Autor Wątek: HISZPANIA marzec 2008  (Przeczytany 12438 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

artur6215

  • Gość
HISZPANIA marzec 2008
« dnia: Marzec 28, 2008, 20:38:32 »
Witam trzy dni temu wrocilismy wraz z nazeczona z tego pieknego i cieplego kraju, ale od poczatku. Plan wyjazdu powstal w zeszlym  roku, decyzja nie byla zbyt trudna: wiekszosc angli juz widzielismy, polska zjezdzona, wiec trzeba bylo jechac tam gdzie slonce. Uzgonilismy termin na marzec, malo turystow, a co za tym idzi ceny nizsze i wiecej miejsc w hostelach i polach namiotowych.Wyjecha lismy w niedziele z Londynu do Plymuth ok 400km z czego pierwsza 100ka w deszczu i przy temp ok 7*C, pierwszy postuj na tankowanie i goraca czekolade po ok 240, cholernie zimno, caly apetyt na wyprawe szlag trafil,ale jakos wytrzymalismy. W plymuth wsiedlismy na prom, z poczatku fajnie, ciepla kajuta goracy prysznic na rozgrzewke i do baru. Po kilku piwkach jak juz wyplynelismy na otwarte wody twarz troszke mi z zieleniala, chyba jestem raczej stworzony do twardych asfaltowych drog niz odgrywac role jakiegos wilka morskiego. Po 20godz. rejsu doplynelismy do Santender, Hiszpania przywitala nas sloncem i temp. powyzej 18*C. Zjechalismy z promu razem z ok 60ka innych motocykli, kierunek Barcelona. Na poczatek zgubilismy cower na autostradzie, puzniej pomylka i zly skret, po przejechaniu 100km policjant oswiecil nas ze jedziemy w kierunku Francji, zajebiscie a to wszystko dlatego ze nie chcialo mi sie podpiecia ladowarki do gps'a zrobic. Zmienilismy kierunek na Zaragoze i dalej do Leida na planowany nocleg. Pola namiotowego ktore bylo zaznaczone na mapie oczywiscie nie bylo a tu juz godz 22. Na szczescie przy autostradzie byl motel Formufa 1, chyba najlepszy podczas calej podrozy w poruwnaniu ceny do standardu tam chcac nie chcac zrobilem ladowanie i gps smigal jak trzeba.Nastepnego ranka kolejna setka i wkoncu Barcelona i poczatek zwiedzania. Na pirwszy strzal Casa Mila i Casa Batllo, to domy przy Pzsseing de Gracia, niezwykly twor Gaudiego tan pirwszy przypomina budowle z piasku, skomponowanym z regularnych fal, cieni i wymyslnych balustrad z kutego zelaza dalej Casa Batllo i Olbrzymi kosciol Sw Rodziny(Sagrada Familia) wysoka budowla na ponad 150m. symboliczna konstrukcja z trzema gigantycznymi fasadami: wschodnia poswiecona narodzeniu chrystusa, zachodnia Mece Panskiej i Smierci, a poludniowa przdstawiajaca Chrystusa w chwale. Cztery iglice kazdej znich symbolizuja 12 apostolow. Wsrodku znajduje sie krypta w ktorej pochowno architekta. Dalej ruszylismy w zdluz wybrzeza na poludnie droga pelna zakretow i wirazy z prawej zbocze gor a z lewej skarpa wysoka na 100m i morze, poprostu raj dla motocyklisty. Nastepny postuj Tarragona, imponujaca katedra z XIIw. i pozostalosci rzymskiego akweduktu. Dalej na polunie w poszukiwaniu noclegu, noc spedzilismy w jakims malymv miasteczku, wymajelismy domek w osrodku 50m od morza, cala noc bylo slychac szum fal, cos swietmego nic chyba lepiej nie usypia. Nastepny cel Peniscola.
   Peniscola jest to warowne miasto wybudowanr na skalistym cyplu z zamkiem Castell Del Papa Luna. Pod koniec XIVw. byl on siedziba Peda del Luny- antypapieza Benedykta XII. Nastpnie waskimi uliczkami pomiedzy gajami pomaranczy dojechalismy na nastepny nocleg tym razem pod namiotem na jakims kempingu. Tam nie do konca przespana noc. Hiszpanie to rozrywkowy narod prowadz chyba glownie nocny tryb zycia, w dodatku ich sjesta, ty na obiad oni sjesta, ty na zakupy oni sjesta, jedyna zecza jaka mozesz zrobic to napic sie kawy i zjesc jakiec ciastko, ale nie ma sie co dziwic wieksza czesc roku slonce dobrze ich tam przypieka.
   Nastepny dzien i nastepny cel Cartagena. Po drodze piekne i ogromne gaje palmowe w miejscowosciEl Palmeral miejscu wpisanym na Liste Swiatowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. Zbizamy sie do Cartageny, mijamy gory a za nimy ciemne chmury na szczesni deszcz zlapal nas po dojechaniu do centrum miasta. Zaczelismy szukac informacji turystycznej, pierwsza zamknieta w drodze do drugiej ulewa no i nie zdazylismy-sjesta, a my cali mokrzy. Lokujemy sie w jakims hotelu ma *** szarpnelo nas to troszke  ale trzeba sie jakos szybko doprowadzic do poradku i w miasto. Wieczorem mamy okazje ogladacac przemarsz pokutnikow, jak oni to ladnie pokazuja w tv wszystko jest z taka powaga i duchu chrzescijanskim, a tu jednak jast inaczej, oni biora to na wesola a pzrzed pochodem gromady pokutnikow siedza w pubie i pij od wina prez piwo po whisky. Zmeczeni i bogatsi o nowe doznania wracamy do hotelu. Tam dowiadujemy sie ze delej na poludnie od nas byla niezla burza, deszcz, grad i silny wiatr, podobno zgina jakis motocyklist zdmuchniety wprost pod nadjerzdzajacy z przeciwka samochod.
   Juz czwartek czas myslec o drodze powrotnej, ostatnie zwiedzanie miasta min wspanialy rzymski teatr. Wyjezdamy z miasta kirunek Madryt po drodze Miejscowosc Alarcon z pieknym zamkiem na planie trojkata niemal calkowicie otoczonym wodami Rio Jucar. Dalej poprez ok150km bezludzia gdzie drogi przecinaja miekne lasy i bezkrez niemal ze pustyni rodem z dzikiego zachodu dojezdzamy do miasteczka Cuenca slawnego min dzieki ,,wiszacym domom", a takze Segobrida z teatrem na 2tys widzow z IIIw.   No i znowu na siodlo i w droge, cel El Escorial. Nastepny nocleg przed Madrytem w przydroznym hoteliku.
  W drodze do El Escorial przejezdzamy pod Madrytem i to doslownie, autostrada sprowadzila nas do tunelu a tem po ok 8 km okazalo sie ze stolica jest tuz za nami. Zwiedzamy Escurial piekny palac wybudowany przez Filipa II. Nastepny cel podrozy Segovia wspaniale miasto ze wspanialem rzymskim akweduktem i podobno bajkowom zamkiem, podobno poniewaz lodwo po pouszczeniu El Escurial wjezdzamy w deszcz ktory zmusza nas to postoju na pierwszej stacji. Czekamy tam moze 2godz i nic pada i to mocniej w dodatku zrobilo sie zimniej. Szybka decyzja zawracamy na kemping ktory ninelismy niedaleko, deszcz leje a tam pani mowi nam ze ma tylko  jeden domek na jedna noc za bagatela 150euro, no to pieknie, ladnie odmawiamy i kombinujemy co tu robic, mila pani do nas jednak wraca i daje nam mapke gdzie jest zaznaczony podobno tani hotelik. Ladnie dziekujemy i ruszmy na przekur pogodzie. Okazuje sie on faktycznie tani i dosc wysoki standard. Po pobudce wygladamy za okno co sie okazuje jest bialo, wszedzie snieg!!!! i w dodatku ciagle pruszy, a my musimy sie przeprawic przez pasmo gor i to na skos ok 40km, no to pieknie, wkladamy na siebie wszystko co mamy i probujemy szczescia w nadziei ze Segovia jest tego warta i ze po drogiej stronie szczytow bedzie lepiej. Po 5km zakretow podiazdow i zjazdow, gdzie miejscami na drodze byl tylko snieg odpuszczam i daje za wygrana, zawracamy. Na tym zwiedzanie tego pieknego kraju sie wlasciwie konczy dla nas. Obieramy najbezpieczniejsza droge na polnoc i ruszamy do portu. 400km autostradami, ostatnie 100 przed Santander to gory i znowu zima, z tym ze drogi czarne i bez problemu dajemy rade przejechac. W porcie kolacja nocleg w hoteliku i nastepnego dnia promem do Angli. Znowu fale, tym razem wieksze.We wtorek juz jestesmy w Angli. Jeszcze tylko 400km i w domku. W sumie w Hiszpani zrobilismy ok 2600km + 800km do promu i z powrotem. Za rok kolejna wyprawa tym razem Portugalia i poludniowa Hiszpania. Mamy ty;lko nadzieje ze grono bedzie wieksze.

Offline filemontek

  • TDM User
  • KROSNO
  • 60 km/h
  • **
  • Wiadomości: 59
Odp: HISZPANIA marzec 2008
« Odpowiedź #1 dnia: Marzec 29, 2008, 00:28:31 »
Ciekawa wyprawa u nas w poniedziałek jeżdziły jeszcze pługi a tan się po Hiszpani szlajał.Szacun pozdrawiam Lublin! :deadbeer: (moja żona jest z Lublina)

Offline Tommy

  • Przyjaciele
  • Sułkowice
  • 250 km/h
  • *****
  • Wiadomości: 800
Odp: HISZPANIA marzec 2008
« Odpowiedź #2 dnia: Marzec 29, 2008, 14:41:37 »
Jestem pod wrażeniem  :deadtop4:
Opisaleś dużo ciekawych miejsc, mam nadzieję, że pokażesz nam jakieś foty z wyprawy?
Pozdrawiam - Zośka  :deadbeer:
Kłótnie na forum są jak bijatyka w domu wariatów-nieważne czy wygrasz czy przegrasz i tak jesteeś pojeb.ny.