 14:41:33
 :deadtop4:

Mam prośbę!
Jeśli ktoś udostępnił link do głosowania(za co dziękuję), to proszę żeby zrobić to jeszcze raz.
Chodzi o to że trzeba udostępnić ten link w którym jest już ponad 240 głosów:

https://www.facebook.com/shoeipolska/posts/629687413737675 (https://www.facebook.com/shoeipolska/posts/629687413737675) a nie to co się w nim otworzy.

Jeszcze raz dziękiii :)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Listopad 20, 2013, 12:41:11
 :deadtop4:

Do końca listopada 10 dni. Skończy się więc możliwość klikania-głosowania.
Jeśli ktoś z Was się nie zdecydował, nie przeczytał, zapomniał albo zmienił zdanie, zapraszam do "polubienia", skomentowania i udostępniania mojej i Weronika wyprawy z tego linku:

https://www.facebook.com/shoeipolska/posts/629687413737675 (https://www.facebook.com/shoeipolska/posts/629687413737675)

Z góry dziękuję za poparcie :)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Grudzień 09, 2013, 14:38:41
 :deadtop4:

WYGRAŁEM! Dziękuję za wsparcie i komentarze wszystkim którzy wspierali i komentowali :)
Kask do wzięcia w ogłoszeniu w atrakcyjnej cenie i malowaniu :)

http://www.tdm.pl/forum/index.php/topic,7642.0.html (http://www.tdm.pl/forum/index.php/topic,7642.0.html)
Tytuł: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: paprot w Grudzień 09, 2013, 15:37:40
Gratulacje!!!
To sie nacieszyłeś nagrodą :D
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Grudzień 09, 2013, 15:39:16
 :deadtop4:

Mam już Neotec`a.
Kaski integralne są nie dla mnie.
Dziękuję :)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: gibek73 w Grudzień 09, 2013, 18:03:05
Brawo!!! Relacja była rewelacja, inni daleko za Wami  :deadbeer:
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: Arek w Grudzień 09, 2013, 18:33:33
Artur - gratuluję  :deadbeer: :deadbeer: :deadbeer: :deadbeer: :deadbeer: :deadbeer: :deadbeer:
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Luty 27, 2014, 12:17:58
 :deadtop4:

Odnalazłem materiał z wyjazdu więc w miarę weny, czasu i możliwości będę tu wklejał swój "serial".
Kto czytał tekst, ten będzie wiedział co i jak.

www.youtube.com/watch?v=VyME81iCAY8 (http://www.youtube.com/watch?v=VyME81iCAY8)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: gibek73 w Luty 27, 2014, 22:02:54
 :deadbeer: fajnie się ogląda znając całość , LwG
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Marzec 01, 2014, 08:19:50
 :deadtop4:

Prawie nie motocyklowo w Istambule.

www.youtube.com/watch?v=v_Q6ZjxRqJk&list=PLSqW_hZWfPM0Ak4fAg1qqManvSwfCwQWE&feature=share (http://www.youtube.com/watch?v=v_Q6ZjxRqJk&list=PLSqW_hZWfPM0Ak4fAg1qqManvSwfCwQWE&feature=share)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: rafix1 w Marzec 08, 2014, 11:34:02
Super podróż czytałem trzy dni z przerwami to jest to co sam zrobię i to szybciej niż później kurcze tak byłem zaczytany że po skończeniu lektury zalajkowałem ,udostępniłem i namawiałem na głosowanie i dopiero po chwili zauważyłem że to w tamtym roku było i jest już dawno nieaktualne! :deadgrin: Super relacja,
Gratuluję i szcun dla ciebie no i córki :deadbeer:
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Marzec 14, 2014, 06:54:00
 :deadtop4:
Dziękuję za dobre słowo :)

A tutaj trzecia część wspomnień z wyjazdu, skleconych z bezwładnych kawałeczków pamięci telefonu

www.youtube.com/watch?v=3izEYTqO1yI (http://www.youtube.com/watch?v=3izEYTqO1yI)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Marzec 17, 2014, 00:34:10
 :deadtop4:

Teraz część 4, Gruzja :)

www.youtube.com/watch?v=ug32xWU9XLM (http://www.youtube.com/watch?v=ug32xWU9XLM)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: rephlex w Kwiecień 19, 2014, 19:29:22
Otwieram Moto Voyager,a tam Celofan. Boję się zbliżać do lodówki :p
http://motovoyager.net/2014/04/armenia-gruzja-i-turcja-z-corka-na-spotkanie-przygod-wyprawa/ (http://motovoyager.net/2014/04/armenia-gruzja-i-turcja-z-corka-na-spotkanie-przygod-wyprawa/)

A tak na serio to kawał dobrej roboty, brawo!
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: Aikikai w Kwiecień 20, 2014, 07:48:55
Otwieram Moto Voyager,a tam Celofan. Boję się zbliżać do lodówki :p

Z tym ale nie mam nic wspólnego! :P Gratuluję Celo ;)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Kwiecień 20, 2014, 09:01:00
 :deadtop4:

Krzewimy subkulturę TDMkową czy nie krzewimy?  :deadbandit:
 
Tekst jest okrojony trochę i wyedytowany (nie mam nic do Edyty) jakoś tak że nawet zdjęcia nie pasują do okoliczności. Niewiele mam z tym wspólnego  :police:
No i wrzucono to w konkurs na dodatek. Ale zawsze coś tam zostanie w głowach że TDM to lepsza nawet od Gieesa tysiąsdwusetnego, że to turystyk prawdziwy, że niezawodny, że się da jak się Go ma  :deadbandit:
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Listopad 23, 2014, 14:27:11
 :deadtop4:
Przypomniało mi się że na dysku mam jeszcze niezużyte pokłady nagrań z tego wyjazdu. Zmontowałem tak jak umiem i oto efekty:

www.youtube.com/watch?v=a0pUvWP7o0o&feature=player_detailpage (http://www.youtube.com/watch?v=a0pUvWP7o0o&feature=player_detailpage)

Cdn...
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Grudzień 29, 2014, 01:12:32
 :deadtop4:

W święta miałem trochę czasu i wyklepałem szósty odcinek naszych zmagań z drogą. Oto on.

www.youtube.com/watch?v=gmbYR9xDIZs (http://www.youtube.com/watch?v=gmbYR9xDIZs#ws)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: CeloFan w Styczeń 29, 2015, 18:17:39
 :deadtop4:

To odcinek w którym wracając z wakacji, postanowiliśmy poczuć odrobinę greckiej swobody.
Bardziej to pamiątka niż dokument bo obraz słabowaty, ale jeśli choć jedna osoba zobaczy film do końca i poczuje że musi wsiąść na swój motocykl i jechać, to znaczy że nie zmarnowałem czasu.
Dziś o tym jak Grecję przejechałem dookoła trzymając się kierownicy a Weronika to dokumentowała dzielnie z tyłu motocykla.

www.youtube.com/watch?v=kbqIpWaeJU8 (http://www.youtube.com/watch?v=kbqIpWaeJU8#)
Tytuł: Odp: O złej chmurze, co widok zakryła i o zębatce, co w drodze się skończyła.
Wiadomość wysłana przez: Klos w Marzec 28, 2015, 22:55:31
Świetna relacja - super. Podziwiam i  zazdroszczę  wyprawy:) Pozdrowionka i LwG !