Autor Wątek: Góry Rumunii - spełnione marzenie  (Przeczytany 41754 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Jasssiu

  • TDM User
  • Tychy
  • 20 km/h
  • *
  • Wiadomości: 39
Góry Rumunii - spełnione marzenie
« dnia: Wrzesień 09, 2015, 00:45:28 »
    Na mój pierwszy, dalszy, wyjazd motocyklowy szukałem pomysłu i kompanów w internecie. Troszkę to ryzykowne, bo ile ludzi tyle poglądów i charakterów. A wiemy, że w Polsce to nawet więcej. Ale samotnie jeszcze gorzej - to jak z małżeństwem. Po krótkim wahaniu podpiąłem się do wyprawy do Rumunii zaplanowanej na Śląskim Forum Motocyklowym przez Artura (Pedro). Termin 27 czerwiec – 12 lipca 2015. W planie góry Rumunii i odpoczynek nad węgierskim Balatonem. Przed wyjazdem raz udało się nam wszystkim spotkać, dwie godziny pogadać i tyle.
    Nadeszła sobota. O 7:00 ruszamy z pod bramek na autostradzie przy Mysłowicach. Artur prowadzi na Hondzie VFR, za nim Irek z Moniką na BMW GS, potem Daniel na Fazerce. Na końcu ja. Staram się ich nie zgubić jadąc na mojej TDM 900. Nie żeby nie dawała rady, ale jeszcze bardzo wątpiłem w swoje umiejętności (teraz też tak mam, ale mniej). Kraków bokiem, potem na Nowy Sącz. Ostatnie tankowanie za normalne pieniądze tak, aby przeskoczyć przez Słowację i 1 euro nie wydać na paliwo. Potem jazda, Koszyce, kolejnych kilka godzin jazdy i znów mijamy przejście graniczne. Jesteśmy na Węgrzech nieco zmęczeni, ale szczęśliwi. Na pierwszy postój zaplanowany jest Tokaj, a w nim polecany na forum pensjonat. Niestety brak miejsc – zajęte przez ekipę z Krakowa. Troszkę szukania i trafiamy do apartamentu w hotelu. Nie jest najtaniej (80 zł od osoby), ale jest basen, jacuzzi, sauna i rano śniadanko. Na licznikach 420 km. Wychodzimy na miasteczko i okazuje się, że łatwiej kupić beczkę wina niż znaleźć jeden bankomat. Na szczęście mam czym zapłacić za nasz obiad i do pokoju wracamy z pełnymi brzuszkami i bukłaczkiem wina (bukłak to plastikowy trzylitrowy pojemnik, który niezmiennie kojarzy nam się z butelką oliwy). Jest OK. Chociaż nieco martwią nas zaparkowane pod hotelem na chodniku motocykle. Obsługa gwarantuje bezpieczeństwo. Rano okazuje się, że słusznie. Nawet zapomniany przeze mnie aparat fotograficzny i rękawiczki Irka czekają spokojnie na maszynach.
   Ruszamy około 9:00 w kierunku granicy rumuńskiej. Tym razem jest kontrola na granicy. Trzeba pokazać dowody osobiste, ale kasków zdejmować nie trzeba. Celnicy każdego identyfikują po oczach – zdolne bestie. No i mamy pod kołami Rumunię. Pierwsze wrażenie to dobrej jakości asfalt i niezwykle zróżnicowane domy i pojazdy. Obok przepięknych pałacyków, lepianki niczym z filmów Cejrowskiego. Obok limuzyn - furmanki. Kilkadziesiąt kilometrów od granicy trafiamy na pierwsze rumuńskie górskie serpentyny. Jesteśmy tak zaskoczeni, że nawet filmy tylko z części zjazdu udało się nagrać. Trudno. Nocleg planowaliśmy w miejscowości Daj, ale adres pensjonatu okazał się niemożliwym do znalezienia. Szukamy pensjonatu lub hotelu. Jest. Trzy gwiazdki ma, ale ostatni remont to chyba Ceaușescu robił w latach swej świetności. Znajdujemy kolejny, niestety za drogi. Zniesmaczeni ruszamy dalej. Lądujemy w miłym pensjonacie około 20 km dalej. Miejscowość Beclean. Na licznikach kolejne 300 km. Pensjonat IRIS. Można polecić, bo pokoje czyste i przytulne, a na dole restauracyjne jedzonko. No i gospodarz nas do siebie kieliszkiem przekonał. Kąpiel, spacer, festyn, piwko i śpimy.
    Największą atrakcją kolejnego dnia jest Wąwóz Bicaz oraz pobliski zalew. Zwłaszcza wąwóz trzeba zobaczyć, mimo iż drogi w tym rejonie są najgorszymi drogami w całej Rumuni (mniej więcej takie jak większość tych w Polsce). Wysokie skały zapierają dech w piersi. W Polsce na pewno byłby tu park narodowy i 30 zł za wjazd. Tu podziwiamy za darmochę. Objeżdżamy zalew i śpimy w domkach kempingowych niedaleko tamy Bicaz. Motel Cristina. Grill przypomina nam Polskę, tylko kiełbasa jakaś taka nijaka.
    Kolejny dzień to 300 km spaceru przez Rumunię, cały czas uciekając przed deszczem. Nocujemy w Cartisoarze w pensjonacie Casa Duse. Widać, że motocykliści tutaj to goście bardzo pożądani (czysto, bezpiecznie, na noc brama zamykana). Mimo deszczu nie jesteśmy jedyni, którzy tu dotarli na motocyklach. Napięcie w nas rośnie, bo wyraźnie już widać Góry Fogarskie, w których jest sławetna Trasa Transfogarska.
    Wcześnie rano, znów uciekając przed deszczowymi chmurami, ruszamy. Powoli pniemy się w górę. Nieco ślisko i jakże kręto. Po godzinie pojawiają się pierwsze widoki, dla których warto jechać 1000 km. Im dalej tym piękniej. Mamy szczęście, bo droga dosyć pusta. Zakręty, adrenalina i bajeczne widoki. Czego można pragnąć więcej? Nie przeszkadza nawet niska temperatura. Fotki, filmiki – będzie co wspominać. Na szczycie tunel. Jedziemy dalej, aby znaleźć nocleg możliwie blisko kolejnej trasy - Transalpiny. Znów nie możemy się doczekać rana.
   W końcu ruszamy po kolejne niezapomniane wrażenia z górskiej jazdy. Droga zupełnie odmienna. Aż na szczyt (ponad 2100 m n.p.m.) jedziemy bezleśną, dobrej jakości, krętą drogą. Dalekie widoki górskich połonin. Przez większość trasy pustkowia i wypasające się bydło. Tylu zakrętów się nie spodziewałem. Moja TDM płynie radośnie, kołysząc się raz w lewo, raz w prawo. Chodników nie ma. Czasem betonowe barierki. Często tylko krawężnik i górskie zbocze. Nieco się rozdzielamy, bo każdy waży swoją odwagę i umiejętności swoją miarką. Niestety moja kończy się na zakrętach przy 65 km/h. Nawet nie wiem czy to mało, czy dużo. Są emocje, których się nie zapomina. To jak mocny narkotyk, po którym nic już nie jest takie jak było wcześniej. Chciałoby się wrócić i jeszcze raz, i jeszcze… Wrócę kiedyś na pewno. Tymczasem kolejny nocny postój w Petresti koło miasta Sebes. Polecany pensjonat o znanej nam już nazwie IRIS. Podwórko zamykane, często przyciąga motocyklistów. Na szczęście jeden pokój udało się zdobyć, bo resztę zajmują inne grupy. Jest pralka, jest obiad i jest kieliszek Palinki. Jak mi jeszcze kiedyś ktoś powie, że Rumuni to nie fajni ludzie, to nie ręczę za siebie. Bardzo żałujemy, że Monika nie dostała pełnych 2 tygodni urlopu i musimy powoli opuszczać Rumunię.
    Kolejny dzień to zwiedzanie rumuńskiego zamku Corvinilor. Czadowy, chociaż ubogo wyposażony. Z zewnątrz robi duże wrażenie. Przy okazji nieco odsapnęliśmy, bo upał 30 stopni daje się we znaki. Kierujemy się na Węgry. Znów przejście graniczne i tym razem śpimy w miejscowości Mako w przydrożnym motelu. Węgry to jednak wyższy standard pensjonatów i wyższa cena. A do tego setki forint do zapłacenia za kufel piwa. Fakt, że wartość porównywalna z cenami w Polsce, ale robi złe wrażenie. No i to, co najgorsze – język. Węgrzy musieli okropnie podpaść Panu Bogu przy budowie Wieży Babel, że im taki język dał. Po prostu nic nie można zrozumieć, ani z mowy, ani z pisma. Ale jacuzzi było OK.
    Kolejny dzień. W temperaturze ponad 30 stopni jedziemy nad Balaton do miejscowości Siofok. Miasteczko niczego sobie, ale turystycznie po głębokim kryzysie. Widać wiele zamkniętych lokali handlowych i pensjonatów. Zjednoczenie Europy nie wyszło tu na dobre. Komunistyczni klienci to obecnie biznesmeni. Już nie wypoczywają nad Balatonem, tylko nad oceanem. W końcu Balaton to taka większa kałuża i nie ma czym się zachwycić. Tu generalnie spędzamy 2 dni i kończy się nasza zaplanowana trasa. Rozjeżdżamy się. Irek z Moniką wracają w niedzielę. Artur w poniedziałek. Ja z Danielem jeszcze zwiedzamy Budapeszt i Eger.
    Wracam z licznikiem bogatszym o 3200 km. Okazało się, że wspólna pasja potrafi jednoczyć. Że obcy ludzie po kilku wspólnych dniach na motocyklach mogą się polubić i nadawać na podobnych falach. Wszyscy zachwycaliśmy się pięknem Rumunii i na pewno tam wrócimy. Oczywiście, gdy tylko zdrowie i portfel pozwolą. Opinie, jakie krążą o tym kraju są bardzo niesprawiedliwe. Wszyscy jesteśmy nieco zawiedzeni Węgrami, które są o wiele mniej przychylne Polakom. Ten kraj raczej pozostanie, jako przystanek na drodze w lepsze strony Europy. Cieszę się, że poznałem te miejsca. Cieszę się, że nasza wyprawa się udała. Że poznałem Monikę, Irka, Artura i Daniela – wspaniałych kompanów na kolejne wypady. No i wszystkim polecam Rumunię.
 
Tam się wszystko zaczęło:) http://www.motocykle.slask.pl/index.php?/topic/134861-w%C4%99gry-rumunia-27062015-do-11072015/,  a teraz tam można znaleźć 2 filmiki
Zdjęcia: https://drive.google.com/folderview?id=0B_cqiFQpvdMwY01rQTNZQUlUejg&usp=sharing

A po roku udało mi się zmontować film, który miał być pokazany w Wiśle na rozpoczeciu sezonu jeno sprzęt nie dał rady.   https://www.youtube.com/watch?v=gkcpGiFMGXA
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 24, 2016, 17:16:58 wysłana przez Jasssiu »

Offline ÿαкυвyикυ

  • TDM User
  • Wrocław
  • 180 km/h
  • ****
  • Wiadomości: 297
  • TDM 850 4tx
Odp: Góry Rumunii - spełnione marzenie
« Odpowiedź #1 dnia: Wrzesień 09, 2015, 08:46:34 »
Chciałem przeczytać, ale jak zobaczyłem tę "cegłę" tekstu, to mi się odechciało. Kto przez to przebrnie? Podziel to na jakieś akapity, wątki...

Offline june

  • Michał
  • TDM User
  • Rumia
  • 60 km/h
  • **
  • Wiadomości: 75
  • 5PS '2006 (szarak)
Odp: Góry Rumunii - spełnione marzenie
« Odpowiedź #2 dnia: Wrzesień 09, 2015, 08:57:02 »
Ja przeczytałem :)

Gratuluję zdecydowania. Marzę o takiej wyprawie, ale z tym zdecydowaniem u mnie zdecydowanie gorzej ;)
totutotam

Offline Pusty

  • TDM User
  • Gdańsk
  • 180 km/h
  • ****
  • Wiadomości: 321
  • 5PS '06
Odp: Góry Rumunii - spełnione marzenie
« Odpowiedź #3 dnia: Wrzesień 09, 2015, 09:06:41 »
Jasssiu pierwszy link nie bangla.
GG 1010078

Offline Feel

  • TDM User
  • Kraków
  • 120 km/h
  • ***
  • Wiadomości: 172
Odp: Góry Rumunii - spełnione marzenie
« Odpowiedź #4 dnia: Wrzesień 09, 2015, 09:45:55 »
Przeczytałem z wielką ciekawością i przyjemnością Twoją relację.  :laugh: Dzięki szczere za podzielenie się wrażeniami i opisem miejsc. Gratuluję i zazdroszczę udanego wyjazdu  :deadtop4:

gary0707

  • Gość
Odp: Góry Rumunii - spełnione marzenie
« Odpowiedź #5 dnia: Wrzesień 09, 2015, 10:31:06 »
Ja też przeczytałem i wcale nie przeszkadza "blok" tekstu.
Super, że chciało Ci się odtworzyć wycieczkę na "klawiaturze.

Szerokości, przyczepności!


Offline markali

  • TDM User
  • Prószków/Opole
  • 180 km/h
  • ****
  • Wiadomości: 422
Odp: Góry Rumunii - spełnione marzenie
« Odpowiedź #6 dnia: Wrzesień 09, 2015, 15:23:52 »
Fajna wyprawa! Są ciekawe i pożyteczne wksazówki. Pozdro!
Breva 850

Offline Jasssiu

  • TDM User
  • Tychy
  • 20 km/h
  • *
  • Wiadomości: 39
Odp: Góry Rumunii - spełnione marzenie
« Odpowiedź #7 dnia: Wrzesień 11, 2015, 12:14:24 »
Dzięki za wszelkie komentarze, uwagi i wskazówki. Poprawiłem co umiałem.
Jak już kiedyś pisałem, bliżej mi do dyskortografów, dyslektyków i innych dys... niż do pisrzy (szkoda, że moi rodzice o tym kiedyś nie słyszeli, bo miałbym te papierki jak nic). A piszę, bo czasem nie potrafię cicho usiedzieć. Więc, gdy nie siedzę to jeżdżę (jak mam kasę). Gdy nie nie mam do kogo gadać to piszę. Przepraszam tych co potem męczą się z tymi blokami tekstu.

Offline CeloFan

  • TDM User
  • Ua Huka
  • 250 km/h
  • *****
  • Wiadomości: 885
  • Pełne zadowolenie składa się z małych uciech...
    • CF act
Odp: Góry Rumunii - spełnione marzenie
« Odpowiedź #8 dnia: Wrzesień 11, 2015, 18:46:30 »
 :deadtop4:

Szczerze gratuluję pierwszego dalszego wyjazdu. Zawsze są to emocje które zostają na długo w pamięci.
Może zbytnio nie rozpisałeś się, brakuje wklejonych tu zdjęć i taką "cegłę" jak to kolega ujął czyta się bez zbytniej lekkości ale dobrze że CHCIAŁO ci się opisać swoją przygodę.
Krótko i bez zbędnego nadęcia.
Żeby każdy z naszego Forum, choćby w krótkich żołnierskich słowach i chociaż raz opisał swoją podróż. Wtedy Zona na pewno nabrała by kolorytu.
Życzę ci wielu następnych i coraz odleglejszych wyjazdów w równie dobrym towarzystwie  :deadtop4:
"Koniec końców kocha się żądzę, a nie to, czego się pożąda". F. Nietzsche
https://www.facebook.com/CFact1/

Offline juzeppe

  • TDM User
  • Kalisz
  • 120 km/h
  • ***
  • Wiadomości: 155
Odp: Góry Rumunii - spełnione marzenie
« Odpowiedź #9 dnia: Wrzesień 11, 2015, 19:14:55 »
Obejrzałem filmiki i już bym tam wracał. Cudowny kraj. Jasssiu muszę Cię tylko ostrzec! Jak już pewnie wiesz, świat po powrocie z pierwszej wyprawy już nigdy nie będzie taki sam... Zaraz zaczniesz planować nowe kierunki, zbierać na paliwo na kolejny wyjazd i tak dalej. Podróżowanie zostaje w krwi i zaraża.

Offline Jasssiu

  • TDM User
  • Tychy
  • 20 km/h
  • *
  • Wiadomości: 39
Odp: Góry Rumunii - spełnione marzenie
« Odpowiedź #10 dnia: Wrzesień 12, 2015, 16:25:06 »
Oj zaraża! Za tydzień ruszam sam na wschód Polski. Może Lwów, może Wilno. Na ile kasy starczy.

Offline sardust

  • TDM User
  • 20 km/h
  • *
  • Wiadomości: 11
Odp: Góry Rumunii - spełnione marzenie
« Odpowiedź #11 dnia: Listopad 03, 2015, 23:54:23 »
witaj
czy Twoja TDM-ka odstawal przy pozostalych motocyklach ? ma na mysli tepo..czy wygode podrozowania ?
ps. zazdroszcze i gratuluje takiej wyprawy :)

Offline Jasssiu

  • TDM User
  • Tychy
  • 20 km/h
  • *
  • Wiadomości: 39
Odp: Góry Rumunii - spełnione marzenie
« Odpowiedź #12 dnia: Listopad 09, 2015, 07:15:24 »
Czy TDM odstawała? W tempie turystycznym (80 - 120), jakim się poruszaliśmy, nie było żadnego problemu. Spokojnie wywiozła mnie na szczyty gór i zwiozła w doliny. I jestem przekonany, że gdyby na niej siedział lepszy motocyklista to zrobiłaby to szybciej i też bez problemu. Ale tak na prawdę to nie wiem po co miałoby być szybciej. Mój tyłek 300 - 400 km dziennie też znosi bez protestu.
W tym roku na liczniku przybyło mi 13000 km i nigdy nie poczułem, żeby moja TDM mnie zawodziła. A może poprostu zbytnio ja pokochałem  :deadgrin: i dlatego wszystko sobie wzajemnie wybaczamy.

Offline sardust

  • TDM User
  • 20 km/h
  • *
  • Wiadomości: 11
Odp: Góry Rumunii - spełnione marzenie
« Odpowiedź #13 dnia: Listopad 11, 2015, 01:02:32 »
czyli....nie zamienil bys sie na inne moto...? :)

Offline Jasssiu

  • TDM User
  • Tychy
  • 20 km/h
  • *
  • Wiadomości: 39
Odp: Góry Rumunii - spełnione marzenie
« Odpowiedź #14 dnia: Listopad 11, 2015, 18:04:55 »
Witaj!
Człowiek jest tylko człowiekiem :deadangel:. Ale aby TDM zdradzić to powód musiałby być bardzo poważny. Na dziś nie stać mnie, aby brać to pod uwagę. Czyli jest tak: nikt nie da mi tyle pieniędzy, abym chciał ja sprzedać.  A sam nie mam tyle pieniędzy, aby kupić zdecydowanie lepszą maszynę. Czyli łaczy nas uczucie i rozsądek  :deadtop4: