:deadtop4:
Dzień testowy
(https://www.tdm.pl/media/files/f5e910ba970310611acf34a53f031397.jpg)
21 grudnia 2019
Testowałem na sobie autostradową jazdę. Nadal tego nie lubię. Kropka. Tyle, że drogi które lubię mają pełno zakrętów a w taką pogodę daleko nie zajadę. No i zaraz będzie padało. A jak pada to jeżdżę kwadratowo.
Że nie jadę jak zazwyczaj dla samego szwendania tylko do celu, kupiłem "matricę" na pierwszej stacji na Węgrzech i wjechałem na autostradę. Za chwilę zaczęło padać. Jak na chwilę przestało to i tak padało, bo koła samochodów unosiły w powietrze to co przed chwilą spadło. Przejechałem dziś trochę ponad 600 km z czego połowę w niezbyt ciepłym deszczu. Nie przeszkadzało mi zimno. Ani to, że samochody mijają mnie tuż przy łokciu. Ciemność też nie. Tylko to jednostajne uderzanie kropel w kask. Zawsze w tej samej tonacji. Monotonne, mokre buczenie.
Przemokły nieprzemakalne buty, takie same rękawice i nawet kask. Za to mam bardzo dobre przeciwdeszczówki. Przeciweszczówki SĄ nieprzemakalne.
(https://www.tdm.pl/media/files/6fd0f94a9f8893169ba0b367e280d449.jpg)
Po drodze zwiedziłem kilka stacji benzynowych, jeden parking i jedną prawdziwą granicę.
(https://www.tdm.pl/media/files/74ac8c9ac0fa9c91a8aa50287276ce2c.jpg)
Śpię w Suboticy w Serbii w motelu o - jak to nazwał nasz kolega, który kiedyś tu nocował - dobrym stosunku ceny do jakości :deadbandit:
W pokoju jest około 30 st. Pod prysznic nie odważyłem się wejść bez specjalistycznego obuwia. Pokój ma ściany oblepione tapetą pomalowaną na kolor którego nie potrafię nazwać. W knajpie na dole można palić. Tak jak kiedyś u nas. Jest przaśnie, swojsko i obrusy są czerwone w kratę. Chyba jestem jedynym gościem bo pies właścicielki pilnuje tylko mnie mimo, że zapłaciłem z góry.
(https://www.tdm.pl/media/files/facf56d9c377d5fd06f82c62dc82bc42.jpg)
Dostałem prawie ciepły gulasz, wielki chleb i popielniczkę. Bardzo mi tu klimat odpowiada.
(https://www.tdm.pl/media/files/1c4244616fa43537959ad91830200107.jpg)
Dystans 657km
Średnia ruchu 75km/h
Czas ruchu 8:46h
803 kilometry do celu
22 grudnia 2019
Słońce o tej porze roku nie zawsze oznacza ciepło. Za to zawsze oznacza dobry nastrój.
Może dziś dojadę do Nisz.
(https://www.tdm.pl/media/files/dd80d828ab7af2662187875201eace32.jpg)
Stary silnik Iveco miarowo terkocze wlokąc się po mokrej od niedawnego deszczu autostradzie. Pędzące auta wzniecają tumany mgły osiadającej na szybie. Wtedy kierowca przesuwa odpowiednią gałkę a wycieraczki posłusznie rozmazują breję jeszcze bardziej.
Miliar rozumie po rosyjsku. Stąd wiem, że jedziemy do jego syna. Syn też jest motocyklistą.
Po 25 kilometrach zjeżdżamy z autostrady do Cuprija. Mlinar wyłącza silnik. Tylko jedna posesja na całej ulicy jest oświetlona…
-----------------------------------
Piękne chmury. Zatrzymam się tu. Dam odpocząć plecom po kilkugodzinnym zmaganiu z porywistym wiatrem. Tarmosił mną po całym pasie. Nie dziwne, że motocykl tyle spalił benzyny. Jadę cały dzień pod silny wiatr.
(https://www.tdm.pl/media/files/a1030c9ee4a20b6fbdb015cc2967a2df.jpg)
Pusty parking. Wokół żywej duszy. Wzdłuż w równej odległości od siebie stoją trzy tojtoje. Jeden ma wyrwane drzwi a w środku… Zgoda, oszczędzę Wam szczegółów. Jest tu tez dużo wielkich koszy uplecionych z grubego drutu. Wszystkie pełne do połowy. Wiatr tak silnie wieje, że zabiera co w środku i rozsiewa po okolicy. Co jakiś czas podjeżdża samochód. Każdy wyrzuca do kosza swoje odpadki a wiatr robi swoje. Trudno utrzymać się na nogach. Nie mówiąc o zapaleniu papierosa. Ograniczam się do marcepanu który dostałem w Polsce i zabrałem ze sobą na „czarną godzinę”. No wybiła. Wszak jest popołudnie a ja tylko po śniadaniu.
Jednak nie zrobię tu zdjęcia. Chmury zdążyły zgęstnieć. Nie wyjąwszy nawet aparatu zapinam się, kask na głowę, kluczyk przekręcony, starter w ruch i... Motocykl zachechłał po swojemu ale nie odpalił. Chciałem powtórzyć ale tylko kontrolki zamrugały złowieszczo. Potem już i tego nie było.
Po tych kilku dniach spędzonych na wyprzedzaniu albo na dawaniu się wyprzedzać, jest to mimo wszystko jakieś urozmaicenie. Odkręcam osłonę silnika.
(https://www.tdm.pl/media/files/c3882382512e239156a406aeb4753f11.jpg)
Akumulator na miejscu. Klemy dobrze dokręcone tylko ciepły jest. Nawet silnik na tym wietrze zdążył wystygnąć a akumulator ciepły. Z boku główny bezpiecznik i przekaźnik rozrusznika. Wyrywam kostkę, gmeram przy kablach, sprawdzam bezpiecznik 40A. Wszystko jak trzeba. Odkręcam i dokręcam kable prądowe. Może zaśniedziały. Kontrolki na zegarach ożyły ale pulsują tylko i słychać terkotanie jakiegoś przekaźnika przy lampie.
(https://www.tdm.pl/media/files/1308fcad9a5c60ec2df9d2a8cd20bb15.jpg)
Wiatr jakby zelżał nieco. Nie muszę opierać się jego podmuchom ale w to miejsce zaczęło padać. Zacinać właściwie. Najpierw pokropiło a potem ulewa. Znów przeciwdeszczówki na siebie. Dziwnym trafem na wielkim parkingu pośrodku niczego jest WiFi. Piszę do Szparaga. On zna KaTeeMa na pamięć. Tłumaczy mi co i jak sprawdzić. Nie obyło się bez rugania. Nie mam ze sobą ani przewodu żadnego ani zapasowego regulatora napięcia ani miernika. Amatorszczyzna. Mam za to kable rozruchowe.
Wczytuje się w instrukcje i pytania pomocnicze ale coraz trudniej odpisywać. Zalany wodą telefon nie reaguje na palce. No to wycieram Szparaga o koszulę o rękę i znów o koszulę. Schylam się jak zdziwiony grzybiarz, żeby chronić telefon przed wodą. Teraz mogę pisać.
Diagnoza – padł akumulator. Prawdopodobieństwo 80%. 20% idzie na konto regulatora napięcia. Trzeba szukać samochodu. Podpiąć się kablami i spróbować odpalić. Rozłączam się, żeby oszczędzać baterię w telefonie. Być może przyda się do oglądania poradników survivalowych O0
Nieopodal zatrzymuje się któryś z kolei samochód. Opel. Jakiś van. Wysiada zarośnięty drab ogorzały na gębie. Za nim dwie niewiasty i jeden normalny mężczyzna. Kierowca zostaje w samochodzie a drab idzie do tojtoja bez drzwi. Mijam olbrzyma kiedy ten wypełnił już sobą małą, śmierdzącą budkę. Wypełnił dosłownie. Czy to możliwe, żeby człowiek był tak duży? Oddalając się, słyszę coraz ciszej chlupanie przepełnionego zbiornika.
Kierowca Opla vana jest chudy i raczej mizernej postury. Tego też pytam o prąd, baterię, energię i wskazuję na jego auto. Chwycił w lot i od razu proponuje pomoc. Przestawił auto na ile blisko się dało. Maska w górę i na to przychodzi olbrzym. Widząc, że potrzebuję pomocy uśmiecha się nawet życzliwie pokazując swoją ludzką stronę. Niestety wyciąga do mnie dłoń, żeby się przywitać. Wiemy gdzie był przed chwilą :deadgrin: Ale nie jestem groszy. Ręce mam mokre i ubabrane w KaTeeMowym brudzie.
- Iwan – mówi gniotąc mi dłoń swoim imadłem. Wszyscy są z Bułgarii i bardzo cieszyli się kiedy wspomniałem, że miałem zamiar odwiedzić ich krainę.
Kable rozruchowe niczego nie wniosły w zdrowie motocykla. Już mamy się żegnać, kiedy Iwan pokazuje na latarnię. A na latarni naklejka z numerem telefonu do pomocy drogowej. Wybieram numer i podaję telefon kierowcy. Dość mam dłoni Iwana :deadgrin: Ten mówi do słuchawki o co chodzi i gdzie jestem. Wszyscy razem odgadujemy numer widniejący po drugiej stronie autostrady, żeby sprecyzować namiary. Bułgarzy odjeżdżają po serdecznym pożegnaniu.
Jest już ciemno. Słońce dawno zaszło i choć w epicko pięknym stylu, nie w głowie mi było fotografowanie.
Za 20 minut obok mnie zatrzymuje się stare Iveco. Wysiada z niego dwóch mężczyzn w odblaskowych ubraniach. Ładujemy obelisk na pakę i ruszamy anemicznie w nieznane.
(https://www.tdm.pl/media/files/44e29cf3f50120907cbce9596394b8f1.jpg)
Jest niedziela. Uświadomiłem to sobie pisząc do Szparaga.
Tu przecież też jest niedziela. Jednak i na to moi serbscy ratownicy są przygotowani. Miliar jeździ pomocą drogową i jest ojcem Saszy. Sasza prowadzi wulkanizację, myjnię, warsztat i oczywiście elektrykę samochodową. Na dodatek ma nad warsztatem pokoje do wynajęcia.
(https://www.tdm.pl/media/files/95d85b45c2409e1b9930fcf75c4cdc7e.jpg)
Sasza ustala, że akumulator jest do wyrzucenia. Motocykl odpala od samochodowego od razu. Jutro przyniesie swój motocyklowy zanim kupi nowy. Jeśli zadziała to po sprawie. Sprawdzi też regulator napięcia. Wiem już nawet gdzie jest sklep całodobowy.
Tak więc pisze te słowa zajadając kabanosy z wielką bułą z pokoju nad warsztatem w Cuprija. Czekam co będzie jutro.
(https://www.tdm.pl/media/files/e7b8d9f02df794f75171c11416b4ac02.jpg)
Dystans 387km
Średnia ruchu 76km/h
Czas ruchu 5:05h
:deadtop4:
Jadę stąd
23 grudnia 2019
Chyba pojadę z Yuasą ale słabszą, starą i dedykowaną do BeeMWu.
(https://www.tdm.pl/media/files/ace1b2297838e1d91da05cea2d75490b.jpg)
Nie pojadę z nim. Jest z 2011 roku i nie chce się naładować. Na szczęście moja łagodna argumentacja dotarła do młodego człowieka z walutą zamiast oczu.
Na śniadanie kabanosy z bułką. Kiedy "dogadałem się" w sprawie ceny za całość usługi zapragnąłem kawy. Ponieważ wszyscy są tu bardzo gościnni i nie liczą na zysk, kawę mogłem przyrządzić sobie sam. Umyłem porządnie kubek z różności i z fusów, sypnąłem coś z puszki i mam. Kawa to podstawa :deadgrin:
(https://www.tdm.pl/media/files/d1a613c2e323d2be20419de5c10cc4ef.jpg)
420 km do celu
Okazało się, że tak zwane błędy w tłumaczeniu doprowadziły do małej pomyłki. Miał być akumulator Yuasa a przyjechał ze sklepu LP w cenie Yuasy... Napisano na pudle, że holenderski. Pojeździmy, zobaczymy. Włożyłem na miejsce. Póki co działa jak powinien. Ładowanie jest, więc reszta motocykla w porządku. Zapłaciłem.
(https://www.tdm.pl/media/files/009eb72e22b9c24b8480bcbb5fcea79f.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/9aef7a3ec0ab28d7822b5596a485a7bb.jpg)
Przy składaniu wszystkiego tylko raz się oparzyłem. Kiedy spakowany odjeżdżałem, wszyscy w cudowny sposób zniknęli mi z oczu. No to powiedziałem w powietrze „cześć” i ja też zniknąłem.
Dzień motocyklowy zacząłem dopiero po trzynastej. Cały czas pada. Zatankowałem zanim wjechałem na autostradę. Wczoraj silnik potrzebował ogromnych dawek, żeby pokonać porywisty wiatr.
Mijając parking na którym ugrzęzłem wczoraj, tylko się uśmiechnąłem pod nosem. Uśmiechnąłem się bo się pomyliłem. Tojtojów jest pięć a nie trzy. W górach, choć jechałem niezbyt wysoko, czuć w powietrzu zimno. Myślałem, że to przymrozek ale termometr uliczny pokazywał 6 stopni. Może to przez wilgoć.
Granica serbsko – bułgarska zatrzymała mnie tylko na kilka minut. Zatrzymała też deszcz.
(https://www.tdm.pl/media/files/c75b9903991a249d05ffeaddc12ab4d3.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/43b5988158ad8bd4ecc45837d973a67c.jpg)
Jestem w Plovdiv w pokoju do którego wchodzi się bezpośrednio z zewnątrz. Nowy akumulator postawiłem razem z motocyklem pod samymi drzwiami, choć łatwo nie było bo krawężnik arcy wysoki :)
Pusto tu jakoś. Gdzie są ludzie?
(https://www.tdm.pl/media/files/0cc1434a837e96f8f4aab504d016f4e6.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/8850a6bc9a8fe9c1db3998582f321c55.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/f114a02ef722643e6614c45c2631df4b.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/8ffd63b5ba9e0096e819b11e49927d41.jpg)
Dystans 573km
Średnia ruchu 82.8km/h
Czas ruchu 6:55h
Jestem tu
24 grudnia 2019
Pierwszy dzień pogody motocyklowej. Dawno tak nie cieszyłem się z suchego asfaltu, zakrętów choć to nie górskie serpentyny i wyprzedzania bez ostrożnego dodawania gazu.
Może ciepło jak latem nie jest, może wiatr mocny ale chmury wreszcie rozpierzchły się i zobaczyłem błękit nieba. Pojawiły się zapachy i do odcieni szarości i brązu doszła soczysta zieleń i ... owady.
(https://www.tdm.pl/media/files/b12a60716049de388cadd66c15d9f136.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/c8ff90b46fbe604825d8f1e43add6b9a.jpg)
Na granicy Bułgarzy przepuszczają wszystkich sprawnie. Turcy natomiast zrobili sobie kolejkę. Mają więcej okienek. Moja kolejka przemieszcza się najwolniej. Turcja się zmienia. Być może nawet europeizuje. W okienku kobieta.
(https://www.tdm.pl/media/files/2e630d4968266cf2767b0bb18b061bfe.jpg)
Nawet nie myślę o tym, żeby wcisnąć się gdzieś z przodu. Turcy są dość… dynamiczni werbalnie kiedy są zniecierpliwieni. A są, bo kiedy jeden kierowca zaczął trąbić, trąbić zaczęli wszyscy.
Już byłem na tej granicy, kiedy umówiłem się z bratem w Stambule pewnej wiosny. On samolotem do Saloników w Grecji a potem stopem do Stambułu a ja motocyklem. Wtedy jechało mi się tak dobrze, że przyjechałem na granicę za wcześnie. Wiza miała zadziałać od północy. Rozłożyłem więc matę na betonie, wlazłem do śpiwora w ciuchach motocyklowych i tak przespałem do rana schowany za motocyklem.
Rozmyślając o tym patrzyłem przed siebie na wyłaniający się zza budynku odprawy, biały meczet.
(https://www.tdm.pl/media/files/42d51e5aeab11175478f8b6459a6f950.jpg)
Jest dla mnie symbolem odmienności kulturowej. Pierwszy biały meczet na drodze. Nie wiem jak to lepiej określić. Nie chodzi o religię, poglądy czy inne wartości. Za każdym razem kiedy tu jestem, dzięki tej budowli mam świadomość, że jestem dalej niż zwykle od swojej codzienności. To coś jak znak drogowy oznaczający koniec zakazu wyprzedzania.
Skoro jestem przy sentymentalnych wspominkach. Po odprawie i kontroli bagażu od razu kiedy się dało zjechałem z autostrady. Znam tą drogę doskonale. I lubię ją mimo, że przypomina autostradę. Jest tak samo szeroka tylko ma różne ograniczenia, dużo stacji benzynowych, po drodze miasteczka. Od granicy jest coś ponad 200 km do mojego otelu. Szlak wspomnień.
To tu kilka lat temu złapałem pierwszego w życiu kapcia. 40 stopni w cieniu. W okolicy żadnych zabudowań nie licząc kładki nad drogą. Cienia też nie ma. Bez doświadczenia, zielony jak żaba naprawiłem koło w dwie godziny. W dwie, bo zapomniałem założyć taśmę ochronną na felgę i musiałem jeszcze raz :)
Dalej. Stacja benzynowa po przeciwnej stronie. Tutaj dowiozłem brata kiedy rozstawaliśmy się po wspólnym łazęgowaniu po Stambule. Przywiozłem go na tą stację 90 km od centrum. Tu miał większe szanse złapać „stopa” na powrót. Była wiosna, jechał w czapce i okularach, trzymając w jednym ręku swój plecak. Od tamtej pory ma bardzo silną jedną rękę ale nie ma w niej czucia kiedy trzeba zrobić coś pożytecznego :)
Następna stacja a przy stacji cukiernia. Wracając z Kaczorem ze Stambułu, zatrzymaliśmy się na herbatę bo rześko było. Pani herbatę podała a Kaczor ciach na stół swoją baklawę w różnych odmianach.
Mijam też miejsce, gdzie po trudnej, błotnej przeprawie w Rumunii zdzierałem i płukałem błoto z motocykla i z siebie, żeby wyglądać na człowieka :) Jechałem wtedy do Iranu a brat towarzyszył mi aż do Gruzji.
Wystarczy wspominek.
Stambuł zaczyna się właściwie 40 km przed centrum i zapewne ciągnie się 40 km po stronie azjatyckiej. Megalopolis. Ostatnie kilometry miałem przejechać jak zwykle w potężnym mega korku. A tu niespodzianka. Przemknąłem jak po Warszawie w niedzielny poranek.
Pokój mam ten co zwykle. Z widokiem na ulicę.
(https://www.tdm.pl/media/files/1fd4da2358c23908514cf17c0e4d7021.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/00d5f96f621855a3696861a486c3a39c.jpg)
A! Zapomniałbym. W barze pokazałem co chcę zjeść. Kucharz to na talerz. Na drugi talerz ryż z fasolą a na trzeci surowa cebula i ostre zielone papryczki. Mięso. Uwielbiam. Pierwszy kęs i… oj, nie mięso. Zamówiłem niechcący kurze żołądki. A myślałem, że są n i e z j a d a l n e :)
Nowy akumulator razem z motocyklem zostawiłem na noc przy wejściu do otelu.
(https://www.tdm.pl/media/files/16d2dc86f92bab3554df30a71da1d913.jpg)
Czuję się tu jakbym wrócił a nie przyjechał.
(https://www.tdm.pl/media/files/e2fb774311b3543072334931a23d4245.jpg)
Dystans 421km
Średnia ruchu 80.6km/h
Czas ruchu 5:13h
:deadtop4:
Cukier
25 grudnia 2019
Lubię usiąść w jednym miejscu i zapatrzeć się w to co wokół, nie zwracając niczyjej uwagi.
Tutaj świąt, choinek, Mikołajów nie ma. Dzień jak co dzień.
Z chrzęstem otwierają się rolety sklepików. Po brukowanej ulicy terkoczą kółka wysłużonych wózków tragarzy. Na razie są puste. Samochody mijają się na milimetry a kierowcy trąbią na siebie czy to w geście pozdrowienia czy przestrogi albo zniecierpliwienia. Jakiś mężczyzna niesie na głowie wielką tacę pełną kanapek, które zapewne przyrządzał od świtu. On albo jego żona. Będzie je sprzedawał w tym samym miejscu co zwykle. Ktoś inny zatrzymał się na chwilę, żeby zażyć leki z pudełka. Krzycząc na całe gardło, trójka umorusanych dzieci szarpie się o plastikowy kijek. To surimi. Chyba tak nazywa się tutaj dzieciaki z pochodzące z cygańskiej biedoty. Mogę jednak źle pamiętać. W powietrzu unosi się zapach ciętego metalu diaksem zmieszany z pieczonym na ruszcie kurczakiem i spalinami nie chcącego odpalić skutera. Jeszcze przed chwilą na tym skuterze przyczaił się kot, próbując polować na gołębia. Gołąb zwabiony okruchami, nieopacznie zleciał ze swojego stanowiska na drutach, uwieszonych gęsto na wysokości dachów. Ulica ta sama ale wszystko zmienią się jak w kalejdoskopie. A ja znikam ale jestem. Jak kostki cukru w mojej herbacie. Tracą swój kształt ale przecież wciąż tam są.
Uwaga nicpoń!
Po pierwsze zadbać o sprzęt. Taka zasada moja. Bez tego w jakim by się stanie nie było, dalej się nie pojedzie, ani nie wróci. Połowę drogi jechałem z zapowietrzonym hamulcem tylnym. Skorzystałem z rekomendacji i zamiast do znanego mi ASO pojechałem do chłopaków z Bakırköy Moto. Znalazłem punkt na moim GPS i w kilkanaście minut byłem na miejscu. Że sprawa prosta to też zajęła kilkanaście minut. Ale kawę wypić zdążyłem. Kawy nigdy nie odmawiam, nawet jak się mnie nią nie częstuje - a co dopiero kiedy częstuje :deadbandit:
(https://www.tdm.pl/media/files/acc8f4f8cefef968e22c69340071ad52.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/5d20f0852a147e47f53d4cec7c46bae0.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/ae09e51412b1e1d73d376057169d908b.jpg)
Słowo o paliwie. Benzyna w Turcji na dzień dzisiejszy jest tańsza niż w Polsce. W takim razie informacje o drożyźnie w tym względzie, uznajemy za mitologię przeszłości. Choć może nie mitologię bo pamiętam czas, kiedy płakałem i płaciłem 8,50 zł za litr po przeliczeniu O0 Teraz za litr zapłacimy 4,47 zł. Koniec wymówek!
Akumulator i doczepioną do niego resztę uważam za przygotowane do powrotu. Niech stoi i czeka na swoją kolej.
Po drugie zadbać o siebie. Pomaszerowałem na Bazar Egipski po kawę. Nic się nie zmieniło. Masa ludzi, turyści jak ja, nawoływania sklepikarzy, zapachy przypraw przyprawiające o zawrót głowy i żołnierze przy bramkach wejściowych pilnujący czegoś.
(https://www.tdm.pl/media/files/65fed25dd3597a82930265d271a6ed64.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/cf040ce05ec23fbf9abd3b8111d4c736.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/b08b394026e13d0dc0b7164a49a7849d.jpg)
Uciekłem szybko i wbiłem się w rzekę ludzi poza budynkiem. Z tej rzeki w prawo bo jakby inne, wolne życie tam trwało. Przed wejściem siedzi na krzesełku młody człowiek. Zamyślony jakiś. A w środku małe pomieszczenie a w nim wielka miedziana (chyba) maszyna. Nad wejściem szyld Turkish cofee. Ulica nazywa się Hicaz. Jak się nie zatrzymać? W środku miejsca na dwie osoby. Proszę o kawę i pozwolenie na zdjęcie. Kawiarz ochoczo przytakuje.
(https://www.tdm.pl/media/files/89b330422fb1bf65b9f448815fdd969f.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/0c649bb8db41d0b7630d0de5c48b2726.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/d16747b4e43f0a9437fea45b6b413501.jpg)
Nie pozwalają mi zabrać kawy. Kawiarz wyprowadza mnie na uliczkę, sadza na plastikowym taborecie a kawę stawia na małym drewnianym stoliku przykrytym tradycyjnym, grubym materiałem w pasy. Mogę wygodnie oprzeć się o ścianę i delektując się niepowtarzalnym aromatem pisać w notesie i patrzeć na niekończący się zalew ludzkich ciał metr ode mnie.
(https://www.tdm.pl/media/files/2ad8e29f3179641258baaa08aa4c4e1c.jpg)
W krótkich chwilach przerwy tego korowodu, widzę starca sprzedającego ostrzałki do noży. Znam go! To znaczy widuję za każdym razem kiedy jestem w tym mieście. Wcale się nie zmienia ani nie starzeje. Tylko miejsce swojego biznesu zmienia. I zawsze jest tak samo poważny, nawet kiedy sporadycznie pokrzykuje zachęcająco na przechodniów swoim starczym głosem. A może on wcale nie jest taki stary?
(https://www.tdm.pl/media/files/715632655d8e3d1f3899b3fb8ad18a55.jpg)
Ściemniło się. Zamykają. Powoli wracam do mojego otelu, po drodze objadając się słodyczami.
(https://www.tdm.pl/media/files/832f482c92d452a03d185e55581a6859.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/4559d7c5554fa742960b0fe1b9c65fb8.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/4067a77b1ed97ccdcbe248b5e369c875.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/a0650dc4b350e6778e81911aad9e8979.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/b8f1861fec4f31c9da1cec32e638e91f.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/4243b9b74814bc76081e76cc165109ae.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/deafb194df041f22d8638fb3b58565e6.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/7284186713da7900e216f1652328522e.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/7f3fcba7cccc7ec97f2baff2ebeb51cf.jpg)
I jeszcze o próbie przejęcia mienia. Jak wiecie motocykl zaparkowałem przy samej witrynie otelu. Na dodatek pracownik postawił swój samochód tak, że nie sposób dojrzeć motocykl nie szukając go wzrokiem. A jeszcze na dodatek założyłem blokadę z alarmem którą dostałem w prezencie od niejakiego Kaczora. Kaczor widać zna się na zabezpieczeniach bo dziś blokada się przydała :deadbandit:
Niski chudzielec, wychodząc z pobliskiej apteki rozejrzał się i jego uwagę przykuła odblaskowa rzecz przy tylnym kole motocykla. Obserwowałem go od pewnego czasu chcąc zrobić zdjęcie, kiedy ten będzie w pobliżu. Tylko, że jak pisałem, właśnie wszedł do apteki.
Człowiek ten niewiele myśląc, zwrócił swoje bose stopy w kierunku seledynowego wabika. Najpierw nieśmiało, a potem z coraz większą pewnością wtargnął między witrynę otelu a samochód. Chudy to się zmieścił.
(https://www.tdm.pl/media/files/9ef313989acb8d99c20e8f048e1b4470.jpg)
Kuca błyskawicznie przy świecidełku pokazując czarne jak smoła pięty. Szarpnął, jednak za słabo przytrzymał, a śliska powierzchnia blokady sprawiła, że dłoń puściła i trachnął na zadek. Zdziwiony chciał zrobić drugą próbę ale w tym momencie zapiszczał na krótko alarm, a potem rozwył się na dobre.
(https://www.tdm.pl/media/files/c02a9df856334ebeb99d2d4f5539a8d4.jpg)
Złoczyńca zdębiał na ułamek sekundy ale instynkt kazał mu uciekać. Błyskawiczny zwrot o sto osiemdziesiąt stopni i… wpada na mnie celującego obiektywem aparatu. Widziałem jak oczy robią mu się wielkie jak spodki. Wywinął się jak piskorz między mną a ścianą i już był poza pułapką. Jak na kilkulatka zrobił to naprawdę błyskawicznie. Inna rzecz, że nie miałem zamiaru go łapać. Zdjęcie nie wyszło bo założyłem manualny obiektyw i nie spodziewałem się intruza tak blisko :deadbandit: Na koniec zatrzymał się w bezpiecznej odległości i podskakując w miejscu zaczął machać w niekontrolowany sposób swoimi chudymi rękoma, jednocześnie kiwając głową w górę i w dół. Zwiał na dobre dopiero jak zrobiłem krok w jego kierunku bełkotliwie udając że mówię po Turecku :police:
Zobaczyłem właśnie jak wygląda zadowolony z siebie dzieciak z ulicy. Biegają tu boso chmarami, dokuczając przechodniom i wieszając się tylnych wycieraczek przejeżdżających samochodów. Eh… beztroskie dzieciństwo… Dzieciak przypomniał mi ile mam lat za sobą i że kiedyś każdy z nas miał swoje „ulubione zabawy” Pokazał też, że dzieci bieda nie dotyczy, póki nie są głodne. One wszystkie zawsze są w stanie emocji. Przeważnie śmieją się i żartują, czasem wykłócają się poważnie o błahostki, a czasem beczą zawodząc nad wyrzuconym do Bosforu klapkiem.
Na koniec dnia herbata z dwoma kostkami cukru.
(https://www.tdm.pl/media/files/91c425b393243a1315e16ed216c5c6ca.jpg)
P.s.
Na zdjęciu z leżącym psem jest napis. Znaczy on mniej więcej „cukrowy mistrz”.
P.s. 2
Leje. Ale wszystko w porządku. Wszak akumulator pod motocyklem :)
:deadtop4:
Interesy
26 grudnia 2019
Pada. Nie, leje jak z cebra. Mimo to idę poszukać specjalisty od szycia rozłażących się kurtek. Bezskutecznie.
(https://www.tdm.pl/media/files/95dda5eea99626b5b9efb3fb7ea4957d.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/f1cde19758e15d4dce8ffb2bdd978ca5.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/945382437620ac04e3882ee960ed3205.jpg)
Nawet rymarz mnie zbył. Wróciłem z poszukiwań i … przestało padać. Ten profesjonalny szef na zdjęciu to moja robota :deadbandit:
(https://www.tdm.pl/media/files/3660dfb9cd5ec2c4b36ba30766ee0f51.jpg)
Żeby mieć w czym trzymać aparat, zabrałem ze sobą bardzo niewygodny nibyplecak fotograficzny, który przewiesza się przez siebie i ma tylko jeden pasek na ramię. Ani to wygodne ani pojemne. Wczoraj zbadałem rynek plecakowy na bazarze. Rozmawiałem też z jednym wyspecjalizowanym handlarzem na migi o kilku modelach. Polecał wszystkie. Nie sądzę, żeby miały coś wspólnego z jakością ale za to mają po dwa paski na ramiona. Dziś poszedłem negocjować. Negocjacje polegały na pokazywaniu sobie różnych cyfr na kalkulatorach w smartfonach. Każdy liczył na swoim, jakby liczyły inaczej. Co jakiś czas jeden z nas wydawał z siebie coś jak „nooooo” „eeeeee” itd. Po pięciu minutach zaskoczyłem sprzedawcę swoją ostatnią kartą przetargową.
- Ja ci oddam swój plecak a ty mi sprzedasz za 80 swój.
I to samo pokazałem organoleptycznie, bo przecież żaden z nas nic nie rozumie. Zdębiał, zbystrzał, zawahał się i … dobiliśmy targu. Od tej pory ożywił się w słownictwie i nazywał mnie boss póki nie poszedłem :deadbandit:
Tak stałem się posiadaczem wygodnego, taniego plecaka.
Z nowym plecakiem poszedłem na most Galata. Co to za most, można sobie wyszukać w Internecie.
(https://www.tdm.pl/media/files/042bc658936f5c940e250b3aa39d3407.jpg)
Zawsze fascynowało mnie jak wielu ludzi łowi tu ryby. Nie robią tego dla przyjemności. Nie widać jakiejś szczególnej radości ze złapanej sztuki. Ci ludzie w ten sposób zarabiają na życie. Złowione ryby przetrzymują w wiaderkach a potem odsprzedają do pobliskich restauracji. Idę o zakład, że mają swoich stałych odbiorców.
(https://www.tdm.pl/media/files/de42b8760858b4aaa41373defaf552aa.jpg)
Dziś pierwszy raz jednak widziałem wędkarzy tak wielu. Może to sezon na jakiś droższy gatunek?
(https://www.tdm.pl/media/files/75a3813b443809eeae8fd1ef9eddbc15.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/0ccb972a1cc34188487fba572d413e39.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/571a8a8c295a75c8088fef39e57f6027.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/bcbb919f2bd19a8a13fb4e673c01da44.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/da709b841f2af4ac689e7709458755db.jpg)
Jest tu wiele bezpańskich psów. Wałęsają się po ulicach. Większość zakolczykowana jak u nas krowy. Nie wyglądają na zagłodzone i nie są agresywne. Maja nawet swoje budy na trawnikach. Żyją tu razem z kotami, których jest jeszcze więcej.
(https://www.tdm.pl/media/files/451c1a2cd0a1b032cffff4d691cfe748.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/9bb95e021c3b3cbb8924b99b8ae1be54.jpg)
Najwięcej jest jednak ptaków. Do tej pory dziwię się jak to możliwe, że wróciłem z tej przechadzki bez kleksa na ramieniu...
(https://www.tdm.pl/media/files/1716601f8d3c6c36d5dfeebd7711b972.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/b9f90b8d678619dc47352aed9255b0f2.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/b28694d21434513dc29cb7700e892657.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/cbf4e918b5897b0c32f11e76f83b85d3.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/ed88cd1b6a2d3ffcc02afe8784f89981.jpg)
Widziałem też baśniową wiedźmę :)
(https://www.tdm.pl/media/files/9fdc8eef4d4c9d5a8ab07d0e7f547431.jpg)
I kilka luźnych ujęć.
(https://www.tdm.pl/media/files/a4ccfac36148a2188a126359407c43f9.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/6a815f49389ff728f696444674546055.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/f76c2381f31de2efd59ca503f6ad0437.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/c50677d35e46b0b10ca7318c5ed56ad9.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/e37942601f5d725e17bebd7f79a17a8d.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/38793aa44ce953d352115d5a555ecbf9.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/8b2959b634a719652684765f9605a031.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/36a8321d58e6756ec73dac6ea2e44064.jpg)
Bębny
27 grudnia 2019
- Haga Sofia? – zagajam starszego mężczyznę, który właśnie przestał zaglądać do przepełnionego śmietnika.
- Tam – wskazuje gdzieś za mnie, czarną jak węgiel dłonią. Przy tym mówi po turecku, zapewne potwierdzając swój gest.
-------------------------------
Zgubiłem się dziś dwa razy. Taki ze mnie znawca Złotego Rogu. To właśnie pierwszy raz. Mając zamiar przypomnieć sobie ulubiony widok z placu przy meczecie Sulejmana, skręciłem w wąską uliczkę pnącą się stromo pod górę. To miał być taki skrót.
W połowie drogi odrzuciłem przed chwilą zapalonego papierosa. Wiem. Po naszemu to śmiecenie. Nieładnie. Ale uliczka, którą się wspinam, nie rości sobie żadnego prawa do czystości. Stare budynki straszą od lat nie reperowanym tynkiem. Deski elewacji poczerniałe od deszczu i słońca, wyglądają jak zrobione z podkładów kolejowych. Miejsce po zburzonym domu ogrodzone częściowo blachą. Nie da się zajrzeć. Jest też spalony dom. Stoi tak ledwo podtrzymując się na resztkach drewnianych, osmalonych kolumn. Widziałem go wcześniej. W środku cegły zwalonych ścian, śmieci i przycupnięty w kącie kot. Chyba poluje. Wyżej, budynki mają zabite deskami wejścia albo szare, porwane i smętnie zwisające za parapet firanki. Wyglądają jakby chciały wyskoczyć i skończyć swój i tak już skończony żywot. Gdzie nie ma firanek, są zardzewiałe i obłupane z farby kraty a za nimi poupychana tektura i co znalazło się pod ręką. Kable bezładnie zwisają przy ścianach, tworząc swoistą, rzadką pajęczynę.
Nie słychać tu odgłosów miasta ani nawet ptaków. Nie ma wiatru, nie ma ludzi. Nie rozrabiają dzieciaki i nie ma sprzedawców papierosów na sztuki. Nawet śmieci porozrzucane pod ścianami są jak z dawnej epoki. Nie ma puszek, butelek plastikowych i papierków po batonach. Jest gruz wysypujący się ze starego worka, połamane deski, zmoczona wielokrotnie deszczem tektura i porwana marynarka albo kurtka. Trudno rozpoznać. Przy krawężniku porzucony biały van straszy wyłupanym reflektorem. Przez miejsce po drzwiach wysypują się śmieci. Tak jak marynarka i firanki, pewnie zostanie tu już na zawsze.
(https://www.tdm.pl/media/files/0e874b1ed43ab8ae7b5eab688a819d66.jpg)
Zadziwiające, że żadna roślina nie chce tu rosnąć. A zawsze przecież takie miejsca porasta choć źdźbło trawy albo przynajmniej mech. Mam wrażenie, że moje kroki zaburzają ten śmiertelnie przygnębiający obraz byłej ludzkiej egzystencji. A jednak ktoś tu musi być. W powietrzu poczułem ostry swąd palonej gumy czy plastiku. Idę za zapachem dymu na samą górę. I tak nie mam wyjścia. Jest przecznica. Ta ulica niewiele odbiega od poprzedniej. Zmieniło się tylko to, że pod górę idzie kobieta a niektóre domy wyglądają na zamieszkałe. Ktoś wywiesił pranie.
(https://www.tdm.pl/media/files/2cbea066dae516689677292c7dc694bf.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/c2e71fbd658bba2568459557c1f6d7a2.jpg)
Nawet natknąłem się na jedną gospodynię. Jej córka zza krat okna dowcipkowała sobie ze mnie ale mam na takie okazje świetną broń. Aparat. Jak go zobaczyła tak zniknęła zatrzaskując z hukiem stare okno.
(https://www.tdm.pl/media/files/d6c51e94388d607b5970ec8abcbb09b8.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/7886a13900930c121deeb2f18aabeef7.jpg)
Prowadząca w dół droga pokazuje w oddali nowoczesną cywilizację. Co za dysonans. Ludzie żyjący w slumsach codziennie patrzą na piękne meczety, szklane wieżowce, most metra i wszystko inne co przynależy się tylko tym, którym udało się w życiu poradzić sobie z Systemem.
(https://www.tdm.pl/media/files/3c5e52f64c032a564433e908233af505.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/a0f4607974fef7becc8505e24c57034f.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/9fcb09fa0a885315e5686446b0b39ced.jpg)
Zajrzałem za jeden z blaszanych płotów i osłupiałem. Mężczyzna wypasa tam kaczki i kury. Chyba mieszka z rodziną w budzie, czy w baraku zbitym z desek, dykty i innej, nierozpoznawalnej substancji. Prowizoryczny dach przykrył brezentem, żeby nie padało do środka. Z dachu wystaje rura a z niej sączy się szaro-czarny dym. To ten dym czułem na opustoszałej ulicy z wrakiem samochodu. Pojawiły się rośliny. Są w takim samym stanie jak reszta. Pokryte pyłem, zszarzałe i bez wyrazistego koloru… Być może w tej okolicy mieszka dzieciarnia, która czasem rozrabia przy moim otelu. Mają blisko do innego świata „mojej” ulicy i wszystkich miejsc odwiedzanych przez turystów.
(https://www.tdm.pl/media/files/adae276dd4f714919a06d9a9f431287f.jpg)
Jak nagle wszedłem do tego przygnębiającego miejsca, tak nagle wyszedłem z niego i znalazłem się tuż przy meczecie Sulejmana. Z chciwością patrzyłem na panoramę miasta. Z tej perspektywy z daleka zdaje się być makietą. W tej skali nie widać pędzących samochodów, ludzi, bezpańskich psów, biedy, bogactwa, radości, smutków, śmieci walających się po ulicach, tragarzy ani pośpiechu w jakim żyje każda aglomeracja. Nie słychać klaksonów ani nawoływania straganiarzy. Nie czuć spalin ani smażonej ryby ani przypraw.
(https://www.tdm.pl/media/files/c5032008049d692acf2e4fc27a0823c6.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/3663a77ae756b8ddb5fabe51c446ba4a.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/ef3a87a5c108eb8d1d4a61feb0574aa1.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/c66cc5629b6e35ae092af110aa8aa415.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/a670f677518fd8ccafbb1ba2310bd399.jpg)
Tu też przyszło dużo ludzi ale nie przeszkadzają mi ani samym sobie.
(https://www.tdm.pl/media/files/65fcd5d73a14a9d912e8db81795c5b9d.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/1be53016fc2f58e673166261770ce91d.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/e49b83e3390c25216ec2c2442680adf7.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/61650bb064f8f1eaaad30e33470992a0.jpg)
Między turystami w tę i z powrotem chodzi kobieta. Próbuje sprzedawać chusteczki higieniczne. Jednak nikt nie chce jej zauważyć. Jest niewidzialna wśród ludzi którzy przyjechali tu, płacąc ciężkie pieniądze biurom podróży. W końcu zmęczona przysiada na chwilę. Spokój.
(https://www.tdm.pl/media/files/e6eb2a0ee6edca9f747e2133a184428e.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/3836101f41ee340283dd038f8b142b26.jpg)
Mieszkają tu papugi. Zauważyłem je tylko dlatego, że przelatując kłóciły się przeraźliwie z mewą, przeganiając ją od swojego domu. A mieszkają chyba w otworach w dachu meczetu. Albo na drzewach. Właściwie nie mam pojęcia gdzie mieszkają te zielone, latające awanturnice.
(https://www.tdm.pl/media/files/1af5d91f358e90df02e2dc0212cb3ce0.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/47fc2c52f6be5f409bf17f89ef46f910.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/e723c0a00902b80cd7ec116d25c5589e.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/21054dedae43c66bf500dd2af830acba.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/4a6c5473de7c5f52e8dd22e31b3c28ed.jpg)
(https://www.tdm.pl/media/files/16c013675cf84752c066ef29d87032ac.jpg)
Z terenu meczetu poszedłem w dół, potem w prawo i w górę i znów gdzieś skręciłem i tak klucząc wyszedłem na skwer przy ruchliwej ulicy. Tu właśnie spytałem starszego mężczyznę z czarną dłonią o drogę do Haga Sofia.
Bębny! Rytmiczne, mocne dudnienie z łatwością przebija się przez uliczny harmider. Jednak to nie muzykanci. Do bębnów dołączają złowrogie, męskie okrzyki. Do bębnów i okrzyków doszły wtórujące im oklaski. Jednak to nie oklaski aprobaty. Jeszcze nie idę do Haga Sofia. Zobaczę co się dzieje. Podziemiem przechodzę na drugą stronę arterii…